Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość z_mazur

Powrót do siebie po dłuższym zerwaniu, jak to u was wyglądało?

Polecane posty

Gość Edzia fajnaa
sorry mała pomyłeczka z Mojej strony:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inka21
hej dziewczyny powiem tak ja przeżyłam rozstanie z facetem z którym byłam 3 lata byliśmy zaręczeni miał być ślub i w ogóle tylko że po okresie zaręczyn zaczęły sie schody były częste kłótnie bo mnie okłamyławał spotykał sie z koleżankami które sie w nim kochały i były niestosowne zachowania ale bardzo kochaliśmy się po czym przed samym sylwestrem przyjechała do mnie żeby zerwać twierdząc że źle sie dzieje kłócimy sie i cos w nim wygasło wiec ja płakałam w poduszkę przez jakiś miesiąc po czym dowiedziałam się że ma nową koleżankę z tej samej szkoły co chodził ale co jest najśmieszniejsze cały czas mi pisał smsy ale co jest najśmieszniejsze cały czas smsował czy wszystko ok. i w ogóle po czym po 1,5 mies kontakt się urwał... noi po 4 miesiąc. napisałam jak mu sie ukłąda no i spotkaliśmy się gdyż chciał bardzo no i teraz znowu jesteśmy razem bo mówi ze mnie kochał kocha i zrozumiał błędy a tamta była tylko ... dla sprawdzenia czy mogłby być z kimś innym , a ja mu wybaczyłam ale nie zapominałam ale ciągle go kocham i nie wiem jak będzie czas to zweryfikuje na pewno sie boję ale ponoć prawdziwa miłoścwszytsko przezwycięży i będzie jeszcze mocniejsza i tego życzę WAM dziewczyny prawdziwej miłości ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ciekawy temat bo jest wiele ZA i PRZECIW. Dziewczyny które przez to przeszły wiedzą to doskonale. Ja byłam z moim chłopakiem rok i wtedy rozstaliśmy się po raz pierwszy. Bardzo mnie zranił bo zerwania zupełnie się nie spodziewałam. Byliśmy na 2 roku studiów (inne uczelnie). Zerwaliśmy kontakt na prawie rok. W tym czasie spotykałam się z pewnym chłopakiem ale nie czułam do niego nic głębokiego. Rozstałam się z tym chłopakiem po 5 mies. bycia razem. Niedługo potem odezwał się do mnie ON. Napisał mi długą wiadomość w której wyznał swoje uczucia do mnie. Byłam w szoku. Spotkaliśmy się po kilku dniach i wróciły wszystkie uczucia. Szaleństwo radości, namiętności i czułości. Wybaczyłam mu zerwanie. Byliśmy razem następnych 10 miesięcy lecz On ponownie ode mnie odszedł argumentując to "poczuciem pustki" i niezdecydowania gdzie ten związek zmierza. On "czuł, że lepiej rozwijamy się bez siebie jako pary". Byłam w kolejnym szoku bo jeszcze dwa dni przed zerwaniem planowaliśmy wyjazd w góry. Tym razem kontakt nie został urwany. Smsowaliśmy dosyć często pytając się "jak się czujesz". On podejrzewał u siebie depresję. Poszedł na terapie. Nie widywaliśmy się. Po kilku miesiącach stwierdziliśmy, ze jesteśmy bez siebie nieszczęśliwi i gdy się ponownie zobaczyliśmy wróciły uczucia. Wtedy u mnie nie było już jednak czystej radości tylko takie szczęście "na warunkowym" - podszyte obawami, że wkrótce przeminie. I tak też się stało, gdyż nie umiałam poradzić sobie z poczuciem iż On "i tak kiedyś odejdzie". Kiedyś powiedział mi, że ma takie wahania uczuć do wielu osób w swoim życiu. Raz kocha a raz nie lubi kogoś przez jakiś czas. Wtedy już wiedziałam, że nic dobrego to nie zapowiada. Rozstaliśmy się na 2 miesiące. Nie widywaliśmy się i nie kontaktowaliśmy zbyt często. W tym czasie porzucił psychoterapie. Jakoś się umówiliśmy na kawę po tych 2 miesiącach i powiedzieliśmy sobie przez telefon, ze spotkamy się tylko by ot tak porozmawiać jako znajomi. Po kawie gdy mnie pocałował nogi mi się ugięły i niemal wylądowaliśmy w sypialni. Było między nami dziwne napięcie. Czułam ze bym go zacałowała ale zaraz potem huknęła w twarz za te rozstania i tyle wylanych przez Niego łez. W końcu pojechaliśmy w góry gdzie poprosił mnie o jeszcze jedną szanse. Zgodziłam się. Zdawało się, że wszystko się zmieniło i myślimy doroślej. Pracowałam też nad sobą by pokonać lęk, że On mnie zostawi. Zamieszkaliśmy razem. Po kilku miesiącach stał się oschły, chłodny i któregoś dnia powiedział, że musi się wyprowadzić bo "nie idzie to w dobrym kierunku" i "czuje, że tak będzie kochał i nie kochał już zawsze" a "ja na to nie zasługuję". Wtedy pękłam i zrobiło mi się słabo. Był przy mnie jeszcze dobę bo prawie zasłabłam, ale nie było już o czym rozmawiać. Spakował rzeczy i następnego dnia się wyprowadził. Do dziś nie mamy kontaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×