Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość A może ja zawiodłam życie

Życie mnie zawiodło

Polecane posty

Gość A może ja zawiodłam życie

Mam 26 lat, od ponad roku jestem z facetem starszym odemnie o 11. Jest cudowny, wspaniały, fantastyczny.... po prostu wymarzony partner. Jest tylko jedno "ale" - jest żonaty i ma dwójkę dzieci... Wiedziałam o tym od początku, wiem też że się rozwodzą jak tylko skończą spłacać kredyty (ona chce rozwodu i to już od dawna - wiem to od jej przyjaciółki). Tylko, że mnie teraz naszedł jakiś dołek... nic mnie nie cieszy, sama już nie wiem czy kocham. Nie chcę dłużej takiego zycia na odległość. Nie wiem czy warto czekąc na zmiane sytuacji... Zresztą ze mnie to takie jedno wielkie zero... nie mam pracy i nie moge jej znależć i to od kilku lat. W koło wszyscy mnie wykorzystują, a ja chociaż cierpię a pozwalam na to. Nie mam oparcia w nikim... zostałam sama jak palec. Chciałam studiować... nie wyszło. Jestem osobą niepełnosprawną, więc mam marne szanse na jakiekolwiek zatrudnienie, tym bardziej, że mieszkam w maleńkim miasteczku. Wszystko za co się biorę zawalam, niszczę. Co ze mną jest nie tak? Byłam zawsze optymistycznie nastawiona do życia... jednak już dłużej tak nie potrafię. Bo z czego się cieszyć? Teraz jeszcze doszła choroba... mam guza, wyniki nie są jednoznaczne, czeka mnie biopsja i dopiero bedzie wiadome czy to coś jest złośliwe. Nigdy nie będe miała dzieci.... to już pewne. I jak tu się nie załamać? Jak żyć? Przez to wszystko niszczę mój związek... niedługo facet kopnie mnie w cztery litery za to jaka się stałam: wyciszona, zamknięta w sobie i wiecznie zapłakana. On mi mówi, że kocha... ja mu nie odpowiadam tym samuym... chyba wszelkie uczucia we mnie umarły. Coraz częściej myślę o samobójstwie... Nie wiem nawet czy jest jakiś sens pisania tego wszystkiego. Zaraz po mnie pojedziecie od góry do dołu.... ale potrzebowałam się gdzieś wygadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szkoda ze nie kopia w dupę takich mongoliskich wyrachowanydch mazgajów, tylko ich cacają! a kopia w dupe i nie tylk o dobre dziewcyzny:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie pojedziemy
Mam tylko jedną radę: krok po kroku zacznij układać sobie życie. Od najdrobniejszych spraw począwszy (jak choćby odkurzenie przedpokoju ;) ) na najważniejszych skończywszy. Trzymam kciuki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A może ja zawiodłam życie
Staram sobie wszystko układać... nawet pokój dziś odkurzyłam :D Ale i tak nie zdaje to egzaminu. Z każdym dniem jest tylko coraz gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A może ja zawiodłam życie
Jakby tego było mało dziś sobie chyba złamałam palec u nogi... jutro idę do lekarza. Oferma ze mnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak niszczych związek? jesli jestes chora to facet wie o tym, powinien rozumiec ze zyjesz na krawedzi zycia i smierci... ze te natsroje m in i tym sposodowane.. smierc kroczy za toba..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wodna_lilia on to naprawde rozumie. Podtrzymuje mnie na duchu od samego początku jak się dowiedziałam o chorobie. Martwi się, pomaga jak może... Ale mnie to nie cieszy, że mam kogoś takiego, czasem wręcz drażni. Przestałam wierzyc, że oboje mamy jakakolwiek wspólną przyszłość... on swoje a ja swoje. Oddalam się od niego, a tak naprawdę tylko on jeden mi został. A ja nie umiem tego docenić. Moje wszystkie niepowodzenia a do tego ta koszmarna choroba doprowadziły mnie do skrajnej rozpaczy... Już sama nie wiem czego chcę. Chyba to jest najgorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przejdzie ci ja mam gorzej, twoj jets blisko, mowi i czyni, walczy, nie odpuszcza, to tez wazne:) rozumie cię. Nie ucieka od problemow, rozmow. Masz miłość, to wielkie szczescie, a pamietaj ze w miłosic i z miłosic mozna wyzdrowiec. Moj daleko, nie rozmawia ze mną, jak coś uniki, obiecał, nagadał o uczuciach i pasuje. Bo coś tam, nawte nie powie co i jak. Tak jakbym nie miała IQ by to zrozumiec. czynie była godna tego, nie wiem jak to rozumiec. wlasnie brak rozowm to potem kazdy sobe dopowida takie histroie. co on mysli itp. ławeczki stoja same, puste, fontanna tez i gwiazdy, plakac sie chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aldonia
chciałam ci powiedzieć żebyś sie nie poddawała.musisz to przetrwac i wierzyć że bedzie lepiej. Zobacz jak jesteś dzielna jeśli przetrwalaś juz tyle:) i ja wierze że mozna pzretrwać więcej jesli się bardzo chce. Nie marnuj życia ono jest takie kruche niektórzy odchodza a tak bardzo nie chcą...szanujmy życie . glowa do górybierz się wgarść i koniec narzekania. wyjdz do ludzi wiem że niektórzy są okrutni ale nie wszyscy:)naprawdę. A praca ? może weź sobie jakieś chalupnictwo pozdrawiam Cię serdecznie albo przepisuj prace na kompie. Glowa do góry trzymaj się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może weź sobie jakieś chalupnictwo pozdrawiam Cię serdecznie albo przepisuj prace na kompie. Glowa do góry trzymaj się tak a w glowie metlik bo naobiecywał, pisał a spotkan nie ma, nawte normalnych rozmow, jak nie przez tel to sie na spotkaniu rozmwia. i bez tych rozmow nie wiesz co i jak, co on mysli, na co sie naboczył, o co poszło, nic. I jak tu sie skupic nad czymkoliwe. nrazaie to jest wazne i priorytetowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To masz naprawdę nieciekawie... ja mam z tym źle, że on mieszka kilkaset km odemnie. Spotkania mało kiedy... i to też dołuje. A jdnak jest i tak dla mnie wspaniały. Czasem... coraz częściej myślę, że nie zasługuję na kogoś takiego jak on. W poprzednim związku miałam tak jak Ty... on kręcił, chował głowę w piasek, nie stawał na wysokości zadania... Przez niego straciłam wiarę w miłość. Później pojawił się mój teraźniejszy partner i pokazał mi jak wygląda prawdziwa miłość... a jednak ja chcę czegoś więcej. Na codzien mam tylko cierpienie i ból... staje się coraz mniejsza, powoli znikam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli wiesz ze lubi sie z toba spotykac i rozmawaic, t o nawet jak spotkania nie czeste to nie masz doła, gorzej jak naobiecywał, nagadał, a potem musiałas kare odbyc bo przez rok spotkan nie było, tylko wtedy kiedy on uzna ze kara minela. I to kara za ex, dajcie spokoj. A ja tak okazaywałam uczucia.. smutne to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aldonia // Ile ja sie już dałam nabrac z tymi pracami chałupniczymi... przez to już nawet w sądzie wylądowałam. Teraz miałam zacząc pracę... i znów zostałam wykiwana. Pracowałam już nie raz po kilka miesięcy, ale zawsze mnie oszukali. Chyba zbyt łatwowierna jestem albo co... Do ludzi wyjść? Dla mnie to straszne... jestem nieśmiała, nie lubie tłumów... zresztą teraz to codzień jestem tak naćpana od środków przeciwbólowych, że bezpieczniejsze jest dla mnie siedzenie w domu. Dziś zemdlałam w sklepie... To straszne co sie ze mną dzieje. I przez to nie potrafie już wierzyć, że będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aldonia
on nie chce sie z toba spotykac?pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aldonia
absolutnie nie możesz sie poddać i nie mów tak bo strasznie mi smutno i plakac mi sie chce ja wierzę że bedzie dobrze i ty tez musisz. Przestań brac te tabletki bo nie funkcjonujesz po nich najlepiej musisz byc świadoma aby mieć sile to pokonać. Czy mogę Ci jakoś pomóc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to samo mam
rozumiem cie i wspóczuje z całkego serca jakie mam tez choruje ciagle mi sie nie układa nie miałam pracy w twoim wieku było mi ciezko praca pomaga wyrwac sie z otepienia teraz przede wszystkim muiszz zaczac wierzyc w wyzdrowienie rozumiem cie dokładnie bo przezyłam przez ostatnie poł roku straszliwy koszmar uczuciowy i zdrowotny zastanawiam sie jak ja funkcjonuje czasem boje sie o swoje zdrowie psychiczne bo fizyczne niestety juz mi nie dopisuje a jestem niewiele starsza od ciebie raz juz nawet miałam isc do psychologa ale wtedy l;os sie lekko do mnie usmiechnłą i znalazłam prace to mi pomogło stanac na nogi w jakims tam stopniu mimo tego wszystkiego potrafiue sie usmiechac i wierzyc w lepsze jutro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aldonia // niestety, ale muszę brac leki przeciwbólowe. Bez nich wogóle nie funkcjonuję. Tak mnie boli, że wyję z bólu. Jak już nie pomagają tabletki to przyjeżdża pogotowie i dostaję zastrzyki. A do szpitala nie chcą mnie przyjąc, bo nie ma aktualnie miejsc. :( A co do pomocy? To dziękuję, że tu weszłaś i rozmawiasz ze mną normalnie - nie krytykujesz mnie i jeste ś sympatyczna :) Ja już naprawdę nie mam z kim na codzień porozmawiać. I wiarę już straciłam... nie wiem jak ją odzyskać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no kara za to ze ex poryczła sie za prawde jaką jej napisalam rok temu dokladnie o tej porze. I to taka zemsta, wie jak mi zalezalo na spotkaniu, ze kocham, to zwodizl ze spotkaniem. ex sobie poszalała wtedy na moje konto, wiem ze po tym liczyla na spotkanie. On zreszta w pewnym momencie spasowal czulam to, ja nie mialam dlugo pracy, a jemu truli ze ja to taki darmozjad ze nie kocham i ze bedzie mnie do konca zycia utryzmywał.. a za ładna buzie nie warto.. inne tak jak alkowa mozna, ale nie mnie, paranoja. Tak sie rozpasała ze sie wepchala na matke chrzestna wtedy miarka sie przelala i rzeklam co czuje, jak ona moze chamka podla. Tyle krzywdy mi zrobila i jeszcze sie wepchala w rodzine, wepchala sie bo mama i siosra sa po jej stronie przeciw mnie. I nic tego juz nie zmieni. Ale to jakos malo mnie intersuje, bola mnie relacje z nim, bo to jego kocham nie je. I dziwidz sie ze mam zal do ex? jak jej czyny to pasmo azurlow ktoe u mnie namieszlay? w naszych relajchac?/ tez mi sie plakac chce.. mija polowe lata, tak samo tsknie jak rok temu i tak smao czekam.. co za podlosc losu... ale nie daj bog niech ex zaplacze od razu gadki, pocieszkanki, spotkania, aj oj aj. Rodizna miala wplyw na relacje jego z ex, a ex to perfidnie wykorzystuje. Juz nie, bo jej nagdał. Mam nadzieje:) tez mi smutno i tez plakac mi sie chce, i mam nadzieje, i wierze ze bedzie dobrze, od teraz, ze juz nikt nam nie namiesza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aldonia
Zacznij naprawdę żyć. Żyj! Zatańcz gdy świeci słońce, zagwiżdż, gdy spadnie deszcz, a poczujesz, że zostaliśmy stworzeni do radosci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to samo mam // Czytając twoją wypowiedź lekko się usmiecham... poczułam jakąś iskierkę nadziei. Może i mi się poprawi los? Chociaż tak ciężko w to uwierzyć... Chciałabym mieć prace, jakieś zajęcie. Nie rozmyślałabym wtedy wciąż o wszystkim. Cieszyłabym się, że ktoś mnie tak bardzo kocha. Przecież to naprawdę wiele... ja to wiem a jednak nie cieszy mnie to. Gdy jest dzień, gdy nie czuję aż takiego bólu jest lepiej... ale ostatnio ból nie ustaje. I ciężko jest wtedy uśmiechać się i być optymistą. I już nie raz łapałam się na myśli czy ja czasem nie jestem wariatką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aldonia
a mogę wiedzieć na jakiej części ciala wykryto guza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wodna_lilia // Jakbym taką dorwała w swoje ręce to by zobaczyła gdzie raki zimują. Masz naprawde ciężkie przejścia. Przykre też, że rodzina nie jest za Tobą tylko za tą ex. Wiem, ze jak kochasz to kochasz ale... na Twoim miejscu zastanowiłabym się poważnie czy chcę być z nim. Bo jednak potraktował Cię, jak na mój gust, podle. Ale życzę Ci z całego serca, żeby w końcu Ci się powiodło. Zebyś czuła sie kochana i najważniejsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rodzina mnie nie intersuje, nawet nie mam marzen by ich poznac. Liczy sie tylko On i kocham go wiec jakmoge nie chciec byc z Nim? a jej nagadam ale kulturalnie, niehc sobie nie mysli ze taka ona kryta przez wszytskich i biedna:) ale nie bede sie fatygowac, jak sie sama mi nawinie na drodze:P bedzie dobrze, ta iskierka nadzieie, wielka iskra:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aldonia
rozumiem że jesteś po operacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×