Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość chce czuc ze zyje

Zrobilam bilans mojego zwiazku

Polecane posty

Nie chcialam go juz dobijac, nie kopie sie lezacego... Zapytal czy go kocham? Nic nie odpowiedzialam...własnie...NIC...sama nie wiem co do niego czuje, podpadl mi strasznie ostatnio, ja wiem ,ze on zyje w stresie, ma problemy, ale czy mozna tym tlumaczyc wszystko? Jest taki bierny... a ja juz wcezsniej pisalam ze chyba sie poddalam, zmeczylam sie, mam dosyc...czasem mam wrazenie, ze mam do czynienia z malym chlopcem, ktory potrzebuje troskliwej opieki...tylko jakos nie odpowiada mi ta rola nianki :-( I ten smutek w nim... Niepowazny jest... jesli ta sprawa mu nie pojdzie bedzie musial wyjechac, wiec pytam jak sobie wyobraza NAS wtedy? Powiedzial, ze mozemy sie przed wyjazdem pobrac, a jak skoncze studia to dojade do niego...dziewczyny zaczelam sie smiac, bo jak tu takiego powaznie traktowac? Moze i mowi serio tylko ja tego kompletnie nie rozumie,kompletnie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wy jestescie wlaniete
won stąd :P nie czytaj i bedziesz mial spokoj,my tez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cooo
przed wyjazdem pobrac a potem dojechac??? co on wymysla. nigdy w zyciu. co on z chinki sie urwal,jak on sobie to wyobraza, chyba sie bajek naogladal za duzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wy jesteście walnięte
Wytrzyj pianę z py... - znaczy ... z twarzy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe no wlasnie tez sie zastanawiam skad on sie urwal :-) Ja tu powaznie zastanawiam sie nad koncem, a on i z takimi wyjezdza...zreszta od poczatku mnie bawi takimi rewelacyjnymi pomyslami, do tego stopnia, ze nie wiem jak na to reagowac, no bo jak mam komus kto ma takie myslenie wogole mowic, ze dla mnie malzenstwo to bardzo powazna decyzja, to szczacunek, szczerosc, zaufanie, harmonia, a tego mi aktualnie brakuje ...ehhh... brak slow i rece opadaja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heheh dziwne
a ile on ma lat? a Ty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia25
przekorna...co tam u ciebie? co sie dzieje? jak juz nas wciagnelas w swoja historie to dziel sie dalej ;) pozdrawiam i czekam z niecierpliwoscia :) ps. u mnie bylo krucho tzn. rozstalismy sie...ale po malych przemysleniach jest na "+" :) (tfuuuu...zeby nie zapeszac:) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
misiu jest na + tzn. ze jednak zeszliscie sie? U mnie znowu cisza, pewnie sie jutro zobaczymy i pewnie znowu bedzie (dla mnie)\"nijak\", chcialabym go wspierac w trudnych chwilach, ale ten jego brak ciepla mnie zamraza i siedze taka jakas otepiala, jakbym nie mogla wydusic z siebie nawet krzty uczucia, a tak chcialabym z nim pogadac, szczerze i spokojnie, ale on oczywiscie uwaza, ze przesadzam, wiec juz nawet nie bede probowac. Moze wreszcie powiem, ze powinnismy sie rozstac, tylko serce mi sie kraje jak widze ten smutek w nim, przeciez to nie tak ma wygladac. Probowalam sobie wyobrazic nas za jakis czas i nie widze sie w tym, co to za mezczyzna, ktory sam potrzebuje wielkiego zainteresowania, a w zamian nic nie daje, bo on nic nie daje z siebie, niestety. Moje juz prawie calkowite poddanie sie sprawilo ze czuje jakas ulge, juz nie mysle o nim obsesyjnie, nie wylapuje zadnych gestow, slow, spojrzen, ktore swiadczylyby o jego uczuciach...odzyskuje spokoj. Ostanio moj 15-letni brat powiedzial mi ze zachowujemy sie tak jakbysmy chcieli sobie nawzajem udowodnic, kto jest madrzejszy, widocznie cos wylapal :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia25
tak..zeszlismy sie...bo czasami jest jak jest...ale kochamy sie..a to jest chyba najwazniejsze. Coprawda czasem swiruje z bezsilnosci ze nie moge czegos naprawic (albo sprawic zeby on cos zrobil...) ale to chwilowe rozstanie sprawilo ze zdalam sobie sprawe z tego ile on dla mnie znaczy...i ze czasem warto przymknac slepka na drobne niepowodzenia ;) Ty widze jestes juz bardziej na nie...ale zastanow sie jeszcze raz co czujesz...zebys nie zrobila sobie krzywdy :) A moze wystarczy wlasnie tylko chwilowy odpoczynek od siebie....dla rozjasnienia umyslu:) powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Jestem w związku od 5 lat. Kocham go ale nie wiem czy jest sens walczyć o nasz związek. Jak chce jest bardzo, bardzo kochany, ale umie równiez pokazać różki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia25
ewa210 moze napisz cos wiecej:) bo wkoncu 5 lat razem to niemalo..dlaczego nie widzisz sensu w tym zwiazku? skoro go kochasz...to dobrze sie zastanow...:) pozdrawiam wszytskie dziewczyny z watpliwosciami!!!!! :) zamet w glowie to starszna rzecz...prawda?!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rok temu rozstaliśmy sie, tzn. ja chciałam żeby się wyprowadził. Zrobiłam to pochopnie, ale było za pózno. Po trzech miesiącach wróciliśmy do siebie na jego prośbę. Znowu było niesamowicie. Ale po kilku miesiącach powraca problem dla ktorego rozstaliśmy sie wcześniej. Zaczynamy spędzac coraz mniej czasu z sobą, zaczynaja się ciche dni. Mam wrazenie że jest moim współlokatorem. Do tego dochodzi sprawa z jego kumplem który ma na niego ogromny wpływ. Chciałabym żeby okazywał mi większą uwage, on natomiast uważa że ograniczam jego wolność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czterdziestolatek
EWA, pamiętaj: "nie wchodzi nsię dwa razy do tej samej rzeki."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia25
a ja sie z tym twierdzeniem nie zgadzam:) bo czasami miedzy ludzmi dzieje sie gorzej...czasem przez zatracenie w obowiazkach...czasem przez nieuwage...czasem przez zycie...i nawet jesli wtedy sie rozstana...to przeciez w tym czasie moga wiele przemyslec...a probowac zawsze warto...ZWLASZCZA jesli kochamy :) ewa210...moze zapomnial ze cie kocha...i potrzebuje przypomnienia?:) a w ogole to najlepiej pogadac :) (chociaz z facetami to czasami jak grochem o sciane...;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czterdziestolatek
Tak MISIA, a z kobietami jest jak"ścianą o groch". Rozmowy winny być wcześniej. Jeśli nastąpiło rozstanie to chyba nie pod wpływem emocji, raczej po przemyśleniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozmawialiśmy i to całkiem niedawno. Gryzłam sie w język żeby nie powiedzieć żeby się wyprowadził. Ale stwierdziłam że za dużo przeszliśmy aby być razem, żeby teraz z powodu jego kumpla się rozstawać. Ale zastanawiam się gdzie jest granica, kiedy mamy schować swoją dumę, honor, aby być razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czterdziestolatek
Wybacz EWA, ale nie czytałem wszystkich Twoich wypowiedzi i nie bardzo wiem w czy tkwi Twój problem, dlatego nie będę udzielał Ci rad poza tą jedną jedyną od której zacząłęm... "nie wchodzi........". Przepraszam za zamieszanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problem tkwi w tym że pozwalam na wszystko mojemu chłopakowi, bo boję się że on ode mnie odejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja zwolnilam sie tymaczasowo z myslenia (o nim zwlaszcza) i tak mi jest o niebo lepiej :-) Wydaje mi sie, ze kazdy ma jakies swoje granice, nie łatwo jest stawiac radykalne kroki i trzymac sie ich konsekwentnie, za proste by to bylo, bo nawet jak nam sie tak wydaje, ze potrafimy to zawsze stanie sie cos takiego, ze nagle wszystko co sobie postanowilismy ulatuje... i dobrze, bo jakby te same recepty tyczyly sie wszystkich to jakas stypa by powstala...oczywiscie pisze w kontekscie uczuc i zwiazkow. Misia trzymam kciuki zeby bylo fajnie :-) Ewo --> swoja wlasna granice znasz tylko Ty sama, kiedy to naprawde bedzie nieznosne i niezdrowe- mam nadzieje,ze zawalczysz, ale o siebie... Ja mam te moje perypetie po niecalym pol roku znajomosci, kiedy pierwsze wrazenia opadly wyszly na jaw rzeogromne różnice miedzy nami, ale zaczynam widziec, coraz wyrazniej i mowie wam strasznie mi z tym dobrze, bo w ten sposob odnajduje siebie w tym wszystkim... Wy dziewczyny macie juz staż kilkuletni dlatego jest znacznie trudniej...kiedys odeszlam, po 4 latach bycia razem, bo wlasnie przekroczyl \"moja\" granice... Mimo wszystko co by sie nie dzialo, nie warto za bardzo sie zmartwiac facetami, wkoncu na tym obecnym swiat sie nie konczy, ja juz nie mam zamiaru molestowac sama siebie, a co bedzie to bedzie, buziaki :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po tych klku latach bycia w związku wiem że chce byc z kimś. Dlatego może tak bardzo mi zależy żeby utrzymać obecny związek. W pewnym wieku coraz trudniej jest poznać kogoś nowego, każdy już z kimś jest. Tego obawiam się najbardziej, że już nikogo nie poznam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czterdziestolatek
Nie wiem co mam powiedzieć. Przeczytałem już Twoje posty i nie mam pojęcia jak to ocenić. Z tego co piszesz wynika, że (Twoim zdaniem) pozwalasz mu na wszystko, a on tego nie sznuje. A może Tobie się wydaje, że pozwalasz mu na wszystko, może pozwalając mu na COŚ kontrolujesz to COŚ. Nie wiem nie potrafię tego rozgryźć. W końcu 5 lat to naprawdę dużo czasu na poznanie siebie wzajemnie, to wystarczająco dużo czsu nawet na to aby MIŁOŚĆ ostygła. Ale Ty twierdzisz, że nadal go kochasz. A może kochasz go zbyt zaborczo. Nie wiem, nie mam pojęcia. Wybacz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak to nazwiesz? Chłodny racjonalizm? Bo życie takie jest? Bo inni też maja takie czy inne problemy? A gdzie TY w tym wszystkim? Wydaje mi sie, ze przez to, ze on robi z Toba co chce stracilas swoja godnosc, czujesz sie mniej wartosciowa niz kiedys, niezadowolona, podrazniona, zeby Cie nie zostawil? A co to Bóg jakis? Badz dzielna kobieto, nie zatracaj sie przez jakiegos chlopa, bo sama widzisz co sie dzieje... Przypomnij sobie siebie jak bylas szczesliwa i porownaj do tej tez. nie wkurza Cie to? :-) (bo mnie do tego stopnia, ze sie ocknelam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak to nazwiesz? Chłodny racjonalizm? Bo życie takie jest? Bo inni też maja takie czy inne problemy? A gdzie TY w tym wszystkim? Wydaje mi sie, ze przez to, ze on robi z Toba co chce stracilas swoja godnosc, czujesz sie mniej wartosciowa niz kiedys, niezadowolona, podrazniona, zeby Cie nie zostawil? A co to Bóg jakis? Badz dzielna kobieto, nie zatracaj sie przez jakiegos chlopa, bo sama widzisz co sie dzieje... Przypomnij sobie siebie jak bylas szczesliwa i porownaj do tej tez. nie wkurza Cie to? :-) (bo mnie do tego stopnia, ze sie ocknelam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A gdzie TY w tym wszystkim? Wydaje mi sie, ze przez to, ze on robi z Toba co chce stracilas swoja godnosc, czujesz sie mniej wartosciowa niz kiedys, niezadowolona, podrazniona, zeby Cie nie zostawil? A co to Bóg jakis? Badz dzielna kobieto, nie zatracaj sie przez jakiegos chlopa, bo sama widzisz co sie dzieje... Przypomnij sobie siebie jak bylas szczesliwa i porownaj do tej teraz. nie wkurza Cie to? :-) (bo mnie do tego stopnia, ze sie ocknelam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A gdzie TY w tym wszystkim? Wydaje mi sie, ze przez to, ze on robi z Toba co chce stracilas swoja godnosc, czujesz sie mniej wartosciowa niz kiedys, niezadowolona, podrazniona, zeby Cie nie zostawil? A co to Bóg jakis? Badz dzielna kobieto, nie zatracaj sie przez jakiegos chlopa, bo sama widzisz co sie dzieje... Przypomnij sobie siebie jak bylas szczesliwa i porownaj do tej teraz. nie wkurza Cie to? :-) (bo mnie do tego stopnia, ze sie ocknelam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Staram sie być obiektywna (na ile jest to mozliwe) i wydaje mi sie że nie ograniczam jego wolności. Począwszy od tego że wszystkie obowiązki domowe należą do mnie, skończywszy na tym że jeśli ma ochotę to wyjezdza z kumplami na weekend średnio co 3 tygodnie, jesli ma ochotę to idzie do kumpla , zostaje u niego na noc. Wszelkie próby wyjasnienia że chciałabym z nim spedzać wiecej czasu zwłaszcza w weekendy, kończą sie stwierdzeniem, że przecież sp edzamy wieczory ze sobą (mieszkamy razem). oczywiście z wyjątkiem tych kiedy on jest na imprezie u kumpla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czterdziestolatek
W takiej sytuacji przestań bać się samotności, uwierz w to, że wokół Ciebie jest wielu mężczyzn, którym może na Tobie zależeć w inny, dużo bardziej uczciwy sposób niż Twojemu obecnemu partnerowi. Uwierz w Siebie i odejdź od niego. Gwarantuję, że szybko znajdziesz WARTOŚCIOWEGO partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problem w tym że chyba za bardzo się boję. No i jakoś mi trudno uwierzyć że można kogoś spotkać, zgadza się zdarzają się wyjątki. Idziesz do biblioteki i spotykasz tam miłość swojego zycia, idziesz do kina - to samo. Ale jeśli ma się w miarę stałe grono znajomych, nie jest się bywalcem dyskotek, w pracy też nie ma szans na nowe znajomosci, to jakoś trudno mi w to uwierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia25
tym razem zgadzam sie z poprzednikiem...z tego co opisujesz nieladnie to wyglada...mysle ze powinnas miec szacunek do samej siebie. zadbaj o swoje potrzeby....wkoncu nie jestes jego sluzaca tylko partnerka!!!! chcesz tak zyc??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×