Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 123to ja

Ksiądz nie dał rozgrzerzenia, bo żyje z facetem bez ślubu

Polecane posty

wg oficjalnego stanowiska kosciola \"nie cudzoloz\" oznacz a wlasnie zakaz seksu przed slubem. Wg mnie nie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość seks to grzech
a kszięża to pewnie nie grzeszą hehe a skąd sie wzięło dziecko mojej ciotki ze związku z księdzem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xben
ludzie byłem żonaty przeszłem przez piekło nie chce nawet o tym pamiętać Bóg dał mi drugą szanse zakochałem się i jestem szcześliwy jak nigdy czy mam być samotny do końca życia, umrzeć w samotności wierze w Boga wierze że kieruje naszym życiem Kocham swoją dziweczyne chce by była moją żoną czy to grzech być szczęśliwym dlaczego sakrament małżeństwa jest jedynym który można rozwiązać, zapłacić jak za wszystko bo księżom chodzi przedewszystkim o pieniądze w tym kraju nawet w kościele za pieniądze można wszystko załatwić to jest paranoja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grzesiek3698
Chciałem podzielic sie z wami tym co dzisiaj mnie spotkalo.Wybrałem sie do spowiedzi bo moja córka idzie do bierzmowania a pozatym juz dawno nie bylem to czas by byl oczyscic dusze.Ukleknolem przy konfesjonale i szczerze wyznaje swoje grzechy.Kiedy skonczylem stary ksiadz pyta mnie czy jestem żonaty? odpowiadam ze tak,a on na to czy mamy stosunki przerywane? odpowiedziałem mu ze uzywamy prezerwatyw i wtedy sie zaczeło.Przez 20min kladł mi do głowy ze to zbrodnia i że taki sposób zapobiegania ciąży jest chaniebny i prymitywny,że jestem zwierzeciem a nie człowiekiem Potem zazadał ode mnie ze bym przysiągł ze juz nigdy wiecej nie bedziemy "tego'' uzywac.Kiedy odpowoiedziałem mu że takie decyzje podejmuje sie wspólnie z żoną dalej zaczoł mnie traktowac jak najwiekszego zbrodniaza w koncu nie wytrzymałem i zapytałem wprost czy da mi rozgrzeszenie?? odpowiedział ze skoro dalej chce zyc w grzechu to on mnie nie rogrzeszy.Odszedłem od konfesjonału bo juz nie chcialo mi sie słuchac jego prymitywnej i pozal sie boże pouczajacej mowy. Powiedzcie mi co o tym sadzicie czy to ze nie chcemy miec wiecej dzieci (a mamy juz dwójke) jest zbrodnią?Czy prezerwatywa jest az takim okrutnym grzechem ze by odejsc od konfesjonału bez rozgrzeszenia? Porosze zabierzcie głos w tej sprawie bo okrutnie zle sie z tym czuje. Pozdrawiam Grzesiek czekam na maile

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sie kieruje swoja moralnoscia. Bog dal 10 przykazan. Nie ma w nich nic o tym ze nie mozna uzywac prezerwatyw albo ze masz sie kochac tylko w celu prokreacji. I tym sie kieruje. Uwazam ze Bog jest inny niz mowia ksieza. Chodzilam do poradni i dostalam nawet przepis krok po kroku jak powinien wygladac akt plciowy. Gdzie w tym Bog? Ja mysle, ze widzi to i mysli : co tez oni wymyslaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość backlit
Ja dziś nie dostałem rozgrzeszenia od księdza, za to że żyję pod jednym dachem z dziewczyną. Moja dziewczyna jest wierząca i bardziej rozeznana niż ja w kościelnych przepisach. Pytam się jej odnośnie przykazania nie cudzołóż i nie pożądaj żony bliźniego swego. Ja rozumiem to tak, że jeśli posiadam partnerkę, a zdradzam ją z innymi dziewczynami i oglądam się za innymi to fakt - moja jest to wina. Ale kiedy jestem jej wierny i w łóżku i w duchu to gdzie ona jest? Gdzie jest moja wina? Jak można cudzołożyć ze swoja partnerką? W rozwinięciu tego przykazania, tzn w całościowym interpretowaniu nie ma ewidentnie nic na temat tego, że do współżycia jest potrzebny ślub! Ale dlaczego nagle stał się to tak wielki grzech? Dlatego, że Kościół nad interpretuje Boskie Prawa do własnego widzimisie, może do własnych potrzeb? Używanie, prezerwatywy nagle również się stało zbrodnią i ciężkim grzechem, bo nie dopuszczenie do zapłodnienia jest wg. Kościoła sprzeczne z przykazaniem NIE ZABIJAJ?! Od kiedy niedopuszczanie do zapłodnienia jest morderstwem? Wg. Kościoła współżycie przedmałżeńskie to wielki ciężki grzech, człowiek jest wtedy zwierzęciem zaspakajający swe żądze, ale chwilka moment?! Czyli będę w porządku jeśli wezmę ślub i używał swojego prącia tylko do zapładniania żony w celach prokreacyjnych? Moim zdaniem opcja druga jest właśnie zezwierzęceniem. Mam wykorzystywać swoją żonę i jej potrzeby tylko do płodzenia dzieci jak jakiś instrument do rozrodu, tak jak suka kiedy raz na 6 miesięcy dostanie cieczkę i dopuszcza do siebie samców w celu wspólnej kopulacji. Co bardziej przypomina zezwierzęcenie? Prawdziwe miłosne uniesienie do nasycania i karmienia się wspólną miłością, czy zwierzęca kopulacja w celach rozrodczych raz na jakiś czas? Ksiądz zanim rozpoczął temat wspólnego mieszkania powiedział abym kierował się zdrowym rozsądkiem w osądzaniu spraw, a więc dzięki Bogu teraz z niego korzystam i wydaję osąd na tą sprawę. Kościół już wiele razy się mylił, myli teraz i nie raz będzie się mylił. A kwestia nad interpretowania Prawa Boskiego jest zazwyczaj dyktowana opinią i naciskiem opini publicznej więc weźmy na wszystko poprawkę i kierujmy się także własnym rozumem. Z Bogiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ksiądz opisanej sytuacji nie ma prawa dać rozgrzeszenia. I Kościoła KAtolickiego nie będa tu interesować okoliczności, ani że to wg niektórych nie jest taki grzech. Grzech nei jest sprawą subiektywną - przynajmniej w KK. Na Boga, jak się komuś nie podoba, toż przecoeż nei ma obowiązku być katolikiem. Ja mam w nosie noszenie czadoru - Islam by mnie zlinczował - ale muzułmanką nie jestem, nie zamierzam być zatem wisi mi to. I tu jest sytuacja analogiczna. Niestety KK jest raczej radykalny, ale nikt nikogo na szczeście nie zmusza. A teraz dlaczego tak jest: mieszkanie z sobą, (paradosksalnie - nawet nieuprawianie seksu!) to przez KK uznany grzech ciężki, który uniemożliwia otrzymanie rozgrzeszenia. Oczywiście są pewne wyjątki (np złożona derklaracja życia jak "brat z siostrą" - ale to też niełatwo uzyskać ,dopiero po wielu latach, no i muszą być obiektywne przeszkody do zawarcia związku sakramentalnego), ale tutaj ta sytuacja nie zachodzi. Jednym z warunków otrzymania rozgrzeszenia jest "Żal za grzechy" oraz "mocne postanowienie poprawy" - ale przecież autorka poprawiać się nie zamierza, a chodzi tu o TRWAŁE postanowienie poprawy. Po prostu zyje w dobrowolnej stałej okazji do grzechu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lenorek
LUDZIE SPOWIEDZ WYMYSLILI KSIEZA A NIE BOG!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ja rozumiem to tak, że jeśli posiadam partnerkę, a zdradzam ją z innymi dziewczynami i oglądam się za innymi to fakt - moja jest to wina. Ale kiedy jestem jej wierny i w łóżku i w duchu to gdzie ona jest? Gdzie jest moja wina?" No i widzisz, kłopot polega na tym że twoje rozumienie czy nierozumienie jest tu o kant tyłka potłuc, bo przepisy KK sa poddawane interpretacji Kościoła,a nie wiernych na zasadzie hulaj dusza. Nadal nie rozumiem problemu. Rany, jak mi nie pasują prawa hinduizmu to się do tej wiary nei pcham i po kłopocie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szeleszczenie
"mieszkanie z sobą, (paradosksalnie - nawet nieuprawianie seksu!) to przez KK uznany grzech ciężki" Novomova nic sie nie nauczyla - wylazla z dziury i dalej pisze bzdury. Pewnie nawet nie wie, ze w ten sposob grzeszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyobraź sobie ze tak:D Paradoksalnie - bo osoby współżyjące nawet z sobą,ale mieszkające ze sobą nie pozostają w okazji do grzechu. Czyli - ich chęć poprawy może być szczera. Ktoś kto mieszka z sobą pozostaje w okazji do grzechu i cała rzecz. Popytaj pierwszego lepszego księdza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeśli nie masz
ja żyję z facetem ze ślubem cywilnym bo on kiedyś miał już ślub kościelny, mamy dziecko, na kolędzie ksiądz też mi powiedział, że nie ma mowy abym uzyskała rozgrzeszenie, że nie mam prawa przystąpić do komunii podczas komunii świętem mojego dziecka, szczerze jestem lekko wkurzona, nie wiem też jak to się odbije na dziecku bo wiadomo, że wszyscy będą widzieć, że dziecko samo do komunii idzie a potem będą mu ględzić w szkole i na podwórku, wiadomo jak to dzieci napuszczone przez rodziców, które pociskają dzieciom czasami straszne idiotyzmy, zastanawiam się czy mogłabym puścić go do komunii w innym kościele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ccccccfdvfdvfvfgvgfvfff
ja dostalam rozgrzeszenie ale nie mieszkam z facetem jestesmy razem 4.5 roku wiec to normalne raczej że sex jest.... chociaz ksiadz nazwał to konkubinatem? mimo wszystko wierze że są jeszcze normalni księża... moj kolea poszedł się właśnie z takiego przedmałżenskiego sexu wyspowiadac, a ksiadz zapytał go, czy ma wobec tej dziewczyny poważne zamiary, odpowiedział, że tak... na to ksiądz ze to nie jest grzech i nie powienien sie z tego spowiadać... myślę, że jest różnica pomiedzy sexem z jednym stałym partnerem a sexem przygodnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marta Kaczyńska też nie przyjęła komunii na pogrzebie u rodziców, bo nie ma slubu kościelnego z mężem.. sprawa jest prosta.. ksiądz ma prawo, a nawet obowiązek dać rozgrzeszenie, gdy wie, że dana osoba ma szanse poprawy.. a zadośćuczynienie i poprawa są warunkiem spowiedzi. tyle w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ccccccfdvfdvfvfgvgfvfff - w tym wypadku to normalne, ale że ksiądz mówił, że nie nalezy sie z tego spowiadać?? jAKIŚ DZIWNY TEN KSIĄDZ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ccccccfdvfdvfvfgvgfvfff
dziwny? moim zdaniem życiowy... i znający realia... cóż w dzisiejszych czasach jest nawet burdel dla księży przeciez pod wrocławiem o czym malo kto wie:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Raczej pseudo-liberalny. Niestety takie dziwolągi mozna spotkac też. Niestety jest to niezgodne z postawą KK, a zatem w świetle religii katolickiej to samowolka i bezprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu nie kapuje
"Mieszkanie ze soba pod jednym dachem nie jest grzechem. Moze byc okazja do grzechu - to oczywiste. Ale jesli dwoje ludzi potrafi w takiej sytuacji zyc w czystosci, to nie ma powodu, by domagac sie od nich mieszkania oddzielnie. Pozostaje oczywiscie kwestia, ze ktos moze sobie cos pomyslec i zgorszyc sie. Ale ludzkie myslenie, to jeszcze nie jest decydujacy argument, aby wszystko zmieniac. A poza tym, jesli byscie o czyms takim sie dowiedzieli, to po prostu mozecie tej osobie wyjasnic, ze zyjecie w czystosci. Co moze byc budujacym swiadectwem... Pozdrawiam poswiatecznie" Dariusz Kowalczyk SJ Dla leniwców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu nie kapuje
"Mówiąc ogólnie mozliwe sa tutaj 3 sytuacje: 1. wspólne mieszkanie wraz z decyzją o regularnym współżyciu seksualnym; 2. wspólne mieszkanie wraz z zamiarem życia w czystości, ale z dość częstymi upadkami w tej materii; 3. wspólne mieszkanie przy zachowaniu czystości przedmałżeńskiej. Pierwsza sytuacja jest całkowicie niezgodna z nauczaniem Kościoła i osoby, które na nią się decydują, nie mogą otrzymać rozgrzeszenia. Druga sytuacja jest bardziej złożona, gdyż mamy w niej do czynienia z dobrymi chęciami, które jednak mają niewielki wpływ na rzeczywistość. Problem polega na tym, że wspólne mieszkanie jest oczywistym wystawianiem się na pokusę, której w zdecydowanej większości przypadków mężczyzna i kobieta nie potrafią się oprzeć. Z drugiej strony, nie ma sensu spowiadać się ciągle z tego samego grzechu, jeśli nie chcemy zmienić okoliczności jego popełniania. Jeśli ktoś regularnie spowiada się ze współżycia przedmałżeńskiego, które jest owocem wspólnego mieszkania, a zarazem chce dalej wspólnie mieszkać z partnerem, to może nie otrzymać rozgrzeszenia jako że de facto nie ma u niego żalu ani chęci poprawy. W trzeciej sytuacji choć przyznajmy, że zdarza się ona raczej rzadko nie ma powodów, aby odmawiać rozgrzeszenia. Samo mieszkanie razem nie jest grzechem. Warto jeszcze zwrócić uwagę na obecne w pytanie stwierdzenie niemożliwości zawarcia małżeństwa. Nasuwa się pytanie: Skoro dwoje ludzi mieszka razem jak mąż z żoną i twierdzi, że się kochają i chcą być razem, to co sprawia, iż małżeństwo jest niemożliwe? Może być tak, że mimo deklarowanej miłości nie mają do siebie zaufania, by zawrzeć małżeństwo. Gdzieś na dnie ich serc czai się myśl: Lepiej się na stałe nie wiązać. I w gruncie rzeczy prawda jest taka, że w ich związku nie ma ochoty na wspólne wzięcie odpowiedzialności za życie, a jedynie jest uzależnienie do seksualnej bliskości. Niekiedy ludzie nie biorą ślubu z zupełnie prozaicznych powodów, np. uważają, że nie stać ich jeszcze na wyprawienie wesela, a wesele (i to huczne) być musi. Ale czy taki sposób myślenia nie ośmiesza dorosłych ludzi, którzy uważają się za katolików? I jeszcze jedno, ostatecznie chodzi o to, czy wierzę, że Kościół głosi naukę Chrystusa, która jest dla mnie dobra, również w kwestii bycia we dwoje i założenia rodziny. Czy rosnąca liczna rozwodów wśród katolików nie wypływa m.in. z tego, że uważają oni, iż Kościół mówi swoje, ale oni wiedzą lepiej? Odnosząc się do do Twojego przypadku, rozumiem, ze mieszkacie razem, ale zachowujecie jednoczesnie przedmalzenska czystosc. W takiej sytuacji ksiadz nie mial prawa nie udzielić rozgrzeszenia i cala sytuacja w konfesjonale z jego winy jest godna pożalowania. Powtarzam: samo mieszkanie razem grzechem nie jest i w ogóle nie musiałaś mówić o tym na spowiedzi. Radzę Ci po prostu raz jeszcze pójść do spowiedzi. Udanej spowiedzi i błogosławionych Świąt życzę."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdegustowana znów
"Powtarzam: samo mieszkanie razem grzechem nie jest i w ogóle nie musiałaś mówić o tym na spowiedzi". Pytanie, co robić, jeśli ksiądz wypytuje - przecież nie sposób skłamać? Ja miałam właśnie taką sytuację, że na parę miesięcy przed ślubem nie dostałam rozgrzeszenia z racji wspólnego mieszkania, chociaż nie żyliśmy ze sobą. Ale ponieważ powiedziałam o planowanym ślubie, zostałam z miejsca zapytana "czy mieszkacie razem?". Paranoja. I bez przesady z tym stwarzaniem okazji do grzechu. Partner oglądany w prozaicznych sytuacjach codziennych powszednieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmmhhmmmmmmmmm
Przeczytałam wszystko i nasunęło mi się pytanie - po co idziecie do spowiedzi, skoro świadomie zatajacie grzechy? taka spowiedź jest niewazna, równie dobrze możecie do niej nie iść, tylko od razu walic do komunii, żeby ludzie widzieli. Będzie to takie samo świętokradztwo. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nmbnghtg
Gdybyśmy zobaczyli na własne oczy jak naprawdę wygląda piekło i jak ogromnie dużo ludzi do niego idzie, to pewnie nic poza modlitwą by już nas nie interesowało do końca życia. I nie warto się licytować, co jest grzechem a co nie. I nie warto ryzykować. Bo tego na pewno to dowiemy się dopiero po śmierci. Oficjalnie przyjęło się wierzyć, że każdy seks bez ślubu to grzech. Może tak jest ? Nie wiem. Ale po to jest spowiedź i rozgrzeszenie żeby to "skasować". Niestety, w wielu wypadkach warunkiem jest ślub. Ale to nie boli. Jest mnóstwo relacji ludzi, którzy twierdzą, że widzieli piekło. A wizje są nieskończenie straszne. To jest świat bez Boga i z całym złem, które tam powstało i które zostało wygnane. A dla ludzi, którzy tam trafią, nieskończone męki i poniżenie. I tak już bez końca, to się nigdy nie skończy. I podobno żadne ziemskie cierpienie nie może równać się z tym co dzieje się tam. Tam już nie ma sprawiedliwości i nie ma litości. Straszne stwory znęcają się nad ludźmi a ludzie czują ból tak jak za życia tylko, że nie mogą już umrzeć. I to jest najgorsze. I całkowita ciemność, choć wszystko widzą jakimś dodatkowym zmysłem. To nie palenie kiełbasek nad ogniskiem. Tylko palenie się w prawdziwym ogniu i torturowanie przez demony. Tak, to nie tylko ogień ale wszelkiego rodzaju "nie wiadomo co" jakiego nie znamy z tego świata. A jak niektórzy opowiadają, na tamtym świecie nasze zmysły są jeszcze bardziej wyostrzone. Jakby to tamten świat był prawdziwy a ten tylko taką przytłumioną wersją demo. Nie wiem ile z tego jest prawdy ale ja myślę, że nie warto nawet w najmniejszym stopniu ryzykować. Życie jest nieskończenie krótkie w porównaniu z tym co nas czeka po śmierci. Choć teraz wydaje się długie. Jak dla małego dziecka jeden rok to ogromny szmat czasu. Ale dla starca jeden rok to już tylko jak miesiąc. A jeśli śmierć nas zaskoczy mając na sumieniu grzechy to chyba lepiej byłoby nigdy nie istnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×