Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mloda zona

to mnie bulwersuje1 jak daleko praca moze ingerowac w zycie osobiste?

Polecane posty

Gość to zaczyna sie stopniowo
kokardka - mowimy o roznych branzach, w mediach nie masz czasu w pracy usiasc i pogadac, tam caly czas gonisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala lola
to zaczyna sie stopniowo --->mialam na myśli zwykłą akceptację... między obcymi ludzmi często trzeba grać. Podam przykład: mialam firmę i niestety w chwili gdy mi nie zaplacono klopoty posypaly się lawinowo. Ktoś Ci nie placi i jesli jesteś słaby to tak naprawe niewiele możesz. A okazanie słabości w interesach konczy się tym bardziej katastrofalnie. Ludzie wykorzystują swoją pozycję bez pardonu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdy brakuje wsparcia od drugiej strony wtedy potrzebujacy ma w sobie zrozumienie, tego na co goniacy nie maja czasu. to nie jest tak ze ja potrzebuje wsparcia i czekam na nie. widze ze moj chlopak tez go potrzebuje i sie wymieniamy rolami wspierajacego i potrzebujacego wsparcia codziennie. nie tylko w branzy medialnej pracuje sie w zgranych grupach. automatycy pracuja podobnie. nie ma wiekszej wartosci ponad zycie osobiste i kariera nigdy tego nie zastapi. ale to rozumieja tylko wracajacydo pustych domow z pracowniczych imprez samotni prezesi i profesorowie po 50tce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zaczyna sie stopniowo
tak jest wszedzie lola, wszedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala lola
kokardka25---> ci prezesi i profesorowie wcale nie są samotni tylko co najwyzej rozwiedzeni i obstawieni falszywymi przyjaciółmi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zaczyna sie stopniowo
kokardka ja ciebie doskonale rozumiem. Boje sie tylko, ze moj facet bedzie potrzebowal wsparcie, bo przeciez jes tylko czlowiekiem, a ja nie bede zorientowana w jego sprawach tak jak powinnam, nie bede mogla dac jemu tego wsparcia, ktore dostaje ja. Moja branza jest specyficzna, bo nie polega jedynie na zgraniu grupy. Dopiero ci, ktorzy pracuja w mediach wiedza o czym pisze. To zupelnie inny biznes. Na planach zawiazuja sie przyjaznie na smierc i zycie, bo wszyscy jedziemy na tym smaym wozku. Piec roznych firm spedza ze soba 23/24h na dobe przez tydzien, dwa, potem na jeden dzien w domu odsypiasz, drugi cieszysz sie partnerem i juz musisz byc naladowany na kolejne dni. Kiedy po planie moj facet mialby problem i chcial mojego wsparcia - ja poprostu nie mialabym na to sily. I tego sie boje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala lola
eee tam kokardka, pewnie mają dzieci więc nie są samotni.... ja np. mam ostatnio bół, bo zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam szans na zalozenie rodziny. Mam poza tym wyśrubowane wymagania wobec partnera życiowego i generalnie stosunek do ślubu i małżeństwa jak facet - czyli w sumie nie jest mi ono do niczego potrzebne. A z drugiej strony gryzie mnie i gryzie to pragnienie stworzenia rodziny, tylko tacy bezndziejni goscie mi się trafiali, ze ...:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok moze masz racje nie znam tej branzy i chyba dobrze z tego co piszesz :) widocznie jest ona dla specyficznych ludzi. ale to o czym mowila mloda zona, czyli praktyki przetrzymywania ludzi w firmie w weekendy i integrowania ich na sile jest zjawskiem niepokojaco rozpowszechnionym w innych branzach, chociazby w mojej czy mojego chlopaka. narzuca nam sie nawet wspolne hobby wyjazdy wakacyjne itd... uwazam ze jest to absurdalne i nalezy sie przed tym bronic. i tak naprawde to lezy w naszych rekach tylko czesto pracownicy boja sie powiedziec, dziekuje ale jedziemy z zona na narty, albo na grzyby cokolwiek. A mnie to bardzo imponuje, gdy ktos cos takiego w pracy mowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś RER
A ja Wam zadroszczę, Autorko i reszto! Bo mogę się podpisać pod zdaniem starej panny, którą zignorowaliście :( Jeśli do Was, zajętych i dzieciatych, ktoś zadzwoni w niedzielę z prośbą o przyjazd do firmy, możecie wymówić się rodziną, prawda? A co mamy robić my, single, pracownicy idealni do wprzęgnięcia w kołowrót? Siłą rzeczy przejmuję się pracą i relacjami tam, skoro potem wracam do pustego domu (choć nie jestem prezesem ani profesorem po 50...).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zaczyna sie stopniowo
kokardka u nas nie sa wazne grzyby, bo gdy jeden pojdzie na grzyby to my lezymy. Gdy jest w grupie grzybiarz - to go odstawiamy. Przykre, straszne, ale gdyby nie to - to nie ogladalibyscie Magdy M, nie byloby Szymona Majewskiego, nie ogladalibyscie kabaretonu i innych rozrywkowych programow w tv, nie mialabys przy czym sie relaksowac w wolne wieczory z mezem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zaczyna sie stopniowo
przyznam sie szczerze, ze nie chcialabym byc po drugiej stronie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm moze wtedy magda m i inne bylyby bardziej realne. jakos chyba z innego swiata jestem bo sie przy tym niestety nie potrafie zrelaksowac bo cos mi tam zgrzyta. moze za malo realnosci w was?? to wlasnie jest wielkim atutem par mieszanych - pozwala na dystans i dobre, zewnetrzne rady.. a wy?? znacie tylko branzowcow i co wy o naszych potrzebach telewidzow wiecie... :( co do starej panny ---> stara panna tez moze jechac na narty albo pojsc na grzyby. chociaz najczesciej nie jedzie. mam w pracy kolezanke, ktora wyklocala sie niedawno o to ze jej zaslugi zostaly oddane matce z dwojka dzieci w formie: zrozum ona ma tak ciezko. i wtedy ta samotna kolezanka powiedziala ze z checia by sie z nia zamienila i te wyniki to jej dziecko i maz. i to bylo dla mnie baardzo smutne... i nie zycze nikomu takich niewdziecznych dzieci ani niewdziecznego meza... czy to wynikow w lab czy serialu w telewizji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś RER
do przedmówczyni --> wiesz, coś za coś: media WCIĄGAjĄ, dają taki zastrzyk adrenaliny, że pozazdrościć. Zresztą rozumiem to, bo siedzę w pokrewnej branży reklamowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś RER
Pardon, to było do kol. to zaczyna się stopniowo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mloda zona
Kokardko25---> mi tez imponuje ktos taki, kto ma odwage powiedziec- nie dziekuje, mam kochana zone, rodzine, z wami pracuje... nie chodzi mi tu o obrazanie wspolpracownikow, ze gardze nimi etc. ale wyznaczenie granic! mawiaja, ze z pradem tylko gowna plyna... i jest w tym wiele racji... to niesamowite moc powiedziec- dziekuje nie ide, bo mam inne plany, bo po pracy nie zyje praca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zaczyna sie stopniowo
kokardko moj facet jest spoza branzy, przez 20 lat zylam jako telewidz... nie jestesmy oderwani. Poprostu nie dla kazdego jest wszystko. Tak samo jak praca na takich obrotach. do pokrewnej duszy z reklamy respect ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zaczyna sie stopniowo
w mojej branzy nie mozesz pwoeidziec sory nie ide. Poprostu sie nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mloda zona ---> i mnie sie wydaje ze wlasnie taki styl zycia, umiejetnosc oddzielenia pracy od prywatnosci wzbogaca i prywatnosc i prace. z ukrywaniem tego, ze ma sie bliskich i chce sie im poswiecic czas to takie zachowanie 13letniego chlopca, ktory sie wstydzi matki przed kumplami. dopiero jak ma 20 lat bierze jej siatki i dzwiga na czwarte pietro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś RER
kokardka --> nie jedzie, bo większość rozrywek traci smak, kiedy próbować ich samotnie. mloda zona --> ostatnio asertywnie odmówiłam przyjazdu w niedzielę do firmy "do pomocy" :) mówiąc, że spędzam dzień z rodziną. I jestem dumna, że nie użyłam fikcyjnej wymówki typu: "mój kanarek złamał nogę" ;) to zaczyna się stopniowo --> wzajemnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po prostu twój mąż musi powiedzieć wprost, że ma rodzine i musi z nia pomieszkać, bo jak tak dalej pojdzie to grozi mu rozwód ... pół żartem, pół serio ... innego rozwiązania nie widzę, to jest tylko praca i nic więcej :-D, a w zyciu najwazniejsza jest rodzina ... i nie dajmy sie zwariować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zaczyna sie stopniowo
nie idziesz - wypadasz, przynjamniej to jest fair i zostaja ludzie tylko ci, ktorzy sie nadaja, lub wiaza sie w parach "pobranzowych". Nie dajesz rady - szukasz pracy na mniejszym cisnieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala lola
a ja troszkę żałuję, ze zaczęłam biznes sama, pewnie z doswiadczeniem zdobytym w korporacji byloby mi lżej...i powiem Wam coś - jesli nie macie oparcia w rodzinie, to w chwili zalamania zawodowego wszystko w Waszym zyciu upadnie jak domino... nie wiem, jak u Was, ale ja mam dosyć walki dzień w dzień o klienta i nie wiem, czy nie zmienic ściezki kariery i nie zostac korporacyjnym szczurem. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to zaczyna sie stopniowo ----> rozumiem specyfike twojej branzy... chyba... i to jest jakis koszt ktory ponosicie. mnie osobiscie sie nie podoba zjawisko kalkowania tego na inne branze. tam gdzie bez tego mozna dobrze funkcjonowac. dochodzimy do absurdow. nie powiesz chyba, ze to jest normalne nie moc spedzic weekendu z rodzina??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zaczyna sie stopniowo
ja tez mam swoj biznes :) bo sie da, da sie wszystko, ale pod warunkiem, ze jest sie elastycznym. Kiedy moj facet wie, ze nie jestem dla niego dostepna - to przynjamniej nie mam cisnien z jego strony. Kiedy ja mam wolniejszy czas to wiem, ze spedzam go z nim i tylko z nim, zeby mial czas sie mna nacieszyc. BOJE SIE, ze on poprostu tego nie wytrzyma, bo ja znam realia i wiem co moze byc za rok, on jeszcze tego nie wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mala lola... przytulam cieplo... prawda ejst taka ze w kazdej pracy czlowiek sie zastanawia czy nie zmienic tego na cos innego. takie decyzje nalezy podejmowac na chlodno, przekalkulowac na spokojnie.... wielki buziak :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani Bovary
nie sadzicie, ze spotkania integracyjne w ogole nie maja racji bytu? sa tylko po to zeby sie napic, wyluzowac...mowi sie o wentylu..ale do diabla..jaki wentyl? wentyl jest w domu przy ukochanej osobie...przynajmniej dla mnie... nie trzeba z kims chlac caly weekend zeby przekonac sie ze mozna na niego liczyc! zreszta przy wodce mozna na niego liczyc (podzieli sie kieliszkiem, uspi czujnosc...a w pracy swinie podlozy...) jak ktos jest w porzadku, to bedzie zawsze w porzadku, nie trzeba z nim przepic weekendu...w ogole czlowiek nachlany-clowiek wyluzowany- o zdrade wtedy bardzo latwo.. puszczaja hamulce..itd. a jak wiadomo okazja czyni zlodzieja... ps. nie wyobrazam sobie, ze moj maz moglby jechac na integracyjny weekend, tanczyc, pic etc. z innymi kobietami... to wykluczone... ja tak czuje. wy mozecie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to zaczyna sie stopniowo
nie jest to normalne. Bo nie wszedzie jest to konieczne. U mnie jest, bo jak sa zdjecia w weekend to 200 osob weekendu nie ma. Rodziny kierowcow juz tego nie roumieja, ze musimy zabrac im mezow, ojcow i facetow na weekend, caly weekend, z dyspozycyjnoscia 24/24...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×