Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fall girl

Nie być na ślubie przyjaciółki ?

Polecane posty

Gość fall girl

Od małego przyjaźnię (przyjaźniłam?) się z dziewczyną, która w przyszłym roku wychodzi za mąż. Znamy się już 25 lat i większość tego czasu byłyśmy sobie naprawdę bliskie, bardziej niż siostry- po prostu przyjaciółki... O takich przyjaźniach pisze się książki i kręci filmy ;] Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział, jak to się potoczy, nie uwierzyłabym :( W ostatnich latach to się trochę rozluźniło (studia, praca, narzeczeni itd.), ale nie z mojej winy- to ona się oddaliła, coraz częściej zdarzało się, że wystawiała mnie do wiatru. A tak na poważnie zraniła mnie niedawo, kiedy przechodziłam depresję- ona o tym wiedziała, ale nawet nie próbowała mi pomóc, choćby rozmową (to, że z tego wyszłam, zawdzięczam tylko narzeczonemu). Kiedy i ona się zaręczyła i trochę częściej rozmawiałyśmy, pomyślałam, że uda się nam tę przyjaźń (?) odbudować. Cieszyłam się, że pomogłam jej znaleźć salę i suknię... A jednak wygląda na to, że to złudzenie i po prostu wykorzystała moją przedsiębiorczość, pracę, zdolności. Kontakt znów się urywa... Obecnie ona i ja mieszkamy w miastach oddalonych od siebie o kilkaset km, czasem mailujemy i rozmawiamy przez telefon. No i jeszcze coś, co mnie naprawdę dotknęło :( Nie tak dawno, nie jako rozmarzone nastolatki, tylko już jako dorosłe osoby, planowałyśmy, że będziemy sobie nawzajem świadkować. Tymczasem jakiś czas temu dowiedziałam się, że moja przyjaciółka weźmie na świadka kogoś z rodziny. Dowiedziałam się o tym przypadkiem, a ona nie uznała za stosowne choćby wspomnieć o tym, tak zwyczajnie pogadać jak z przyjaciółką... No dobra, tak tu wylewam żale ;) a chodzi o to, że w kontekście powyższych okoliczności zapragnęłam nie iść (a raczej- nie jechać) na ślub przyjaciółki. Pomyślałam, że skoro na co dzień mnie nie potrzebuje i (jak ktoś mi powiedział ;] ) olewa, a ja bym się źle czuła na weselu po tym wszystkim, może lepszym wyjściem byłoby ładnie zapakować prezent, dołączyć kartkę z życzeniami, wysłać i na tym poprzestać? To raczej nie jest impuls, myślę nad tym już 2 tygodnie i coraz bardziej ten pomysł mi odpowiada. Jednak wątpliwości są; to chyba dość radykalne posunięcie..? Może ktoś był w podobnej sytuacji i opowie, jak postąpił? Albo po prostu napiszcie, dziewczyny, co byście zrobiły na moim miejscu... Będę wdzięczna za wszelkie rady i przemyslenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciężka sprawa. Jak wyślesz jej prezent i nie pojedziesz na ślub to możecie sie jeszcze bardziej od siebie oddalić. Więc zastanów się czy tego chcesz? Na poprawę waszych stosunków chyba bym nie liczyła. No cóż, z przyjaźnią tak jest...czasem sie kończy. Ciesz się tym , że przez tyle lat miałaś prawdziwą przyjaciółkę. Na pewno jest to dla ciebie przykre. Pewnie tez zastanawiasz się nad tym dlaczego onba tak postępuje. Ja myślę , że jest poprostu zakochana po uszy i świata nie widzi poza swoim kochasiem, dlatego wszystkich zaniedbuje. Czy Ty zaprosisz lub zaprosiłaś ją na swój ślub?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psie chrupki
ja bym poszła na ten ślub; tak powstają różne niedopowiedzenia , jedna coś sobie mysli , druga coś sobie mysli , zamiast powiedzieć , wyjasnic , o co chodzi , to się od siebie odsuwacie; jak ty nie zrobisz w jej kierunku kroku , to licz się z tym , że ona tez nie zrobi i po prostu kontakt się urwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem Cie doskonale,tez przezywałam rozterki z moja przyjciółka z która znamy sie juz ponad 17 lat.Tez tak wyszło ,ze w koncu nie była moja swiadkowa,ale wzielam pod uwage tez i ten fakt,że miala w tym roku az 3 komunie a byla chrzestna.Wcale sie nie obraziła,bardzo mi pomogła przed weselem.Ratuj ta przyjaźń bo nie warto ja marnowac-ja tez traktuje moja przyjaciółke jak siostre .Poszłabym na ten ślub i zobaczyła jak bedzie sie zachowywac.Mam nadzieje ze cie nie oleje i bedzieciedalej siostrzyczkami-czego Ci z całego serca zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fall girl
Ochotka i Psie Chrupki (fajne nicki :) a jeszce tak zestawione ;) ), dziękuję. Nie chcę, byśmy jeszcze bardziej się oddaliły, choć o wiele bardziej już chyba nie można :/ Zgodziłabym się, że przyczyną jest zakochanie, ale to się zaczęło jeszcze zanim zainteresowała się swoim obecnym narzeczonym. Tak więc nie wiem, o co chodzi :( Co do mojego ślubu, jak tylko się zaręczyliśmy, powiedziałam, żeby czuła się zaproszona i że bardzo chciałabym, by była moim świadkiem, tak jak kiedyś rozmawiałyśmy. Chyba się ucieszyła. Za parę miesięcy będziemy rozsyłać zaproszenia i ją i jej narzeczonego też zaprosimy, ale teraz, kiedy o to zapytałaś, Ochotko, zaczynam się zastanawiać, czy po tym wszystkim wciąż mi zależy na tym, by była przy mnei w tym dniu... Nie wiem, może to przejaw zranienia, taka "chęć odwetu" (tzn. to, że być może nie zależy mi już, by była i świadkowała)? Psie Chrupki, myślałam tysiąc razy, czy zaszło jakieś nieporozumienie, ale chyba jednak nie. Próbowałam z nią szczerze pogadać, jak nie w cztery oczy, to w listach- nie wykazuje chęci do ratowania przyjaźni i wyjaśniania czegokolwiek :( Pewnie obie macie rację i może skończyć się tym, że "legendarna przyjaźń" zaniknie... Może ten pomysł, by nie jechać na jej ślub świadczy o tym, że zaczynam się z tym godzić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fall girl
Dianusiaa, Tobie też dziękuję/ Ech... widzę, że nikt nie zachęca, by rzeczywiście odpuścić sobie ten ślub ;) Może to faktycznie za "ostre"... Dianusiuu, a Ty miałaś z przyjaciółką jakieś problemy, oddalałyście się od siebie? Wiecie co... gdyby ten ślub był np. jutro, czułabym się tam jak piąte koło u wozu i serio bym się zastanawiała, kim/czym właściwie dla niej jestem, dlaczego tak naprawdę mnie zaprosiła itp. itd. :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z ludzmi tak czasami bywa.Ja tezkiedyś pokłóciłam się z koleżanką, nie zaprosiła mnie na swój ślub, bo byłyśmy pokłócone. Teraz sie pogodziłyśmy i jest ok. jeszcze jedno moja przyjacółka jest za granić i mimo to, że widujemy się raz do roku, to jest moja najlepszą kumpelą. Jak się chce to sie da. Może twojej przyjaciółce za jakis czas przejdzie, przemyśli sobie wszystko i będzie jak dawniej.Jeśli nie to trudno, wtedy nic juz nie zrobisz. Ale postarać się warto. Na twoim miejscu to bym poszła na ten ślub. Później mogłabys żałować, że wszystkiego nie zrobiłaś żeby się pogodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta miałysmy 2 razy takie powazne zgrzyty z moja\"siostra\".Raz pokłóciłyśmy sie przez chłopaka chociaz przysiegałysmy sobie że nigdy żaden nas nie rozdzieli dokładnie rok czasu sie nie odzywałyśmy.Pogodziłysmy sie w wigilie i płakałyśmy obie jak bobry nad swoja głupota,bardzo za soba teskniłysmy ale zadna nie zrobiła tego pierwszego kroku.Kolejny raz oddaliłyśmy sie przez chłopaka Asi(mojej przyjacióki)też wtedy myślałam,że ja starciłam.Było mi przykro tym bardziej,że dochodziły do mie słuchy,że ma juz inna przyjaciółke-a kiedys mi powiedziała ,że tylko ja nia jestem byłam i będe.Pogodziła nas wtedy chyba moja siostra,bo one razem pracowały i ja jej a ona mi przekazywala suche informacje przez posrednika.Teraz z Asia jest juz ok super,ma nowego chlopaka,miedzy nami sie polepszyło.Obiecałysmy sobie ,że juz nigdynie zaniedbamy naszej przyjaźni,bo trzeba ja pielegnowac jak kwai-inaczej uschnie. W sobote sie widzimy Asia przyjezdża do mnie ze swoim Chłopakiem bedziemy ogladać moja kasete z wesele na którym swietnie się bawiłysmy. Juz nie mogę sie doczekać bo od wesela jej nie widziałam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fall girl
Ochotko, tak sobie myślę, że mam jeszcze parę miesięcy... i chyba od tego, co się w nich wydarzy, uzależnię to, czy iść, czy nie. Jeśli zobaczę choćby minimum starań z jej strony- pojadę i postaram się, by to ona była zadowolona ze ślubu i wesela, jak zwykle będę rozkręcać towarzystwo i postaram się nie pamiętać, jak się czułam i o co mam żal. Ale jeżeli będzie tak, jak do tej pory (np. przez ostatnie 1,5 miesiąca napisałam 2 listy i kilka smsów, maili już nie liczę, a ona- NIC...), to chyba jednak miałabym trudności z posłuchaniem Waszych rad ;) Dianusiuu, w takim razie Tobie niemal zazdroszczę ;) Przynajmniej wiedziałyście, o co poszło, co się dzieje, dlaczego się psuło między Wami... ech... Hmm... Jest jeszcze opcja- pojechać tylko na ślub, wesele sobie darować ;) ech... Mam wielką i szczerą nadzieję, że ona w końcu uczyni choć drobny pozytywny gest, którego bedę mogła się uczepić... A teraz... kilka miesięcy rozmyślań ;) Dziewczyny, dziękuję! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dopiero doczytałam,że ona nie odpowaida na twoje smsy,listy i emaile-wiec jesli ona nie wykazuje inicjatywy pomimo twoich staran-ja poszłabym tylko a slub:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fall girl
Dianusiaa, no właśnie, chyba takie wyjście jest "na stan obecny" najlepsze- nie tak drastyzcne, jak całkiem się nie pojawić, ale i dające tej mojej "przyjaciółce" do myślenia (mam nadzieję ;] ). Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumie Cię
ja tez mialam przyjaciókw dokldnie bysmmy w 3 przyjaciołkami ale jedna niestey zakochala sie po uszy i to jako ostania z nas...i 1 wyszla za maz a reaz ma nas wdupe nawet na wesele nie byla nas łaskawa zaprosic;( tylko na grila;( poszlam ale bylam godiznke>>>> naprwde przykre to ejst ale prawdziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karteczka
też tak miałam. Znałam dziewczynę 7 lat. Byłyśmy najlepszymi koleżankami w liceum, mogłam z nią konie kraść. Spałyśmy u siebie, chodziłyśmy na imprezy, ona wiedziała o mnie wszystko. Zaczęło się rozluźniać gdy ja poszlam na studia, a ona nie. Potem ja miałam chłopaka, a ona nie. Nie znaczy to , że zerwałam kontakt. Dalej się spotykałyśmy, tyle że nei co tydzień (mieszkałyśmy kilka km od siebie) a np raz w miesiącu. Kiedyś mi powiedziała, że zazdrości mi chłopaka, pracy, studiów. Pomyślałam, że przesadza. Przecież też może iść na studia i poszukać pracy , a chłopak sam się znajdzie. I tak też było. Kilka lat później, poszła na studia, miała pracę i narzeczonego. Od tamtego czasu widywałam się z nia coraz rzadziej. Już miała limitowany czas dla mnie. Ja dla niej nie. Tzn nie patrzyłam na zegarek, gdy rozmawiałam z nią. Ona natomiast tak. Powiedziałam jej parę słów prawdy pewnego dnia i to był koniec. Nie miałam pojęcia że tak ją to dotknie, że zerwie kontakt. Próbowałam potem przez kilka następnych miesięcy do niej przyjśc, pisałam smsy, dzwoniłam. Ale nie odpowiadała, a to twierdziła, że nie miała telefonu przy sobie, a to się jej rozładował, a to jedzie na impreze, a to ma urodziny teściowej, itd. Opłotkami dowiedziałam się, że jest w ciąży i bierze ślub. I myślicie że bylam zaproszona? Nie :( Dotknęło mnie to bardzo. Ja naprawdę myślałam, że to była przyjaźń prawdziwa. Spotkałyśmy się raz przypadkiem, w innym mieście. Wiedziałam o ślubie i dzidziusiu od innych, ale nie powiedziała nic :( Poszła szybko dalej. Powiedziała tylko cześć, spytała co u mnie, powiedziała że u niej ok, że pracuje i studiuje i poszła :( Fall girl, ja bym nie poszła na ten ślub. Kartke bym tylko wysłała z życzeniami. Nic więcej. Jeśli ona nie wykazuje inicjatywy, to po co to ciągnąć? Wiem , że to boli, ale widocznie, dla niej nie ma już przyjaźni, a to co możesz zrobić, to spróbowac przejść nad tym do porządku dziennego. (Co może trwać latami). Ja do tej pory (mineło już 6 lat) nie umiem się z tym pogodzic :( Ale nie szukam z nią kontaktu, mimo że mieszkamy juz w tej samej miescowosci. Mam męza, dzieci, jestem szczęśliwa. Przykro mi tylko gdy ją widzę, że tak to się skończyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agneska
Ja miałam podobnie. Nasza przyjazn zaczeła sie w podstawowce i przetrawala jeszcze przez okres liceum i studiow.Na studiach widywalysmy sie coraz rzadziej,mimo ze mieszkalaysmy obok siebie. Mialysmy pracę, byłysmy zajęte, ale zawsze znalazłysmy czas chociaz co jakis czas na ciastko i kawę. Zawsze mowiłysmy, ze nasza przyjazn przetrwa wszystko, ze bedziemy matkami chrzestnymo dla swoich dzieci. Miałaysmy chłopaków, a momo to wymieniałysmy sie opowoesciami o nich, gdy sie spotykałysmy, było zawsze tak jak dawniej. Az do pewnego dnia, nawet nie wiem którego... Dwa miesiace po jej slubie dowiedziałam się, ze się odbył. Nie zostałam na niego zaproszona, nawet nie podzielila się ze mną wiadomością. Urodzila dziecko i też nie podzieliła się szczęsciem. Gdy kiedys wyslalam sms, napisała, ze oczywiscie mnie pamięta... Nie idz na slub, nie czuj się zobowiązana. Zrób tak, jak podopwiada Ci serce, jesli to prawdziwa przyjazn to może zrozumie, ze Cię zraniła, ze sama cos traci, cos bardzo cennego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałabym ostatni list taki w sumie pożegnalny albo smsa i zobaczyłabym jak wtedy sie zachowa,gdyby pozostał bez echa zakonczyłabym to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fall girl
Dziewczyny, dziękuję za odzew. Te ostatnie opowieści znów dały mi do myślenia. Po pierwsze- niepojęte, jak można nie zaprosić przyjaciółki na ślub (pal sześć wesele), nie poinformować nawet... Smutne i wkurzające historie :( Po drugie- ja tu debatuję, iść, czy nie iść, a może mi się przytrafić to, co Wam- i dostanę figę z makiem, a nie zaproszenie he he... I może tak byłoby najlepiej :P Pożegnalnego listu chyba nie umiem napisać :( mimo wszystko nie chciałabym, aby miała choćby najmniejszą podstawę do tego, by uważać, że to ja zrezygnowałam z przyjaźni... Ale zabiegać o nią już chyba też nie potrafię. Ma urlop, przyjechała do rodziców i na groby (wiem od znajomej); ciekawe, czy się odezwie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×