Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nestee

Pokazcie jak wyglądałyscie na ślubie.?

Polecane posty

Gość NARIARI
pewnie ze ładnie...a suknia kwestia gustu.ja bym takiej nie wybrała ale mysle ze do wlascicielki pasuje.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meegan piękną miałas
suknie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja chce zapytac
co Wam się podoba w tej sukni. Widziałam podobną w Evicie i jak dla mnie ta suknia jest przerażająca, a szczególnie ta wystająca firanka i bezowatość tej sukienki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megaan suknia straszna beza
a gdzie ten spływ kajakowy był? fajne zdjecia z niego porobiłaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ble jestes chyba
3 zdjecia takie sobie :/ i panna mloda tez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Dziękuję pięknie za miłe słowa :) Przyznam się, że czytając je, zrobiło mi się ciepło wokół serca :) To prawda, mam wspaniałego i kochającego męża :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ireth_oronar - bardzo ladna, prosta, klasyczna sukienka ale megaan - tez sliczna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Chciałam prostą sukienkę bez zbędnych ozdób, falbanek i świecidełek :) Zdjęcia robił nam przyjaciel... Historia moja i mojego męża jest niesamowita, może dlatego te zdjęcia wyszły właśnie tak... Dziękuję, dziewczyny :) PS. do \"ble jestes chyba\" - jednym podoba się to, innym siamto :) Zamiast obrażać, zjedz czekoladę - poprawia humor :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ireth śliczna suknia
bardzo gustowna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moż zaczniemy od tego, że dawno, dawno temu byłam wielkim pączkiem i ważyłam 105 kg. Jako, że śpiewam i wymogi estrady są dość rygorystyczne, musiałam się odchudzić. Zanim zamieniłam się w szczupaka, mężczyzn wokół mnie było, jak na lekarstwo a ten, kóry był w przeszłości i z którym wiązałam nadzieje, okazał się gejem. Kiedy schudłam te kilkadziesiąt kilo, zapragnęłam zmiany i utworzyłam konto na jednym z internetowych randkowych portali. Tam własnie się poznaliśmy - przez czysty przypadek. On był z kimś związany a ja wśród dziesiątek ofert, zdjęć i wiadomości, które do mnie przychodziły (ach, ci mężczyźni-wzrokowcy...), szukałam tego Jedynego. Umawiałam się z różnymi chłopakami i mężczyznami, ale to nie było to, czegoś w tym wszystkim brakowało. Natomiast coraz częściej rozmawiałam na cafe właśnie z Adamem. Oczywiście z góry uprzedził, że ma tzw. \"bana\" na niektóre tematy i pewnego rodzaju żarty nie wchodziły w grę, gdyż nie chciał sprawiać przykrości osobie, z którą był a która również miała swoje konto na owym portalu. Nasze rozmowy były coraz dłuższe, coraz ciekawsze i w końcu przyłapałam się na tym, że czekam na nie. Któregoś dnia powiedział, że nie może długo ze mną rozmawiac, gdyż następnego ranka jedzie do swojej dziewczyny, która mieszkała w innym niż on mieście. To zrozumiałe, że nie mógł poświęcić mi tyle czasu, ile bym chciała, bi był ktoś ważniejszy, niż koleżanka z internetu. To z nią. ze swoją dziewczyną, miał być i dla niej musiał być wypoczęty a nie senny i zmęczony... Kiedy o piątej rano obudziłam się z totalnym chaosem w głowie, pierwszą uporządkowaną myślą było: on jedzie do niej a powinien spotkać się ze mną... Poczułam irracjonalną... zazdrość. I już nie było mowy o śnie. W między czasie oczywiście spotykałam się z jednym chłopakiem. początkowo myślałam, ze coś z tego będzie, może nawet tego chciałam, gdyż był dobrym kompanem do długich i ciekawych rozmów, podobał mi się jego sposób myślenia, lubiłam jego poczucie humoru. Słuchaliśmy podobnej muzyki i wydawało się, że wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Chyba byłam w nim zakochana do pewnego stopnia. A może wmawiałam sobie, ze tak było. Jednak pewnego dnia oświadczył, że wyjeżdża do Niemiec, do pracy i już nie wróci do Polski. Nie prosił, zebym na niego czekała ale ja wiedząc, że to z Adamem nie ma szans (on chciał się ożenić ze swoją dziewczyną), chciałam na Michała czekać... Zachorowałam. Nie ważne na co, ale zachorowałam. Choroba była paskudna, praktycznie nie do wyleczenia. Z dnia na dzien stawałam się coraz słabsza, mdlałam przy większych wysiłkach i miewałam krwotoki z nosa. Prawie nie jadłam, bo mój żołądek odmawiał posłuszeństwa. Leki uśmierzające ból nie działały, nie mogłam pracować. Tego dnia płakałam cały dzień. Gdy w nocy zobaczyłam na gg migającą ikonkę i ksywkę Adama nie wytrzymałam i zaczęliśmy rozmawiać. Z początku ostrożnie i z dystansem a później z coraz większą szczerością i otwartością. Jednak to, co usłyszałam sprawiło, że BARDZO JASNO ujrzałam własne uczucia: on mi mówił, że to nasze ostatnie spotkanie a ja zrozumiałam, że go kocham i nie umiem bez niego żyć! Bałam się jego reakcji, ale powiedziałam mu o moich uczuciach. Rozmawiać skończyliśmy nad ranem a następnego dnia dałam mu swój telefon i umówiliśmy się na spotkanie w realu... Nie doszłoby do tego spotkania przez mój strach. Ale jego determinacja przełamała opory i zamiast w knajpce spotkaliśmy się u mnie w domu - spore ryzyko, prawda?. Byłam wtedy sama. Zapaliłam świeczki i czekałam. Przyjechał przed 23.00. I kiedy zadzwonił do drzwi, kiedy w nich stanął wiedziałam, że to mój przyszły mąż. Bez słowa rzuciłam mu się na szyję i po prostu rozplakałam się ze slowami: \"Nie oddam cię nikomu!\". I nie oddałam. We wrześniu 2003 roku postanowiliśmy być ze sobą, w styczniu 2004 zaręczyliśmy się a w czerwcu byliśmy już mężem i żoną. Adam wiedział, że jestem śmiertelnie chora. Istniało ryzyko, że zamiast do ślubu odprowadzą mnie na cmentarz. Ale nie opuścił mnie nigdy i zawsze dodawał mi siły, chociaż czasem jemu samemu tej siły brakowało. Pamiętam obietnicę, jaką złożył mojej mamie. Mamo, powiedział, ja jej nigdy nie opuszczę. Do końca nie wyzdrowiałam i nie wiem, czy do końca wyzdrowieję. Wiem jednak to, że bycie przy nim sprawia, że świat nie jest taki szary, jakim był przed naszym poznaniem. Onjest lekiem na całe zło, jakie dotknęło moje życie. Jest moim światłem, radością i całym życiem. A co najważniejsze, był moim pierwszym mężczyzną :P Wiecie, dziewczyny... Warto było czekać na kogoś takiego, jak on... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wspomnienia wróciły :) Zwariowana historia :) A teraz moje Szczęście siedzi na łóżku i ogląda horror w tiwi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jej ja tez sie wzruszylam
az mi lzy stanely w oczach, ja tez chce zeby ktos mnie tak pokochal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurcze duzo zdrowia dla Ciebie
nieustającej miłości i samych szczęśliwych dni-w życiu nie słyszałam tak pięknej historii-jak w filmie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Dzięki za życzenia :) Czasami myślę, że nie zasługuję na tyle miłości :) Pewnie trafią się tutaj takie osoby, które nie uwierzą w moją historię, ale jest prawdziwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajesli
a ja sie nie wzruszylam... ciekawe czy ta jego byla panna tez sie wzruszyla jak ja kopnal w dupe dla Ciebie? to sie nazwywa podryw na litosc...heh...nie mniej jednak zdrowia zycze ...:->

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przede wszystkim grzeczniej i bez wulgaryzmów. Po drugie nikt nikogo nigdzie nie kopał a po trzecie nie napisałam tego, by wzruszać osoby Twojego pokroju. Takie emocje są przypisane ludziom wrażliwym, obdarzonym czymś więcej, niż przeciętność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alisha
Podryw na litość? Z tego, co przeczytałam, on nie wiedział wcześniej, że Ireth była chora a Ireth nie podrywała go przy pomocy swojej choroby. Jesteś żałosnym czlowieczkiem, osobo bez nicka :\ Współczuję ci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki, Alisha :) Gwoli wyjasnienia: Adam dowiedział sie o mojej chorobie znacznie później. \"ajesli\", może Ty chlapiesz językiem wszędzie i rozmawiasz o sobie z każdym. Mi było trudno. Zwłaszcza na temat choroby. Właśnie dlatego, żeby uniknąć \"bycia z kimś z litości\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adam-ładne imię . Podoba mi się. Zawsze chciałam, aby mój mąz takie miał! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ireth.. z całych sił pozdrawiam i jak sobie przypomnę, to pomodlę się o zdrowie dla Ciebie.. naprawdę.. śliczna para i .. z życia wzięta historia.. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorcia.s
wspaniała historia...a jednak są ludzie sobie 'przypisani' ja byłam z chłopakiem ponad 2.5roku... były wzloty i upadki...czasem dostawałam esy aby sie z kimś spotkać, umówić... nie korzystałam z propozycji bo chciałam być lojalna wobec swojego partnera... niestety nasza miłość pzrerodziła sie w rutyne, wszystko z mojej strony wygasało...skończyłam ten związek....po jakimś czasie zadzwonił telefon....-cześć, mam na imie rafał.....i zaczął mówić o sobie...oczywiście pojawiło sie pytanie czy sie z nim spotakm, stwierdziłam: co mi szkodzi jestem wolna, mam prawo do wszytskiego. Spotkanie było miłe....dowiedziałam sie, że kiedyś do mnie napisała le sie z nim nie umówiłam.... jesteśmy razem jak narazie rok mamy nadzieje, ze nasza znajomość i miłość skończy się ślubem...Rafał jednak, przekonał się, że na dobre mu to wyszło, że sie z nim wtedy nie spotkałam...bo teraz bardzo ceni moją lojalność i moje cechy, które są żelazne, że miłość i serce kieruje człowiekiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×