Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

PLM

Nie chce mi się żyć

Polecane posty

Gość Lady M.
Kiedyś usłyszałam takie zdanie "jeśli nie masz po co żyć-żyj na złość innym"... jeśli czasami mam doła to zawsze przypominam sobie to powiedzenie no i myślę o ludziach naprawdę pokrzywdzonych przez los,kalekich ubogich-którzy jednak bardzo chcą żyć i nie poddają się.Tobie życzę wytrwałości i spojrzenia łaskawszym okiem na świat (a rozwód to nie koniec świata).Masz dziecko dla które na pewno bardzo Cię kocha i potrzebuje.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie mam sily żyć na złość innym chciałabym mieć normalne ustabilizowane życie w którym jest parę osób które wiem że im na mnie choć trochę zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro tak, to ja przekornie zapytam: a czy masz takich ludzi, lub kiedykolwiek miałaś, którym zawsze służyłaś pomocą, zawsze wysłuchałaś i podniosłaś na duchu?? Czy Ty komuś dajesz to, co chciałabyś dostać? Bo może najpierw spróbuj dać to komuś, a on się potem odwzajemni (choćby wysłuchać żali koleżanki z pracy, czy kogoś przypadkowego), albo odda Ci to inna osoba. Albo już nie będzie Ci to potrzebne - wielu ludzi znajduje sens w pomaganiu innym. Spróbuj, choć to trudne, odłożyć swoje smutki na bok i zająć się kimś innym. Jeśli ludzie będą widzieli, że można na Ciebie liczyć, to chętniej zajmą się też Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właśnie cały czas się staram. Czuje się bardzo dobrze jak mogę komuś pomóc tylko potem jak ja potrzebuję pomocy to nikogo nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do PLM
...mam tak samo , zawsze jestem dla wszystkich jak mnie potrzebuja a jak mnie trzeba pomocy to nie ma nikogo...moja sytuacja tez jest beznadziejna...tez mysle jaki sens ma moje zycie ?....czasem nawet mysle ze gdybym dzis umarla to chyba nikt by po mnie nie plakal...ja niestety tez tak mam ze nikt mnie jakos nie lubi , nikomu na mnie nie zalezy :( przynajmniej teraz wiem ze wiele jest takich osob :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dora43
to pocieszę was moimi opowiastkami-mam siostrę starszą a ona kiedyś miała małe dzieci-potrzebowała duuuuuużo pomocy- jej dziecko płakało w żłobku za mamą , tatą i ciocią ( mieszkamy w innych miastach); było jeszcze dużo innych sytuacji kiedy ona potrzebowała pomocy i zawsze ja dostawała-ja od nie w zamian nie dostałam nic- kiedy zmarła nasza mama nie dość że w niczym mi nie pomogła to po pogrzebie wyniosła co nie co z domu- bo to po mamie!!! A mama lezała sparaliżowana przez cztery lata-ani razu siostrunia jej nie nakarmiła-zresztą w niczym mi nie pomagała! Mam tez brata, też starszego ; jest po rozwodzie i zyje z najlepszą koleżanką mojej bratowej.Zawsze tak było ze to braowa z dziećmi miała pierwszeństwo w domu moich rodziców,a niedawno - tuz przed moim rozwodem brat przyjechał ze ,,swoją panią'' i zamieszkał u nas ( w wakacje) i któregoś razu przy kolacji dawał wskazówki dla mojego ex-chce rozwodu-niech ma; tylko pomiętaj wszystko co macie przetnij na pół-stół.zlew itp. a dzieci co tam dzieci one się nimi tylko zasłaniają.I ja tam byłam i ja to słyszałam! Także z tą pomoca i dobrym słowem bywa różnie,ja dostaje to zawsze od obcych - nie od rodziny.Całe szczęście ze mam kilka sprawdzonych kumpeli -są to przyjaźnie jeszcze ze szkolnej ławy ! A nie jestem juz młodziutka o nie! Głowa do góry, nie mozna sie poddawać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwierz ze moze byc gorzej wiem cos na ten temat.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Dory 43
no widzisz, ja cos takiego akurat teraz przechodze, no moze troche w gorszej wersji...tego nawet nie mozna opisywac, bo wstyd.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do PLM - zastanawialas sie dlaczego tak jest że Cię nikt nie lubi? Ja się głowiłam nad tym i zawsze myślałam żeby przy mnie znalazła się osoba która powie-to i to robisz żle i zrażasz tym ludzi. Ale wszyscy się uśmiechaja i odchodzą z niewiadomych powodów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dooPLM
jakie mialas dziecinstwo? odpowiedz sobie? moze rodzina Ci nie zapewniala wsparcia psychicznego i bardziej niz inni lakniesz tego ciepła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dora43
z tym ,,ciepłem'' to chyba strzał w dziesiątkę- jeśli chodzi omnie to napewno!Zawsze w rodzinnym domu czułam sie jak piąte koło u wozu,najfajniejsze lata to cztery lata w szkole w innym mieście - i tam miałam wszystko , tam sobie radziłam - bez krzyków, wyzwisk itp.Potem moje małżeństwo -to tez kilkanaście lat upodlenia- pewnie dlatego bywają sytuacje gdzie radzimy sobie gorzej lub wcale.I bardzo , bardzo potrzebuję miłości, zrozumienia i ciszy!Mimo ze mam z kim pogadać- oczywiście od czasu do czasu- to czuję się bardzo samotna że aż wyć mi się chce!Kiedys chciałam iść do kina- okazało się że nie mam z kim.Te zycie czasem zaskakuje!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssmutne to
co piszesz jestem w innej sytuacji, ale również nie mam znajomych (chiałabym ich mieć) ci wirtualni też się wykruszają pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dooPLM
no to macie odpowiedz będę tu zagladać, bo nie jestem w stanie się zobowiązać do przyjaznienia się z kims na dluzej, al echętnie pogadam mozoiwe, ze wyjade z kraju, więc nie obiecuję wiele ludzie boją się, ze sie ich o cos bedzie prosic, dltego lepiej milczec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssmutne to
tak sobie myslę, że nie mam nawet z kim kawy wypić (mówię o znajomych) też tak macie? no i obcy kraj... nie napawa mnie optymizmem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
macie racje pochodze z niepełnej rodziny i nie dostałam z domu praktycznie nic dobrego. Ale chyba nie jestem osoba o wygórowanych oczekiwaniach , i nie lubie sie narzucać. Więc nie wiem skąd się to bierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dora43
róznie to bywa z tą kawą,ja mam syna nastolatka i pije kawę 3x1- i mam towarzystwo! Moja córcia domaga sie przeczytania bajki, muszę leciec.Byłam tydzień na zwolnieniu lekarskim , nie wiem jak jutro wysiedzę w pracy i kto mnie podniesie rano z łóżka. narazie lęcę! może jeszcze dziś wpadnę! do PLM odezwij się!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do PLM
nie wiem dlaczego ludzie mnie nie lubia...kiedys moja kolezanka powiedziala mi ze musze trafic na odpowiednie towarzystwo ???? tak, ze nie wiem dlaczego jestem ogolnie nie lubiana a tak pragne kontaktu z ludzmi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chiara-35
Jest nas tu tyle, że az się nie chce w to wierzyć. W realu wszyscy tacy zadowaleni, wszystkim dobrze się układa,i wszystko ok. A tak na prawdę to coraz częściej zdajemy sobie sprawę, ze nasze znajomości jeśli wogóle już są to są takie puste i powierzchowne...Przekonałam się o tym kiedy maje małżeństwo zaczęło się sypać. Wtedy okazało się , że tak naprawdę to nie mam o tym komu powiedzieć i u kogo szukać wsparcia.. Wyszło na to , że znajomi dopiero po pół roku zaczęli się domyślać, że coś jast nie tak..Bo niby mam znajomych ale gdybym to ja nie starała się podtrzymywać kontaktów , dzwonić, zapraszać na spotkania, to chyba nikt nie pamiętałby o moim istnieniu...Wszyscy mają swoje sprawy, zamknęli się w takim kieraciku, praca-dzieci. Ale czy to im wystarcza ? bo mi nie... A najgorsza myśl która mnie prześladuje, to taka, ze nikt MNIE NIE KOCHA...i zupelnie nikomu nie zależy... Wi ec po co jeszcze walczyć... starać się...no po co???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też jestem zaskoczona że tak jest. Również sądziłam że jestem jedna z nielicznych bo wszyscy wydają się tacy szczęśliwi no może nie że szczęśliwi ale tacy którym wystarczą takie kontakty jak mają i im to przynosi zadowolenie. Może faktycznie częśc osób oszukuje sie tak jak i ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"dochodzę do przekonania, ze los sobie ze mnie zakpił. mnóstwo jest ludzi szczęśliwych i być moze nie są lepsi ode mnie a sa szczęśliwsi. a ja płaciłam za wszystko, absolutnie za wszystko. i to tak drogo! wyciagają ze mnie takie straszne procenty\" mówi umierajaca na gruźlicę,zdradzana przez męża, trzydziestoletnia, piękna, niezwykła anna ze sztuki czechowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ninnna
weszłam na forum w chwili potwornego doła!! widze ze nie jestem sama, chociaż to jest odrobinę pocieszające:) chyba tylko tu mogę sie wygadac, nikt ze znajomych chyba nawet się nie domysla ze mam tak potworną deprechę! zawsze doskonale to ukrywam i wszyscy myslą ze mam zero problemow nie mam już siły...najgorsze jest to ze serio nie wiem po co mam dalej życ...czasem mam ochotę rzucić się na podłogę i wyć albo walić głową w ściane!! cały weekend leżałam w łóżku i gapiłam się w sufit, przeraża mnie to że musze isc jutro do pracy i cały dzień miec na twarzy maskę z uśmiechu. Nie zwierzam się nikomu bo bądzmy szczerzy ludzie mają w d... problemy innych przypomniała mi się piosenka Urszuli --czego wciąż mi brak przecież wszystko mam?! czasem mam wrażenie ze jest o mnie! chociaż wcale nie mam wszystkiego: niedawno straciłam dwie bliskie osoby, za 3 miesiące tracę pracę (umowa czasowa), czuję się jak nienormalna bo mimo ze mam 25 lat nigdy nie miałam chłopaka, mimo ze jestem bardzo ładna nienawidzę siebie i swojego ciała, chciałabym je unicestwić, mam wrażenie ze osobno jestem ja i moje ciało, nie potrafię zbliżyc się do nikogo, zresztą nie chce skazywać ludzi na siebie!! czasem wsciekam się na siebie ze tak marnuje zycie:jestem młoda zdrowa, wykształcona a mimo to nic kompletnie nie ma dla mnie sensu, nie widzę zadnej przyszłości, nic mnie nie cieszy!! przepraszam ze tak nudzę o sobie ale nie mam do kogo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ninnna ja czuje praktycznie tak samo jakbym nie współistniała ze sobą jakby to co robię i wszystkie moje decyzje były podejmowane przeze mnie ale ja tego nie czuję że je podejmuję jakby to wszystko działo się poza mną. gdyby nie dziecko to też nie miałabym siły na nic. ale przeciez muszę wstać i być dla niego matką bo jestem za niego odpowiedzialna. ale nie mam z tego żadnej radości. Też w nikim nie mam oparcia to jest strasznie dołujące. czuję że wszystko rozpada się na moich oczach jakbym była na takim wielkim zakręcie i nie widziała końća zakrętu. I najbardziej mnie dołują Ci odchodzący kolejni ludzie. Jeden po drugim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dora43
sądzę że tak często w życiu bywa-raz pod wozem raz na wozie- społeczeństwo nasze nie jest tolerancyjne.Kobiety po rozwodzie traktowane są tak troszkę inaczej.Moze inne boją się i widza w nas rywalki , moze ich mężowie za nami nie przepadają- bo nie maja męskiego towarzystwa do wypicia piwa! Ja też to przeżywam, przestałam być zapraszana, nie bardzo sąsiedzi kwapią sie nawet do rozmów ze mną i ogólnie -mało towarzystwa zrobiło sie w około mnie.A moze tez dlatego ze czlowiek jeszcze nie dotarł na szczyt tylko ciągle jest w dołku i rozmysla -dlaczego? Ile jest sytuacji , ludzi , problemów tyle będzie zdań różnych na temat samotności, a może powinniśmy rozejżeć się i? nie robi sie troszkę cieplej , że nie tylko ja......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ninnna
nie wiem co robic w takim stanie jestem w tej chwili jakby wszystkie problemy swiata zwaliły mi się na głowę! po twarzy płyną mi łzy i coś jakby rozrywa mnie od środka, boże żeby rano było lepiej!! PLM to chyba całe szczescie ze masz córkę, dla niej musisz wstać z łózka, bo po prostu nie masz wyboru! czasem mam ochotę zwariować na maksa, niech mnie zamkną w jakimś wariatkowie, tylko niech mi wszyscy dadzą spokój i żebym NIC NIE MUSIAŁA!! okropne jest ze ciągle coś musisz, trzeba isc do pracy, wciskać ludziom kity, wyrabiać plan, zadowalać szefa, być miłym dla innych, robić zakupy, sprzątac, gotować, uważac na to co się mówi zeby nikogo broń boże nie urazić, wtapiać się w społeczeństwo i nie odstawać bo zaraz przykleją etykietkę DZIWACZKA!! jeszcze bardziej dobija mnie to ze doskonale zdaje sobie sprawę ze pokopana jestem!! potrzebuje terapii wiem o tym, ale ja tak bardzo wstydzę sie siebie ze napewno nigdy nie zdobędę sie na pójscie do lekarza! nawet z okna sobie nie skoczę bo na parterze mieszkam:):):(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chiara-35
przez ostatnie tygodnie był w moim życiu męzczyzna...Znow miałam dla kogo wstawać z łózka, miałam dla kogo myć zeby i czesać włosy...I choć od początku wiedziałam , że on nie szuka nikogo z kim chciałby się wiązać, liczyłam na to ,ze może zmieni dla mnie swoje , życie... a teraz znów jestem sama.. Zmuszam się, żeby żyć.. dla córki. Zakładam uśmiechnietą maskę, ale pod maską płyną łzy... dziewczyny, czy my naprawdę jesteśmy tak uzależnione od męskiego towarzystwa, że nie jesteśmy w stanie bez niego funkcjonować? Czy tylko wtedy czujemy się dowartosciowane kiedy widzimy pożądanie w ICH oczach??? Czego w życiu tak naprawdę szukamy??? Przyjażni czy FACETA?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ninnna
ide spac bo czuje ze jak tego nie zrobię to moge zaraz odpalić coś głupiego... do jutra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miałam podobnie-na parę tygodni zjawił się ktoś dzięki komu znów się uśmiechałam. Nie było szans na związek ale dawał mi siłę tym że jest. A potem odszedł i poczułam się jeszcze gorzej niż przed poznaniem jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chiara-35
sama nie wiem czy to co przeżyłam ostatnio a było jak najpiękniejszy sen to dar od losu? Bo inni na takie uczucie czekaja sto lat, czy to jakies przekleństwo bo łatwiej było nic nie czuć, zyc w pustce emocjonalnej... Teraz cierpię jak nigdy w życiu, ale mam wsponienie...Ale wogóle coś czuję.. Przy nim zaczęłam , zyć... tylko co to teraz za życie? Też mam takiego doła, że nie wiem czym go wypełnić, czy alkoholem, czy prochami... i nawet nie mogę już walczyć o tego ukochanego.. "bo nie walczy się z aniołami"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×