Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość _zdezorientowana_

Wiecie co mi powiedział?

Polecane posty

a gdzie napisałam, że nie chcę brać ślubu? :O Chcę i wezmę, ale nie na siłę!!! To tak subtelna różnica, nie sądzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podam 3 argumenty
za ślubem: 1. Wszelkie związki, układy czy umowy między 2 ludźmi są sankcjonowane przez dokumenty. Taki układ bez "podpisania papierka" (choćby tylko cywilnego) to tak jakby np ktoś kupił samochód czy mieszkanie i z nich korzystał, a nie podpisał umowy. 2. W danym okresie "przyjaciółek" do seksu mężczyzna może mieć wiele, a żonę tylko 1 (chyba że którejś nie przeszkadza bycie jedną z wielu). 3. Jeśli się mimo wszystko rozstaną, to lepiej być czyjąś byłą żoną niż byłą zabawką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche to
zabrzmiało formalnie i zbyt racjonalnie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche to
a gdzie milosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wlasnie dlatego
nie chcialam mieszkac z moim facetem przed slubema dlugo ze soba bylismy bo prawie 7 lat i teraz jestesmy od 2 miesiecy malzenstwem i jest cudownie inaczej jest cos czego o sobie nie wiemy i sie poznajemy docieramy a gdybysmy mieszkami przed slubem razem to slub by niczego nie zmienil bylby to dalej wspanialy dzien ale nie czulibysmy tej zmany tego ze od slubu jestemy razem - przeprowadzka docieranie sie poznawanie itp nie zaluje ze nie zamieszaklismy razem przed slubem chociaz czasami sie zastanawialam czy dobrze robimy ze nie mieszkamy razem i juz mialam sie przeprowadzac ale potem sobie myslalam ze nie jeszcze nie poczekam wytrzymam i sie czekalo no to fajne uczucie autorko topiku z facetami to tak jest jak cos maja to tego nie doceniaja dobry pomysl z wyjazdem tez bym tak zrobila to da mu do myslenia pozdrwaiam i zycze powodzenia bede trzymac za Was kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _zdezorientowana_
pobre, on sam zaczął, dał mi tym poczucie zaufania do niego i radość, a teraz, gdy zaczęła we mnie kiełkować myśl że może faktycznie zacząć o tym poważnie rozmawiać, wyszłam przed samą sobą na naiwną idiotkę a przed nim na ciągnącą go do ołtarza :S Japonka, no jakoś tam się dzielimy, jest OK, każde coś wnosi w nasz związek (chociaż to raczej ja "poluję" a on dba o "ognisko domowe", przynajmniej tak było doniedawna, teraz rozkład obowiązków jest bardziej równy)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już uciekam do pracy, ale powiem coś przekornego wobec osób, które uważają, że ślub to tylko papierek. Skoro ślub jest tylko papierkiem, to dlaczego niektórzy tak się przed nim bronią?? Czy jeśli mój mąż marzyłby o zielonych zasłonach, a mnie byłby kolor obojętny, to czy walczyłabym zajadle, aby te zielone zasłony nie zawisły na oknie?? Odpowiedź jest chyba oczywista. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _zdezorientowana_
"ja wlasnie dlatego", dzięki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magduska
do agatus moje zdanie jest takie: :)) jesli chodzi o mnie i mego meza i moich znajomych to wszyscy twierdza ze slub duzo zmienia. jesli sie go naprawde chce to na lepsze. jest taka wspaniala pewnosc drugiej osoby. zaraz mi powiesz ze jakbym byla pewna faceta to slub bylby mi niepotrzebny. ale wlasnie nie - gdybym byla go niepewna to bym sie nie zgodzila na slub. ja zadam pytanie inaczej - jesli dwoje ludzi jest pewnymi samych siebie i swoich uczuc do siebie nawzajem to co stoi na przeszkodzie by wziac slub? moze to ze jednak nie sa pewni i boja sie ze sie rozmysla? to wtedy nie ma sensu brac slubu. slub jest wspanialym dopelnieniem, a nie jakas kara. zapytajcie mezatki i zonatych, ale te osoby ktore naprawde tego chcialy,czy slub cos zmienia. nie rozumiem par ktore biora razem kredyty na mieszkanie a nie zamierzaja zdecydowac sie na slub. jesli przeszkoda sa rozne wyznania, pozostaje slub cywilny. a jesli sie nie chce byc razem to po co wspolne mieszkanie i wspolny kredyt- dodatkowy problem przy pozniejszym rozstaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wlasnie dlatego
dokladnie jessl;i jest sie pewnym ze z ta osoba bede miaszkal mieszkala i bierzemy kredyt na kilka kilkanascie lat to czemu nie slub biorac kredyt na dlugi czas ufamy sobie decydujemy niejako byc ze soba przez ten okres to dlaczego sie nie pobrac w koncu chyba sie kochamy mieszkajac razem i decydujac sie na takie zobowiazania slub to super sprawa - jest dopelnieniem milosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O jeny, wyszło na to, że jestem przeciwniczką slubów. Więc oświadczam, że nie jestem, biorę ślub 07.07.07 :D Nie uważam, żeby była to nic nie znacząca ceremonia, tylko, że nie należy nikogo do tego zmuszać, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Ślub zmienia, ale moim zdan89em nie daje uczucia pewności. Bo przecież sa rozwody niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magduska
Kiedys- ja Ciebie tez pozdrawiam serdecznie:) powiem Wam dziewczyny ze byl czas gdy w ogole nie sadzilam ze kiedykolwiek zechce wziac z kims slub. ale jak sie spotyka wlasciwa osobe i wie sie ze tylko z nia chce sie byc to wtedy zmienia sie spojrzenie na wszystko. Moj maz powiedzial mi keidys ze jak widzial kiedys znajomych bioracych sluby to sie zastanawial jak ona go do tego namowila, a gdy poznal mnie stwierdzil ze slub ze mna to jest wlasnie to czego chce i ze nie wiedzial ze tak moze byc miedzy dwojgiem ludzi. nie chce powiedziec przez to zze jestem jakas niesamowita, wcale nie:) po postu trafilismy na siebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magduska
agatus zycze Wam duzo szczescia:) fajna data,trzy siodemki. na szczescie :) ale jak juz wezmiesz slub to wtedy odpowiedz sobie i nam na pytanie - czy to cos zmienia? bedziecie dla siebie na pewno tak samo wspaniali jak przed slubem, nie o to mi chodzi ze nagle zmieni sie wasze zachowanie. chodzi mi o to jak sie czlowiek czuje przed i po slubie. ja tez myslalam ze nic sie nie zmienia. mylilam sie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdfaniem ślub pewnie zmienia, ale cięzko mi uwierzyć w to poczucie \"pewności\"... Tzn. (bez urazy) wydaje mi się to naiwne dość... Właśnie przez wzgląd na rozwody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magduska
agatus ja nie twierdze ze slub jest 100%owa gwarancja. ale jednak jakas jest, przynajmniej deklaracja checi wspolnego budowania przyszlosci i pracy na zwiazkiem. przynajmniej dla mnie. a dlaczego Ty bierzesz slub? poza tym ze kochasz swego przyszlego meza oczywiscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego, dlaczego... Tak, kocham. Tak, chcę być z nim. Poprosił mnie o rękę, zgodziłam się. Biorę ślub w zasadzie bardziej dla Niego i rodziny, niż dla siebie. Nie żebym była zmuszana :) tylko tak jak wspomniałam, wydaje mi się, że on wiele nie zmienia... chociaz COŚ pewnie drgnie, skoro tak mówicie. Po prostu nie czułam niczyjej presji na ten ślub. Czekałam jak wszystko przyjdzie samo. Skoro wreszcie przyszło, to nie mogłam sie wykręcić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak już się w naszej kulturze przyjęło, że ślub jest naturalnym elementem związku, który się rozwija. Ludzie poznają się, chodzą ze sobą, zaręczają się, biorą ślub, mają dzieci... To jest normalne i naturalne, więc nie ma co wyśmiewać osób, które mają takie potrzeby. Za to faktycznie zastanawiające jest, gdy jedna osoba czuje, że to nadszedł ten czas, by zmienić coś w tym związku, ale partner miga się od ślubu. Mi dałoby to wiele do myślenia. I nie chodzi tu o to, że moim marzeniem jest uwiązanie do siebie faceta papierkiem. Zdziwiłoby mnie, ja czuję się pewna w tym związku, pewna, że mogę spędzić z nim życie, ale on tego nie chce. Nie chce, żeby ten związek ewoluował, tylko żeby stał w miejscu. Nie jestem przeciwna związkom \"na kocią łapę\", ale obie strony muszą tego chcieć. Jeśli jedna osoba woli zalegalizowany związek, a druga nie ma dobrych argumentów przeciwko małżeństwu... to nie wróżę takiej parze dobrze. Związek nie ma szans jeśli jedna osoba chce dążyć dalej, rozwijać go, a druga woli stać w miejscu, lub wręcz się cofać we wzajemnych zobowiązaniach. Tak się nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak przypomniała mi się moja sytuacja. Było podobnie z tą różnicą, że nie mieszkaliśmy razem, bo poznaliśmy się dość wcześnie no na pewno za wcześnie aby zamieszkać razem ;) Też było tak, że on najpierw mówił o ślubie potem zamilkł. Gdy ja zaczęłam on się buntował. Toczyliśmy swoistą walkę podczas gdy sam dokładnie zaplanował wszystko i.............co prawda w swoim czasie ale się oświadczył!! Moim zdaniem gdy facet słyszy od kobiety o ślubie to czuję się niejako zmuszny i osaczony. POWODZENIA!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madra-baśka
jakie wy jestescie głupie,kobiety. Przeciez zaden facet nie lubi jak musie ktos na siłe z małezństwem w zycie wpier...la Po co tak namawiacie facetow na to małzeństwo.tylko ich płoszycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale nikt nikogo nie namawia!!!!!!!1 Przeczytaj dokładnie autorkę on sam chciał!!!!!!!!! Nikt nikogo nie zmusza i nie stawia przed faktem dokonanym!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem, że w średniowieczu kobieta siedziała grzeczna i cicha jak mysz pod miotłą i czekała na zalotników, którzy łaskawie oświadczali się tatusiowi i on albo przyjmował kandydata albo odprawiał go z kwitkiem. Na szczęście te czasy minęły i w dobie związków partnerskich i jedna i druga strona może wysuwać swoje oczekiwania wobec partnera. Kiedy facet autorki topicu wypowiedział się o małżeństwie ona najwyraźniej jeszcze wcale o tym nie myślała. Teraz myśli i usłyszała, że \"dąży do małżeństwa\". Jakby to była jakaś zbrodnia, zarzut, że zła i egoistyczna kobieta koniecznie musi \"złapać\", zniewolić biednego mężczyznę papierkiem. Nie wiem, czy jej partner miał gorszy dzień, czy ma tak niskie mniemanie o własnej kobiecie. Jeśli uważa, że jego kobieta jest z nim tylko po to by go złapać, to może niekoniecznie jest to związek z przyszłością? Osobiście niekoniecznie chciałabym być z takim mężczyzną. Acha, na zakończenie dodam, że w trakcie 1,5 roku wspólnego mieszkania można na prawdę doskonale się poznać. Są pary co spotykają się przez 5 lat raz w tygodniu do kina. I na pewno nie jest to intensywniejsze poznanie partnera, niż w trakcie wspólnego prowadzenia domu, codziennych rozmów, dzielenia się wszystkim. Po takim czasie statystyczny człowiek raczej wie czego oczekuje od życia, czy chce być z tą osobą, z którą dzieli łóżko, czy mu ona zupełnie nie odpowiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×