rozstalam sie, tesknie, on niby tez-milczy,odezwac sie znów...?

my rowniez spedzilismy ze sobą trzy lata...trzy najpiękniejsze lata w moim życiu...

23 a Twoj?

a jak sobie radzisz z tym rozstaniem?i dlaczego sie rozstaliście jesli mozna wiedziec..

Wiecie co dziewczynki chyba najgorsze jest to ze to czas nam rowniez wiele pomaga... Tylko on w tych sytuacjach tak wolno plynie... dopiero teraz po tych miesiacach potrafie spojrzec na to trzezwiej...Ocenic swoje postepowanie...I wiele rzezcy do mnie dochcodzi... takze to ze ja nie bylam bez winy... ale czasem tego nie jestesmy swiadomi...:( Teraz wiem jedno... ZAWSZE ALE TO ZAWSZE jak z kims bede bede myslala tysiace razy zanim cos powiem przyczepie sie zrobie... Bo doswiadczenie pokazuje ze najlatwiej tracimy przez glupie drobnostki... Ehh tak bardzo bym chciała spróbować ten oststni raz...:( I jeszcze jakby ktos mi teraz pomogl powiedziec o co mu chodzi...:/ Tak mi smutno20-> Wiesz w co wierze? Ze Bog zawsze wie co robi...Kazda rzecz jaka nas spotyka ma na celu nas czegos nauczyc...Jestesmy ludzmi...Bywamy omylni...uczymy sie na bledach...Kazde doswiadczenie wzmacnia... "co nas nie zabija to nas wzmocni":)

Myslicie ze po ponad 2 miesiacach sa jeszcze szanse??:(

jestem u kuzynki i ona tu pisała- stokrota23 (przez nia odkryłem to forum ]:-) gość ja zostawił, ale postanowili oboje, ze beda sie przyjaźnić... przychodził niemal codziennie, spacerki, filmy... po przyjacielku... meczyła sie, ale była dzielna... po 3 tygodniach zapytał, czy mogą znowu być razem... nie było mu samemu dobrze tak jak myślał, ze bedzie, kiedy odchodził... kuzynka mówi, że wiele przez to rozstanie zrozumiała i dostrzegła rzeczy, które teraz zmienia... mówi, że najgorsze jest to, jak kobieta niamal zadusza faceta swoją miłoscią i jej okazywaniem... no i tu się muszę zgodzic... mam nadzieję, że i on wiele zrozumiał... przynajmniej na to wyglada... czasami ludzie do siebie wracaja, czasami te powroty nie wychodzą... czasami lepiej już nie wracać... ale czasami warto :P

zawsze są szanse..moj brat po 5 latach zaczal ponownie spotykac się z dziewczyna teraz juz zee swoją zoną...

wiele nauczylam się na własnych błędach i konsekwencji doznalam na wlasnej skorze dlatego teraz wiem czego nie robic...

A ja wierze ze wiara czyni cuda:) "Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć." Paulo Coelho

ja rowniez wierze...bo bardzo kocham i pragne byc z nim...

no kochane gdzie się podziałyście? wracajcie bo smutno mi tu samej

halooooooo!!!!jest tu jeszcze ktoś?

to prawie identycznie jak u mnie...powiedzial mi ze nie chce ze mna byc...ze nie potrafi...oboje popelnialismy bledy ale jakos kryzys przertwalismy choc z miesieczna przerwa...po tym rozstaniu i przerwie nie bylo juz tak jak dawniej..czulam ze przestaje mnie kochac..nie przytulal mnie, nie calowal...nie mowil ze kocha..az nadszedl dzisiejszy dzien i przesadzil wszystko...a moje zycie runelo w gruzach

a ja usłyszalam "przestaje cie kochac" i wtedy strumien lez i tak juz od kilku godzin...

to gratuluje!dzielna jestes. a macie kontakt ze soba?

masz racje...ja niestety nie potrafilam powstrzymac lez..mi nie potrzeba duzo do płaczu

teraz pewnie jak idiotka bede czekala na wiadomosc od niego...i zapewne nie doczekam sie jej...

ja tez pierwsza nie napisze...to nie ja zakonczylam zwiazek..jesli bedzie czul potrzebe porozmawiania to sam sie odezwie...nic na siłę...ale czuje ze on tego nie zrobi...

bardzo bym chciala zeby zrozumial...wciaz ludze sie ze moze on potrzebuje czasu...nie wiem juz sama co mam myslec..

mój też mi powiedział "chcę być sam.. kocham cię, ale.. chce być sam" no i jakoś sam dalej być nie chce :) i od tych paru dni znowu jestesmy razem.. moze i Twoj zmieni zdanie.. miej w sobie nieco nadziei.. ale nie trzymaj się jej kurczowo.. czas pokaże jak bedzie..

mam nadzieje stokrotko ze i u mnie tak bedzie..a Tobie zycze wszystkiego naj...:)

a.. no i jeszcze jedno.. właśnie.. nie odzywałam sie pierwsza do Niego.. nie chciałam by pomyslał, ze sie narzucam.. chciał być sam, a jak mozna być sam na sam z własnymi myslami, jak sie komuś tej 'samotnosci' nie daje i ciągle jakieś smsy i gg.. trzymajcie się cieplutko.. duchem jestem z Wami..

długo to nie trwało, bo dokładnie 3 tygodnie.. jak bedzie - się dopiero okaże.. obyśmy obydwoje byli madrzejsi i silniejsi o te straszne 3 tygodnie..

przynajmniej wiesz ze mysli o Tobie a to juz chyba cos...a moze po prostu nie chce zebys o nim zapomniala...ciezko cokolwiek powiedziec..

mój do mnie przychodził... i to na pare godzin dziennie... ogladalismy filmy, spacerowalismy, ganialismy po łące z psem... to On zawsze to inicjował... codziennie niemal odzywał sie na gg... w topicu EX, a to ciekawe i topicu załozonym przez markwro pisałam codziennie... wiele dziwnych sytuacji... bo właśnie... chciał być sam... a był... ze mna :P

wlasnie w tym rzecz....czy nie rozumie ze Ciebie tym jeszcze bardziej rani...a kochasz go ?

hm.. wiecie.. mnie by bardziej bolało, jakby sobie poszedł i miałabym go widywać przelotem na ulicy raz w miesiacu.. ale każda z nas jest inna :P

no ja tez mojego nie spotkam...chocbym bardzo chciala..

a wy tez mieszkacie w innych miastach?

ja na szczescie swojego nie widuje na ulicy, bo "czego oczy nie widza...." ;) ale za to jest skonczonym idiota (chociaz tak naprawde nie mysle) nie odzywa sie, a kiedy ja juz sie "uspokoje" to krolewicz zawraca mi glowe na gg rozmowami, ktore nie maja sensu jak np gadki o pogodzie :(