Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kamilka24

Dla wszystkich,które ocierają teraz łezki po NIM.

Polecane posty

Gość kamilka24

BEDZIE DOBRZE. Wierzcie mi. Przyjdzie taki dzień ,że już nie bedziecie płakać, nie będziecie sie tak smucić, znowu zobaczycie jasną przyszłość, znowu wrócą plany, pomysły na przyszłość... ciekawosć co sie jeszcze może zdarzyć. Wszystko to wróci. Przejdziecie przez te senne, straszne, czarne dni... mokre, pełne kałuż z waszych łez.Ale pomyślcie jak pachnie powietrze po burzy, jak czyste są ulice, jak czyste jest powietrze, tak sie pewnego dnia poczujecie, znowu wyjrzy słońce, zatańczycie do swojej ulubionej piosenki, poczujecie sie lekkie, weźmiecie mocny oddech i ruszycie w nowe nieznane. Lzy kiedyś wysychają... i wiem to na pewno. A o łzach, rozpaczy coś wiem... Po 8 latach, ktoś mi sie zdawało najbliższy sercu...okłamał mnie i porzucił mnie dla innej- a do tego w czasie, kiedy najbardziej go potrzebowałam. Pierwsze dni,tygodnie, miesiące byly najgorsze, musiałam sie wydostać z tego doła rozpaczy, do którego mnie wrzucił, kiedy sie nie spodziewałam.Musiałam odbudować wiare w to, że jest sens dalej życ, wiarę w siebie. Troche musiałam dać z siebie, postarać sie, ale i los, czas dużo mi pomógł. Tak po prostu, zwyczajnie złagodził wszystko, zaleczył rany w moim serduszku. To takie moje małe swiadectwo, że co by sie nie stało, kiedys bedzie lepiej. Pisze to dla was. Tak mnie wzięło :), bo pomyslałam ,ze dokładnie rok temu ... zawalił się mój świat. Dzisiaj jeszcze coś zostało z tych smutnych dni... ale zaczęłam patrzeć z nadzieją z zaciekawieniem w przyszłość, w to co mnie spotka - a chyba z tym było najgorzej... Wiadomo, "bez niego" nie chce już niczego, co mnie może jeszcze spotkać, tak go kochałam, tyle planów... A jednak, przychodzi czas i wychodzi słoneczko. Dużo tu tematów o nieszcześliwych miłościach. Ja też tu kiedyś pisałam o tym co czuję i płakałam nad klawiaturą.Ale dzisiaj chce dać świadectwo, że mimo tego smutku dla każdej z nas przyjdzie ten nowy, inny, radosny dzień. Trzymajcie sie kochane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem przeżyłam to samo
mozna się podnieść, ale nigdy nie będzie sięjuż tą samą osobą.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamilka24
Po co być tą samą co przed tym wszystkim :). Jesteś silniejsza, bardziej liczysz na siebie i robisz więcej dla siebie. Warto ten czas poświecić jak najbardziej sobie, przypomnieć sobie co sie lubi, bo czasem w związku sie o sobie troche zapomina. Nie warto w tym czasie szukać "pocieszyciela" - bo w sumie to i tak pozostawi niesmak na później, a niczego trwałego nie wróży. Warto najpierw zaleczyć skrzywdzone serduszko i dopiero wtedy. Ja nie chce być taka jak kiedyś. Za bardzo patrzylam w jego kierunku, za mało patrzyłam na siebie. Tyle dawałam, ale nie pomyślałam, że związek to dawanie z dwóch stron, zapomniałam o tym.To była moja pierwsza, wielka miłość ... pierwszy raz kochałam, pierwszy raz byłam w takim długim związku... być może miałam prawo sie pomylić. A teraz chce z tego wynieść jak najwięcej. Przede wszystkim musze sie nauczyć pewnego "zdrowego" egoizmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinomanka1
ja chyba tylko lezki ocieram..w dodatku mam wstręt do facetów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieto dzieki ......
ze chcialo ci sie to napisac ... kazdy przewaznie sie zali ... Ja wlasnie lize rany, choc do konca zerwanie nie anstapilo, ale dzis nastapi - jesli uda mi sie go dorwac i wyciagnac dlaczego przestal sie odzywac i to zdawac by sie moglo, w okresie, kiedy mnie moze potrzebowac najbardziej ... Z jednej strony wiem, ze pocieszyciel bylby zly, ale z drugiej tak wlasnie mnie ciasgnie do jakiegokolwiek faceta- zeby o NIM zapomneic ....... Dobrze, ze to nie trwalo dlugo, ale jednak boli, po wszystkich slowach, ktore mowil, planach, ktore snul ......:( :o Mam dosc niepewnosci - jesli okaze sie, ze klamal, bedzie to cios. Ale wiem, ze nie mam wyjscia, jak sie podniesc i otrzec lzy ... pozdr. Cie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamilka24
Chciałam troszkę zrównoważyć ten ogrom tematów o zranionych serduszkach i całkiem bezinteresownie dać wam nadzieję, że to mija - chociaż w trakcie sie w to nie wierzy... ale ta wiara przychodzi z czasem. Życzę każdej ze smutnych kobietek, żeby dla każdej z was zaświeciło słońce. Taka moja rada, czasem jak smutek, wspomnienia mnie przybijały i ogólnie masę nieprzyjemnych mysli - siadałam w fotelu, robiłam sobie dobrą kawę i najpierw patrzyłam na to wszystko z "lotu ptaka", jego i mnie i wszystkich innych i ich problemy widziałam jak malutkie mrówki, potem jeszcze dalej, patrzyłam sobie na mój problem "w skali całej kuli ziemskiej", widziałam ziemię i siebie na niej z moim - już dziwnie z tej perspektywy małym problemem, a potem już widziałam cały wszechświat :) wczoraj ,dziś i kiedyś. Myslałam o tym co by było dla mnie ważne, gdyby okazało sie ,ze jutro już mnie nie bedzie, czy wtedy płakałabym za tym wszystkim,czy to, że tak bardzo to przeżywam ni wydałoby mi sie stratą czasu... Skoro stało sie trzeba iść dalej, wyciągnąć wnioski. Z takich róznych perspektyw problem stawał sie mniejszym problemem, a ja bardziej patrzyłam na siebie i na to ,zeby sie nie załamać, bo nie warto tracić życia na to, jedynego, niepowtarzalnego, mojego. Może i wam takie myslenie troszke pomoze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kamilka - chylę czoła.. :) Taka młoda a taka mądra. Aż mi wstyd, starej (no, powiedzmy, starszej) i głupiej babie. Ale się poprawię. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wireless
Dziękuję BADRZO za Twoje słowa. Wierzę, że masz rację. Zaczynam na nowo budowac swoje zycie, choć dziś wydaje się to ponad moje siły. Niech spotykają Cie od dziś tylko najlepsze rzeczy i najmadrzejsi ludzie. Całuja mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamilka24
O widzisz a ja powiem inaczej ... :) to co sie stało miało jednak coś pozytywnego. Kiedyś nie pomyślałabym tak jak myslę dzisiaj, a moim związku bywało też różnie - ale za bardzo to JA sie starałam zawsze, żeby było ok... zapominając o tym by oczekiwać od tej drugiej strony. W sumie nie musiał sie starać za wiele... Dzisiaj jestem już o to madrzejsza i też o to, że smutki mijają, że warto patrzeć na to co mimo wszystko sie ma, usiąść i tak po prostu cieszyć sie, że mam kochaną rodzinę, że są zdrowi, że są ze mną ( często najmniej mysli sie o tym co jest pod bokiem :) ), że mam wspaniałego pluszaka psa, że mam śmiesznego kota, a na moim balkonie zaczęło wszystko cudownie kwitnąć i pachąć( na wiosnę aby oddalać głupie mysli zaczęłam sadzić rozne kwiatki ). I mogę jeszcze wymieniać tego dużo, mam dobrą pracę, która bardzo lubię itd. itd. Małe i duże sprawy ale warto o nich myśleć, bo przywołują usmiech na buzi, pomagają przetrwać. Choćby samo zdrowie, to ,że sie żyje, że sie jest - a jak pomyśle sobie, że jest tyle bólu i smutku na świecie to aż mi wstyd, że sie tak "użalam nad sobą" - wtedy mój problem czym jest wobec tego wszystkiego. Są ludzie, którzy umierają w hospicjach ... to ich ostatnie chwile, a ja tracę te chwile za które oni by oddali wszystko na przemyslenia, a kiedyś bez sensu mowiłam ,ze chciałabym umrzeć. Warto sobie takie rzeczy uświadamiać... bo wtedy z takiego punktu widzenia widać co jest ważne i co warto docenić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamilka24
Dziekuję Wam za odzew :) i ja Wam życzę abyscie spotkały jak najwięcej dobrych ludzi na swojej drodze. Czasem łzy są potrzebne, żeby kiedyś coś jeszcze bardziej umieć docenić. Czym jest noc bez dnia,czy docenilibyśmy lato gdyby nie było zimy ;) , czy szczeście umiemy docenić, gdybysmy nie poznali co to jest rozpacz. Jestem pewna, że po smutkach przyjdzie coś co uszcześliwi każdą z Was i tego Wam życzę :). Muszę zmykać, pozdrowienia dla wszystkich 🌻.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
Nie wiem co powiedzieć.. Dziękuję Ci Kamilka za ten wpis... po prostu Ci dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kamilka, własnie dziś chciałam coś takiego od kogos usłyszeć :-) ponieważ jestem całkiem sama zostaja mi jedynie moje myśli-czarne mysli :-( cieszę się że znalazłam twój topic i naprawdę dajesz świadectwo temu że warto przeżyć ten trudny czas i że będzie dobrze, bo tak trudno uwierzyć w to teraz dziękuję Kamilka 🌻 ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo smutna 22
też dziękuje, ale podczas czytania Twych słów płakałam jeszcze bardziej , to cudowne co napisałaś :( ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co jesli ktos nie umie
pozbierac sie od 8 lat? i od 8 lat jest sam? moze to wasze to nie bylo prawdziwe uczucie skoro pozbieralyscie sie w ciagu roku w ciągu 366 dni :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
Przecież to nie jest reguła... Nie ma wzoru na to ile będziesz jeszcze płakać po rozstaniu... To wszyscy zależy od osoby... Także od charakteru... Nie mówię, że tydzień wystarczy... z pewnością nie... Mój facet zerwał ze mną 2 tygodnie temu... Z tej perspektywy wyjdaje mi się,że w życiu się z tego nie podniosę... Po poprzenim związku 3 lata, 3 lata trwało nim stwierdziłam że tak dłuzej nie można... Współczuję wszystkim, które spotkało coś podobnego... Każda z nas cierpi, na swój własny sposób

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja również dziękuje za topik.. i także popłynęły mi łzy strumieniami.. Straciłam kogoś komu bym oddała cały świat, dobrze ze mu nie zdąrzyłam tego powiedzieć bo teraz bym się czuła strasznie.. :( Najgorsze są takie wieczory jak dziś - piątkowy wieczór, on na imprezie i do tego jakieś dziewcze z nim. Jak kolejny nóż wbijający się w to i tak już pokaleczone, bezbronne serduszko.. Właśnie wrócił, oczywiście się odezwał na gg - chyba chce mnie dobić swoim świetnym humorem.. i dobija.. tylko, że tego się nie dowie bo jestem równie zadowolona z zycia, usmiecham się i jestem bardzo miła.. muszę bo on mnie nie da rady zniszczyć.. nie pozwolę na to.. a przynajmniej mam taką nadzieje.. ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamilka24
Hej, wpadłam na chwilke, bo zaraz muszę zmykać. Jutro wstaję o 4 rano, wiec trzeba sie już lulać:). Co do miłosci... czy była prawdziwa? Chyba tak, myślę ,że tak, bo to ,ze sie pozbierałam, że jest już lepiej, ze jest dobrze nie znaczy ,ze nic nie czuje. Odkryłam pewne dziwne sprawy, których sie nie spodziewałam, że można nadal kochać - po wszystkim co mi zrobił i nie nienawidzieć. Nie umiem myśleć o nim źle, życzę mu z całego serca dobrze, bo łapię sie czasem nawet ,że niepokoi mnie czy np. coś mu sie nie stało ,czy jest zdrowy itd. Może to głupie ale tak właśnie jest i wiem, że nie chciałabym, żeby los sie na nim zemścił - choć kiedyś wydawało mi sie ,ze takie uczucia byłyby naturalne. A to czego sie nie spodziewałam, że można pogodzić sie z tym co jest i jak jest. Można pogodzić sie z tym, że nie bedę z tym kogo kocham, przestać płakać za planami, które już nigdy sie nie spełnią i zacząć patrzeć w przyszłość, nie ważne czy jeszcze z kimś kogo pokocham czy nie. Narazie zajęłam sie pracą, douczam sie, słucham swoich ulubionych płytek, dbam o siebie i dopieszczam sie. Cenię każdy dzień, wszystko co mnie spotyka. To ciekawe uczucie, bo przeszłam ze stanu całkowitej negacji wszystkiego, kiedy to nie potrafiłam nawet wstać z łóźka (bo po co), kiedy snułam sie całymi dniami po domu w koszuli nocnej, denerwowały mnie wszystkie rzeczy, które kiedyś przynosiły mi wiele radości - do stanu, kiedy cenię każdą chwile, nawet gdy nic sie nie dzieje a ja leżę w łóżku i słyszę przez otwarte okno nocne odgłosy miasta,czuję zapach lata. Nie powiem,żebym była całkiem wolna od niepokojów... ale one są i przechodzą. Bywa ich coraz mniej. To nie prawda, że łatwo przyszło mi to co mam teraz. Ale przyszło. Przyszedł czas,kiedy myśle o tym wszystkim spokojnie i kiedy chce to potrafie o tym nie mysleć i cieszyć sie tym co jest, co być może bedzie. Chyba pozbieranie sie w tym moim przypadku wcale nie ma nic wspólnego z tym, że nie było uczucia. Cóż uczucie w sercu zostało, bo kochałam szczerze, ale to chyba lepiej kogoś kochać niż nienawidzieć. A czas tonuje wszystko, kocham ale umiem bez niego zyć i już dzisiaj nie boje sie przyszłości bez niego. Dobranoc wszystkim, cieszę się, że przydało sie komuś moje małe świadectwo 🌻🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
Ja też tak mam... Zranił mnie, ale wciąż się o niego martwię, zastanawiam się co robi i najważniejsze... czy u niego wszystko w porządku... Chcę dla niego jak najlepiej... Minęły w końcu 2 tygodnie... Ja go nadal kocham... Tego nie da się zapomnieć hop siup... Ale wierzę... wciąż wierzę ze będzie lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kamilka....jesteś WIELKA mam nadzieję że taka siła przyjdzie i do mnie kiedyś, jestem od Ciebie starsza jeśli w nicku zawrłaś swój wiek, wiele starsza, a dopiero sie ucze tego co Ty już wiesz :-) dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vicckyy ja tez dwa tygodnie i cały czas myslę o Nim, non stop, piszą że to 2 lata trwa, żałoba po związku, choć i wcześniej był wpis że i 8 lat nie wystarczyło :-( wierze w to co pisze Kamilka i w to że trzeba dac sobie czas, który złagodzi wszystko :-( tylko szkoda że wszystko złagodzi..że już nie będzie takich emocji i uczuć..w nowe nie wierzę, nie zaryzykuję już, za stara jestem na to :-( za duzo przeszłam w zyciu chyba zeby jeszcze wierzyć ze może być dobrze :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
Właśnie... potrzebny jest nam czas... dużo czasu... Ale ja jestem teraz na takim etapie, że... sama nie wiem... Czy próbowac się z tego podnieść... żyć dalej... Czy nadal o tym myśleć... jak było fajnie itd itd... To znaczy... w zasadzie źle napisałam... Wiem, że powinnam się z tym pogodzić, ale to sytuacja czasem sprawia, że... tak naprawdę to wcale nie chcę... że jedyne czego chcę, to żeby było tak jak dawniej, a nie żeby już wreszcie zdarzyło się coś nowego... czy po prostu żeby ta sytuacja się ustabilizowała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też chcę spowrotem tamte piękne chwile :( chcę to co było i jak było.. i teraz tylko o tym myślę ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vicckii ja tez najlepiej to bym chciała zeby było jak dawniej a najlepiej....jak sama sobie to wyobrażam, ale tak nie jest :-( tez marze tak naprawdę o ustabilizowaniu całej sytuacji, bo przecież to ja zerwała z powodu braku tej stabilizacji, bo juz nie było wyjścia, nie mogłam inaczej..ale marze o tym, byłabym szczęsliwa gdyby się wszystko poi porostu wyjaśniło i uspokoiło i żebyśmy mogli razem być :-( to by było dla mnie najlepsze.....ale wiem że tak nie będzie, nigdy, wiem to, dlatego ufam Kamilce że to minie :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vviicckkyy
Dziewczyny... cóż mogę powiedzieć... tak musi być... musimy żyć dalej... I iść za przykładem Kamilki... Najgorsze jest to, że... ja to wszystko co napisała sama dobrze wiem, sama to ostatnio pisałam jednej dziewczynie na forum... Ale ta sytuacja rozstania jest dla mnie na tyle ciężka, że muszę się po prostu z nią oswoić... a właściwy czas na całą resztę z pewnością kiedyś przyjdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa...
dziewczyny a czy utrzymujecie z nimi kontakt czy chcecie sie odciac zupelnie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja kontakt utrzymuje, ale jest bardzo ciężko.. czasem się zastanawiam czy nie byłoby lepiej to wszystko uciąć - nawet próbowałam ale nie potrafie od niego odejść :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa...
ja sie odcielam zero kontaktu od 3 tygodni trudno powiedziec cz jest lepiej przychodzi moment ze zledwoscia powstrzymuje sie tonac we lzach od napisania do niego ale zagryzam zeby i nie pisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie mam tyle siły, chociaż może się niedługo na to zdobędę.. Jak wytrzymałaś 3 tygodnie to dasz radę i więcej.. podziwiam :) Sprawdzasz jakoś co u niego słychać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeżywam teraz coś
takiego samego... ale ja nie potrafie całkowicie urwac z Nim kontaktu, araczej nie chce... ciągle mam nadzieje i tym samym siebie pogrążam... ale poprostu nie umeim o Nim zapomnieć, bo wiem że on jest miłościa mojego życia... KOCHAM MIMO WSZYSTKO DALEJ GO KOCHAM I BOJĘ SIE ŻE TAK ZOSTANIE JUZ NA ZAWSZE ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się boję ze już nigdy nikogo tak niepokocham jak go pokochałam, boję się, że zawsze zostanie w moim sercu na najważniejszym miejscu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×