Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kobietka123

Muszę to z siebie wyrzucić bo mnie szlag jasny trafi,i co o tym sądzicie?

Polecane posty

Gość kobietka123

Jestem mężatką od 10lat,mamy syna w wieku ośmiu lat.Gdy wychodziłąm za mąż nei byłam w ciąży lecz byłam młoda i chciałam tak bardzo stać się dorosłą wkońcu i mieć swoją rodzine.Wydawało mi się że go kocham,może nie wydawało,może nadal go kocham sama już nie wiem.W rok po ślubie urodził nam się syn,okres gdy synuś był mały pamiętam jako samotne spacery,samotne wieczory(chociaż on leżał obok mnie),samotne właściwie wychowywanie,pamiętam też gdy syn stał się już starszy to że byłam darmozjadem gdyż ciężko mi było znaleść prace.Byłam wtedy grubą zagubioną i nie pewną siebie kobietą a on miał romans w pracy(nigdy się do tego nie przyznał wieć na 100% nie wiem).Wziełam się w garść,w ciągu pół roku zgubiłam nadwagę(22kg)i zaczełam szukać pracy,znalazłam ją w dyskotece za barem i ta praca dała mi bardzo dużo pewności siebie,już nie bałam się odzywać wśród ludzi i już nie dawałam się tłamsić przez męża tak jak kiedyś,zaczełam walczyć o swoją godność i szacunek u niego.Skończyło się prawie rozwodem,ale po paru miesiącach akcji i przepychanek pogodziliśmy się dla syna.Zmieniłam prace,mąż wyjechał za granice w celach zarobkowych.Pracuej z przerwami już ponad trzy lata za granicą.Ja się zaczynam znowu zastanawiać czy to małżeństwo ma sens bo 1.wychowuje praktycznie syna sama(i tak jest włąsciwie od narodzin) syn ma bardzo mały kontakt z tatą(co mnie bardzo boli),nie mają swoich męskich spraw i za bardzo tez nie umieją ze sobą rozmawiać i znaleść wspólnego języka. 2.cały dom i wszystkie sprawy są na mojej głowie,i rozumiem to że gdy męza nei ma w kraju to tak musi być,ale nawet jak on jest to mechanik samochodowy-załatwiam ja,wszelkie urzędy-załatwiam ja,nawet jego sprawy załatwiam ja typu takiego że były pracodawca wisi mu trochę kasy a on nawet nei zadzwoni do niego tylko mówi Ty dzwoń no i ja dzwonie i załatwiam za niego umawijąc się z facetem kiedy ma zamiara spłacić itp.i td.Nawet gdy szuka innej pracy to do przyszłego pracodawcy dzwonie ja i wypytuje co i jak. 3.Co do pieniędzy to są tylko jego pieniądze osobne konto i nasze pieniądze(czyli te które ja zarobie),cały dom utrzymujemy z moich pieniędzy,rachunki itp.a jak go nie ma i ruszę coś z jego "kupki"(gdy mi kasy nie starczy na rachunki)to musze mu tłumaczyć na co to było, po co jak i dlaczego. 4.mąż potrafi zadzonić do mnie i powiedziec weź zadzwoń do tego i tego i zapytaj o to czy o to lub załatw to ,to i to. 5.gdy przyjeżdża do domu to skacze koło niego wygotowuje obiadki kolacyjki a on leży na tapczanie bo przecież odpoczywa w domu od pracy. A kiedy ja mam odpocząć?Jestem już tak bardzo tym wszystkim zmęczona i czasem marze choćby o 15minutach przez czas których nikt by odemnie nic nie chciał,on odpoczywa w domu a ja gdzi emam odpocząć.O.k rozumiem że on ciężko pracuje w Dani po kilkanaście godzin dziennie ale ja pracuje jak robot przez praktycznie 24na dobę,wywiadówki,treningi syna,praca,sprzątanie,gotowanie,pilnowanie syna z lekcjami,latam cały dzień. No i właśnie zaczynam się zastanawiać że do czego ten mój mąż jest potrzebny skoro nie pełni żadnej absolutnie funkcji w życiu rodzinnym,przyjedzie to poucza a mogłas zrobić tak albo tak.Mam ochotę walnąć to wszytko(czyli małżeństwo) i powiedzieć mu a sam se rób! Jetsem tak bardzo już zmęczona tym zapieprzaniem jak dziki osioł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chce się zagłebiac w temat, bo nie wiem czy potrafiłabym ci cokolwiek poradzić, ale najleprzym wyjściem byłoby gdyby twój mąz znalazł pracę tu w Polsce, może mniej płatną ale byłby na miejscu. Poczułby co to jest dom, rodzinia, obowiązki i kłopoty z tym związane. Docenił by Ciebie, twoja pracę i poświęcenie. A tak jest tylko gościem w domu który systematycznie wpada w odwiedziny :( Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droga redakcjo
a zostaw go w cholere!!! jestes samodzielna i dajesz sobie rade. on do niczego nie jest Tobie potrzebny, nawet jako facet sie nie sprawdza. znajdz szczescie gdzie indziej, niczego tak naprawde nie tracisz bo ani wsparcia emocjonalnego, psychicznego i materialnego od niego nie masz. nie dosc ze utrzymujesz caly dom to jeszcze jestes darmowa sekretarka dla niego!!! pracuj w firmie to chociaz z tych tel dodatkowa kase bedziesz miala. jeszcze mozesz byc szczesliwa- zastanow sie czy chcesz zeby Twoje zycie wygladalo tak do konca?? i nic juz wiecej ma Cie w nim nie spotkac?? kobieto bierz los w swoje rece, walcz o swoje szczescie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agattaa
kompletnie nie wiem po co z nim jestes :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietka123
Też się coraz częściej zastanawiam po co z nim jestem,faktycznie żadnego wsparcia od neigo,jak on ma kłopoty to potrafię go nawet pocieszyć go zwykłym słowem(nei martw się jakoś się ułoży),gdy ja mam kłopoty zostaje z tym sama a on gapi się w tv. Wiecie co mnie trzyma,hm.....,no może to że jednak syn wie że tata jest z mamą,ale już sama nie wiem czy to takie ważne skoro i tak wiecznei nie ma go w domu. Filo Zofia pracował w Polsce przez pół roku ostanio,z tych 6miesięcy nei odzywaliśmy się do siebie miesiąc a dwa pół gębkiem,już nawet nie pamiętam o co nam wtedy poszło.Gdy wyjezdżał z powrotem,obydwoje się z tego cieszyliśmy. Wiem że to tylko mój subiektywny obraz naszego małżeństwa,on ma pewnie inny a ja zdaję sobie sprawę że nie jestem bez wad,ale nie o wady jego czy moje tu chodzi tylko o całokształt czyli to że ja to całe nasze życie ciągne na swoich plecach,i tak go rozpieściłam że on nawet w niczym palecem nie ruszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oddaliliście się od siebie, jesteście dla siebie obcy, nie macie wspólnych spraw, wspólnych radości i trosk codziennych. Jesteście prawie obcy. Męczycie się sobą. Powazna rozmowa----------> brak efektów-----> szkoda twoich lat :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mMasumi
Bardzo Pani współczuję, mój ojciec tez pracuje zagranicą, ale caly ciężar prowadzenia domu spadł na moją mamę, ona tez juz nie ma siły, zrszta my tez cierpieliśmy i cierpimy. Teraz jestem dorosła, ale rozłąka rodziców zostawiła na moim życiu ogromne piętno. myślę, że Pani syn na pewno to wszystko przeżywa, mnie zawsze żal było matki, do dziś mam wyrzuty sumienia, że zbyt mało jej pomagałam. Rodzina chce abym wyszla zamąż, ale jak sobie pomyślę, że moje życie będzie takie jak mojej biednej, spracowanej mamy to wole zostac starą panną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooooooooooooooooo
Kopnij w dupe dziada, po co Ci on, jestes samodzielna, dasz sobie rade, zacznij zyc kobeto, znajdz sobie kogos kto da ci szczescie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietka123
Mój syn na pewno na tym cierpi bo jestem coraz bardziej zniecierpliwiona i czasem nie ma cierpliwości żeby mu coś spokojnie wytłumaczyć.Jestem bardzo silnie zwiazana emocjonalnie z synem i boli mnie że tak mocnej więzi nie ma on ze swoim ojcem.Mój syn jest bardzo dobrym dzieckiem i stara mi się pomóc,taki mały facecik z niego gdy np.zabiera mi torbę z zakupami z rąk,ma osiem lat i jest już taki dzielny,nawet pod maskę samochodu ze mną zagląda jak mi się coś psuje i próbuje pomóc naprawdę.W kontaktach z tatą zatrzymał się tak jakby na etapie trzy latka,umieją się czasem potarzać na tapczanie albo syn już taki duży siada mu na nogę i każe się huśtać jak małe dziecko,natomiast wszelkie poważniejsze sprawy,pierwsze przyjaźnie czy kłopoty z kolegami są omawiane ze mną i tylko mi to wszystko opowiada. Jestem mężatką bez męża właściwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×