Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Galia

Moje przeboje - nieudane próby nawiązania kontaktu z mężczyzną.

Polecane posty

Kilka lat temu byłam osobą samotną. Było mi dobrze, lizałam rany po rozwodzie. Ale któregoś dnia dostałam zaproszenie na taką uroczystość, gdzie powinnam była pojawić się z partnerem. Zaczęłam gorączkowo szukać jakiś samotnych znajomych, ale niestety nie znalazłam nikogo. Pytałam gdzie się dało, kto chciałby mi towarzyszyć przez ten jeden wieczór. Zero chętnych. Trochę zbyt drętwa impreza. Poszłam więc za radą koleżanki i zapisałam się do Biura Matrymonialnego. Przebieranie w kandydatach trwało miesiąc, a jego rezultatem było moje samotne wyjście na tę nieszczęsną imprezę. Myślicie, że jestem wybredna? Nic podobnego! Podam tylko kilka przykładów, z których wynika, że nie. Oto one: Kandydat nr 1. Umówiłam się z nim telefonicznie. Mieliśmy się spotkać dnia następnego w pewnym miłym lokalu. Już w trakcie umawiania nie spodobał mi się, ponieważ głos miał burkliwy i strasznie dociekał ile mam lat. Zadawał takie pytania, że czułam się jak kobyła na końskim targu. No, ale poszłam na to spotkanie. Byłam punktualnie, on się spóźnił. Zadzwonił na komórkę w chwili, gdy już robiłam odwrót. OK poczekam jeszcze. Powodem jego spóźnienia było to, że czekał pod sklepem o podobnie brzmiącej nazwie, jak ten lokal. Stwierdził, że niezbyt dokładnie wczytał się w mego smsa, gdzie podałam nazwę. brrrr to brak szacunku! Zjawił się po kilku minutach i nawet mnie nie przeprosił. brrr gbur! W czasie naszej godzinnej rozmowy \"najechał\" na swoją żonę, o której wyraził się \"szmata!\" i zaczął opowiadać o ich handryczeniu się o forsę. brrr pranie brudów w trakcie zawierania znajomości? Sam był gościem obrotnym, miał mieszkanie, sklep, budował się. Ale ja już go nie trawiłam, a te jego długie paznokcie z ziemią brrr. Na moje pytanie, jak spędza wolny czas, bo w ofercie napisał, że jest osobą towarzyską, odpowiedział: \"Ja towarzyski? Eee może i tak napisałem, ale nie szlajam się nigdzie\". brrr, to niby pójście do lokalu jest szlajaniem się? Żegnaj kandydacie nr 1. Kandydat nr 2. Zadzwoniłam do niego, żeby umówić się na spotkanie. Chciał, żebym najpierw coś o sobie opowiedziała. Więc wymieniam swoje cechy charakteru, a on mi przerywa i niemiłym głosem mówi, że go to nie interesuje. Prosił o podanie wieku. Mówię więc, że po 40-tce. Zaczął wtedy szydzić gadłowym głosem \"ha ha ha, po 40-tce, pewnie 9 lat po 40-ce. A jaki wzrost?\" Odpowiadam mu nie wiadomo zresztą dlaczego. \"A dlaczego tak mało ważysz? Za mało.Mnie nie interesują żadne epizody, tylko poważny związek!\" Kiedy nabierał powietrza w płuca, to wypaliłam, że mnie już nie interesują ani jego parametry, ani związek z nim, czy to poważny, czy niepoważny, ani porody i dajmy sobie spokój, bo szkoda czasu. Przyznał mi rację, ale w bardzo wredny sposób, okropny typek. Gdy odkładałam słuchawkę, to jakbym zrzuciła głaz z pleców. Ufff Żegnaj kandydacie nr 2. Kandydat nr 3. Oczarował mnie swym ciepłym głosem, nie pytał o żadne parametry :) Na dzień dobry dostałam od niego różę, przemiły gość. Delikatny, kulturalny. Podobny był do Wojciecha Siemiona. Trochę zaniedbany. Nie mogłabym się z nim pokazać na tak ważnej dla mnie uroczystości, tam potrzebowałam kogoś podobnego do faceta! a nie takiego trusię, co to siądzie w kąciku i nie odezwie się. Był miły, ale w ciągu godziny opowiedział mi o sobie takie rzeczy, że miałam mu ochotę wykrzyczeć, że jest strasznym fajtłapą. Całe życie mieszkał na wsi, w domu swojej mamy, miał żonę i czworo dzieci z nią plus jedno dziecko, które na koniec małżeństwa jego żona sprawiła sobie z kimś innym. Po rozwodzie oddał dom (rodzinny! od pokoleń!) żonie, żeby dzieci z nią tam mieszkały (przecież mogły z nim, prawda?), a prokurator nakazał mu płacić na to nieswoje dziecko alimenty. Bo dla dobra tego dziecka. I on się nie przeciwstawił. Wynajął kawalerkę w mieście i żył w samotności, bo nie miał nawet żadnych kolegów, rodziny, nikogo, a dzieci przychodziły raz na 3 miesiące, żeby wydrzeć mu forsę, chociaż same pracowały. Dawał się rolować na własne życzenie. Oferma, aż mnie trzęsło. Są granice dobroci. Żegnaj kandydacie nr 3. Kandydat nr 4. Pracowałam w ogródku, kiedy zadzwonił następny pan. Prawie że kazał mi wszystko rzucić i lecieć z nim na spotkanie. Oho ho! Nie tak szybko. Może jeszcze z ziemią pod paznokciami? Musiał poczekać do wieczora. Jego widok powalił mnie z nóg. Wychodzi sobie taki chyba niższy ode mnie człowieczek z czarnego BMW, najnowszy typ, w rozpiętej do pępka koszuli, na piersi błyszczy szeroki złoty łańcuch, włosy półdługie zaczesane do tyłu. Oldsboy. Przez pół godziny, które z nim wytrzymałam chwalił się swoim majątkiem, posiadaniem helikoptera, hotelu (a niby nie miał gdzie mieszkać, gdy się wyprowadził od żony), bliską znajomościa z Kulczykiem (był z Poznania, a ja z innego końca Polski). Zamierzał wybudować w moim mieście lądowisko dla śmigłowców :D Chyba językiem. Typ typu Tulipan :D Disco polo. Bajery-cukiery. Zbyt mocno naciągane. Chciał całować moje dłonie, szybki Bill. :D Miałam wrażenie, że śmieją się z nas kelnerki. Spociłam się jak mysz! Uciekłam, jak tylko mogłam najszybciej. Żegnaj kandydacie nr 4. Kandydat nr 5. Raz się przedstawiał jako Jurek, a raz Krzysiek, tak w kółko. Dzwonił z różnych telefonów. Ma sklep z lodami, ale bankrutuje (w wiejskiej chacie, którą musi sprzedać). Przenosi się do miasta, potem dowiedziałam się, że będzie mieszkał u siostry, bo nie ma gdzie mieszkać. Tymczasem idzie do szpitala na leczenie kręgosłupa. A ja potrzebuję faceta na imprezę!!! Młodszy ode mnie o kilka ładnych lat. Facet po prostu nie ma lądu i potrzebuje jakiejś babki z mieszkaniem, najlepiej starszej, żeby była szczęśliwa, że ma młodszego faceta :D i nie kaprysiła. Co z tego,że jest młodszy, skoro mocno schorowany? Ja uprawiam sport, a tak w ogóle to nie interesował mnie jako kandydat na męża. Żegnaj kandydacie nr 5. Kandydat nr.6 Zadzwonił z propozycją jeżdzenia z nim na delegacje, spotykania się u mnie w domu w dni robocze w godz. 8 - 16. Spytałam się: \"A dlaczego nie w niedzielę u ciebie w domu?\" (pytanie czysto z przekory), to odpowiedział, że nie, bo żona jest w domu. Brak słów! Dziwkarz. Żegnaj kandydacie nr 6. Kandydat nr 7. Zadzwonił pan o wiejskim akcentencie, takim, jaki miał Pawlak i Kargul. Młodszy dość sporo ode mnie. I mówi: \"Ja całe życie mieszkał na wsi i wieś mi zbrzydła, a teraz chce kobiety z miasta\". Pytam więc (dla przekory tylko, bo już go skreśliłam): \"Masz zamiar więc kupić sobie w mieście mieszkanie?\" Tu nastąpiło dłuższe milczenie, widać kalkulował, co najkorzystniej powiedzieć. \"Tak\" mówi. :D \"Ach to dobrze - odpowiadam - bo ja to nie tylko nie mam zamiaru wychodzić za mąż, nie mam zamiaru mieszkać pod jednym dachem z mężczyzną. Chcę tylko kogoś poznać w celach towarzyskich, do chodzenia do kina, teatru, wyjazdy na rower itp\". Gość odpowiedział mi: \"Aaaa to nie, dziękuję\" i się rozłączył :D On chciał nie tylko kobiety z miasta, on chciał kobiety z mieszkaniem w mieście. Starsza, to będzie się cieszyła, że ma młodego faceta, no nie? Tak to sobie chłopy kalkulują. Żegnaj kandydacie nr 7. Miałam serdecznie dość. Na imprezę poszłam sama (lepiej tak, niż z jakimkolwiek wymienionym tu kandydatem). Faceta z krwi i kości, tak dla siebie, poznałam po roku. Tradycyjnie, przez koleżankę. :D Miałyście podobne przeboje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kandydat nr 5. Raz się przedstawiał jako Jurek, a raz Krzysiek, tak w kółko. Dzwonił z różnych telefonów. Ma sklep z lodami, ale bankrutuje (w wiejskiej chacie, którą musi sprzedać). Przenosi się do miasta, potem dowiedziałam się, że będzie mieszkał u siostry, bo nie ma gdzie mieszkać. Tymczasem idzie do szpitala na leczenie kręgosłupa. A ja potrzebuję faceta na imprezę!!! Młodszy ode mnie o kilka ładnych lat. Facet po prostu nie ma lądu i potrzebuje jakiejś babki z mieszkaniem, najlepiej starszej, żeby była szczęśliwa, że ma młodszego faceta :D i nie kaprysiła. Co z tego,że jest młodszy, skoro mocno schorowany? Ja uprawiam sport, a tak w ogóle to nie interesował mnie jako kandydat na męża. Żegnaj kandydacie nr 5. Kandydat nr.6 Zadzwonił z propozycją jeżdzenia z nim na delegacje, spotykania się u mnie w domu w dni robocze w godz. 8 - 16. Spytałam się: \\\"A dlaczego nie w niedzielę u ciebie w domu?\\\" (pytanie czysto z przekory), to odpowiedział, że nie, bo żona jest w domu. Brak słów! Dziwkarz. Żegnaj kandydacie nr 6. Kandydat nr 7. Zadzwonił pan o wiejskim akcentencie, takim, jaki miał Pawlak i Kargul. Młodszy dość sporo ode mnie. I mówi: \\\"Ja całe życie mieszkał na wsi i wieś mi zbrzydła, a teraz chce kobiety z miasta\\\". Pytam więc (dla przekory tylko, bo już go skreśliłam): \\\"Masz zamiar więc kupić sobie w mieście mieszkanie?\\\" Tu nastąpiło dłuższe milczenie, widać kalkulował, co najkorzystniej powiedzieć. \\\"Tak\\\" mówi. :D \\\"Ach to dobrze - odpowiadam - bo ja to nie tylko nie mam zamiaru wychodzić za mąż, nie mam zamiaru mieszkać pod jednym dachem z mężczyzną. Chcę tylko kogoś poznać w celach towarzyskich, do chodzenia do kina, teatru, wyjazdy na rower itp\\\". Gość odpowiedział mi: \\\"Aaaa to nie, dziękuję\\\" i się rozłączył :D On chciał nie tylko kobiety z miasta, on chciał kobiety z mieszkaniem w mieście. Starsza, to będzie się cieszyła, że ma młodego faceta, no nie? Tak to sobie chłopy kalkulują. Żegnaj kandydacie nr 7. Miałam serdecznie dość. Na imprezę poszłam sama (lepiej tak, niż z jakimkolwiek wymienionym tu kandydatem). Faceta z krwi i kości, tak dla siebie, poznałam po roku. Tradycyjnie, przez koleżankę. :D Miałyście podobne przeboje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehehhe
świetne to co napisałas było, udani i faceci, posmiałam się wybornie :D pozdro🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-> Galia RANY BOSKIE, też w chwili desperacji chciałam dokonac tego czynu..znaczy iśc do agencji: matrimonium..już mi wody odeszły..to straszne co przeszłaś :( ale dupki sa na tym świecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz wspominam to ze śmiechem, ale wtedy po każdym takim spotkaniu, czy rozmowie, nie mogłam sobie miejsca znaleźć. Czułam się jak kobyła na targu, albo zniesmaczona, że ktoś uważa mnie za idiotkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobito, gratuluje hartu ducha i samozaparcia! Polecam jednak internet. Oferuje spokojne rozpoznanie terenu nim się rzucisz na głęboką wodę, która bywają nawet czasami rozmowy telefoniczne, nie mówiąc o spotkaniu. Taka symapatia na onecie na przykład. Masz info, czasem zdjęcie, jak nie to, jej zwykle chętnie dosyłają, możesz trochę pokorespondować i przynajmniej ustalić, czy pan nie jest strasznym burakiem tudzież psycholem. Naprawdę - podziwiam, ale osobiście miałabym więcej szacunku dla własnych emocji i wrażliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Internet założyłam już po tych przeżyciach :D Ale jak wspomniałam, mam faceta, zapoznała nas koleżanka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kibito, uśmiałam się do rozpuku:D Świetna narracja, choć samo sedno sprawy już nie takie zabawne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moje serca puka
Hihihih - Galia , gratuluje poczucia humoru i dzieki za pare wybuchow smiechu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieję, że nie byłam jedyną osobą w tego rodzaju przeżyciach :D:D:D Może któraś wspomni z humorem o czymś podobnym? Też chcę się pośmiać razem z wami :) Niekoniecznie próby nawiązania znajomości w Biurze Matrymonialnym, tak w ogóle. zachęcam i pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bliska
:D:D:D nie wiem, czy ktoś da radę cię przebić jak napiszesz książkę na kanwie tych doświadczeń, to zamawiam egzemplarz :) masz niezłe pióro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
haha fajna historyjka, zabawna, ja też kilka takich miałam, z tym że z neta, brr jak myślę o tym to aż się słabo robi co ja miałam na tych pseudo-randkach brr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosia z Lubuskiego Opowiedz, proszę, proszę proszę. Nie daj się prosić. :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olo123
sluchaj Galia mieszkasz w Lublinie? jak tak to wiem kim jestes. i nie smiej sie ze mnie i co moze masz teraz ksiecia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olo123 Chłopie, możesz spać spokojnie, nie jestem z Lublina, więc spać możesz spokojnie :) A z którym to kandydatem się identyfikujesz? Pytam z czystej ciekawości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miałam takiego w zeszłym roku bodajże :O Młody, bo w moim wieku, hehe, ale umyślił sobie, że będę mu obiadki gotować i cierpliwie czekać z kapciami w zębach na powrót Mego Pana z pracy (chociaż wiedział, że prowadzę bujne życie zawodowe i nie mam zamiaru dla niego z tego zrezygnować). Oczywiście nie wchodziło to w rachubę z kilkunastu - co najmniej - powodów. Pierwszy: on nigdy nawet mnie nie dotknął! I jak w takiej sytuacji można myśleć o mężczyźnie, jak o kimś więcej, niż tylko koledze? A kiedy go zapytałam, jaką funkcję dla mnie przewidział, szepnął niesmiało, że szuka matki dla swoich dzieci! To ja dziękuję, postoję:D Bo niby jak te dzieci mieliśmy wyprodukować? Na odległość? A swojego obecnego mężczyznę też poznałam tradycyjnie, Galio;) czyli przez internet:) I - o dziwo! dla niego jestem w stanie i z tymi kapciami w zębach... i obiadki (na szczęscie on super gotuje)... i bujne zycie zawodowe zostawić hen! daleko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lessona ljkazyn
fajnie, fajnie, fajnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość corason
Galia, świetne! szkoda,że niestety prawdziwe, wiem coś otym,znam z autopsji kilka przypadków "mężczyzn szczególnej troski", lub "pięknych inaczej", jak kto woli.A wyobrażenie o sobie mają......że aż ręce opadają. Ani posłuchać, ani popatrzeć! Dodam,że ja też nie miałam nadzwyczajnych wymagań, ale przecież nie mogłam stanąć do otwartego konfliktu z samą sobą, w imię poświęcenia szacunku do siebie samej, a może nie miałam szczęścia? Tak było do niedawna, bo teraz.....bo teraz..... wciąż nie opuszcza mnie nadzieja,że są jeszcze PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI! Tyle tylko,że natarczywie nasuwa mi się myśl,że ten,który naprawdę reprezentuje cechy mnie intrygujące i interesujące jest jak w tym powiedzeniu o telefonie-" Albo zajęty, albo pomyłka". Ale nic to, myślenie pozytywne to podstawa sukcesu,wierzę w to ! Jeśli będę miała więcej czasu podzielę się swoimi bardzo osobliwymi wrażeniami z kilku spotkań . Galia, nie "poddawaj" topiku, proszę! Panie i Panowie - piszcie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość little dress
ale to nic złego. To też sposób poznawania ludzi.:) Fajne te przeżycia:) A powiem coś ważnego. Myslę, że powinaś mówić: nie zaiskrzyło. I nie jesteś wybredna, nie zaiksrzyło i już:) A co ważne, aby takie biura (myślałam o tym długo, oparłam to o pewne obserwacje te z tv też - ukrainki szukające mężów - ale bardziej, by się wyrwać z nędzy w kraju, co już jest faul startem jak dla mnie. Miłości nie szukają. Za urodę, chcą mieć dobre życie;)) Zatem co do szukania: takie biuro powinno mieć fotki - różne takich kandydatów. Opis ich życia, hobby. I myślę, że taka osoba z biura powinna pokazywać te fotki i opisy - wszystkie lub takie jak np on chce czy ona partnera w wybranym przedziale wiekowym. A potem powinni się spotkać. A może teraz biura inaczej kojarzą ludzi, może ludzie przed spotkaniem mówią ze soba przez gg:) I to byłoby dobre. A czasem jak to w życiu, jak sami szukamy to mówimy pani w wieku takim i takim, uprawiająca sport. Itp polecam net, dla tych co szukają. Ja nie szukałam i znalazłam. A co jest fajne w tym, gdybym była w biurze jako kandydatka, on by mnie nie wybrał. Ja nie uprawiam sportu, nie byłoby takiego czegoś w mojej ankiecie. No i latka nie te;) i wzrost:) odpadlabym na starcie:) Mam nadzieje, ze razem sie z tego posmiejmy:) I to potwierdza, ze nie nalezy szukac, a poznawac. Jak najwiecej poznawac:) czyli przejrzec wiek i taki, w ktorym szukamy partnera, ale i taki w ktorym nie szuakmy. To jak widac zmudna praca, cos jak szukanie pracy, tyle ofert;) na sympatii kobietki patrzyłam. i to te wiek 28-38 czy jakos tak i te 18-24 jakos tak. Nie pamiętam ale tam sa takie kategorie. No i raz zauwazyłam, ze fajna babebczka, taka co ma i w ciele i w duszy ładnie jets w kategorii, gdzie jak ja to mowie same siksy;) Szkoda, bo pna szukajcy ominie ja. A jak ona ma 24, a on szuka takiej 25-35 lat. To ona jak najbardziej sie w tym miesci:) I to samo z paniami, szukajacymi panów. Mam nadzieje, ze nie zagmatwałam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość little dress
corason czyli ❤️ mi corason;) Ja jak zwracałam uwage to na cechy:) panowie czuli, z inteligencja i ciepłem mieli plusy, romantyczni. Ale ku zdumieniu nie było takich, zawsze czegos nie mieli. A ja chciałam takiego 1000 w 1:) i mam:) tzn mam nadzieje, ze on wie, ze ja go mam:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Galia - świetnie opisane, duża dawka humoru z Twojej strony :D :D :D ... no i niestety opisałaś rzeczywistość, jacy potrafią być hmmm... mężczynokrztałtopodobni, bo prawdziwi faceci to nie są :p Pozdrawiam!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj ogarnął mnie smutek, że nikt nie opisuje podobnych przeżyć na moim topiku. Pomyślałam sobie, że to chyba tylko ja przeszłam takie \"cóś\" :D Może jestem wyjątkowa? :D:D:D Kiedy zgłaszali się do mnie faceci o dajmy na to 8 lat młodsi ode mnie, to nie martwiłam się tym zbytnio, ponieważ i tak niewiele odbiegałam wyglądem od nich. Nie jest to z mojej strony zarozumiałość, ale jak każdy wokół wmawia mi, że wyglądam o 10 lat młodziej, a nawet więcej, nawet dzieci mi to mówią, to chyba musi coś w tym być. Kiedy dochodziło już do randki, to widziałam błysk zadowolenia w oczach swoich kandydatów. Nawet sobie wyobrażałam, co myśleli. Ubieram się i czeszę młodzieżowo. Duchem czuję się, jak osoba o 20 lat młodsza, jestem pogodna i optymistyczna. Uprawiam sport. Dlatego też takie ramolowate chłopy działali na mnie, jak czerwona płachta na byka. Ramolowate duchem. Chcieliby wymościć sobie grajdołek u jeszcze ciepłej babki :D, mieć darmową gosposię, w zamian dając metrykę urodzenia, a tam czarno na białym napisano, że facio jest ode mnie cholera młodszy! Taki wpis do jasnej ...... nie zastąpi całej reszty. Dla mnie facet musi mieć piękną duszę. I musi umieć znaleźć się w towarzystwie, starym i nowym. Za bogatymi nie przepadam, bo oni mają zbyt specyficzny charakter, ale prawdziwy mężczyzna powinien radzić sobie w codziennym życiu. Przypomniał mi się następny kandydat, to i o nim opowiem. Kandydat nr 8. Kiedy umawiał się ze mną przez telefon, to zachwycił mnie tym, że ode mnie oczekiwał tego samego, co ja od niego. A mianowicie cel towarzyski, razem gdzieś wypaść, wpaść do siebie pogadać, pobawić się, gdyż oboje nie mieliśmy chęci na nowe prawdziwe związki. Na spotkanie leciałam jak na skrzydłach: nareszcie ktoś normalny! Co nie znaczy, że tamci byli nienormalni, są, ale nie dla mnie :D Z wyglądu przeciętny, ale nie było to dla mnie istotne, dla mnie liczyła się osobowość. Z nim siedziałam 3 godziny i nie mogłam się od niego oderwać, bo miał w sobie coś magnetycznego. Zdaje mi się, że miał właściwości takie, jak energobioterapeuta. Dobrą energię. Co z tego? Przez kilka godzin ględził o swojej byłej, oczywiście narzekał na nią. Pomyślałam sobie, że skoro dobrze się przy nim czuję, to niech się wygada do woli, zbrzydnie mu samemu i zaczniemy przerabiać już normalne tematy. Umówiłam się z nim jeszcze dwa razy. Kiedy byłam przy nim, to się dobrze czułam, ale to ględzenie, kuźwa, no nie do wytrzymania! W domu na samo wspomnienie jego monologów (o żonie najczęściej), chciało mi się wyć. Nawet prosiłam, żeby już przestał, ale to tylko na chwilę. Z każdego tematu zjeżdżał na swą byłą, jak ze stromej górki, bo mu się wszystko kojarzyło z byłą. Czy ta katarynka miała mi brzęczeć w ucho jeszcze na mojej imprezie przez całą noc? NIGDY! Zadzwoniłam do niego i tak rzekłam: \"Spotkaliśmy się ze sobą trzy razy i za każdym razem \"przyprowadzałeś\" swoją żonę. Ja ci radzę, najpierw uwolnij się od niej całkowicie i dopiero myśl o randkach z innymi kobietami. Bo ja to nie mam więcej ochoty na spotkania we troje, a takie niestety miałam wrażenie\". Żegnaj kandydacie nr 8.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak napisałaś \"chciałem kobiety z miasta...\". Mam wrażenie że rozmawialiśmy. Ale dlaczego tak źle oceniasz chęć przeprowadzenia się do miasta? A akcent jest tylko pewną odmianą języka, regionalizmem. Tak jak inaczej mówią górale a inaczej pochodzący z mazowsza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
alojzyy Chęci przeprowadzenia się do miasta nie oceniam źle. A cóż w tym złego? Nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
alojzyy Drogi mój Alojzy, to jednak nie byłeś ty. Albo inaczej, to nie do mnie powiedziałeś te słowa, że chcesz kobiety z miasta. Mówisz zupełnie innym stylem, ładnym stylem. Ciebie bym nie zignorowała. :) Śpij spokojnie, papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×