Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ankarra

Czy szczęście w małżeństwie to mżonka?

Polecane posty

Gość ankarra

Witam, chciałabym wiedzieć, czy są wśród Was osoby szczęśliwe w małżeństwie, z ponad 10 letnim stażem? Sama mam 23 lata i chłopaka, który - mam nadzieję - jest także moim przyszłym mężem. Jestem idealistką wierzącą w bycie razem aż po grób, wierność, szacunek itd. Ale wokół widzę same nieszczęśliwe małżeństwa: ludzi rozwiedzionych, zdradzających i zdradzanych, stosujących przemoc fizyczną i psychiczną, zmęczonych sobą... Nie jestem dzieckiem, żeby wierzyć, że można się tak samo kochać przez 50 lat, ale chyba można się szanować i cieszyć sobą? Proszę napiszcie, że można być szczęśliwym nawet w dojrzałym małżeństwie, to by mnie podniosło na duchu i wiele innych osób pewnie też:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co to jest
mżonka ? :|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość określ pojęcie
szczęścia każdy moze je inaczej interpretować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ankarra
no dobra, beznadziejny błąd, możemy już porozmawiać na temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że można, ale to dużo rzadzsze niż użeranie się w małżeństwie. To się zdarza, ale to zależy od charakteru i nastawienia do życia obu osób, nie tyle od tego, co się nazywa \"miłością\". Kochają się i zakochują wszyscy, to żaden wyczyn, nieliczni natomiast potrafią w szczęsciu i harmomii przeżyć owe 10 lat. Ja po tym co widziałam i czego doświaczyłam, postanowiłam nie próbowac nawet, bo wiem, że skończy się to w moim przypadku katastrofą. Ważne są też wzorce wyniesione z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm, mowisz,ze widzisz same nieszczesliwe malzenstwa wokol...? Ja tez widze pare takich malzenstw, ale jednak w moim otoczeniu przewazaja ludzie, ktorzy kochaja sie mimo uplywu lat. Np moi rodzice sa ze soba 27 lat i kochaja sie bardzo,czego dowod zobaczylam niedawno,gdy moja mama byla bardzo chora. Widzialam,jak tata to przezywal i byl to dla mnie najwiekszy dowod milosci. Poza tym na codzien tez to widac. Spedzaja ze soba duzo czasu, duzo rozmawiaja, jezdza na wycieczki, spedzaja czas ze soba po prostu i chyba, oprocz tego,ze sie kochaja, po prostu sie lubia. Mam tez okazje obserwowac ich znajomych z liceum. Sa to cztery pary, ktore rowniez sa ze soba ponad 20 lat i trzy z nich stanowia udane malzenstwa. Jedna para sie rozwiodla, ale obecnie, pare lat po rozwodzie....znow jest razem! To chyba milosc,nie? Naprawde takie przyklady moglabym mnozyc i mnozyc. Ja wiem,ze zycie nie jest idealne i czasem obojetne jak bardzo sie staramy i tak moze cos nie wyjsc, bo nie na wszystko mamy wplyw. Ale z obserwacji widze,ze duzo zalezy od samych ludzi, od ich podejscia do drugiego czlowieka, od gotowosci do pojscia na MADRY kompromis, od ich checi dawania,a nie tylko brania. Fakt, nie zawsze sie udaje, ale moim zdaniem to nie jest powod,zeby w ogole nie zawierac malzenstw. Dla mnie to poddanie sie juz na starcie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A musi być koniecznie małżeństwo? Czy ten papierek i ołtarz mają magiczne działanie? raczej jest to samooszukiwanie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ankarra
No właśnie wzorce są bardzo ważne, a moja rodzina, cóż... ojciec zdradzał matkę praktycznie od ślubu, w końcu się rozwiedli, w moim domu nie ma miłości tylko poniżanie i zawiść...reszta rodziny - jeszcze gorzej. Czy ja mimo tego jestem w stanie stworzyć ciepłą, kochającą się rodzinę? Wiem, że wszystko tak naprawdę zależy ode mnie, ale ja nie miałam od kogo nauczyć się, jak to się robi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samooszukiwanie sie...? Hmmm to zalezy od motywow, z jakich czlowiek bierze slub. Jesli ktos bierze slub tylko dlatego,ze wierzy,ze to zapweni mu milosc partnera do grobowej deski bez zadnych dalszych staran, to faktycznie jest to mrzonka. Ale np dla mnie malzenstwo to jest kolejny etap szczesliwego zwiazku, kolejna rzecz, ktora robimy razem, kolejne wazne przezycie, tak jak np pierwszy pocalunek, pierwszy seks, itp. Dla mnie to nie sprowadza sie do papierka, bo ten papier jest najmniej istotny w tym wszystkim. Liczy sie fakt,ze jestesmy gotowi stanowic rodzine. Bo dla mnie zycie \"na kocia lape\" to troche prowizoryczne rozwiazanie. Oczywiscie nie bez znaczenia jest tu tez fakt religii, ale nie jest on w tym momencie dla mnie najistotniejszy- owszem jest istotny,ale bardziej sie liczy to,ze przezywamy razem jakis nowe wspolne bardzo intymne doswiadczenie. A co do wzrocow wyniesionych z domu... No owszem, sa wazne, ale jeszcze nie przesadzaja sprawy. To,ze malzenstwo twoich rodzicow sie nie udalo, wcale nie przesadza,ze z twoim malzenstwem musi byc tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ilość wpisów
nie jest pocieszająca :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szcesliwa zona i matka
jestem w zwiazku z moim mezczyzna 15 lat. od 8 lat jestesmy malzenstwem. jednak wbrew obiegowej plotce o starych zwiazkach jestesmy inni. miedzy nami nadal jest dreszczyk emocji. delikatne dotkniecie w reke powoduje robaczki w dole brzucha. kochamy sie prawie codziennie i jest nawet lepiej niz bylo gdy sie poznawalismy. oprocz prawdziwej milosci utrzymalismy miedzy nami szalencze zakochanie. z kazdym dniem jest coraz lepiej. szanujemy sie, uwielbiamy , pomagamy, wychowujemy dzieci, jezdzimy co tydzien na dzialke (dzieci do babci a my na romantyczny weekend we dwoje). jak w filmie. Jednak na to trzeba zapracowac sobie. powiem z doswiadczenia-pierwsze2 lata zwiazku sa najwazniejsze. to co sie wtedy wypracuje to procentuje na cale zycie. w zasadzie 1,5 roku pierwszego to podstawa. jesli przez ten czas sie siedzialo tylko lozku to klapa. my wyrabialismy w sobei pozadanie i milosc przez te 2 lata. i obydwoje jestesmy pewnie ze to zaprocentowalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u nas jest podobnie
~tyle tylko z eja bardzo dlugo szukalam tego jedynego. jak mialam 15 lat spotkalam pierwszego faceta i bylam z nim 4 lata-strata czasu. jak go zostawilam mialam juz19 lat. poznalam znowu fajnego chlopaka i bylismy 2lata. tez to nie bylo to o czym zawsze marzylam, chociaz przez te 2 lata nawet nam sie ukladalo. no ale to nie bylo to. jak mialam 21 lat bylam zdesperowana ze dziewczyny w moim wieku juz zaczynaja wychodzic za maz i znalazlam sobie fajnego faceta, z ktorym bylam 4 lata. jednak znow on nie byl do konca moim ksieciem z bajki. ale nie moglam sie doczekac kiedy dostane od niego pierscionek zareczynowy. podobala mi sie moda na mezatki, dzieci itp. zreszto juz mialam wtedy 23 lata....i sie nie doczekalam pierscionka. mial mnie w lozku, mieszkal ze mna, gotowalam mu i mu bylo dobrze, ale do ozenku mu si enie spieszylo. w koncu rzucilam go bo stwierdzilam ze jednak to nie on. przestraszylam sie ze jak tak dalej pojdzie to zostane stara panna. pomyslalam ze juz jestemw tym wieu ze nie stac mnie na chodzenie kolejnych 3-4 lat i rozstanie sie bo bede miala wtedy pod trzydziestke. no i majac 25 lat zdecydowalam sie nie wiazac z zadnym facetem tylko szukac tego jedynego. ok 2-3 spotkania w tygodniu. szukalam 1,5 roku. warto bylo. dzisiaj mam 38 lat. od 10 lat jestesmy malzenstwem. kochamy sie jak przed 10 laty, jak on mnie przytula to jestem w skowronkach, jak ja go pocaluje w policzek to on sie rumieni! nie mam zadnych watpliowosci ze to ten. zadnych. wiem ze jestesmy dla siebie stworzeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość donosicielka
Ja wierze, ze nie ;) W koncu moi dziadkowie byli szczesliwi, moi rodzice. Moze i ja bede ;) Skoro dosc dlugo szukalam tego jedynego, a nie zadowolilam sie pierwszym lepszym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guta
szczęśliwym sie bywa, nic na tym swiecie nie jest constans

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Związki z długim stażem wcale nie muszą być monotonne, rutynowe i bez emocji jak niektórzy uważają. Ale na to trzeba sobie zapracować. Tak jak przede mną już któraś z dziewcząt wspominała, ja też uważam, że pierwsze 1,5 - 2 lata są najważniejsze. Wtedy jeszcze jest tak zwane zauroczenie i olbrzymia chęć zmiany. Ja z moim partnerem wykorzystaliśmy ten czas, bardzo się do siebie zbliżyliśmy i zmieniliśmy się dla siebie można powiedzieć. Było ciężko, ale oboje mieliśmy wady nie do zaakceptowania w przyszłości przez tą drugą stronę. Oczywiście, nie musieliśmy się zmieniać i bylibyśmy razem, ale pewnie po wiele latach takiego związku każde z nas miałoby już dość tolerowania tych najbardziej wkurzających wad. Dlatego też zdecydowaliśmy zapracować sobie na lepszą przyszłość. Nie żałujemy. Czym bardziej staraliśmy się dla siebie zmienić, tym bardziej rozpalała się w nas miłość, pożądanie i szaleńcze zakochanie. To jest cudowne, tym bardziej, że trwa do dziś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mżonka na pewno nie
najwyżej "mrzonka" :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak się trafi na odpowiednią osobę to na pewno szczęście w małżeństwie nie będzie mRZonką :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość varicella
Mamzela, ale się uśmiałam. Nie tylko w małżeństwie raz jestesmy szczęśliwi a raz wręcz odwrotnie.Samo życie. Nie wyszukuj sztucznych problemów i nie popadaj w przygnębienie. Powiem ci tylko, że szczęśliwi zbytnio nie przesiadują w necie i nie chwalą się swoim szczęściem, bo to budzi zawiść innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego budzi zawiść? Ja uwielbiam patrzeć na szczęście innych. Widząc szczęśliwe związki czujesz, że życie jest piękne. Patrzysz na swój związek i widzisz, że też jesteście szczęśliwi. I wo góle wszystko jest w różowych barwach. Może tak mówię, gdyż na prawdę jestem szczęśliwa i czuję się dobrze wśród szczęśliwych ludzi. Ale np. mam wiele wad, które staram się zwalczyć. Na przykałd od dawna usiłuję schudnąć moje 8 nadmiarowe kilo. I nic. Często wchodzę na forum i czytam wypowiedzi dziewczyn, którym się udało i są szczęśliwe. Nie budzi to w emnie zawiści - wręcz odwrotnie- to daje mi nadzieję, że skoro one to zrobiły, to jak ja się przyłożę, to też mi wyjdzie. Poza tym nie zgadzam się, że szczęśliwi ludzie nie siedzą w necie.-Ja jestem tego przykładem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość svsvrrsvd
upppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×