Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pytam zmartwiona

czy chwilowa separacja w zwiazku to tak naprawde poczatek konca?

Polecane posty

Gość u mnie separacja
nie wiem, czy to bytanie bylo kierowane do mnie, ale na wszelki wypadek odpowiem: od kilku lat mieszkam w stolicy Dolnego Slaska:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak, temat podobny, tylko, ze poraz pierwszy od strony faceta. Jak widac przezywamy to tak samo, bez wzgledu na plec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sznapikk
Ja własnie jestem w separacjii, moja ukochana dziewczyna sądzi że przerwa nam dobrze zrobi, kocha mnie i ja ja kocham nad życie jestemy ze soba 4 lata i jestesmy zareczeni (bylismy). Uważa ona że separacja da nam dużo do przemyslenia i wzmocni nasz zwiazek juz do konca, i ze bedzie idealnie, a jak nie wrucimy do siebie to bedzie dowód o nie prawdziwiej milosci. Wszystko rozumiem ale sie boje ze sie odkocha albo znajdzie sobie kogos, bo ja napewno nie, cały czas mysle o niej. Po za tym nie wiem kiedy zrobić pierwszy krok (mam taki pomysl piekny ale obawiam sie ze go odrzuci a to by mnie zdruzgotało , wiec wacham sie), czy może czekać az ona da znać, nie wiem ile czasu potrzebuje, mi juz wystarczy , już tak bardzo tesknie za nia, i juz sie uteperowałem i zrozumialem ze jest dla mnie najwiekszym skarbem pod słoncem. doradzcie coś! dziekuje i pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Sznapik=> jak kobieta coś takiego proponuje znaczy, ze chce zkims nowym sie potrzepac... Wzmocni nasz zwiazek? :D :D No nie mogę, tylko laski potrafia taką ciemnotę jeszcze ciemniejszym gościom sprzedawać... :D :D :D O madre...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amitywile23
bzdura , ja tez jestem w chwilowej separacji i to z mojej incjatywy - zrobiłam to bo chce by było lepiej by zatesknił by poczuł to co było na poczatku , by zrozumiał ze jestem ta jedyna ( i tez jestesmy zareczeni) --- jesli nie zrozumie .... ( bo ja rozumiem) to chyba swidczy ze nia nigdy nie byłam ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pueblo
hello.jestem gacetem.Również mam problem z separacją ale nadal walcze zeby jednak z nią wygrac bo spotykam sie z dziewczyną co 3 dni.troche to pokręcone:Dogółem to ona chce tej przerwy..powód:nie chcialem z nią chodzic do jej znajomych,wkurza ją tez to ze lubie wypic sobie piwo/piwa,ostatnio powiedziala mi ze ją wkurzam swoimi zachowaniami(nie wiem dokladnie o co chodzi...)jestesmy 2 lata ze sobą bez miesiąca... nie chce byc z nikim innym bo ją kocham.ona zapewnia mnie rowniez ze mnie kocha ale potrzebuje czasu:/wyobrazcie sobie ze kiedys juz miala taką sytuacje ze zaządała przerwy z jej ex,co sie okazalo...rozeszli sie a ja nie chce dopuscic do tego ze nie bedziemy razem.powiedzialem ze sie zminie ze popracujemy nad tym...srednio to przymuje.co myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, byłem z MOją wspaniała kobietką 5 lat, byłem jej pierszym facetem na tak długo i zaczliśmy chodzic jak miała 16 lat. 2 lata temu poszła na studia do miasta odddlaonego o 200km odemnie, Jak kupiłem miszkanko i zaczynaliśmy \\\"cos\\\" współnie planować lecz widzielismy sie jedynie w weekendy, na poczatku było Ok, jednak z czasem zaczeło sie psuć. Od maja była tragednia , cały czas kłótnie itp itd. Ona postanowiła ze spróbujemy separacji. Teraz widze jakim idiota byłem poniewaz w tym czasie zamiast naprawiać błedy , bardzie je powiekszałem. .....dzwonilismy do siebie co jakis czas ale rozmowy były typu ...co u ciebie/ u mnie aha Pa. potem były kłótnie i .....KONIEC..postanowiła ze mna zerwać. Oddała mi klucze od mieszkania i wzieła wszystkie rzeczy. Na początku nie przejmowałem sie tym ale teraz po 3 miesiacach wariuje. Ostatnio zaczlismy sie znowu widywać. Kupiłem jej piekne kwiaty powiedziałem ze znam swoje błedy i sie zmianiłem Dla niej. Ona powiedziała ze jeszcze potrezbuje czasu, bo jak teraz sie zejdziemy to na zawsze \\\"cyt\\\" .. Wczoraj mi powiedziała ze jestem cudowny,idealny ale musi miec czas ....Ostatnie co mi pozostało to siedziec cicho i czakac na jej reakcji ale.. czy to dobre rozwiazanie??? Czy czas nie zniszczy wszytskiego?? Kocham JA niesamowicie i zrobie dla niej wszystko ....Wszyscy mi mówia ze mam byc cierlipy ale ..jak długo??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kenez
Jestem w zwiazku 7 Lat a z tego 2 lata po slubie, mamy 3 letniego synka Ja (25L) kocham moją żone (24L) bezgranicznie tak samo jak i mojego synka. Mieszkamy razem ja pracowalem ona zajmowala sie domem jak tylko moglem organizowalem rozrywki bo wiem ile to jest poswiecic sie dla domu i zrezygnowac z podjecia pracy. Kochaliśmy się na wzajem. W tym roku postanowilismy ze dorywczo pojdzie do pracy a synka bedzie pilnowac tesciowa kilka godzin dziennie.. Byl Maj 2008 zaczela prace, ktora z dorywczej okazala sie nawet pracą w niedziele, brak czasu dla nas (dla rodziny). Przyszedl czerwiec i dowiedzialem sie ze od niej ze juz "niby" nie czuje tego co kiedy i ze chyba juz mnie nie kocha. Zdarzalo sie ze klucilismy sie o prace o brak czasu poswieconego drugiej osobie. Ale wtedy jak porozmawialismy to obiecalismy sobie ze sprubujemy ratowac nasz zwoiazek.. Ja zmienilem swoje nastawienie i zaczalem zauwazac bledy ktore popelnialem. ona moze i tez sie starala ale nie odczulem tego w zaden sposob. Dzis mamy Listopad i niedawno sie dowiedzialem ze w czerwcu romansowala ze swoim szefem (43L) Dzis powiedziala ze mnie kocha i ze chce odpoczac .... Chce odnalesc siebie i ze mam sie wyprowadzic na jakis czas.... Zalamalem sie... Niewiem co mam robic, czy zgodzic sie i wyprowadzic na "jakis czas" czy tez zostac i czekac na lepsze jutro , Ze jej sie odwidzi i ze pokocha mnie tak jak ja Ja .. jak to bylo kiedys, kiedy bylismy szczesliwi... teraz nie moge jesc, nie moge spać ciagle o niej mysle.. wybaczylem jej wszystko to o czym sie dowiedzialem ( bo jak mowi do niczego powaznego nie doszlo).. Pomozcie co mam zrobic??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MichalLbn
Ja przeżyłem krótkie rozstanie po kłótni (10 dni), ale dla mnie to była wieczność. W naszym małżeństwie zaczęły się zdarzać coraz częstsze sprzeczki, zachodzące na skutek braku wzajemnego zrozumienia, zmęczenia i roztargnienia (nie włożone naczynia do zmywarki, nie wymieniona żarówka itp). Oboje zmęczeni pracą nie mieliśmy na tygodniu sił na wspólne rozrywki. Mamy trzyletniego synka, który nauczył się sam bawić, ponieważ żadne z nas nie poświęcało mu wystarczającej ilości uwagi. I tak sobie nasze życie spowszedniało moja praca, praca żony i przedszkole synka. Jedynie w weekendy coś w nas ożywało, ale tylko po to by znowu usnąć w poniedziałek. Ostatnio żona zaczęła mieć problemy w pracy na skutek zmian stanowisk i tym samym obowiązków, co wiązało się z obowiązkową nauką wykonywania nowych zajęć. Bardzo to przeżywała, przez sen mówiła o jakiś papierach, kartotekach, formularzach itp. Stała się bardziej nerwowa, przez co nasze kłótnie bywały częstsze. W końcu w poniedziałek tydzień temu doszło między nami do największej kłótni, która z początku zaczynała się podobnie jak wszystkie poprzednie, ale tym razem emocje po obu stronach zaczęły się coraz bardziej nasilać, padały coraz ostrzejsze i bardziej obraźliwe słowa, wzajemne wytykanie błędów, w końcu powiedziałem o kilka ostrych słów za dużo. Kłótnia zakończyła się, ale skutki były fatalne. Żona wyprowadziła się z naszym synem na drugi dzień do teściowej (swojej mamy). Była wściekła, więc nie chciałem jej wchodzić w drogę dopóki trochę nie ochłonie. Widywałem się tylko z synem. Żona w końcu ochłonęła, miałem nadzieję, że uda mi się ją jakoś przeprosić, ale byłem w błędzie. Była spokojna i opanowana, zamówiła towarową taksówkę i zabrała rzeczy swoje i syna. Mówiła, że "na razie" nie jest w stanie mi wybaczyć słów jakie padły - nie dziwiłem jej się wcale. Zapowiadała się separacja, nie mogłem sobie wybaczyć, że do tego doszło, mieszkanie bez nich było dla mnie bardzo puste, bardzo tęskniłem. Był to 7 dzień naszego rozstania. Wracając ze sklepu zamyślony, ze smutnym wyrazem twarzy i niespodziewanie zaczepił mnie dawny kolega z podstawówki, który chodził do równoległej klasy. Poznał po mojej minie, że mam nie małe zmartwienie, opowiedziałem mu o wszystkim. Okazało się, że studiował psychologię i trochę się zna na problemach dotyczących kłótni i przeprosin. Dał mi kilka cennych rad, które później okazały się bezcenne. Musiałem ją przeprosić, ale nie wprost i nie wtedy, gdy tego będzie się spodziewać. Zanim miało dojść do przeprosin, musiałem żonę czymś zaskoczyć np. prezentem, ale też nie mogłem go ofiarować wprost - zacząłem się w tym wszystkim co mi tłumaczył gubić. Ale w końcu załapałem. Musiałem zainicjować spotkanie, w czasie którego miałem to wszystko wykonać. Najważniejszy był do tego wybór miejsca. Restauracja odpadała, bo znudzony synek mający trzy lata mógłby w niej zakłócić przebieg spotkania. Praca żony - może bym ją zaskoczył, ale miałbym tam za mało czasu na odpowiednie przeprowadzenie przeprosin. W końcu wszystko zaplanowałem i opracowałem. Domyślałem się że nie będzie chciała się ze mną spotkać i musiałem użyć małego podstępu. Wczoraj (czwartek) wziąłem wolny dzień, zadzwoniłem do żony poinformowałem ją o tym i powiedziałem jej że z tej okazji chciałbym przyrządzić obiad dla synka - zgodziła się (nie miała nic przeciwko na wizyty synka u mnie), ale dodałem, że ponieważ przy poprzednich wizytach synka zauważyłem u niego niepokój i podejrzewam, że on wyczuwa, że coś jest nie tak, to czy moglibyśmy tak zagrać przed nim, że nadal jesteśmy rodziną, aby go troszeczkę uspokoić. Chodzi tylko o obiad, bez ważnych rozmów - taka prowizorka dla synka. Zapytała, dlaczego nie możemy umówić się w restauracji - byłem zaskoczony nie wiedziałem co odpowiedzieć, ale odpowiedziałem co mi przyszło na myśl do głowy gdy patrzyłem na zdjęcie gdzie nasz synek miał koszulkę na wizerunkiem lokomotywy "Thomasa": Bo kupiłem mu kolejkę Thomasa, i chciałem abyśmy się z nim ją pobawili - skłamałem, że ją kupiłem, ale nie wiedziałem co odpowiedzieć. Podziałało, zgodziła się przyjść, ale niechętnie. Musiałem jeszcze tylko teraz zakupić tą kolejkę i zrobić ten obiad. Trochę tych sklepów z zabawkami obszedłem, w końcu znalazłem pozbywając się tym samym ponad 300 zł, ale dla mnie cena nie grała już roli. Przy okazji zakupiłem detektywistyczną grę planszową Cluedo, w którą kiedyś graliśmy z żoną u znajomych jeszcze przed małżeństwem (myślałem że się przyda - miałem rację). Przygotowałem obiadek (kotlety z piersi kurczaka z żółtym serem w panierce, frytki, zestaw surówek i cola). Mieszkanie wysprzątałem na błysk. Kupiłem bukiet róż, ulubione perfumy żony, odebrałem synka z przedszkola. Rozłożyłem mu kolejkę bawiliśmy się, aż w końcu nastąpiła ta długo oczekiwana chwila. Szybko przebrałem się w garnitur i byłem gotowy. Żona dzwoni do drzwi, otwieram - wchodzi, synek biegnie się z nią przywitać i chwali się kolejką, po chwili witamy się suchym cześć, po czym wyciągam zza pleców bukiet róż - żona próbując ukryć zaskoczenie odpowiada trochę chłodno "o dziękuję". Wchodzimy do pokoju, gdzie obiad jest już na stole. W trakcie posiłku prawie nic się nie odzywamy, nawet nie patrzymy na siebie. W końcu posiłek dobiega końca, (miałem w tym momencie zaproponować kawę, ale zapomniałem) proponuję partyjkę w tysiąca (dawno nie graliśmy) żona zgodziła się zaczynając coś podejrzewać, ale podczas gry zaangażowana zapomniała na chwilę o swej złości i uprzedzeniach. Wygrała, poprosiłem o rewanż, zgodziła się, znów wygrała - wyciągam ładnie zapakowane perfumy oznajmiając - to dla Ciebie jako zwycięzcy, po czym pytam, czy nie ma ochoty na Cluedo i wyciągam spod stołu grę. Zaskoczona zgadza się, zagraliśmy tym razem ja wygrałem. Zaproponowałem w końcu tą zapomnianą kawę - bardzo chętnie się zgodziła, bo miała na nią ochotę. Podczas spożywania kawy poruszyłem delikatnie temat nas dotyczący, powiedziałem, że bardzo żałuję tego co powiedziałem, że to było na skutek emocji, że wcale tak nie myślę i że bardzo, ale to bardzo przepraszam, że wiem, że to za mało itd, trochę się plątałem. Zaczęła na początku spokojnie znów tłumaczyć, jak ja mogłem tak powiedzieć, że przecież ona się tak stara i... z czasem jej głos stawał się głośniejszy, znów zaczęły ją ponosić złe emocje - szybko zacząłem ją uspokajać, aby się nawet nie próbowała tłumaczyć z czegoś, co sam powiedziałem, a czego nigdy nie chciałbym powiedzieć (nie powtórzę tych słów bo bardzo się ich wstydzę). Usiadłem koło niej i przytuliłem się do niej - nie oporowała, ale też nie odwzajemniała tego (i tutaj zdałem sobie sprawę, że cel jaki chciałem osiągnąć - osiągnąłem, ale ciałem ją odzyskać, a nie tylko przeprosić). W spokojnej rozmowie twierdziła, że nie jest w stanie na razie mi wszystkiego wybaczyć, choć jest bardzo mile zaskoczona tym obiadem, prezentami i przebiegiem spotkania i że musi to jeszcze przemyśleć. Zaprosiłem ją do wspólnej zabawy kolejką, przy której synek cały czas się bawił. Zbudowaliśmy z pudełek mosty, bawiliśmy się wspaniale i coś mnie tknęło aby ją pocałować, co uczyniłem, ale odepchnęła mnie i poprosiła abym jeszcze poczekał, odpowiedziałem jej kolejnym pocałunkiem - znów odepchnęła i powiedziała, że jest bardzo miło, ale... znów ją pocałowałem, już nie odpychała mnie, nawet zaczęła sama przytulać. Później na kolanach zacząłem ją przepraszać i prosić aby wróciła - odpowiedziała że spodziewała się takiej mojej reakcji, ale myślała że od progu ją tak będę napastował i że była przygotowana na odmowę, ale teraz po tych prezentach obiedzie i tak wspaniale spędzonym czasie - waha się. Nalegałem, nalegałem, przepraszałem no i udało się, wieczorem odebraliśmy rzeczy synka i jej od teściowej i rozstaliśmy się dzisiaj rano pod przedszkolem synka. Zadzwoniłem do tego kolegi, który mi dał te wszystkie rady (sam bym nie wpadł na to, że do kobiety trzeba dotrzeć z zaskoczenia i jak te zaskoczenie wywołać), a ty kolega mnie zaskoczył stwierdzeniem, że bardzo odważnie postąpiłem końcowym naleganiem, ponieważ gdyby udało jej się odeprzeć "atak" mogła by bardzo długo jeszcze "rozmyślać" nad powrotem, a bez nalegania na 90% powróciła by następnego dnia (dzisiaj) bo w końcu było miło i na pewno zapadło to w jej pamięci, ale cieszy się że sukcesu jaki osiągnąłem dzięki jego radom. Przepraszam, za tak długiego posta, ale tak przy kawce postanowiłem coś napisać, bo wcześniej sam szukałem porady na tym forum i może komuś coś z tej historii się przyda. Najlepiej uniknąć tak ostrej sytuacji, ale czasem samo z siebie wychodzi. Tera wiem, że kobietę trzeba przepraszać z zaskoczenia zarówno słowami, jak i prezentami i to nie jednym, a kilkoma (choć u mnie wystarczyły kwiaty i perfumy), nie obdarowywać od razu, tylko w określonych odstępach czasu. Pozdrawiam wszystkich i wracam do pracy, chcę się dzisiaj wcześniej zerwać, by przygotować barszcz ukraiński (żona go uwielbia), a nie wiem jeszcze jak dokładnie się go robi. Na razie tylko moczy się fasola... Ale nie zanudzam już i pozdrawiam wszystkich. Jeszcze raz przepraszam za długość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ramzes_
MichalLbn jakbyś mógł nieco jaśniej napisać o tej tajemnicy zaskoczenia kobiety przez zaskoczenie. Zawaliłem sprawę i mam u swojej baby trochę przechlapane. Próbowałem przepraszać wprost, ale nie skutkuje. Zaciekawił mnie ten sposób z zaskoczeniem, ale nie bardzo go rozumiem, proszę napisz nieco jaśniej bo inaczej czeka mnie samotny weekend...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klaudia80
pomózcie mam problem..Byłam z chłopakiem 5 mięciecy..to było cos pieknego,zadnej kłotni po prostu super..widzielismy sie codziennie bo oby dwoje nie mielismy pracy więc non stop razem..i On nagle powiedział Mi że nie czuje tego co kiedyś tak nagle nie dałam mu żadnych powodów..zrobiliśmy sobie dłuża przerwę..powiedział co ma byc to będzie,,jak mamy byc razem to będziemy..pomózcie co o tym myslicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość G1982
Witam Mam 27 lat moja dziewczyna ma 25 lat jesteśmy ze sobą 10 miesięcy , zamieszkaliśmy razem od 6 miesiąca. Mija 4 tydzień kiedy ona postanowiła żebyśmy mieli wspólną separację , wyprowadziłem się od niej ale bardzo za nią tęsknie i wiem że jest to osoba którą kocham nad życię!!. Problem powstał gdy dowiedziała się z nk o tym że rozmawiam z swoją eks, ale do niczego nie doszło nigdy to były tylko rozmowy , potem kilka maili od koleżanek w stylu spotkania się na kawę ja nigdy nie zdradziłem swojej dziewczyny ale ona stwierdziął że ją bardzo skrzywdziłem i ze nie ma do mnie zaufania !! W sumie nie dziwie się tego ale cały czas walcze , przepraszam prosze o jeszcze jedną szansę choć nigdy nie było tej pierwszej , ona jednak mówi że chce czasu i przemyśłeń ja się boję ze już ją straciłem do końca. Mało tego wrogo na stawione są jej koleżanki które jej co chwilę nastawiają na mnie negatywnie . Raz jest miła i nawet mam wrażenie że chce a raz jest okropnie nawewt nie chce ze mną gadac prze z telefon. Nie wiem czy ja jestem jakiś nie normalny czy mam odpuścic choć bardzo ją kocham i zostawiłbym wszystko dla niej błąd który popełniłem bardzo tego żałuję i naprawde chciałym jej udowodnić że potrafie dla niej zrobić wszystko. Boję się że ją straciłem już i ze ta przerwa to tylko czas kiedy ona po prostu daje mi nauczkę ale juz nie wróci.... Mówi ze mnie kocha ale narazie nie chce ze mną być bo nie ma zaufania gdy ja prosze o rozmowy o to zebyśmy spróbowali że ją przekonam że może mi zaufac ona ucieka trace ją ... POMOC CO ROBIĆ ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamiśmadolek
witam mam problem moja dziewczyna jest na mnie zdenerwowana za to ze jestem o nia zazdrosny i ze nie puszczam ja z innymi kolegami . 1 po co jej wychodzic z innymi ? 2 dlaczego chcc separacji z tego powodu ? i 3 dlaczego ja tak ciagnie ? wszystko zaczelo sie od tego ze pojechala do mamy i... zaczela mnie klamac w zasadzie blachostki... ale klamstwo to klamstwo wiec stracilem zaufanie i zaczela wychodzic tam z innymi codziennie sie o to klucilismy . ale to dlatego ze to jedyna rzecz jaka od niej wymagam . ja spelniam jej kazde zyczenie doslownie robie wszystko czego chce . ale odka ja poprosilem o to zeby sie nie spotykala wlasnie zaczely sie klutnie ona robi ze mna co chce wykozystuje mnie i to co do niej czuje ale gdy ja czegos oczekuje ona wtedy chce separacji ? nie uwazacie ze to troszke p***b....? a i jeszcze jedno jak juz mnie sklamala to gaa ze placze i probuje wziac mnie na ten placz , nie odbiera tzn odrzuca jak do niej dzwonie ,i nie odpisuje , co mam robic ??? :( bo juz do glowy dostaje help :'( : kkamyk97@wp.pl sorki za interpunkcje ale nie chce mi sie nic po tym wszystkim :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×