Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mała kózka- tak na mnie mówił

nie tyle szukać milości, co kochać - potrzebuje pomocy

Polecane posty

Gość Mała kózka- tak na mnie mówił

cześć pisze tu pierwszy raz, sama nie wiem dla czego..może ktoś napisze coś, co akurat troche chociaż podniesie mnie na duchu? tak bardzo na to licze, chociaż powoli trace nadzieje... chodzi o mężczyzne..prozaiczne :( poznaliśmy się trzy lata temu, dosłownie wpadliśmy na sieibe na ulicy. miałam wtedy 20 lat, pół roku wcześniej zostawił mnie chłopak z którym byłam trzy lata i którego bardzo kochałam. wtedy kiedy wpadliśmy na siebie z M na ulicy byłam w "związku" z pewnym facetem, związek ten opieral się tylko na seksie....żałosne? bardzo tego teraz żałuje. Od tego dnia kiedy poznałam M moje życie zmieniło sie diametralnie. Nigdy wcześniej nie znałam kogoś takiego jak on..13 lat ode mnie starszy, bardzo delikatny, wrażliwy a przy tym męski i bardzo niezależy. Interesował sie niesamowitymi rzeczami, uprawiał sporty, którymi mnie zarażał. Postanowiliśmy, że zostaniemy przyjaciółmi. Nie zauważyłam nawet kiedy zakochałam sie w nim po uszy. Spotykaliśmy się kilka miesięcy dzień w dzień. Dzień zaczynał sie od smsa albo telefonu od M, w ciągu dnia telefony i smsy, wieczorem spotkania..od 19.00 do 1.00 w nocy. Jeździliśmy za miasto, do kina, do pubu i gadaliśmy, albo robiliśmy coś wspólnie. nigdy do niczego nie doszło. M stał sie moim guru, co powiedział, tak robiłam. Dzięki niemu zakończyłam żałosny związek, wzięłam się w garść. Pewnej nocy, w jego samochodzie wyglupialiśmy się i śmialiśmy sami z siebie. M powiedział "gdybym teraz cie pocałował, to napewno speniałabyś, co?" drażniliśmy się tak przez chwilę...nie był to szczyt dojrzałości, wiem..wtedy też sie pocałowaliśmy...mam 23 lata, za sobą kilka związków, kilku partnerwów, wiele namiętnych nocy..ale nic nigdy nie dorównało tamtemu pocałónkowi! był taki niewinny, czysty i chyba długo wyczekiwany. Po tym wydarzeniu prez jakiś czas wszystko było jeszcze w porządku, ale potem M odsunąl sie ode mnie. Powiedział, że obiecałam mu na początku naszej znajomosci, że nie zakocham sie w nim i ze złamałam obietnice. Pewnego dnia powiedział, że nie możemy sie już spotykać..tak poprostu..z dnia na dzień. poczułam sie jakby mi ktos odłączył tlen...maskara. Postanowiłam wyjechać na wakacje w pewne niebezpieczne miejsce. Chciałam sie pożegnać z M..odmówił mi..powiedziałam mu jakim pociągiem będę jechała, liczyłam że przyjdzie na peron..nic, zero, echo..kiedy siedziałam w pociągu, nagle on zadzwonił. "kiedy będziesz przejeżdżała przez miejscowość P wyjrzyj przez okno po lewej stronie" stał na moście i machał do mnie...teraz kiedy jest mi czasem źle, myśle o tym.to wpsomnienie jest jednym z najcenniejszych jakie mam...ale to tylka chwila, we mnie narastał gniew, miałam wiele żalu do M, głównie o to, że już nigdy potem nie chciał ze mną porozmawiać...po pewnym czasie, zakochałam się na zabój w pewnym mężczyźnie, też dużo straszym. Ten odwzajemnił moje uczucia.Byliśmy ze sobą półtora roku, potem A musiał zmienić miejsce pracy, wyjechał daleko. tej próby nasz związek nie przetrwał...nie płakałam długo, bo nalge zaczął odzywać sie do mnie M.....nie była to już taka intensywna przyjaźń jak kiedyś..czasem jakiś telefon, przypadkowe spotkanie (mieszkamy w małej miejscowości, gdzie M jest ważną i rozpoznawalną osobą), kilka smsów. Wszystko zmieniło się na początku czerwca tego roku. Napisałam do niego smsa, że jest mi źle, wszystko źle robie, moje życie jest bezsensowne, tlyko krzywdze siebie i innych..odpisał, że myśli o moich problemach i że chciałby mi pomóc, ale że najbardziej mogę sobie sama pomóc..w tym samym czasie poznałam pewnego chłopaka, mojego rówieśnika S. Opowiedziałam o nim M. Na początku cieszył sie razem ze mną. W lipcu wyjechaliśmy z S na wieś na kilka dni. Wtedy M zaczął wysyłąć do mnie smsy, że jestem beznadziejna, że napewno przespałam się już z S, że zachowuje się jak ladacznica...to nie była prawda, nie kochałam się z S...M pisał do mnie o tym dużo i często, mieszał mnie z blotem....chociaż zupełnie nie miał powodów..ostatecznie tak obrzydził mi mnie samą, że nie mogłam już dalej sobie z niczym poradzić..zerwałam znajomść z S...zrozumialam też jak bardzo zależy mi na M..jaki ma silny wpływ na moje życie..ja wciąż robie w zasadzie to co on, interesuje sie tym co on..co prawda nie zmieniłabym teraz tego, ale wciąż..moje życie toczy się tak, żeby podobało się M...trzy tygodnie temu powiedziałam mu o tym, że go kocham (nie powiedziałam tego wprost, ale jasno to wynikało z moich wywodów).. M poprosił żebym nie pisała do niego i żebym nie dzwoniła już nigdy. Oczywiście upodliłam sie totalnie przed nim, prosiłam..nic...od dwóch tygodni staram sie nie kontaktować z nim...nie ma siły..spotykamy sie często na ulicy..on np jedzie samochodem, widzi mnie i nagle skręca, albo zawraca..napisałam mu jednego esemesa, żeby nie zachowywał sie jak debil na ulicy i nie traktował mnie jak trędowatą..wtedy on odpisał, że ja też kiedy go mijam np w samochodize to odwracam głowe..to tyle..teraz staram sie nie pisać do niego..ciężko mi to wychodzi..jestem załamana, nigdy nie spotkam kogoś takiego jak on, kocham go całym sercem, myśle o nim, wyobrażam sobie jak mnie całuje, wspominam to co było kilka lat temu..co ja mam robić? najgorzej jest wieczorami, czuje sie jak narkoman na detoksie wtedy..może powinny być ośrodki zamknięte dla nieszczęśliwie zakochanych? może ktos z was pomoże?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała kózka- tak na mnie mówił
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc, z tego co przeczytalam o panu M , wydaje mi sie ze nie potraktowal cie dobrze gdy opowiedzialas mu o Panu S a on tak zmieszal cie z blotem, wkoncu to twoje zycie i mozesz sobie z nim robic co chcesz. Nie potrzebnie wedlug mnie zerwalas z Tym S , poniewaz moglo z tego wyniknac cos dobrego. A ten pan M jest starszy uzo do ciebie, przez co dojrzalszy, pewny siebie, czuje ze ma wladze i ja wykorzystywal czasami przeciw Tobie. To tak nie powinno byc... Jedynym dla ciebie lekarstwem bedzie byc moze znalezienie nowej prawdziwej i co najwazniejsze ODWZAJEMNIONEJ milosci. Ona wszystko wyleczy. Aha i Pan M teraz nie powinien tak sie zachowywac odwracajac glowe, czy zawracajac samochodem jak cie widzi, bo po podchodzi pod dziecinade... daj sobie z nim spokoj, dobrze wiesz ze zycia se z nim nie ulozysz, a oto przeciez chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała kózka- tak na mnie mówił
Czekoladka dziękuje za odpowiedź :) chyba jedynym lekarstwem na miłośc nieszczęśliwą jest szczęśliwa - klin klinem :( zwariuje chyba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała kózka- tak na mnie mówił
up?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! :) Jestem rowiesnikiem M i bardzo duzo w zyciu przezylem. Z tego co piszesz wynika, ze M jest czlowiekiem chorym. Jest on chorobliwie zazdrosny, chce posiadac kogos na wlasnosc i prawda jest taka ze interesowalas Go naprawde jedynie wtedy kiedy nie bylas Jego, bylas jakby \"czysta\" wobec Niego. To jest pewien rodzaj choroby psychicznej i jedyne co moge ci poradzic to zapomniec raz an zawsze o M, nie pisac smsow i nigdy, nigdy wiecej nie zwracac uwagi na niego ani na jego zachowanie. Zapomnij, to przeszlosc, nic realnego. Poza tym tak naprawde M nie byl wobec Ciebie w porzadku, uczciwy. Opetal Cie, ciagle byliscie razem, blisko siebie, to co niby mialas nie poczuc? Zuplenie normalnie sie zakochalas, zafascynowalas. On sniszczyl wasza przyjazn, wyzekl sie Jej. W sumie zaprzeczyl wlasnym slowom i samym sobie. I moze byc cudownym czlowiekiem o wielu zainteresowaniach, inteligentnym ale to tylko objawi sie tym ze zawsze Cie przegada a w srodku jest zwyklym wrakiem emocjonalnym, wampirem emocjonalnym zywiacym sie takimi dziewczynami jak TY. Nie rozumiem tez czemu siebie tak obwiniasz. Za co? Ze probowalas zycia? Zwiazkow? Uczylas sie jak postepowac. Ze chcesz kogos kochac, calowac? To jest wlasnie normalne a to z czym sie spotkalas choc wydaje sie piekne, cudowne, jest nienormalne. Jakies takie skrzywione piekno to jest. I to jest prawdziwe zdanie, to co pisze choc nikt nie pisze, bo po prostu sie nie miesci w glowie taka wysublimowana falszywosc ze strony M. Ludzie przejmuja sie prostymi problemami, ze mnei zdradzil, itp. a tutaj jest z Twoje strony wszystko OK. OK^2 do kwadratu. W rezultacie tego wszystkiego M zniszczyl Ci jakas czesc psychiki, to jest owoc, prawdziwy owoc, to swiadczy o drugim czlowieku. Teraz dalej musisz poradzic sobie sama, to normalne ze tesknisz do przyjemnych chwil, bo takie one wlasnie byly! To sa dobre wspomnienia bycia z kims, ale ten czlowiekiem nie jest naprawde tym kim sie wydaje. Czas zachowac wspomnienia ale myslec tak, zeby nie wpedzic sie w jakies niezuzasadnione poczucie winy. Jesli robilas cos, to Twoja sprawa. Nie daj sie chorobliwej zasdrosci M. On moze nie moze wspolzyc, moze sam czuje do tego obrzydzenia bo jest chory i dlatego pragnie tego odmowic innym ale sie nie przyzna. Tez sam musi sobie z tym poradzic ale to Jego sprawa. Nic dobrego z tamtej strony Ciebie nie spotyka to po co tam leziesz? W te albo we wte. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuna, zgadzam się z Tobą. Odnoszę wrażenie , że między Wami istniał, a może nadal istnieje jakiś chory układ, który nie ma nic wspólnego z miłością. M jak Manipulant. Kózka to uzależniona od M. ofiara. Kózka - jedyna metoda, to zerwać z własnym uzależnieniem, nie pozwolić Mu wpływać na Twoje życie. Ale czy znajdziesz w sobie tyle siły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natomiast, co dalej bo piszesz o \"klinie\". Nie rob nic na sile, potencjalnie masz duze szanse na nowa milosc. Pamietaj zachowaj to wtedy dla siebie i nie mow o tym, wiadomo chyba komu. Ale spokoju zawsze szukaj w sobie. Masz doswiadczenie w byciu z kims, wiesz co trzeba robic zeby bylo dobrze, na tym sie skup, zajmij sie czyms co lubisz, nawet jesli to jest lezenie i myslenie o czyms, czytanie ksiazki, prawdziwe normalne zycie, bo takie wlasnie jest. Taka \"sportowa adrenalina\" ktora przezylas jest dla ludzi wolnych, pseudo \"sportowcow\" ktorzy tacy chca juz zawsze byc. Zobaczysz, po latach bedziesz dumna ze swojego zycia a przeciwienstwie do ..., bo wybierzesz spokoj, intymnosc, zaufanie, lojalnosc. Zupelnie normalna i fajna kobieta a tak sie przejmujesz? Wylecz sie z tego chorego zwiazku niezaleznie od tego czy poznasz kogos czy nie. M nie jest i chyba tak naprawde nigdy nie byl Twoim przyjacielem. Pogodz sie z ta prawda a bedzie Ci latwiej budowac przyszlosc. Ktos kto niszczy tak naprawde jest nieprzyjacielem. Ba, przyjaciel nas nie zostawia bez powodu i pragnie dla nas szczescia. Swoja droga to jestem pelen zgrozy jak to inteligenty, starszy facet wymanewrowal mloda, ufna dziewczyne. Uzaleznil psychicznie od siebie a potem zgnonil, wyrzucil. Kto tak postepuje, sam swiadczy o sobie o swojej prawdziwej wartosci. Powiem wiecej, Ty jestes ofiara tego czlowieka. Moze skup sie na chwili obecnej, wyznacz jakies zadania, takie jak przeczytanie ksiazki, dowiedzenai sie czegos, nauczenie sie czegos. i to staraj sie zrealizowac. Moze kiedys, uda Ci sie powiedziec mu jakim jest zwyrodnialcem albo lepiej nie, ale na pewno najlepiej bedzie jak pokazesz ze jestes niezalezna i ze juz na Ciebie nie dziala. To najlepsze zwyciestwo wtedy i moze lepiej nigdy juz nie szukac kontaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barbóra
M jest jak pies ogrodnika sam nie weźmie i drugiemu nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała kózka- tak na mnie mówił
dziękuje wam za odpowiedzi, kuna może masz racje... dziś go psotkałam znowu, powiedział "dzień dobry pani" odpowiedziałam "cześć" i odwróciłam się, na co M powiedział "o jeny, przepraszam że się w ogóle odezwałem" najgorsze są wieczory...mam taką ochotę teraz do niego napisać...kuna dziękuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała kózka- tak na mnie mówił
kuna, jeśli pojawiłbyś się jeszcze kiedyś, to może potrafiłbyś odpowiedzieć mi na pytanie, czemu on mnie obwinia za wszystko? za to że nasza "przyjaźń" nie przetrwała... i jeszcze jedno pytanie....on bardzo często mnie krytykuje, mówi, że ja żyje nienormalnie, że powinnam wziąć sie za siebie, odchudzić (waże 50 kg i mam 167 cm), i ciągel opowiada mi o tym ile zaliczył babek (co przypuszczam nie jest prawdą), po czy gada mi, że mam sie szanować i nie spotykać z byle kim i takie tam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obwinia? To proste, to sie nazywa egocentryzm, narcyzm, zapatrzenie w siebie albo inaczej to co jest nasza najwieksza wada szukamy w innych a nie w sobie. Ktos to ma zal do calego swiata o cos (np. ze nie moze, nie umie zyc z innymi) wyladowuje na Tobie, na kims kto sie przeciwko temu nie buntuje na swoje ofierze. Ty nic juz moim zdaniem tutaj nie mozesz zrobic, duzo przezylas, zrobilas swoje, duzo zrobilas. Pomoc jedynie mogla by mu silna, dojrzala kobieta w tym sensie ze musiala by Go trzymac ciagle w szachu, w napieciu ale kto to wytrzyma? Co do przyjazni to w ocenie nie licza sie slowa ale tak jak Ci pisalem czyny, coz to znaczy ze ktos mowi ze Cie kocha ale postepuje inaczej. Przeciez to nie Ty jestes winna zlamania tej przyjazni tylko tamtem facet, ale Ty przeciez mialas juz nie myslec o tym!! Zyj jak uwazasz, badz gruba, chuda, prowadz sie z kim chcesz, to Twoje zycie jest, sama juz umiesz wiele rzeczy ocenic, jesli poeplnisz blad to bedzie Twoj blad, ucz sie na tym a nie obwiniaj o jakies prozaiczne rzeczy. Rozumniem, ze mozna miec wyrzuty sumienia jak sie kogos zabije (chocby w obronie), sklamie i ten ktos pojdzie do wiezienia ale nie przez jakies zwiazki?! Chociaz nie czuje sie az taki dorosly to mam ochote powiedziec, dziecko wydorosnij. Przeciez poczucie winy, za rzeczy zupelnie normalne nie pozawala ci zyc. To oznacza ze nie jest to nic dobrego dla Ciebie. Wiem pragniesz zrozumiec czyjes postepowanie, osoby ktora wydaje Ci sie bliska, nie boj sie rpzyznac ze tak jest, to jest bliska dla Ciebie osoba, byla ale prawda jest tez taka ze ta osoba Ci zniszczyla kawalek zycia w ostatecznym rezultacie. I ty sie jeszcze zastanawiasz. Powiem Ci ze nie zrozumiesz wszystkiego, kazdego. Z tym tez sie musisz pogodzic. Zadaj sobie podstawowe pytanie, czy chcesz sobie zmarnowac dalsza czesc zycia? Bo przeciez wiesz ze to by Cie czekalo z tamtym czlowiekiem. To skoro ospowiedz jest prosta to nas czym sie tutaj dalej zastanawiac? Tak jak Ci mowilem, pora sie pozbyc emocji zwiazanych z tamtym zwiazkiem, nauczyc sie nie reagowac. Zrobilas pierwszy krok i dobrze. Nie dawaj sie w dyskusje, kontakt, bo ktos jest od Ciebie inteligenniejszy zawsze Cie przegada, zawsze uznasz jego racje co nie znaczy ze to jest dobro, prawda ze to jest sluszne. Dlatego uciekaj przed tym lub ignoruj zaczepki, nie umaiwaj sie na zadne rozmowy, nie daj sie sprowokowac bo znow bedzie to samo. Powiem Ci filozfoczinie tak. ludzie nie sa na siebie skazani do konca zycia, mloda dziewczyna czy inteligenty facet maja szanse na szczesliwe zycie jesli tego chca. Rzadko ktos moze byc lekarzem czyjegos zycia, a Ty na pewno raczej nie. Trzeba raczej sie zajac prostymi sprawami, soba, wokol siebie. Tak mi przyszlo do glowy (ale nie zastanawiaj sie nad tym juz) ze facet ma niskie poczucie swojej wartosci, troszke tez jest hipokryta. Po co szpanuje \"babkami\" przed Toba? Po co wogole tego sluchasz? Po co Ci to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała kózka-tak na mnie mówił
kuna normalnie mam wrażenie, że to M stoi nad Tobą i dyktuje Ci te słowa :P ale masz racje, nie będę już dociekać..widadomo, że jedyne co chiałabym dociec, to czy on ma jakieś uczucia względem mnie czy nie..ale koniec z tym, to do niczego nie doprowadzi, chociaż wydaje mi się, ze gdybym wiedziała, że on choć troche myśli o mnie, może byłoby mi łatwiej. nie wiem, czy jeszcze kiedyś zaufam jakiemuś facetowi....zbyt skomplikowane to wszystko jest...jeden kocha ale odchodzi, inny nie kocha ale nachodzi....czas pewnie uleczy serce...dziękuje Ci kuna za zaiteresowanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba znalezc \"swego\" prostego czlowieka, ktory bedzie zrozumialy dla Ciebie a Ty dla Niego, ot wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×