Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

klikam

Nie akceptuje jego dzieci z poprzedniego zwiazku

Polecane posty

On nie tylko ma dziecko, ale ... TROJE dzieci z byla zona. Od wielu lat nie sa razem. Splodzili te dzieci, jedno po drugim, a potem rozlecialo sie ich malzenstwo. Ja spotkalam go na zakrecie mojego zycia. On przyznawal sie tylko do dwojga dzieci, czyli oklamal mnie. Potem dowiedzialam sie jeszcze o jednym i... wiem, ze powinnam byla odejsc, ale zostalam. Nie mialam sily odejsc. Bylam zbyt zmeczona. On jest dobrym czlowiekiem, pomimo ze tak zbladzil. Zawsze moge na niego liczyc w trudnej sytuacji. Obiecywal, ze jego dzieci nigdy nie beda mieszkac z nami (dotrzymal). Teraz mamy nasze dziecko, za ktorym szalejemy. Nasze dziecko zawsze moze na niego liczyc, tak jak ja. Ale tamte dzieci sa koscia niezgody pomiedzy nami, czasami mam wrazenie, ze wszystko nam sie posypie.One przyjezdzaja (mieszkaja dosc daleko) i tylko wyciagaja kase od niego. Sa strasznie niewychowane, zwlaszcza synowie. Nie maja ABC kultury. Nie mowia dzien dobry, do taty mowia \\\"ociec!\\\", albo \\\"baranie, jeleniu\\\". Takie prostaczki. Brudasy w dodatku. Jak zobaczylam kiedys brudna pizame jego corki, to bylam w szoku - po raz pierwszy w zyciu widzialam tak brudny ciuch, a ona miala go \\\"na wyjazd\\\". Zdaje sobie jednak sprawe, ze te dzieci maja tez jakies zalety, ale ja nie chce o nich mowic, nie chce ich dostrzegac, bo nie chce miec zadnej relacji z nimi. Chcialabym, zeby ich nie bylo. Wiem, ze to egoistyczne. Kieruje sie emocjami, nie rozumem. Zachowuje się, jak male dziecko, które tupie nozkami i krzyczy: „nie, nie, nie chce” i nie docieraja do niego żadne argumenty. A przeciez – rozumowo – zdaje sobie sprawe z tego, ze przeciez to, ze troszczy się o swoje dzieci świadczy o tym, ze on jest dobrym człowiekiem. I bylby taki dla naszego dziecka nadal, gdyby to mnie teraz szlag trafil. Wiem, ze to nie po chrzescijansku itd. Z drugiej strony chcialabym miec normalne, wspaniale zycie, szczesliwa rodzine - bez tych dzieci. One nie sa juz takie male, wiem, ze dorosna i pojda w swiat. Wiem, ze tyle mogłabym im dac. Tyle z siebie. Tyle mam, tyle wiem o zyciu (maja dosc prosta matke). Ale ja zacielam się w sobie. Wszystko to sprawia, ze przezywam tzw. „dysonans poznawczy” na swój temat. Myślałam, ze jestem dobrym człowiekiem, a nie jestem. Jestem osoba bez skrupulow? Zla zimna wyrachowana kobieta? Mam mnóstwo uczuc do swojego dziecka, dlaczego tylko do swojego? Teraz już zbudowałam prawdziwy mur miedzy mna a jego dziecmi. Ale zdaje sobie sprawe z tego (sumienie), ze to nie było w porządku. Jestem jedynaczka. Mialam poslubic ksiecia z bajki, a tu takie zycie, jak z najglupszego \\\"Na kazdy temat\\\" Ewy Drzyzgi o roznych dziwolagach. Dodam, ze jestem swietnie wyksztalcona, nie jakas baba, za przeproszeniem, kazdy zna dalszy ciag. Wielu facetow sie mna interesowalo i wiem, ze mogłabym znaleźć kogos, lecz… mnie jest dobrze z nim. Wiem, ze on potrzebuje, żebym była przyjacielem jego dzieci. Nie potrafie. Mam wewnetrzna psychiczna blokade. Czuje się przez nie zagrozona. Zabieraja jego czas, jego pieniadze. Tymczasem – wszystko mialo być tylko dla nas. Dodam, ze mój X. i ja mamy sporo wspolnego – mamy o czym ze soba rozmawiac, mamy wspolna pasje i mamy plany na przyszłość. On jakby troche pogodzil się z tym, jak traktuje jego dzieci. Choc nadal jest to problem w naszym związku – powod klotni. Ja mu wypominam, ze nie przyznawal się do wszystkich itd. Chcialabym, zebyscie to szczerze skomentowali. Potrzebuje szczerej rady. Nie boje sie negatywnych opinii. Potrzebuje porozmawiac o tym problemie, który narasta i narasta. Myślałam, żeby odwiedzic psychologa, ale trudno mi się wybrac. Prosze o pomoc, o rozmowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Krótko, zwięźle i na temat: Ja bym dzieciatego absolutnie nie chciała. Cudze dzieci to okropność. Będzie Cię to prześladować całe życie...Ja bym uciekała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja jakos nie potrafie
Ci wspolczuc. Te dzieciaki nie prosily sie na swiat i Twoj maz jest za nie tak samo odpowiedzialny, jak jego byla zona. Czyja wina jest, ze nie szanuja ojca, ze nie znaja zasad kultury???? No i w czym Wasze wspolne dziecko jest lepsze od jego dzieci???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja jakos nie potrafie
Kiedy tworzyl rodzine z pierwsza zona ich dzieci tez byly najwazniejsze...I co z tego wyszlo? Obca kobieta zawladnela ojcem, a dzieci sa dla niej kula u nogi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zachowujecie sie jakbyscie mieli po 15 lat to jest wrecz zenujace.... nawet nei czytalam calosci, bo zagotowalo sie we mnie po kilku twoich zdaniach..... jesli wiedzialas ze nie zaakceptujesz jego dzieci, to moglas sie w ten zwiazek nie pchac...zmeczona bylas??? czym do cholery?? jak dla mnie jestes przykladem bezsensownego podejscia do zycia.... jak ktos wyzej napisal... czeu winne sa dzieci?? uwazasz ze on je zostawi?? ze nie bedzie sie do nich przyznawal???? jezu, co z ciebie za matka....... :O:O:O:O:O:O:O:O:O:O:O:O bez odbioru, tylko bron mnie boze przed takimi ludzmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfasdfasf
ja tam jestem za tym żeby dzieciate i dzieciaci wiązali się sami ze sobą a od nas, wolnych, nieobciążonych żadnymi bagażami ludzi, wara! bo obce dzieci są prędzej czy poźniej źródłem cierpień, o których nie wypada mówić, żeby nie wyjść na 'złego' człowieka. a prawda jest taka że przez to powstaje asymetria w związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma jego i ich (jego dzieci). Ta cała czwórka stanowi jedną całośc której nie rozdzielisz. To na pewno trudna sytuacja ale jeśli ich nie zaakceptujesz i nie pogodzisz się z tym że musisz być zawsze na trochę dalszym planie to nie macie szans na normalny związek. Musisz wiedzieć że jak zaczną się jakieś powazniejsze problemy to pierwszą osobą jaką zacznie obwiniać bedziesz własnie Ty. Ja bym się z takim podejściem wycofała i liczyła na to że Twoje dziecko ktoś potraktuje jakiś facet potraktuje kiedyś inaczej niż Ty tamte. Poza tym piszesz że macie ze sobą dużo wspólnego itd.. a czy Ty go w ogóle naprawdę kochasz? Współczuje Ci, trudna sytuacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja jakos nie potrafie
Ale jezeli swiadomie decydujemy sie na zwiazek z czlowiekiem, "obciazonym" dziecmi, to nie zganiajmy pozniej winy za nasze niedostosowanie i frustracje na te dzieci. Dla nich fakt, ze w pewnym sensie stracily ojca jest naprawde traumatycznym przezyciem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wiesz...nie ma to jak pytać o zdanie święte matki polki. One nigdy nie są złe, kochają wszystkie dzieci, nawet dzieci kochanek ich mężów. Nigdy nikogo nie skrzywdziły. Są święte. Ciebie nie zrozumieją. Ja Ciebie rozumiem. No cóż...trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i jakk zwykle
najłatwiej jest pojechać po drugim człowieku, zamiast pocieszyć i dać dobrą radę. ale wy jesteście. dziewczyna napisała wyraźnie, że nie akceptuje tych dzieci, bo to prostaczki ze wsi (czytać ze zrozumieniem...). mają prawo do czasu i pieniędzy ich ojca, co nie znaczy że wykształcona macocha ma tolerować wiejskie burki, co wysłowić się po polsku nie umieją. inna sprawa, że może gdyby wychowywały sie z ojcem on by je przypolnował, nauczył, a przy samotnej matce ledwo wiążącej koniec z końcem poszły w samopas. zabrakło czasu na ich wychowanie. życzę ci wszystkiego dobrego w budowaniu wspólnego życia z tym mężczyzną, ale póki te dzieci nie łamią granic przyzwoitości, nie okradają was itp. mają prawo do kontaktu z ojcem. i jego pieniedzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotko nie masz racji
!!! O takich rzeczach mysli sie zanim wiazesz sie na stale....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strokrotka- ależ jasne że rozumiesz, pewnie mało kto jej nie rozumie :). Miłość to miłość ale pytanie co zrobić? Nie da się nic zrobić i psycholog może pomóc jedynie w zaakceptowaniu tych dzieci. Nie wymyśli nagle sposobu na problem znany od wieków : Ja + jego dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a JA na to123.... 8a
MACOCHY stokrotak tez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfasdfasf
są tacy faceci którzy nawet w wieku 40 lat z pięciorgiem dzieci na karku znajdują sobie 20 letnie żony, bo zaspokajają jakieś tam ich potrzeby. dla mnie nie ma nic dziwnego/złego że nie trawisz tych dzieciaków, ale sama się w to wpakowałaś, więc ci nie współczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja uważam, że ona nie musi tych dzieci akceptować. Psycholog?? Chyba raczej dla tych dzikich dzieci. Ja bym raczej proponowała próbę całkowitego odizolowania się od tych dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a JA na to123.... 8a
nie powiesic sie tylko zakasac rekawy i do roboty byc matka nie macocha. Wyszla za klamce, to albo niech go zostawi, albo zajmie sie rodzina. a ty Stokrotka zmien sie na ,,, pokrzywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a JA na to123.... 8a
mowilam POKRZYW idz sie sama wal = wole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz co.....
powinnaś się zastanowic jakbys ty się czuła gdyby ktoś tak mysłał i tak traktował twoje dziecko jak ty jego dzieci.Nigdy nie wiesz,może kiedyś przestanie się wam układać,będziesz miała drugiego męża i wtedy on właśnie będzie tak traktował twoje dziecko jakby było zupelnie obce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a JA na to123.... 8a
nie koniu nie maz, tylko twoje blebleble

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przykro czytac wasze wypowiedzi.tak,jakbyscie znali prawidlowa odpowiedz na kazdy problem i zawsze podejmowali wylacznie dobre decyzje.nie zostawilabym mezczyzne z przeszloscia,gdybym go kochala.bo niby dlaczego?czy szczesliwa milosc zdarza sie az tak czesto,zeby byc smialym ja odrzucac,kiedy cos nie pasuje?a kazdy zwiazek ma swoje ciernie,nigdy nie jest tak pieknie i lekko...byle tylko walczyc i przetrwac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×