Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fideltronika

wyprowadziłam się, a Oni się gniewają

Polecane posty

Gość 232323232323232323232323
hmm.... Twój tata chciał Ciebie dlatego zebys ciągle była w domu. zebys pomagała w domu a zakazy zrobił po to zebys nie poznawała nowych ludzi a tym bardziej chłopaka i potem wyszła za mąż..to taki despota! rodzice muszą zrozumiec ze ich dzieci maja prawo sie usamodzielnic i załozyc rodziny i miec dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daj rodzicom czas. Musza pogodzic sie z mysla, ze ich jedyne dziecko jest juz doroslym czlowiekiem i podejmuje samodzielne decyzje. Przypuszczam, ze rodzice sa z pokolenia tych tradycjonalistow, ktorzy uwazaaja, ze corka moze sie wyprowadzic dopiero wtedy, gdy wyjdzie za maz. Trudno sie mowi, rodzicow sie nie wybiera. Na pewno bardzo cie kochaja i trudno jest im pogodzic sie z faktem, ze tak nagle odeszlas, skoro wedlug nich w domu bylo ci najlepiej. Sytuacje pogarsza jeszcze fakt, ze jestes jedynaczka i przez twoje \"odejscie\" swiat im sie zawalil. Pisze, zeby cie pocieszyc i w pewnym sensie wytlumaczyc zachowanie rodzicow. To nie chodzi o toksycznosc, tylko o wielka milosc i troske o ciebie. Musza sie pogodzic z tym faktem, ze postanowilas rozpoczac inne zycie niz to dotychczasowe. Ja jestem nowoczesnym rodzicem, moj maz tez i kiedy nasza jedyna corka postanowila wyprowadzic sie z domu i zamieszkac ze swoim facetem wyrazilismy zgode, cieszylismy sie razem z nia, ale jednoczesnie bylo nam tak potwornie smutno, ze nawet sobie nie wyobrazasz. Ty zmienilas etap swojego zycia, ale rodzice tez. Wiec daj im czas, zeby to zaakceptowali. Bedzie dobrze, zobaczysz. Odwiedzaj ich, zapraszaj na cos dobrego, chwal sie swoimi sukcesami w pracy, nie zrywaj kontaktu. Mow im, ze ich kochasz. Musisz to po prostu przetrzymac i tyle. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fideltronika
Dziękuję mężatko Wiem, czas leczy nawet najgorsze rany, muszę być dzielna i konsekwentna. To jedyne co mi pozostało. Wyprowadziłam się, ale nadal jestem ich córką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest szantaż emocjonalny i bardzo brzydkie chwyty. Moi rodzice nigdy się nie pogodzili z moim odejściem głownie dlatego, że zostali sami ze swoim problemem, czyli żarciem się ze sobą. Jak się pożarli, to każde chwytało za telefon, żeby wystąpić z pretnesjami, że mnie tam nie ma i że mam natychmiast przyjeżdżać. Żeby brobić swojego spokoju i prywatności musiałam nieraz wyłączać telefon albo brutalnie im mówić, żeby zostawili mnie w spokoju. Prze wiele lat ciosaki mi kołki na głowie, że jestem niesamodzielna, nie radzę sobie w życiu, nic nie osiągnęłam, a jak zaczęłam tez było źle i nie tak, wieczna krytyka i dołowanie. Doszłam już później do wniosku, że oni najprościej byli zazdrośni o to, że ja jakoś poukładałam sobie życie, a oni zostali w swojej beznadziejności i awanturach. Dzieci? No ja tego nie powtórzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mężatko, ona trochę o czymś innym pisze. Nie o smutnku i szlachetnym uśmiechu go maskującym. Wasza postawa była konstruktywna. Czego nie można powiedzieć o jej rodzicach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fideltronika
musze na chwile odejsc od kompa, bo mam spotkanie z szefem, ale zajrze tu i chetnie jeszcze z Wamo podyskutuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkoda, ze tak bardzo emocjonalnie zareagowali, ale prawdopodobnie tata przezyl swojego rodzaju szok. W sumie dobrze, ze jestes \"daleko\" Rodzice musza miec czas, zeby ochlonac i nabrac dystansu do nowej sytuacji. Wiesz, w nerwach mowi sie rozne rzeczy, a potem zaluje wyrzuconych niepotrzebnie slow. Gwarantuje, ze z czasem wszystko sie ulozy. Badz dzielna i nie trac calkowicie z nimi kontaktu. Z tego co piszesz, mama jest bardziej sklonna zaakceptowac fakt twojej samodzielnosc. Tata tez w koncu to zaakceptuje. Pozwol rodzicom troche zatesknic za toba, niech oni probuja sie z toba skontaktowac, a ty jakis czas nie narzucaj sie im. A wiec zycze, zeby ten zly czas jak najszybciej przeminal i zebys nie musiala bic sie z takimi myslami jak teraz. Taka jest po prostu kolej rzeczy i wczesniej czy pozniej i tak by sie stalo, ze odejdziesz z domu. Wiec czekaj cierpliwie na poprawe waszych stosunkow. Wspolczuje ci bardzo bo wiem jak musisz sie denerwowac, ze nagle rodzice zachowuja sie tak wobec ciebie. To po prostu szok dla nich ale szok minie. Jeszcze raz pozdrawiam i milego urlopu zycze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko - dobrze zrobiłaś, że się wyprowadziłaś z domu i nie powinnaś się za nic obwiniać. Wprawdzie przeczytałem tylko Twoją pierwszą wypowiedź, ale znam takie sytuacje, jak u Ciebie, dość dobrze. Najwyższa pora by się usamodzilenić, żyć własnym życiem i według swoich przekonań i reguł. Sytuacja w Twoim domu jest chora, ale to nie jest Twoja wina i Ty nie powinnaś przez to cierpieć. Problem ma (chyba) Twój ojciec. Polecam rozmowę z psychologiem (rodzinnym) - pójdź tam wpierw sama. Domyślam się, że ojciec się nie zgodzi tam wybrać, ale mama może tak? Może psycholog coś Wam doradzi? Życzę powodzenia Paweł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do albi------ zalozycielka topicku ma po prostu rodzicow tradycjonalistow. Kazdy rodzic jest inny co nie oznacza, ze nowoczesny dobry, a tradycyjny zly. Ojciec zalozycielki ma po prostu swoja metode na wychowanie corki i widac inaczej wyobrazal sobie jej doroslosc (o czym pisalam wczesniej). Takie zachowanie (wyprowadzka) zburzylo caly jego tok myslenia i poki co nie potrafi sie z tym pogodzic. Ale w koncu sie pogodzi... W koncu to jego jedyne dziecko i w glebi duszy chce dla niej jak najlepiej i na pewno chce, by byla szczesliwa. Tyle, ze on widzial inaczej jej szczescie. Inaczej to sobie wymyslil. I potrzebuje czasu, zeby zrozumiec, ze ona mogla myslec inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko weź pod uwagę, że Autorka ma już 27 lat, a więc nie jest już małą dziewczynką, którą należy się opiekować. Jest już dorosła i ma takie same prawa o decydowaniu o sobie, co jej rodzice. I ktoś musi im (rodzicom) to uświadomić. Może ksiądz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja uważam, że taka reakcja nie zależy od nowoczesności czy tradycjonalizmu rodziców. Rodzice mają prawo nie zgadzać się z twoim postępowaniem, ale nie mają prawa cię poniżać i niszczyć ci życie dlatego, że im się coś nie podoba. Powinni zrozumieć, że jesteś oddzielną, samodzielną osobą, i masz prawo do własnego życia. no właśnie - POWINNI - ale nie rozumieją, i naiwnością i dużym błędem jest liczyć na to że się zmienią, że zrozumieją, że przeproszą. Bo oni się NIE ZMIENIAJĄ. To jest właśnie w tym wszystkim najtrudniejsze - pogodzić się z tym, że oni się nie zmienią, i mieć siłę na to żeby żyć własnym życiem. Jest to bardzo trudne, ale da się zrobić :) powodzenia, głowa do góry, i nie daj się swoim stukniętym rodzicom :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze jedno - nawet największa miłoś rodziców nie wyklucza ich toksyczności - oni na pewno cię kochają, i nie chcą dla ciebie żle, ale niestety nie potrafią okazywać, dawać tej miłości. a ogromną chęć kontrolowania ciebie na każdym kroku i w każdej sprawie, nie można nazywać miłością - kontrola i miłość to dwie zupełnie różne rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ksiadz??? Moze niekoniecznie:-) On akurat bedzie stal po ich stronie... Oni sami to sobie uswiadomia, tyle, ze potrzebuja na to chwili zastanowienia, wyciszenia sie, zdystansowania. To nie jest takie proste. Uwierz mi. Tak jak pisalam wczesniej - nasza corka rozpoczela samodzielne zycie z naszym \"blogoslawienstwem\". A mimo to bylo nam baaaaaaaaaaaaardzo ciezko po jej odejsciu z domu. To juz nie to samo zycie i trzeba czasu, zeby nauczyc sie zyc bez niej. Wiec nie osadzajcie tak bardzo zle jej rodzicow, bo to po prostu jest bardzo wazny moment zarowno dla doroslego dziecka jak i dla rozumiejacych taki stan rzeczy rodzicow. Jedno tylko mowie - nie zrozumie tego nikt (chociaz od dawna wiadomo bylo, ze taki moment w koncu nastapi) kto tego sam nie przezyl :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:)) Po przeczytaniu wpisów widze,że wszyscy są tego samego zdania. No i dobrze:)) Jestes dorosłą,samodzielną osobą-z tego,co piszesz mogę stwierdzić,że również dojrzałą w tym,co robisz.Decyzja o wyprowadzce z domu napewno nie była wynikiem kaprysu,tylko przemyślana od a do z.Twój tata jest takim,a nie innym człowiekiem-kieruje się jak twierdzisz głęboką wiarą w Boga-i nie uznaje innych poglądów-tylko swoje i przykazań kościelnych.Ale skoro jest tak głęboko wierzący,to nie powinien obrażać Ciebie-jesteś jego dzieckiem!!!A ja tak od siebie moge tylko dodać,że jestem zaskoczona,że dopiero teraz się na to zdecydowałaś.Ja bym nie wytrzymała całego życia w jednym pokoju z rodzicami.Jaka to prywatność?Spotkanie z koleżanką jak masz rodziców obok siebie?Nawet jak śpisz...Dla mnie to byłaby męka!!!Życzę Ci wszystkiego dobrego,będzie dobrze,trzymaj się cieplutko:))Pozdrawiam:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fideltronka
Bardzo dziekuje za te wszystki wypowiedzi, przyznam ze nie sądziłam ze wzbudzem moim wpisem takie zainteresowanie. Znacznie mi lepiej, zwłaszcza po wypowiedziach mężatki, która jest też Mamą dorosłej córki. Słuchajcie ja mam nadzieje, że to sie wszystko jakoś z czasem ułoży, że moj związek na tym nie ucierpi (wręcz przeciwnie staliśmy się sobie bliżsi-choć Tata uważał, że jak się On dowie i Jego rodzice, że ja opuściłam dom i wyrzekłam się rodziców-to napewno mnie rzuci jak śmiecia-póki co tak się nie stało!-co Go chyba dodatkowo wkurza), że będę mogła w końcu spokojnie powiedzieć " Tak, jestem szczęśliwa i spokojna"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chcialam ci po prostu pokazac, jak to wyglada od drugiej strony - rodzica. Bo na ogol wypowiadaja sie tu ludzie mlodzi, bedacy w podobnej do twojej sytuacji. Rodzice patrza inaczej, bo sa rodzicami. Tak jak pisalam sytacja jest trudna i dla ciebie i dla nich, ale w koncu wszystko sie ulozy. I nie bierz sobie do serca slow, ktore mowi tata. To nerwy, troska i bezsilnosc... słow cofnac sie nie da ale zapomniec mozna, jesli tylko sie chce. Trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nazywanie córki \"śmieciem\" jest nie do przyjęcia - i to ma być objawem troski o córkę? Autorko - nagraj te wypowiedzi swojego ojca na dyktafon i póść mu je kiedyś przy kimś dla niego ważnym (jego ojcu, może właśnie księdzu). A księża też nie są totalnymi konserwatystami i powinni rozumieć sytuację - a przy okazji ksiądz będzie autorytetem dla ojca. A zresztą - szkoda nerwów i czasu - najlepiej jest to olewać i unikać ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fideltronka
Ojcoec Taty już dawno nie żyje, podobno był bardzo apodyktyczny, też strcił kontakt ze swoimi dziećm, po smierci babci. Wtedy ozenił się po raz drugi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od jakiegoś czasu mam w domu rodzinnym identyczną sytuację. Ojciec się do mnie nie odzywa, bo uważa, że swoją wyprowsadzką wyrządziłam mu krzywdę. Mam 21 lat i się zakochałam, jestem z moim mężczyzną od roku i od miesiąca mieszkamy razem. Mój ojciec lubi mojego chłopaka, nawet bardzo, ale twierdzi, że to nie po bożemu, że żyjemy w grzechu... Nie rozumiem go tym bardziej, że on nigdy nie był religijny. To mama wpajała nam zawsze pewne zasady, bo jego nigdy nie było. A teraz to mama jest po mojej stronie i wspiera mnie jak może a ojciec stwierdził, że nie ma córki...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Te,ż jestem amtka dorosłej corki. Ma mniej lat niz autorka topiku i jeszcze mieszka ze mną. Na razie :). Lecz nie końca zgadzam sie ze zdnaiem mężatki z długim stażem. Raczej przychylam się do zdania tych osób, które twierdzą ,że autorka topiku ma tokstycznych rodziców ( ojca - na pewno a czy matke - nie wiem) . Rodzice autorki przeżywaja to, że ich bardzo juz dorosła córka chce decydować o swoim zyciu. To nie jest \"syndrom pustego gniazda\" jaki przeżywaja wszyscy rodzice po usamodzielnieniu się ich dzieci. To próba ubezwłasnowolnienia dorosłego dziecka i decydowania o jego zyciu. Każdy rodzic powinien sobie zdawać sprawę z tego, że wcześniej czy później dziecko wyfrunie z gniazda. Jeśli sobie nie zdaje z tego sprawy i robi wszystko aby mu podciąć skrzydła to jest rodzicem toksycznym. Autorko - czy się ułożą Twoje stosunki z rodzicami ? Nie wiem. Zrób wszystko aby tak sie stało ale nie kosztem rezygnowania z własnego życia. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz siedzę całymi dniami i myślę... Martwię się o mamę bo ona musi wysłuchiwać jego żali i pretensji... Oczywiście jak przyjeżdżam do domu to on ze mną nie rozmawia, no chyba, że ma w tym jakiś unteres... I tak było zawsze, gdy miał w czymś interes to nagle jego zasady znikały i wszystko bylo ok... Przykro mi z powodu całej tej sytuacji, bo mimo tego jak jest on jest m,oim ojcem i nic tego nie zmieni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To był tylko przykład - z dziadkiem. Ale może ojciec ma rodzeństwo? Kiedyś może do Was przyjadą? Na święta... W każdym razie ważne, że Twój facet jest po Twojej stronie - zresztą to jest jedyna, normalna strona. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zamierzam nad tym pracować, ale nie ksztem mego zdrowia, psychicznie naraie czuje sie lepiej, szczerze to czuje sie lekko okaleczona i zdołowana., Tata potrafi wywołać tzw. moralne wyrzuty sumienia. Najgorsze jest to, ze nie mozemy normalnie, spokojnie o tym porozmawiac, bo od razu sa krzyki i wyzwiska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tata ma siostre, ale od paru lat sie nie odzywają. Boże mieszkają w jednym mieście i w ogóle się nie odzywają. Na świeta nigdy nigdzie nie jezdzilismy, soedzalismy je tylko we 3.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więc z tego widać, że Twój ojciec ma bardzo trudny charakter - jest despotą i awanturnikiem. Przykro mi z powodu Twojej mamy, że musi z nim żyć pod jednym dachem. Jeśli masz możliwość, to nagraj dyktafonem kiedyś te jego awantury i wyzwiska - a potem kiedyś mu je puść z zaskoczenia - gwarantuję Ci, że będzie to dla niego szokiem. I może da mu do myślenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tacy ludzie jak Twój ojciec to ciężka sprawwa... Z moim jest pdobnie... On ma jakieś swoje zdanie i trzyma się go bez względu na wszystko i wszystkich. Nie wiem jak można temu zaradzić.. Z moim ojcem też nie da się porozmawiać, nie można mu nic wytłumaczyć bo on wie swoje i koniec!! Zdanie innych się nie liczy. Mój ojciec kiedyś wylądował w szpitalu i miał czas na przemyślenia... Wyszedł jako czałkiem inny człowiek, lecz nie długo to trwało... Więc jeśli coś takiego nie dało z nim rady to ja nie iwem jaki jest sposób na takich ludzi... Chyba tylko czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matka mojej dziewczyny (samotnie ją wychowuje) też ma podobnie. A to trwa już 3 lata i przez ten czas różnie bywało. Ale wciąż nie jest dobrze i jak powiedziała pani psycholog - raczej nigdy się to już u niej nie zmieni. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do --------ruda Co innego myslec o tym, ze jedyne dziecko wyfrunie z gniazda, a co innego przezyc to. Jak pisalam - nie bylismy temu przeciwni, wrecz uwazalismy, ze to przeciez zupelnie normalne. Ale co przezylismy po wyprowadzce probujac sie odnalezc w nowej sytuacji - to juz inna zupelnie sprawa. Im blizsze i bardziej przyjacielskie stosunki dziecko - rodzic, tym trudniej to przezyc. Chyba najlatwiej to zaakceptowac rodzicom, ktorzy tylko czekaja, aby dziecko doroslo i poszlo na swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak rodzic/rodzice mają jeszcze jakies swoje życie - prócz zajmowania się córką - to wtedy jest im łatwiej pogodzić się z jej odejściem z domu. Bo inaczej to rzeczywiście powstaje pustka, z którą nie ma co zrobić. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętam Twój temat.... Jak sama mówisz Wiesz że postapiłaś słusznie i to jest najwazniejsze.... Twoi rodzice cóż jak by to napisać nie obrażając nikogo.... są zbyt opiekuńczy a Ty zbyt długo im na to pozwalałaś ... przyzwyczajenia zawsze najtrudniej jest zmeiniać. Nie napiszę Ci że będzie dobrze bo prawda jest taka ze zawsze będą mieli Ci za złe ze postapiłas tak a nie inaczej.... Jesteś dojżałą kobietą i powinnś teraza myśleć o swoim życiu i rodzinie którą wreszcie masz szansę utworzyć. Mama Twoja faktycznie będzie cierpieć jak każdy z was ale jeśli się załamiesz Ty i wrócisz bądź wezmiesz ją do siebie do warantuje Ci ze zycie przejdzie obok i będzie Ci machać z głupim usmiechem na twarzy. o ile ma twarz :) Jak Cie wesprzeć... przedewszystkim mysl o tym że jestes niezalezna bo tego właśnei Ci było trzeba. Rodzice przezyją ze tak powiem a to co nacierpią sie nacierpią sie przez samych siebei i nie ma w tym Twojej winy pamiętaj o tym. Ojciec jak nie chce się odzywać to nie zmuszaj go.... moze potrzebuje czasu by to moze nie zaakceptowac ale zeby si eprzyzwyczaic napenwo potrzebuje czasu.... kazdy z was bedzie dobrze pozdrawiam Monika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×