Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zastanawiam sie

Mąż przy porodzie - tak czy nie?

Polecane posty

Gość hajajskak
"Niestety nie podzielam waszych pogladów co do tego ze dla faceta to zawsze jest takie super przezycie. I wydaje mi sie ze my kobiety same sobie to tak czasami tlumaczymy. Wydaje nam sie ze skoro kocha - to musi byc, skoro przysiegal na dobre i na zle to nie ma wyjscia, skoro my cierpimy to niech on to widzi, skoro wszyscy maja porody rodzinne to jak on moze nie chciec!" A mnie sie wydaje,ze do powiedzenia na temat porodow rodzinnych najwiecej maja do powiedzenia ci,ktorzy ich nie przezyli i ciagle usiluja wmowic calemu swiatu,ze prawda lezy po ich stronie. Nie pisz NAM kochana,bo mnie sie nic nie wydaje. Nie wypowiadaj sie za wszystkich jak mozesz. Mnie moj facet jeszcze nie przysiegal (w sierpniu dopiero bedzie:D ) Ja swojego faceta nie musialam zmuszac. Dla niego bylo to oczywiste,ze bedzie tam w tym dniu. Tu nie chodzi o to,zeby biernie ogladal nasze cierpienia tylko,zeby tam byl,potrzymal za reke,pomasowal plecy. I sorry jesli jakis facet nie potrafi tego uniesc to nie jest facetem dla mnie. Dlatego ja wybralam faceta,zeby z nim budowac rodzine. Jestesmy sami daleko od naszych rodzin i mamy te umiejetnosc radzenia sobie w trudnych sytuacjach kiedy jedno drugiego potrzebuje. To jest dla nas wrecz oczywiste. Nie chodzi tu o jakas przysiege. Chodzi o nas i o nasza wiez. Natomiast jestem w stanie zrozumiec,ze nie kazdy takowa posiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iiiga
A z kim sie trzeba umawiac,zeby maz mogl byc przy porodzie? Co trzeba zrobic??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majówka_2013
Razem z mężem ustaliłam, że decydujemy się na poród rodzinny ale zawsze mu powtarzałam - w którymkolwiek momencie poczujesz, że nie dasz rady, to po prostu wyjdź z sali i nie będę mieć do ciebie o to pretensji, bo teraz nie wiemy jak to wtedy będzie i jak zareagujesz. Dostałam bolesnych skurczy o pierwszej w nocy z soboty na niedzielę, przyjęli mnie na porodówkę o 2:30, o 8 zaczęły się skurcze parte i po 10 minutach było po wszystkim. Gdy człapałam po sali do porodów rodzinnych (nie płaci się za taką przyjemność w szpitalu gdzie rodziłam) i mąż calutką noc był przy mnie. Rozmasowywał mi krzyż przy każdym skurczu, podtrzymywał podczas spacerów gdy było mi ciężko chodzić z bólu i zmęczenia, był dosłownie na każde moje skinienie. Podczas samego porodu stał przy mojej głowie trzymając za rękę i cały czas do mnie mówiąc. Potem przeciął pępowinę, dał przygotowane ubranka dla córeczki, zrobił jej zdjęcia i pomagał mi obmyć się z całej krwi (w zasadzie to ja stałam a on mnie mył i potem wycierał). Pytałam się go potem wielokrotnie jak jego odczucia. Mówił, że absolutnie nie żałuje, że był przy mnie cały ten czas i ani raz nie czuł obrzydzenia do mnie (czy to podczas trzymania mi głowy gdy wymiotowałam w trakcie jednego z bardziej bolesnych skurczy, czy to podczas tego obmywania po porodzie). Przy następnych porodach też chce być, jeżeli tylko będzie taka możliwość. Zdaję sobie sprawę, że ktoś inny mógłby nie dać rady ale u mnie na szczęście poród przebiegł bardzo sprawnie i szybko. W zasadzie to przez większość czasu po prostu chodziłam co dwie-trzy minuty prosząc o masaż, a potem nagle chlusnęły wody, trzy skurcze parte i koniec. Nie było czasu w ogóle myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majówka_2013
Aha, co do seksu to mąż już miał na niego ochotę zaraz jak wróciłam ze szpitala i do dnia dzisiejszego robi maślane oczka (ale wciąż musimy się wstrzymać, bo połóg u mnie jeszcze się nie skończył), więc obalam mit, że po asystowaniu przy porodzie nie będzie miał na mnie ochoty, bo jakiejś traumy dostanie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj maz nie chcial byc przy porodzie. wg Was to pewnie oznacza, ze mnie nie kocha, dziecka tez nie, bo jak to, opuscic zone w takim momencie. a mimo to okazal sie idealnym ojcem i mezem, pomagal pry porodzie, nie migal sie od zajmowania dzieckiem i w ten sposob pokazal, ze nas kocha. Kobiety od poczatku swiata rodzily same, od tego sa one a nie faceci, kiedys facet widziaql dopiero narodzone dziecko, czekal pod drzwiami ewentualnie, to teraz taka moda nastala. Bo tak naprawde-po co mi facet w tym czasie, ktory jest bardziej przerazony ode mnie? w czym on ma mi pomoc? od tego sa polozne, by poprowadzic porod.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak jest tak przerażony to d...a nie facet:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a juz argument, ze prawdziwy maz i ojciec POWINIEN byc przy porodzie mnie rozpierdala. Jak powinien, bo dziunia przyszla mamuska tak kaze? to powinien byc wolny wybor faceta. moj szwagier na przyklad byl przy porodzie, bo chcial, ale... swoim dzieckiem sie nie zajmowal, bo wg niego od tego jest kobieta ! wiec wsadzcie sobie miedzy bajki te teorie o idealnym ojcu. Moj maz nie byl przy porodzie i dobrze, ja nie naciskalam na niego i to byla jego decyzje, ktor uszanowalam. A ojcem okazal sie na medal po porodzie, az rodzina meza byla oburzona, ze jak to-maz zmienia pieluche, czy karmi, czy nosi dziecko. Zreszta kilka razy ogladalismy sobie dokument "porodowka" i nawet mnie obrzydzenie bralo, gdy widzialam, jak dziecko sie rodzi, choc obraz byl w tym miejscu zamazany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Obecne ciezarne i mlode matki sa jednak niedojrzale i p**********e. wystarczy forum poczytac. Polowa nie powinna miec dzieci, bo za glupie sa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hwecvuueyvrdbcyuhj
Ogladalismy z mezem program, gdzie facet mial wielka rane przy odbycie (mial jakas operacje wczesniej i zle mu sie goilo). No co-narturalne, kazdemu moze sie zdarzyc, ale jakos nie chcialabym byc przy zakladaniu opatrunku mezowi, gdyby takie cos mial na przyklad. Odrobina prywatnosci jest na wage zlota i w pewnych momentach jest wskazana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwszy porod chcial byc ze mna, ale jak przyszla akcja porodowa to go wygonilam. Wiedzialam, ze nie kuma tego i tylko by mnie rozpraszal. Ale mam mieszane uczucia i nie wiem czy zaluje czy nie... Ale u mnie byly komplikacje, naciecie krocza, kleszcze, rozejscie spojenia lonowego, naciagniecie sciegna u nogi krwi tyle jakby swiniaka zabijano. Dobrze, ze nie widzial bo obrzydza go krew. Aha i nie dostalam znieczulenia. Ale z drugiej strony zaluje, bo gdyby byl moze personel bylby lepszy? Tez mnie gin bylejak zszyl ze mi sie rana rozlazla i wdalo sie zakazenie. Szok!! I on wtedy zobaczyl w domu bo musial mi tam czyscic i krem wkladac to dziura jak po kuli. Dlatego chcialabym zeby byl przy drugim porodzie poniewaz - poprosi o ladne porzadne zszycie jesli rozetna badz pekne. Personel moze sie ogarnie jak obca druga osoba bedzie na nich patrzec. I pozwe ich jesli s******la cos wiedzac jak bylo za pierwszyk razem ( dlatego licze na cesarke )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odradzam aby byl juz przy samej akcji. Co innego podczas wielogodzinnych bolow kiedy spacerujesz po korytarzu. Wtedy przyda sie bliska osoba. Ale jak juz polozysz sie nie radze. Ja ciesze sie ze go nie bylo. Taka prawda ze zrobilam kupe i dobrze ze tego nie widzial. A kupa zdarza sie dosc czesto przy partych. Zreszta caly porod to rzeznia. Potem z perspektywy czasu nie postrzegam tego tak bolesnie ale... daje slowo myslalam ze skocze z.okna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem swieźo po porodzie rodzinnym i nie wyobrazam sobie zeby mojego meza mialo nie byc przy mnie w tak trudnym czasie jakim jest poród. Jeśli facet się nie boi to powinien przy porodzie być. Dla mnie było to ogromne wsparcie. Umówieni byliśmy, źe jeśli sytuacja go przerośnie to w kaźdej chwili moźe wyjść. Był ze mną, trzymał za rękę podawał wodę do picia a pod koniec kiedy musialam na troche wstać zeby przyspieszyć akcję porodową pomógł zwlec się z łóźka. Siedział przy mojej głowie, wspierał mnie!!! a nie między nogami przyglądając się jak to wygląda, więc źadnych złych wspomnień nie ma. Pępowine przeciął i obydwoje stwierdzamy, ze nie mogło być inaczej i umocniło to Nasz związek jeszcze bardziej. Gorąco polecam poród z ukochanym!!! Jeśli się kogoś kocha warto przełamać wstyd i strach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój byl, tylko nie maz, a partner, bo nie mamy slubu. kazalam mu sie nic nie odzywac i mnie nie dotykac, ale potrzebowalam aby byl ze mna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćjjj
Moj maz nie bedzie przy porodzie. Taka decyzje podjelismy wspolnie. Jest człowiekiem bardzo troskliwym, był ze mną na wszystkich KTG w szpitalu oraz USG specjalistycznych. W dniu porodu będzie ze mną w szpitalu, ale samą akcję porodową pozostawiam położnej. Jeśli będę miała skurcze i będę w stanie chodzić (widziałam takie babki) to pojdę na korytarz pogadać z nim. Ale finał ( łożysko, wody, poród) chcę zachować dla siebie. Wynika to głównie z tego, że zawsze jak są filmy i jest w nich np. amputacja konczyny albo operacje to odwracam wzrok. Nie byl takze przy wyrywaniu moich zebow mądrosci - jakos mnie nikt nie zabił z personelu. Gorzej jakby on np. zemdlał w trakcie i personel zamiast zajmowac sie mną musialby reanimowac faceta. Bede jednak miala ten komfort, ze gdzies tam na korytarzu będzie siedział i gryzł wargi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak najbardziej TAK. Maz siedzial przy drugim porodzie przy glowie nie nogach wiec nie wiedzial co sie dzieje na dole. Wiem jak to jest rodzic bez meza bo rodzilam tak poerwszy raz. Polozna wredna pielegniarka nie lepsza. Za drugim razem maz dzialal jak odstraszacz:-) nie uslaszalam zadnego nie milego slowa. Wydaje mi sie ze skoro do stworzenia przyczynilismy sie oboje to rodzic tez mozemy we dwoje. Trzeci porod tez napewno bedzie razem. Wiem ze sa mężowie którzy za wszelką cenę chca widziec jak dziecko wychodzi i takiego bym nie wziela:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mialam cc przy ktorym maz byl , siedzial przy glowie a ja bylam przedzielona taka duza plachta wiec nie widzial mnie od piersi w dol . fajnie ze byl ze mna , mialam planowane cc i zglosilam sie do szpitala o 8 rano a ciecie mialam o 13 dopiero z mezem mi sie nie nudzilo , chociaz pic i jesc nie moglam ale po gazetke skoczyl , porozsmieszal mnie bo widzial ze bylam jednak zdenerwowana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julka_aa
To mój mąż przeżył prawdziwy hardcore:) Z powodu dużej ilości porodów brakowało personelu i lekarz poprosił męża, żeby mu asystował przy szyciu, podawał gaziki itp. Zrobił to bez problemu. Gdyby nie on, dużo trudniej byłoby mi przejść przez cały poród. Położne w naszym szpitalu chyba za karę tam pracują. Nigdy nie rodziłabym sama. Polecam zabrać męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×