Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hmmmmmmmmmmmmmm

Z gangu Białej Hanki do Sejmu - Alina Gut

Polecane posty

Gość Hmmmmmmmmmmmmmm

Alina Gut w latach 50. filar "gangu Białej Hanki". Dzisiaj zasiada w Sejmie. Trafionego jelenia najlepiej najpierw ululać. Potem zaciągnąć na metę, obiecując małe barabara. Kiedy delikwent zaśnie znużony, droga do jegokieszeni stoi otworem. Tak w skrócie opisać można styl działania "gangu Białej Hanki", w 1958 roku polującego w lubelskich restauracjach. Jak ustalił "Super Express", jednym z jego filarów była Alina Gut (68 l.), dzisiejsza posłanka Samoobrony, wtedy jeszcze używająca panieńskiego nazwiska Suska. Po latach zrobiła studia prawnicze, zdobyła mandat poselski, a o niewygodnej przeszłości... zapomniała. "Po odczytaniu wyroku Alina Suska dostała szoku nerwowego, szarpała się z milicjantami" - relacjonował 9 maja 1958 roku proces "gangu Białej Hanki" "Kurier Lubelski". Czym był gang? - To grupa polująca na mężczyzn w lubelskich lokalach. Panienki zwabiały nadzianych panów na pokoje, a potem ich okradały - wspomina Ryszard Nowicki, w latach 50. dziennikarz "Kuriera Lubelskiego" i autor cyklu "Wirusy" opisującego działalność grupy. Z czasem panienki robiły się coraz bardziej bezczelne. Pewnego razu trzy członkinie grupy wybrały się "do pracy". Kiedy jedna z nich udała się do mieszkania klienta, dwie - w tym Suska - czekały na nią w holu pobliskiego zespołu adwokackiego (!). Potrafiły wykorzystać każdą okazję. Kiedy natknęły się tam na zagubioną kobietę, przedstawiły się jako pracownice kancelarii adwokackiej, oferując pośrednictwo w załatwieniu sprawy. "Kurier Lubelski" opisywał tę sytuację 26 stycznia 1958 roku: "Teraz rozpoczęła się rola Aliny Suskiej. Inspirowana przez swoją szefową i przedstawiona jako sekretarka pana mecenasa, szybko wystawiła ČpokwitowanieÇ na zmiętym świstku papieru". Wuj w grobie się przewraca Alina Gut (zmieniła nazwisko po wyjściu za mąż) wypiera się, że była członkinią gangu. Jednak nie chciała się z nami spotkać. Na pytania odpowiedziała w przesłanym mailu. Kryminalnej przeszłości posłanki zaprzecza również jej córka, Małgorzata Gut, dziś ekspert Samoobrony ds. prawnych. - Matka kradła? I może jeszcze wujek Zdzichu? On się w grobie przewraca! - wypaliła w rozmowie z nami. To o tyle dziwne, że nie wspominaliśmy o żadnym wujku Zdzichu. Zaś "Kurier Lubelski" 13 lutego 1958 roku, opisując następców młodych przestępców, pisał: "Przywódcą całej bandy był otoczony aureolą sławy swej siostry ČWiruskiÇ 12-letni Zdzisław Suski". Prokurator pamięta Dotarliśmy do prokuratora, który oskarżał w procesie "Wirusów". Proces pamięta doskonale. - Kiedy pani Gut zaczęła starać się o mandat poselski, wydawało mi się, że może chodzić właśnie o tę osobę. Zacząłem sobie zadawać pytanie - czyżby to ona? Późniejsze informacje upewniły mnie, że moje domniemanie było trafne - mówi nam Stanisław Chodak (75 l.), dziś już na emeryturze. - Proces pamiętam, bo w ciągu 45 lat mojej pracy w prokuraturze tylko raz mi grożono. Główny oskarżony po ogłoszeniu wyroku wstał i powiedział: "Może i ja posiedzę te osiem lat w więzieniu, ale jak wyjdę, to na ulicy będzie miejsce tylko dla jednego z nas" - wspomina. Okoliczności się zgadzają Po wyroku dla Aliny Gut (wtedy jeszcze Suskiej) nie ma śladu. Po latach uległ zatarciu, a akta sprawy w 1981 roku poszły na przemiał. Jednak w Archiwum Państwowym w Lublinie istnieje repertorium sprawy. Wynika z niego, że 6 maja 1958 roku Alina Suska w procesie "gangu Białej Hanki" została skazana na rok więzienia. Wniesiona 11 czerwca apelacja nic nie dała i 29 sierpnia 1958 roku wyrok się uprawomocnił. Udało nam się też ustalić, że w 1938 roku w Lublinie urodziła się tylko jedna Alina Suska, która - po wyjściu za mąż - zmieniła nazwisko na Gut. Ze zdobytych przez nas informacji wynika również, że Alina Gut mieszkała w latach 50. przy ul. Lubartowskiej w Lublinie, gdzie zameldowana była Alina Suska. To posępna okolica. Miejsce, gdzie nie rozmawia się z obcymi. Kiedy próbowaliśmy pytać o nią sąsiadów, słyszeliśmy tylko stek wyzwisk. Krótka historia i wyrok O sile "gangu Białej Hanki" stanowiło dwóch panów i pięć pań. Zaczęło się od "polowania na jelenia", wyszukiwania i okradania mężczyzn szukających płatnej miłości, skończyło na napadach, posługiwaniu się bronią i fałszywym mundurem milicyjnym. "Znane nam już bliżej dziewczynki nie siedziały w Ratuszowej tylko dla zabicia czasu. Miały zrealizować poważniejszy plan zwabienia do głównej bazy operacyjnej przy ul. Trybunalskiej ciepłego faceta" - opisywał ich sposób działania "Kurier Lubelski". Młodzi bandyci nie inwestowali jednak zdobytych pieniędzy. - Wszystko szło na zabawy w lubelskich lokalach gastronomicznych - wspomina Ryszard Nowicki z "Kuriera". Knajp - "Lublinianki", "Pod Koziołkiem" czy "Europejskiej", w których gustowali członkowie grupy, prawie już nie ma. Istnieje tylko "Czarcia Łapa" przy lubelskim Rynku, gdzie urzędował gang i jego fani. Bo "Biała Hanka" i jej ekipa byli prawdziwymi idolami dla miejscowej młodzieży. Świadczy o tym choćby relacja z procesu. 9 maja 1958 r. "Kurier Lubelski" donosił: "Od samego rana sala sądu powiatowego (...) oblegana była przez młodzież. Niesforny tłum wyważył drzwi i wtargnął na salę, powodując bałagan nie do opisania". Posłanka z przeszłością Dziś 68-letnia Alina Gut jest najstarszą posłanką w polskim Sejmie. Od czasu wyroku wyszła za mąż, skończyła studia, była radczynią prawną. Na początku kadencji została nawet wybrana do Krajowej Rady Sądowniczej. Po tym jak media ujawniły, że w 1995 roku została tymczasowo aresztowana pod zarzutem przyjęcia korzyści majątkowej (chodziło o chiński dywan wart trzy tys. zł i usługi malarskie o wartości 780 zł), zrezygnowała jednak z tej funkcji. W 1998 roku sąd warunkowo umorzył jej proces. Posłowie Samoobrony dziwili się wtedy przeszłości swojej koleżanki. Czy tego wątku jej życia też nie znali? List od posłanki Gut do naszej redakcji Nie udało nam się namówić pani poseł Aliny Gut na rozmowę o jej przeszłości. Posłanka skontaktowała się z naszym reporterem za pośrednictwem maila. List pani poseł nie do końca rozumiemy, dlatego też przytaczamy go w całości. "Szanowny Panie Redaktorze Jacku Harłukowiczu. Materiały, które Pan przedstawił do wyrażenia opinii w poruszanym w nich temacie, są sfałszowane. Kserokopie rzekomych artykułów z ČKuriera LubelskiegoÇ zawierają opisy zw. z Lublinem, które nie mogły znaleźć się w gazecie datowanej na styczeń 1958 roku, gdyż ich zaistnienie datuje się po tym terminie. Aktorzy tej mistyfikacji powinni bardziej wnikliwie zapoznać się z realiami Lublina ze stycznia 1958 r., jak też z przepisami prawa regulującymi w tym czasie postępowanie karne, które nie zezwalały na zamieszczanie w prasie danych osobowych w sposób, jaki podał Pan Redaktor w podrobionych kserokopiach gazety ČKurier LubelskiÇ. Celem rzetelnego ustosunkowania się do przedstawionych materiałów proszę Pana Redaktora o przedstawienie faktycznych dokumentów lub kopii gazet potwierdzonych przez gazetę ČKurier LubelskiÇ. Jednocześnie informuję, że Alina Gut nie ma nic wspólnego ze zdarzeniami przedstawionymi w sfałszowanych dokumentach". My informujemy panią poseł, że artykuły w "Kurierze Lubelskim" bardziej autentyczne być nie mogą. Znaleźliśmy je w zszywce z 1958 roku w archiwum w redakcji "Kuriera" w Lublinie. Dotarliśmy również do autora tych publikacji. Rozmawialiśmy też z prokuratorem oskarżającym w procesie gangu "Białej Hanki". Pomyłka co do daty również jest wykluczona. Jesteśmy pewni, że nie popełniliśmy błędu. Pewne jest również, że pani poseł Alina Gut do niczego przyznawać się nie zamierza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmmmmmmmmmmmmmm
Od czasu wyroku wyszła za mąż, skończyła studia, była radczynią prawną. Na początku kadencji została nawet wybrana do Krajowej Rady Sądowniczej. Po tym jak media ujawniły, że w 1995 roku została tymczasowo aresztowana pod zarzutem przyjęcia korzyści majątkowej (chodziło o chiński dywan wart trzy tys. zł i usługi malarskie o wartości 780 zł), zrezygnowała jednak z tej funkcji. W 1998 roku sąd warunkowo umorzył jej proces. Posłowie Samoobrony dziwili się wtedy przeszłości swojej koleżanki. Czy tego wątku jej życia też nie znali? List od posłanki Gut do naszej redakcji Nie udało nam się namówić pani poseł Aliny Gut na rozmowę o jej przeszłości. Posłanka skontaktowała się z naszym reporterem za pośrednictwem maila. List pani poseł nie do końca rozumiemy, dlatego też przytaczamy go w całości. "Szanowny Panie Redaktorze Jacku Harłukowiczu. Materiały, które Pan przedstawił do wyrażenia opinii w poruszanym w nich temacie, są sfałszowane. Kserokopie rzekomych artykułów z ČKuriera LubelskiegoÇ zawierają opisy zw. z Lublinem, które nie mogły znaleźć się w gazecie datowanej na styczeń 1958 roku, gdyż ich zaistnienie datuje się po tym terminie. Aktorzy tej mistyfikacji powinni bardziej wnikliwie zapoznać się z realiami Lublina ze stycznia 1958 r., jak też z przepisami prawa regulującymi w tym czasie postępowanie karne, które nie zezwalały na zamieszczanie w prasie danych osobowych w sposób, jaki podał Pan Redaktor w podrobionych kserokopiach gazety ČKurier LubelskiÇ. Celem rzetelnego ustosunkowania się do przedstawionych materiałów proszę Pana Redaktora o przedstawienie faktycznych dokumentów lub kopii gazet potwierdzonych przez gazetę ČKurier LubelskiÇ. Jednocześnie informuję, że Alina Gut nie ma nic wspólnego ze zdarzeniami przedstawionymi w sfałszowanych dokumentach". My informujemy panią poseł, że artykuły w "Kurierze Lubelskim" bardziej autentyczne być nie mogą. Znaleźliśmy je w zszywce z 1958 roku w archiwum w redakcji "Kuriera" w Lublinie. Dotarliśmy również do autora tych publikacji. Rozmawialiśmy też z prokuratorem oskarżającym w procesie gangu "Białej Hanki". Pomyłka co do daty również jest wykluczona. Jesteśmy pewni, że nie popełniliśmy błędu. Pewne jest również, że pani poseł Alina Gut do niczego przyznawać się nie zamierza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie nie lubię samoobrony ale nie wiem czy wyciąganie takich rzeczy jest OK a może to świadczy o tym , że resocjalizacja działa? zrobiła coś złego , zostala ukarana , potem zmądrzała -skończyłastudia.......hmmm...taka osoba powinna wzbudzać raczej sympatię bo mało jest ludzi idalnych , a na pewno za mało takich , którzy potrafią wyciągać wnioski ze swoich poczynań a tu takie ładne zakończenie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×