Mam faceta a siedze sama ..... weekendy

Od razu powiem aby nie bylo niedomowien. Nie on nie ma nikogo, mam dowody , siedzi w domu,problem lezy w czym innym. Mieszka 25 km ode mnie, nie ma samochodu i pieniedzy nie ma od dluzszego czasu. Mowi , ze szuka pracy ale cos to trwa zbyt dlugo. Spotykamy sie wtedy jak go ktos podwiezie lub nazbiera 10 zl na bilet. Ja ewentualnie go odwiedze. Nie smiejscie sie, ja wiem ze to zalosne a na dodatek kiedys codziennie sie spotykalismy jak pracowal i mial pieniadze. Owszem wspieram go, nie smieje sie z tej sytuacji, rozumiem jak jest ciezko ale brak kasy w naszym zwiazku zabija wszystko. Mysle tez, ze moze mu juz wszystko jedno czy ma kase czy nie. Powtarzam po raz drugi, nie... on nie ma nikogo....niedawno bral ode mnie kilka papierosow bo nie mial fajek juz od kilku dni. Siedze kolejny weekend sama. Kilka dni temu mnie odwiedzil na 5 godzin bo wyjatkowo jego brat cioteczny jechal i zabral sie z nim. Spotkamy sie kiedy znowu? Moze jak uzbiera 10 zl na bilet lub ja przyjade. A kiedy pojdziemy do lokalu , cos zjesc? Chyba juz nigdy. Mu chyba pasuje taka sytuacja. Co mam zrobic?