Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość odyseja

Czy którąś z Was rozczarowało macierzyństwo ?!

Polecane posty

Gość ggwgrweg
Ja to może nie tyle się rozczarowałam, bo byłam pewna że będzie do d**y, co potwierdziłam swoje przekonania. Jest do d**y, i tyle. Cóż, pójdzie młode "na swoje" to może wreszcie będę znów sobą a nie mamą od zaspokajania potrzeb i niemyślenia o sobie bo na to po prostu nie ma już miejsca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ja tak mam cholernie mi cieżko....co nie znaczy ze nie kocham corki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a corka ma dwa latka i wcale nie jest lzej, jest bardzo absorbujacym dzieckiem z bardzo duzym temperamentem i nie slucha wcale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewaraj
Ja będąc w ciąży bardzo się cieszyłam. Zaopatrzyłam dziecko we wszystkie niezbędne i zbędne rzeczy. Czekałam z radością bo bardzo go pragnęłam a starałam się długi czas. Niestety już sam poród był bardzo ciężki i gehenna ciągnie się aż do dziś (9 mcy). Syn jest niegrzeczny, humorzasty, absorbujący tak bardzo, że wpadłam w anemię, bo czasami cały dzień nie mam czasu nic zjeść.. Krocze rozorane, zagoiło się ale boli nadal (nie wspomnę o bólu przy stosunku), do tego nietrzymanie moczu. Pierwsze pół roku spędzona na wizytach u ortopedów i neurologów, którzy straszyli mnie złym rozwojem dziecka aż zupełnie zrezygnowałam z ich usług i uznałam, że jakoś będzie. Mogłabym jeszcze wiele wymienić (zaniedbanie domu i samej siebie, rozluźnienie więzi małżeńskich, satysfakcję teściowej, że sobie nie radzę...) ale ogólnie bardzo ciężko mi kochać syna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ewaraj co to znaczy niegrzeczny - co robi dokładnie ?, a karmisz cycem ? może dziecko jest po prostu głodne , daj mm lepiej się naje i lepiej będzie spać i ty razem z nim, humorzaste - może właśnie głodne i niewyspane , a może ząbkuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam w UK i co zauważyłam zaraz po przyjeździe i zapoznaniu wielu miejscowych- oni wszyscy maja dzieci! Najczęściej więcej niż 1. Osoba bezdzietna po 30-tce to rzadkość, najczęściej bezpłodna. Tylko ze oni maja tu inne podejście, nie ma jakiegoś chorego mitu matki Angielki, która ma całe swoje życie poświęcić, musi się umartwiac i sobie życie utrudniać zamiast ułatwiać. Matki żyja jak chcą, pracują, śmieją się, bawią, stroją, wychodzą wieczorami, wyjeżdżają, ogółnie robia co chcą i na co je stać. Może to śmieszne, ale to podejście widac nawet na okolicznościowych kartkach z okazji narodzin dziecka, gdzie napisane jest ze dziecko ubarwi, wzbogaci Twoje życie, dostarczy Ci wiele wzruszeń i niezapomnianych chwil. I tak przecież jest drogie mamy, trzeba skupiać się na pozytywach i pamiętać przede wszystkim o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewaraj
Mój synek ma prawie 10 mcy, je prawie wszystko, więc to nie kwestia głodu. Śpi ładnie 8 godzin w nocy i dwie w dzień. Te dwie godziny w dzień są dla mnie zbawieniem na rozkołatane nerwy. Regularnie biorę tabletki uspokajające, bo inaczej bym oszalała. Co do ząbkowania - to w takim razie on ząbkuje od urodzenia, bo nie pamiętam normalnego dnia od jego urodzin. Marudzenie, płacz, krzyk, jęki - bezustannie, z minutowymi przerwami kiedy zajmę go zabawką (ale trwa to naprawdę chwilkę). Od wstania do zaśnięcia muszę być przy nim. Jest to bardzo kłopotliwe bo ugotowanie obiadu, czy zrobienie kawy wymaga cyrkowych umiejętności. Dom zapuściłam maksymalnie, bo kiedy sprzątać????? Nie wspomnę o sobie, rozczochrany koszmar, bez makijażu, ubrany w to co było pod ręką. On nie uznaje kojca do zabawy (choć ma ogromny) bo to za mało miejsca, musi mieć całe mieszkanie, po którym pełza a ja biegam za nim. Broń Boże, żebym mu coś zakazała wziąć do rączki bo zaraz jest histeria... Przebieranie i przewijanie też histeria. Nie tak wyobrażałam sobie macierzyństwo... Oczywiście nie zakładałam z góry, że to będzie aniołek, który całymi dniami leży w łóżeczku i sam się bawi a ja w tym czasie z nudów piłuje paznokcie, ale też nie spodziewałam się, że spowoduje iż znienawidzę sama siebie.. Jeśli ktoś ma w miarę grzeczne dziecko albo widział je tylko na reklamie pieluch to nigdy tego nie zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polskie macierzyństwo jest smutne :(. Od jednej koleżanki usłyszałam że ukrywam swoje emocje, bo powiedzialam że ogólnie jest ok, bo dla mnie to ze dziecko ma czasem horszy dzień nie jest problemem :O No ale mi się zdaję, że to często jest to słynne polskie narzekanie i tyle; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewaraj
To fajnie jak dziecko ma tylko czasem gorszy dzień. Gorzej jak ten gorszy dzień jest codziennie... Uwierz mi nie jestem typem cierpiętnicy narzekającej na swój los. Moje życie dotychczas uważam za udane. Staram się ze wszystkich sił być pogodna. Na początku też udawałam przed koleżankami, że wszystko jest ok, ale teraz już nie mam siły udawać. Nawet za bardzo się nie da udawać skoro idąc na spacer wiozę we wózku syrenę strażacką i wszyscy się na mnie patrzą z miną "Co ty robisz temu dziecku?". Jeśli ktoś oglądał film "Musimy porozmawiać o Kevinie.", to ja właśnie tak się czuję. Robię wszystko co najlepsze dla mojego dziecka a ono jest jakie chce być....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A byłaś z nim np. u neurologa? Myślę ze warto sprawdzić, uważam że to nie jest normalne że dziecko tak duże ( w sensie że już nie noworodek, czy małe niemowlę) ciągle płacze, jęczy...nie wiem czy tłumaczenie tylko tym, że taki ma charakter jest właściwie...no ale to że ciągle gdzieś pełza to ta ma znaczna większość dzieci w tym wieku, więc już tu nie przesadzaj, taki etap rozwoju...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja świadomie zrezygnowałam z macierzyństwa, bo dość się naoglądałam wkoło mamusiek sfrustrowanych i ich mężów, idących dwa kroki za taborem: matka z dziećmi. I mam tak: mieszkam sama, jestem niezależna, kasę przepuszczam na ciuchy i wyjazdy, mam wspaniałego faceta i on kocha mnie i mówi że żadne dziecko nie wynagrodziłoby mu stratę mnie- a stałoby się tak, gdyby chciał żebym urodziła,\. i co weekend jeździmy po górach, przytulamy się, jemy obiadki i jesteśmy szczęśliwi. Bo trzeba myśleć a nie iść jak całe stado. Dziecko szczęścia nie daje, a zabiera je.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy rozczarowało mnie macierzyństwo... hmmm.. W zasadzie to nie. W zasadzie to wiedziałam mniej więcej jak wygląda opieka nad dzieckiem, mimo że nigdy się dziećmi nie zajmowałam. Wiedziałam że jak jakaś koleżanka zaszła w ciążę to już pozamiatana nasza znajomość i że koniec z beztroskimi wypadami i że nic już nie będzie takie jak dawniej więc to samo zakładałam że będzie ze mną jeśli będę mieć dziecko. Moje podejście wynikało ze zdolności logicznego myślenia. Zakładam że wszyscy takową posiadają. Tutaj dużo obowiązków, spraw technicznych do organizowania 24 na dobe i to chyba każdy wie. Natomiast bardzo mnie rozczarowało dorosłe życie pod względem uczuciowym. Tutaj to niestety nie wykazałam sie zdolnością logicznego myślenia i chyba nadal nie wykazuję. Tu zawsze miałam wybujałe oczekiwania którym życie nie sprostało. Każdego dnia czuję wielkie rozczarowanie. W zasadzie to nie chce mi się żyć z tego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:54 Dobrze ze zdarzają się tacy ludzie bo dzięki wam jest mniejszy przyrost ludzkości który i tak jest za wielki i rośnie w szalonym pędzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamanastolatek
Ja jako matka nastolatek moge powiedziec, ze rozczarowałam sie, ale dopiero jakies dwa lata temu, kiedy e moje latorosle weszły w okres dojrzewania. Jak były małe to rzeczywiscie zachowywały sie jak aniołki. Teraz jestem bardzo zmęczona i najchetniej rzuciłabym wszystko i uciekła albo cofnęłabym czas - gdyby to było mozliwe. Także starą prawdę, że małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot, własnie testuje na sobie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny wiadomo że czasem nie jest kolorowo,ja mam 2 synków ,4 latka i rok i czasem też wymiękam,starszy chce żebym się z nim bawiła,a tu za młodym trzeba latac po całym mieszkaniu,czasem pod wieczór to padam na pysk,ale rano się podnoszę;)czy mnie rozczarowało? w jakimś sensie tak,nie myslałam że będzie tak ciężko,ale nie cofnełabym czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Phiphiphi
Czuję do córki miłość, która z żadną inną nie moze się równać. Nie przypuszczałam, ze coś takiego istnieje. Rozczarowania? Straciłam wolność i beztroskę. Nawet jak mała jest u dziadków, to myśle o niej i na imprezie jestem tak na pół gwizdka. Drugie rozczarowanie to związek. Kocham mojego, a mimo to coś się psuje. Mamy inne podejście do córki i spięcia na tym tle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a czy masz jakies hobby bo to wazne jest w zyciu 333 www.youtube.com/watch?v=Ppy6mJsIwxA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ewaraj, on jest niewyspany!! spi raptem 10 godz na dobe, to stanowczo za mało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najlepiej to sie ubierac i zachowywac jak ta panienka z fimika a facet nigdy nie zdradzi i kazdy sie zakocha bez pamieci 333 www.youtube.com/watch?v=Ppy6mJsIwxA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ewaraj, dokładnie uważam tak, jak ktoś przede mną. Moje dzieci mają 2,5 roku i śpią ok. 13 h na dobę. W wieku 10 m-cy spali ok 14 na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewaraj
Jeśli chodzi o spanie to przecież go nie zmuszę. Kładę go w dzień 2 razy i bujam ale śpi ile chce i nie jest to za długo. Jak nie chce zasnąć to święty boże nie pomoże. Warunki ma idealne, cisza i półmrok (aż moja teściowa się na mnie obraża, że ona się tak z dziećmi nie cacała - cały dzień miała w domu zamieszanie i hałas.) Byłam z nim u neurologa to zalecił ćwiczenia i magnez w tabletkach kruszyć mu do mleka. Robiłam tak ale pediatra odradziła dodatkowe minerały. Zresztą i tak po tym nie było żadnej poprawy. Miał robione usg głowy i wyszło ok. Lekarka, która robiła to badanie, stwierdziła, że jej córka tak się "darła" (dosłownie) przez dwa lata, a teraz jest nadzwyczaj spokojną i mądrą dziewczynką. Nie myślcie, że nie kocham synka ale borykam się z tym wszystkim sama. Mąż pracuje całe dnie i często na wyjeździe. Moja mama ma swoje życie tak jak i teściowa, więc mogę liczyć tylko na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
radzę sobie lepiej niż myślałam, że będę! co prawda nie sypiam, nie mam życia towarzyskiego ani kariery ale szczerze powiem, bez ściemy, jeden jego uśmiech dosłownie wynagradza mi trudy, nigdy nikt i nic nie dało mi takiego szczęścia jak syn, żadne wycieczki, żadna impreza, żaden chłopak lub prayjaciółka, książka, film, awanse ciuchy malowidła itepe. jest jeszcze mały, ale urywam czasem dla siebie godzinkę, wysyłając małego na spacer z tatusiem, wtedy naprawdę potrafię odpcząć i stęsknić się tak, że oglądam jego zdjęcia w telefonie.... a jeszcze dwa lata temu na dziec***atrzeć nie chciałąm hahaha!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem dzieckiem, którym rozczarowała się matka i nie tylko powiedziała mi o tym wprost, ale dała to mocno odczuć. Co poszło nie tak? Nie spełniałam jej oczekiwań, ambicji... Byłam zbyt beztroska... W jej oczach leniwa, bez ambicji, bez zaangażowania, stałam się wszystkim co najgorsze: ciągle myśląca o niebieskich migdałach, artystką że spalonego teatru, która wiecznie ma pretensje, idzie po najniższej linii oporu... Czy to moja wina? Miałam marzenia, które przez ambicje mojej matki konsekwentnie były niszczone. Nie dostawałam żadnego wsparcia, zwłaszcza emocjonalnego. Oświadczyła mi wprost, że nie będzie szła za mną, jak to od niej oczekuje. Żądała ode mnie bezwzględnego posłuszeństwa, świadectwa z czerwonym paskiem, nie interesowały ją moje aspiracje, ani marzenia. Tylko stawiała żądania, wymagania na które nie potrafiłam się zgodzić, ani sprostać, bo wiecznie było za mało. Nie liczyła się że mną, ani z moimi potrzebami i uczuciami. Nawet jeśli zrobiłam postępy w szkole nie okazała zadowolenia, ani pochwały, tylko zbeształa, że to za mało... podejmowane próby przeze mnie traciły sens. Nigdy nie byłam pochwalona, a moje sukcesy uznania w jej oczach. Więc pytanie czyja to wina, gdy dziecko rozczarowuje rodzica? Czy dziecko jest winne uczuciom rodzica? Jeśli dorosły rodzic czuje rozczarowanie, to czy ma prawo obarczyć za nie dziecko, które nie jest w pełni świadome tego co się dzieje? czy raczej rodzic powinien wziąć odpowiedzialność za własne uczucia i zmienić swój tok myślenia? Mnie dzieci nigdy nie rozczarują, bo mają prawo do własnych decyzji. Nawet jeśli podejmą złe decyzje... Jednak nie znaczy to, że zaakceptuję te złe decyzje. Raczej mam świadomość, że będą musiały ponieść konsekwencje swych decyzji, także to że ich decyzje mogą mieć wpływ na nasze relacje. Ale nigdy rozczarowanie tego kim są, jacy są. Więc zastanówcie się rodzice nad tym co znaczy dla dziecka być rozczarowaniem... Bo dziecko potrzebuje by rodzic uwierzył w niego i akceptował go nawet gdy popełnia błędy... To daje ogromną siłę dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy kobiety ktore po urodzeniu dziecka siedza non stop w domu nie maja zadnych znajomych? Ja nie mam weeekendu zebysmy sie z kims nie widzieli. Bylismy z corka 8msc nad morzem, bralismy ja ze soba w rozne miejsca. Dla mnie macierzynstwo dostarczylo nowych doznan i jest niesamowite. Poczatki byly ciezkie plakalam ze zmeczenia ale wiedzialam ze uzalajac sie nad soba nic nie zrobie. Na szczescie mam super przyjaciol, rodzicow i uwaga - tesciow. Nie wstydzilam sie prosic o pomoc, czesto maz zostawal z dzieckiem a ja szlam z przyjaciolkami na pizze etc. Jak chcemy wyjsc z mezem sami to obie babcie oferuja swa pomoc, jak mialam gorszy dzien a maz w delegacji to przyjaciolka wziela wolny dzien w pracy i ze mna siedziala. Duzo zalezy od ludzi jakimi sie otaczamy. Wiem ze nie kazdy ma takie szczescie jak ja, ale warto pielegnowac przyjaznie, daja niesamowitego kopa. A i dzieki dziecku zmotywowalam sie np do nauki gotowania i polubilam to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Mam podobnie. Przy dzieciach nie ubyło mi znajomych, pzreciwnie, zawarlam nowe znajomosci, dzięki dzieciom wlasnie. Majac dzieci mozna sie spotykac w róznych miejscach. Dodam, ze nie mialam do pomocy rodziny ( za granica).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×