Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bratmojejsiostry

przepuklina jądra miażdzystego

Polecane posty

Gość kici kici kotka
Bogdan ma całkowitą rację co do pracy. Jeżeli miało by się zwlekać z leczeniem i dbaniem o zdrówko i swój kręgosłup właśnie przez pracę to najgorsze co może być. Ja z jednej strony uświadomiłam sobie to troszeczkę za późno ale za to z drugiej strony w końcu do mnie dotarło że w życiu się jeszcze napracuję ( mam parę latek po dwudziestce) I że praca nie jest najważniejsza ale zdrowie. A bez zdrowia pracować się nie da, tak, może przez jakiś czas ale nie na dłuższą metę. Mnie czeka operacja której prawdopodobnie się poddam ale jak już pisałam muszę z tym jeszcze poczekać bynajmniej do jesieni.A do tego czasu mam zamiar porządnie się rehabilitować i żyć nadzieją że może jeszcze wszystko się cofnie i operacji nie będzie trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bolesny
Bogdan -racjonalnie przedstawił "za" i "przeciw" operacjom .Każdy przypadek jest indywidualny,a na podjęcie decyzji o zabiegu wpływ ma masa czynników:podejście lekarzy,sposób poinformowania pacjęta o "za" i "przeciw",nastawieniu pacjęta, stanie zdrowia ,sposobie w jaki dysk"wypadł" i co po drodze uszkodził.Ktoś kiedyś powiedział ,że człowiek jest sam.I przypadek podjęcia decyzji o leczeniu zachowawczy lub operacji pozostaje tylko w gestii pacjęta,nikt nie podpowie,samemu trzeba podjąć tą trudną decyzje. Do Bogdan -dzieki za info o szczegółach zabiegu.Prościej jest gdy się wie na jakis temat "od żródła",łatwiej rozmawiać z neurochirurgiem.Dzięki!! Kto decyduję o zabiegu?Pacjęt!!Bo albo się zgadza albo nie.Każdy specjalista lekarz może zlecić operację . Prawdą jest ,że przepukliny się pogłębiają.Pierwszy poważny ból poczułem 20 lat temu ,potem trzy może cztery razy atak kilkudniowy a w grudniu zdrętwiała noga i tak do dziś.Ale nikt nie dał mi gwarancji ,że po operacji zdrętwienie minie.Więc czekam-może robię żle,może dobrze -czas pokaże. Przy bólu pleców NIE WOLNO spac na miekkim materacu-podłoga lub drzwi od szafy -mnie osobiście pomogło.Leżąc trzeba szukać pozycji"bezbolesnej"-każdy innej . Przepraszam -przez wschodnią Polskę przechodzi front atmosferyczny więc samopoczucie pod psem.Pozdrawiam iżyczę zdrowia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tes-disc
---> bolesny Co do leżenia, uzupełnię. Nawet leżąc należy unikać zginania kręgosłupa, czyli najlepiej leżeć z prostymi nogami, a pomiędzy nogi, pod bok - poduszkę, wałek z ręcznika... Szkoły sa różne co do leżenia - jedni mówią na brzuchu - inni na plecach. Ja na plecach nie dam rady, za to leżąc na brzuchu nie tylko śpię ale i piszę te słowa. Co do operacji zdecydowałam się i czekam spokojnie, dalej ćwicząc i stosując się do reguł zakazu zginania się i siadania. Wiem, że czekają mnie trudne chwile ale mam jeszcze wolę walki. Teraz, gdy drętwienie zaczyna obejmować drugą nogę albo zdarzają się noce, gdy przeszkadza to spać - jestem coraz bardziej przekonana co do słuszności tej decyzji. Jak piszesz, każdy musi zdecydować sam, ale nie można się też oszukiwać, że samo przejdzie,tak jak przyszło... Coś trzeba robić. Jeszcze na koniec, ktoś pytał o czas kostnienia zniszczonego dysku. Jest to długi okres i pomóc w tym mogą zabiegi - laser czy ultradźwięki + pole magnetyczne. Nie ma jednak gwarancji, że ten proces odbarczy uciskany nerw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tes-disc
cd. nie słyszałam o regenerowaniu się krążka. Może chodzi o regenerację pierścienia trzymającego krążek. To też potrzebuje czasu. Proces kostnienia dotyczy dysku, który jest już zdegenerowany, tak jak mój. Jeszcze jedno. Warto pamiętać zginając się, że dysk przesuwa się zawsze w kierunku, gdzie nacisk jest najmniejszy. Wystarczy troche pomyślec zanim zrobimy coś źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Neyra
To prawda, wysunięty krążek się nie regeneruje, bo niby jak...? A powiem Wam tak na marginesie, że dziś - 4 miesiące po operacji - po raz pierwszy wsiadłam na rower :) Okazało się, że z niedowładem nogi/stopy ciężko, ale też da się jeździć ;) Co prawda teraz nie mogę się wyprostować, ale mam nadzieję, że do rana mi przejdzie (do wesela się zagoi :) ). Pozdrawiam wszystkich wieczornie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tes-disc
No to czuję się pocieszona tym rowerem. Teraz, skutecznie postraszona - nie mam odwagi. W ubiegłym roku, gdy pojawił się problem i ciężko było chodzić - ratowałam się rowerem i nawet wakacje były rowerowe. W tym roku plany dokończenia rowerowej trasy trzeba będzie odłożyć na bok. A śni mi się po nocach... Neyra - życzę zdrówka i sił na ten wany dzień! Co do mnie, coraz bardziej jestem pewna, że dobrze zrobiłam decydując się na operacje. Licze tylko, że się ta kolejka jeszcze trochę sama przyspieszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małgorzata06
********* witam wszystkich cieplutko :D..trochę minęło od mojej wizyty na tym topiku :o...a..tutaj coraz więcej ciekawych,rzeczowych wypowiedzi :) .. jak wspominałam wcześniej 01.06.br idę na kolejną konsultację ( może już ostatnią) do neurochirurga..jak będę już po - napiszę o jego propozycji odnośnie dalszego postępowania i podjętej przeze mnie decyzji - choć wiem ,że jak najwcześniej chciałabym poddać się operacji i powolutku zapominać o codziennym bólu i trudnościach w poruszaniu się ( na operację czekam już przecież od listopada 2008 roku !!************* Beatko - to już tak blisko Twój Wielki Dzień - jestem przekonana,że dasz radę troszeczkę poszaleć na weselisku - życzę Ci tego z całego serducha 🌼 *************** tymczasem..pozdrawiam wszystkich ..dobrej niedzieli..trzymajcie się zdrowo :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bolesny
Ryzykowny chyba jest rower.Jeśli siedzanie najbardziej obciąża kręgosłup,to jak jeżdzić rowerem? W każdym razie życze powodzenia!!! Ja ,gdy ból ustąpił zacząłem proste ćwiczenie:leżąc na plecach(mogłem leżeć na plecach) unoszę nogi tak ze 30 cm nad podłogą i trzymam uniesione tyle,ile dam radę.Teraz dochodzę do minuty,a zaczynałem od 10 sek.Tzw."brzuszków"zabronił mi chirurg Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małgorzata06
*************** jeszcze parę słów odnośnie jazdy rowerem -jestem już po konsultacjach u dwóch neurochirurgów i dwóch neurologów i.. pomimo iż czekam na operację przepukliny L5-S1 i L4-L5 - wszyscy zalecają jak najbardziej JAZDĘ NA ROWERZE !! - ponoć to bardzo wzmacnia mięśnie przykręgosłupowe a tym samym ból jest trochę mniejszy i szybciej dochodzi się do sprawności po operacji :D ...więc warto próbować [ cool] ************ tymczasem..dobrej nocki - już najwyższy czas na wypoczynek 💤

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Neyra
Witam wszystkich :) Co do rowerów, to po operacji wskazane są stacjonarne i oczywiście - zalecane, ale nie w każdym przypadku. Mnie był on zalecony przez neurochirurga aby wzmocnić mięśnie kręgosłupa i przede wszystkim by ćwiczyć nogę. Wczoraj bardzo odważnie zdecydowałam się wybrać na cmentarz i to właśnie rowerem. Wieczorem nie mogłam się wyprostować, ale... dziś jest super :) Kręgosłup boli mniej no i noga jak po bardzo intensywnej rehabilitacji :) Małgosiu, trzymam kciuki za efekt wizyty u lekarza. Musi być dobrze. Pozdrawiam wszystkich cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Neyra
tes-disc, przed operacją to jazda normalnym rowerem to rzeczywiście byłoby ryzykowne. Ja jednak jestem już po :) Nadal są pewne ograniczenia, ale staram się pomału wracać do codziennej "normalności". Jedynie ciężko jest mi się przyzwyczaić do "trzeszczenia" śrub. Bardzo dziwne uczucie :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krzysiek1983
hello:) tak tak chodzi mi o regenerację pierścienia włuknistego, ile ona trwa? ja coś słyszałem,że ok pół roku. Oczywiście jeśli jest mała uwypuklina. Co do roweru to ja jestem zapaleńcem MTB i już szlag mnie trafia, że nie moge sie wybrać gdzieś w traske :) Myśle też, że póki co to najlepiej by było jeździć na stojaka aby siedząc nie przenosic jeszcze dodatkowo wstrząsów na kręgosłup. Ostatnio też jeżdże na basen, na bąbelki:) przebieram tez troche nogami w wodzie i takie tam...plywaniem raczej tego nie nazwe :) Ja już się w tym wszystkim gubię!!! 2,5 miesiaca po operacji... co mi wolno, a co nie, jak leżeć, a jak nie, czy siadać czy nie.... co człowiek to teoria, co strona (apropos kręgosłupa) to twierdzenia, co lekarz to inne zalecenia itd itp już zwariować idzie :) co zrobię się trochę odważniejszy co do czynności to zaraz ktoś to odradzi, bo to i tamto, bo mu lekarz tak i tak :) co do spania też...jedni- plecy, drudzy -bok, trzeci- człowieku!!-tylko brzuch!!! wiec w co tu wierzyc i co robic a czego nie:) chyba pojdę do wróżki Matyldy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krzysiek1983
---->Bogdan ha! co do konstrukcji i geometrii współczesnych rowerów górskich to jest jeszcze gorzej dla kręgosłupów, bo siodełko nie jest na równi z kierownicą, a wręcz o wiele wyrzej! W kazdym bądź razie jak już sie przekonam do rowerku to narazie bede chyba jeździł na stojaka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siema ;) Krzysiek, pierwsze co to wcięło mi Twój adres po ostatnich \"porządkach\" na poczcie :( Druga, to właśnie o tym pisałem, że obecne konstrukcje rowerów, niezbyt są \"dopasowane\" do naszych grzbietów. Chyba że tak zwane \"kozy\" z kierownicą na wysokości oczu :D:D:D :P Trzecia bardzo ważna, to zawsze słuchaj swojego organizmu, on Ci najlepiej podpowie co masz robić ! Zasada, którą powtarzam bardzo często i ktoś też ją tu powtarzał, czy jest się w domu, czy na zabiegach. Rób coś, ale jak się pojawi pierwszy ból przestawaj ! To samo dotyczy siedzenia, leżenia, stania...Przybieramy pozycję w której najmniej boli. Nie ważne czy to przed zabiegiem, czy po nim. Siema :) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małgorzata06
~~~witam wszystkich niedzielnie :D ***************** dziękuję Beatko za trzymanie kciuków 🌼 chciałabym by była to już ostatnia konkretna wizyta..mam już serdecznie dosyć chodzenia od jednego neurochirurga do drugiego - wszyscy czekają tylko na łapówkę a mnie naprawdę nie stać by dać nawet małą kwotę :( *********** odnośnie jazdy na rowerze - oczywiście Bogdan ma rację ,można jeździć ale..kręgosłup musi być wyprostowany (czyli siodełko o wiele ,wiele niżej niż kierownica ) a najlepsze rowery to holenderki i miejskie - najbardziej bezpieczne dla kręgosłupa :classic_cool: ***************** pozdrawiam********* trzymajcie się zdrowo 🌼 🌼 🌼 ************ odezwę się jutro po wizycie w Poliklinice [ cześć] buziale 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tes-disc
Dołączę się do dyskusji na temat rowerów. Jak wspomniałam, w ubiegłym roku tylko dzięki rowerowi jakoś przetrwałam do jesieni z pewną ulgą w bólu. Jeździliśmy na 30 letnim duecie po liftingu (czyli dodane przerzutki i wymienione siodełka. Dzięki temu udało się przejechać w ciągu tygodnia ponad 300 km + wiele km na różnych wypadach w pagórkowatej okolicy, gdzie mieszkamy... Rower pozwolił mi trochę wyrównać mięśnie w nogach. Teraz, gdy nie jeżdżę, czuję znów problem słabej nogi. Teraz, gdy pytam o rower - przed operacją - wszyscy kręcą głową. Wiadomo jednak, co jest - wszystko przez ten wolny fragment. Owszem, jak już muszę, to w gorsecie, na odpowiednim siodełku, odpowiednim rowerze ( oczywiście, chodzi o ten kat nachylenia) no i jeździć tylko po dobrych drogach. Neyra, masz rację - mój rozsądek też mówi: NIE i staram się nie ulegać marzeniom... choć marzyło nam się dokończenie ubiegłorocznej wyprawy. Jak to już wiele razy padło - każdy przypadek jest indywidualny. Stąd też tak różnorodne rady lekarzy. Są też różne szkoły wśród samych lekarzy. Z pewnością należy unikać zginania się i, jak to powiedział Bogdan - jeśli coś boli - ne powtarzać błędu. Przy lekach przeciwbólowych czujność jest jednak uśpiona... Moja rada jest taka - poszukać dobrego neurochirurga, do którego mamy zaufanie i ściśle stosować się do zaleceń. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i ciepło. Mam nadzieję, ze macie lepszą pogodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małgorzata06
******** witam wszystkich ********** i stało się - dalej spychologia :(..jestem wściekła na tych doktorków i załamana kompletnie ******** zgłosiłam się rano do Polikliniki, przyjął mnie jeden z doktorków - niby świetny fachowiec, zerknął na kartę pobytu na Neurochirurgii z lutego, rzucił okiem na RM i..cóż stwierdził,że nie będzie podważał opinii swojego kolegi i..uznał,że jeszcze trzeba poczekać z operacją,jeszcze rehabilitacja ( pomimo iż ta marcowa w Uzdrowisku nic nie pomogła ,a wręcz po kilku zabiegach połamało mnie kompletnie )..bo jak to się wyraził - nic operacja na ciągły ból rwy kulszowej,bezwładne udo i sztywniejące palce u nogi nic nie pomoże ,a wręcz zabieg może porazić inne nerwy i..będzie jeszcze gorzej - cóż za absurdy wygadywał,tego nie da się opisać!..kazał zgłosić się do Polikliniki w listopadzie 😭 na kontrolne MR i..wtedy pomyślimy ( to oczywiście jego słowa!)...a jak mam nadal żyć z bólem i uciążliwością w poruszaniu to go nie interesuje !!! ******** jestem już u kresu wytrzymałości !!raz kierują do szpitala ,bo operacja konieczna,drugi raz -twierdzą że zbędna :o ******** jak by się dało - to mówili by inaczej!! a mnie nie stać na dawanie ..więc dalej się męcz !!! ******************* czy to tylko w Lublinie takie podejście neurochirurgów do pacjenta,który jest jak widać w ich mniemaniu intruzem !!************** jak dalej ŻYĆ - nie wiem !!!! pozdrawiam wszystkich ciepło 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krzysiek1983
Cześć Wszystkim! Bogdan... wiem, że trzeba słuchać swojego organizmu i co podpowiada bólem itp tylko jak odróżnić te bóle i jak je interpretować, bo np. noge to ja "czuje" jeszcze cały czas, a kiedy pochodze dłużej to boli...i teraz nie wiem czy to ból nogi zwiazany z kręgosłupem, bo cos tam uciska (nie daj Boże) i trzeba sie kłaść i odpuszczać czy jest to ból wywołany pracą słabszych,nieużywanych mięśni i regenerującymi sie nerwami, ktory można olać, bo noga dochodzi do siebie. To samo lekkie bóle w lędźwiach...czy jak czasem tam cos zaboli to zaboli, bo cos sie złego dzieje i trzeba zbastować czy boli, bo poprostu czasami musi( gojąca sie rana wewnętrzna) Więc też nie wiadomo do końca jak te bóle interpretować :/ Małgosiu odezwij sie na maila do mnie to Ci coś podpowiem jaki i gdzie mogłabys znaleźć konkretną pomoc. tu za dużo pisania. moj mail krzysztofkomar1@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mini-aaa
Hej Wszystkim :) Jutro mój szczęśliwy dzień - pierwsza wyczekana i upragniona wizyta u neurochirurga,dam znać jak mi poszło, choc wielkich rzeczy sie nie spodziewam :)Jutro dam znac,trzymajcie sie cieplutko w te pochmurne dni!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bolesny
Małgorzata06-nie załamuj się!!!Osobiście gdy usłyszałem od neurochirurga"Tylko operacja u pana pomoże"-ścięło mnie .Znam kilkoro ludzi po operacjach i objawy wracają po czasie lub stan się pogarsza.Bez powodu "twój"neurochirurg nie odwleka zabiegu.Ja nie żałuję ,że nie pokroili mnie w grudniu 2008.Fakt,że w ciągu 5 miesięcy l-4 zjadłem pół apteki,ale chodzę,pracuję ,koszę królikom trawę,grządki zasiane i wyplewione.Pobolewają plecy ,szczególnie na zmianę pogody,ale to plus ,bo nie potrzeba w domu barometru!Ale z drugiej strony-może porozmawiaj z innym neurochirurgiem.Jeśli faktycznie ból nie daje funkcjonować ,trzeba domagać się działań ze strony lekarzy.Trzeba im dokuczać,żądać skierowań na RM,zabiegi,sanatoria. Co do regeneracji pierścienia dysku- w ciągu dwóch miesięcy (grudzień styczeń)"chodziła" za mną galareta.Jadłem jej tyle ,że żona zaczęła patrzeć na mnie z pod oka.Może to właśnie"głos organizmu"? Pozdrawiam iżyczę zdrowia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tes-disc
--> Małgorzata06 Nie przejmuj się. Zdrowie jest nasze i to my musimy walczyć o swoje. Ja też tułałam się po różnych gabinetach zanim trafiłam na mądrą osobę i konkretną diagnozę. Nie mam ostrych stanów, więc większość lekarzy zwalało problem na powikłania cukrzycowe ( których, odpukać jeszcze nie odnotowałam). Też byłam zdziwiona wynikami tomografii, rezonansu i spojrzeniem na nie przez fachowców. Wydawało mi się że od razu będzie operacja, a tu okazało się, że nie wymaga to natychmiastowej ingerencji i mogę spokojnie poczekać. Jak to mawiali Rzymianie: "Festina Lente" - czyli spiesz się powoli ma tu swoje uzasadnienie, choć tak, jak Ty wyszłam z gabinetu zła i zdezorientowana. Dopiero po kilku dniach dotarło do mnie, dlaczego lekarz nie zapisał od razu na operację, przedstawił argumenty za... i dał czas na zastanowienie się. To był mądry człowiek. To, co Ci proponuje lekarz, ma sens, jeśli widzi okienko, że da się uniknąć zabiegu. Ciekawe, czy powiedział Ci, co przez ten czas możesz zrobić dla siebie, czekając. Jestem chyba szczęściarą, bo po pierwszej wizycie u neurochirurga w klinice uzyskałam informacje, gdzie mogę szukać fachowej pomocy i gdzie nie powinnam tego robić, bo do pewnych metod mój przypadek się nie nadaje. Oczywiście wszystko tylko na poziomie neurochirurgów. Zawsze byłam przeciwna prywatnym wizytom, skoro płacimy tyle na NFZ. Tym razem jednak spróbowałam i nie żałuję, bo choć czekam na operację mam tą świadomość, że nie czekam bezczynnie. Ćwiczenia + odpowiednie leczenie i zmiana stylu życia, zwłaszcza to ostatnie - są też jakimś sposobem nie tylko na bezpieczne dotrwanie, ale i na szybki powrót do zdrowia po operacji. Oczywiście, ta cała terapia kosztuje swoje - ale dzięki wsparciu rodziny jakoś daję sobie radę. W końcu zdrowie nie ma ceny. Moim zdaniem, powinnaś spróbować poszukać dobrego neurochirurga i dobrej rehabilitacji, nie tylko fizykoterapii. Trzymaj się i nie poddawaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makumbaa86
witam wszystkich bardzo serdecznie!!! od jakiś 3 miesiecy jestem biernym uczestnikiem tego forum(czytam tylko zamieszczone posty). Dziś nadszedł ten dzień w którym chcę się podzielić historią mojego życia, ciągłej walki z przeciwnościami losu i a także wiary w lepsze jutro... Mam mam 23 lata, pochodzę z Łodzi... Od kiedy pamiętam zawsze kochałem sport, uprawiałem wiele dyscyplin, choć bez większych sukcesów na sportowej arenie. Zacznę od tego iż w latach 95-00 chyba jak każdy młody chłopaszek uprawiałem amatorsko piłkę nożną, nie grałem w jakimś sportowym klubie, ale gra na bramce lub jako napastnik była moim marzeniem. Każdą wolną chwilę poświecałem na piłkę....aż tu jeden taki incydent i trach!!!! w październiku 2000r pobolewało mnie prawe kolano, lekarz zarządził RTG oraz dla porównania RTG lewego kolana..prawe kolano stłuczone maści i bedzie dobrze, widok na RTG lewego i lekarza zamurowało:O nie pamiętam dokładnie diagnozy ani też opisu ale to co było to podłużna czarna plama ciagnaca się od kolana prawie na całej długości lewej kości udowej...rak??????seria badań, naświetleń itp. okazało się to tylko torbiel, operacyjnie usunięty w lipcu 2001r. od momentu leczenia pażdziernik '00 do kwiecień '02 zakaz wszelkiego biegania, skakania itp z uwagi na osłabione struktury lewej kości udowej...doszedłem do siebie (kondycyjnie i psychicznie) chyba tak w czerwcu 2003r. piłkę rzuciłem ( byłem za stary na grę zawodową)... Poszedłem we wrześniu 2003 do XII LO w Łodzi współpracującego z AZS Łódź. Tutaj mój W-F'ista Piotr Grabia a późniejszy trener zafascynował mnie dyscypliną rzut oszczepem..z początkami bywało różnie, przerywałem treningi na miesiąc potem wracałem. Aż przyszła forma na wiosnę marzec '04 dobre dalekie rzuty w klasie junior starszy na odl. 45m zaowocowały późniejszymi wyjazdami na liczne zawody międzyklubowe i w końcu Akademickie Mistrzostwa Polski w sierpniu '04..na zawodach pierwszy sukces, otarłem się o finałową 8, zająłem 9 miejsce z rekordem życiowym 46, 52m..Z trenerem doszliśmy do wniosku że jest 'para' w łapie i trzeba podkręcić tempo. Od sezonu 04/05 intensywne treningi na siłowni, może się uda na Pekin '08:p i się zaczęło. Owszem szkoła była od 8 do 16, ale po tym każda wolna chwila na treningu, zero życia prywatnego, zero alkoholu, ostra dieta. Czasami wstałem rano do szkoły było ciemno, wracałem również po zmroku. Na treningach przerzucane tony żelastwa, setki brzuszków i ćwiczeń na grzbiet, o barkach i tricepsie już nie wspomnę...czułem się trochę przemęczony tym wszystkim i widziałem jak trener coraz wiecej ode mnie oczekuje. Sam byłem dla siebie bardzo rygorystyczny wiec nawet w domu ćwiczyłem brzuszki i plecy. Wstawałem w nocy i ćwiczyłem!!!!normalnie jak pomyślę teraz to MASAKRA, ale wtedy musiałem być najlepszy a Pekin tuż tuż...Zaczęły się problemy z grzbietem dokładnie kręgosłup w odcinku lędźwiowym nie wytrzymywał, zabiegi, masaże pomagały na krótko. Rwanie i prądy przechodzące od pośladka lewej nogi do łydki dawały o sobie znać..Czasem to częściej w domu leczyłem plecy niż chodziłem na treningi...Dlatego w maju '05 na zawodach byłem trochę zawiedziony jak rzuciłem tylko 47,78m gdzie był błąd??intensywny trening czy obijanie się na treningach??Pamiętam w sierpniu '05 obóz sportowy w Ustce, niesamowite wrażenia, ale znowu po powrocie przerwa w treningach - zapalenie płuc:/ i miesiąc z głowy od treningów. Zaraz po wyleczeniu kolejna kontuzja naderwane przywodziciele lewej łopatki, rozbrat z treningami na około 2 miesiące, w tym czasie krioterapia i masaże (w tym momencie klub już nic nie sponsorował) wywaliłem około 500zł na leczenie. Postanowiłem że jeszcze wróce do oszczepu i pojadę na Olimpiadę, haaaa jak na ironię losu w grudniu złamałem kostkę i wszystko legło w gruzach..trener już mi powiedział że to dla mnie koniec i najważniejsza dla mnie sprawa to matura w 2006r. tak skończyłem treningi lekkiej atletyki. Kontynuując dalej opowieść na studiach w '06 zajałem się Trójbojem Siłowym na Politechnice Łódzkiej, bez większych osiągnieć. Czasem po treningach takich intensywnych miałem promieniowanie od pośladka do łydki, lecz to ignorowałem z uwagi na to że po kilku dniach wolnych po siłowni ból ustawał. Na studiach się nie utrzymałem więc treningi skończyłem. W okresie od czerwca '07 do czerwca '08 odbywałem służbę wojskową w OPP Łódź...i tutaj nabawiłem się przepukliny jądra miażdzystego choć sam nie wiem czy juz wcześniej tego nie miałem, napiszę że tu było apogeum tego bólu:/ treningi na siłowni i ciągłe podnoszenie sprawności fizycznej (walki, mata itp.) przyczyniły się do pogorszenia stanu kręgosłupa. W marcu zrobiłem RTG, ale wszystko było w porządku na zdjęciach a kręgosłup wciąż bolał. Wizyty u pseudo lekarzy neurologów itp. nawet byłem u znachorów nie dawały zamierzonego efektu, tyle kasy co wydałem na te wszystkie wizyty i zabiegi:( . Przepisane leki pomagały na miesiac a gdy odstawiałem to ból powracał..W końcu w maju'08 znajomy doradził Rezonans Magnetyczny bo jest o wiele dokładniejszy..i to co dostałem do zdjęcia: "odcinek lędźwiowy kręgosłupa o spłyconej fizjologicznej lordozie. Na wysokości L5-S1 obecna jest lewoboczna pjm wypełniająca światło lewego otworu międzykręgowego L5-S1 i powodująca kompresje korzenia nerwowego tego otworu. Dehydratacja krążka międzykręgowego L5-S1 z obniżeniem jego wysokości jest wyrazem procesu zwyrodnieniowego." W pierwszej chwili załamka, dlaczego ja? Przecież jestem w sile wieku, dobrze zbudowany, sprawny itp. Ciężko jest się pogodzić z taką diagnozą, a tym bardziej jak usłyszałem ze znów pod nóż!!!!!:/ Bóle towarzyszą mi nieprzerwanie od marca '08, objawy są takie jak już wcześniej pisałem. Cieszę się że tylko mam takie a nie tak jak inni, którzy podzielili się na tym forum. Mogę biegać, skakać, jeździć na rowerze, pływać, czasem pójdę na siłownię..hehe wtedy zwykle dogorywam z tydzień czasu po takim wysiłku:p Ale co najgorsze przy nagłych skłonach i prostowaniu pleców to wtedy jest ten przeszywający ból. Gdy zbyt długo siedzę w pozycji siedzącej również odczuwam mój kręgosłup.. Dużo czytałem w internecie o tym schorzeniu, lecz w Polsce jakoś jest mało popularne leczenie, wszyscy zaraz wysyłają pod nóż!!!!!!! Ja potrafię z tym żyć, już sie nauczyłem tylko najgorsze jest to że nie mogę ćwiczyć-->dźwigać!!!!! to najgorsza bolączka. Bardzo podziwiam Szymka Kołeckiego dla mnie jest gigantem polskiego sportu, żaden Małysz czy też inny sportowiec mu nie dorównuje!!!!! po tak ciężkiej kontuzji wrócił do zawodowego dźwigania... Napiszę tylko że w życiu codziennym towarzyszy mi modlitwa, wielu uzna to za jakiś absurd itp. ja wiem że cuda się zdarzają i czekam cierpliwie na swój moment...W sobotę idę na konsultację do lekarza, może zrobię jakiś Rezonans dla porównania z zeszłego roku, czy się przepuklina powiększa itp. Postaram się również zamieścić tutaj jakiś post z tej wizyty. Życzę wszystkim dużo zdrowia, cierpliwosci i wiary!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kici kici kotka
witam wszystkich. Ja wczoraj byłam u ortopedy do którego chodzę od początku choroby. Pokazałam mu mój rezonans zrobiony w Niemczech i powiedział mi tak że przepuklina jest dosyć duża i że najlepiej by było ją usunąć operacyjnie ale można jeszcze spróbować poprzez ostrzyknięcia zmniejszyć zapalenie i obrzęk.Nerwy wtedy będą mniej podrażniane i mniej będzie bolało a może nawet wcale, ale jak to nie pomoże to nie ma co czekać bo jeśli nerwy będą nadal podrażniane to będzie tylko gorzej.Zastrzyk który dał mi wczoraj jak na razie nic nie zmienił. Nie wiem czy te leki jeszcze na mnie działają.Nie wiem też czy mnie straszył czy mówił serio ale raczej serio bo to bardzo poważny człowiek, powiedział mi że jeśli nerwy będą nadal uciskane to może dojść do opadnięcia stopy i paraliżu nogi a to już jest nie odwracalny skutek nawet jeśli zrobi się operację.A mówił jeszcze że lepiej jest zrobić operację u ludzi młodych bo oni jeszcze się nie zdążyli dorobić przeróżnych zwyrodnień w kręgosłupie, łatwiej im się operuje, robi się wtedy dużo mniejsze nacięcie przez co blizna jest dużo mniejsza a i komplikacje pooperacyjne występują dużo rzadziej niż u osób starszych. W poniedziałek mam kolejną wizytę, zobaczymy czy poratuje mnie jeszcze czymś innym czy została mi już tylko operacja której tak bardzo się boję. Pozdrówki dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makumbaa86
no właśnie u mnie też jest ta niepewność...kroić czy nie...:/ ja chwili obecnej nie moge się poddać zabiegowi na pewno nie w tym roku...daj Boże sił żebym wytrzymał do następnego..u mnie wszystko się rozbija o pracę. Nie mogę sobie pozwolić na zbyt długie zwolnienie:/ ale w przyszłym roku poważnie będę się już zastanawiał nad operacją. pzdr:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tes-disc
--->makumba06 Jeśli dokładnie czytasz to forum, to już wiesz, że na operację trzeba sobie poczekać. Moim zdaniem, jeśli jest ona konieczna, możesz spokojnie się zapisać a czas oczekiwania wykorzystać na uporządkowanie spraw... zrezygnować też możesz - ktoś się ucieszy... Jeśli potoczy się tak, czego nie życzę, ze stan się pogorszy - masz już miejsce w kolejce i krótszy czas czekania... Ja długo się nie zastanawiałam, bo dolegliwości mogą być uciążliwe. Teraz mam motywację do wielu spraw, bo wiem, że czas leci. Trzymaj się i walcz o to zdrowie i sprawność!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eempee
krzysiek1983: byłem wczoraj na wizycie u sympatycznej pani neurolog po skierowanie na rehabilitację i dowiedziałem się (po raz już chyba 20), że dopiero po 6 miesiącach od operacji można poczuć się normalnie. Cierpliwości :) makumbaa86: przykra historia, a mówią, że sport to zdrowie... Dobrze ci radzę, daj sobie spokój z siłownią i wszystkimi ćwiczeniami, które choć trochę mogą obciążyć kręgosłup. Masz już potwierdzoną przepuklinę, jeśli się postarasz to może obejdzie się bez operacji i dasz radę się zrehabilitować, ale na pewno nie na siłowni. Odwiedź kilku lekarzy i zobacz jakie są możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krzysiek83
cześć Wam!!! eempee czekam, czekam, nie mogę powiedzieć, że cierpliwie ale czekam. Już by sie chciało brykać tu i tam, z każdym dniem oczekuję mega poprawy, a tu jeszcze coś boli, coś szczyknie, coś mrowi i to wpienia :p ----->makumbaa86 no nieźle...ja też sie załatwiłem zdrowym sportem:) eempee ma rację!póki co daruj sobie sport(szczególnie siłownie) skoro badanie uwidoczniło przepukline, bo może dojść do tego, że na sygnale będziesz jechał do szpitala zgięty w pół. Nie staraj się mimo wszystko być super aktywny raczej sie oszczedzaj skoro chcesz odwlec operacje do następnego roku. pozdrawiam!!! trzymajta sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeellllooooo
Chciałabym się dowiedzieć jak się ma dyskopatia do ciąży. Czy są jakieś Panie na forum które miały problemy z donoszeniem ciąży właśnie przez dyskopatię? Pamiętam jak raz lekarz powiedział mi że mogę mieć właśnie problem z donoszeniem ciąży ale nie wiem czy przez lordozę jaką mam czy przez dyskopatię. A i jak wygląda to po operacji, jak długo po nie można zachodzić w ciąże i czy mogą być jakieś problemy z jej donoszeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bolesny
Makumbaa86-- Piękny życiorys!!!Szkoda,że ta wredna przypadłość przerwała Twoją karierę.Tak czasem w życiu bywa,ja kochałem grę na gitarze do czasu gdy heblarka urwała mi palec.Ale ja podchodzę do życia w sposób prosty-tak miało być!Ale na podstawie Twojej historii wyłania się klarowny obraz PRZYCZYN wypadania dysku-nie siedzący tryb życia ale wzmożona aktywność fizyczna.Itak jak wszędzie ,można powiedzieć -wszysko jest dobre ale z umiarem. Pozdrawiam i zyczę pozytywnego patrzenia na sprawy trudne!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mini-aaa
Witam!!!byłam u neurochirurga (wkoncu). Co do wizyty mam różne uczucia, krótka,rzeczowa to znaczy operacja albo bez,najpierw RM i to wszystko. Prosze o odpowiedz na pytanie eeeeellllooooo, bo to również mnie interesuje :) Pozdrawiam sersecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×