Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość NAUCZYCIELKA25

SAMA JESTEM NAUCZYCIELKA ALE PRZYZNAJE ZE NAUCZYCIELE SIE OBIJAJA

Polecane posty

Gość NAUCZYCIELKA25

Ja np pracuje czasami tylko do godziny 11 i nie biore udziala w dyskusji w pokoju nauczycielskim jak ciezko jest nauczycielom bo sa to brednie. Owszem zarabiam cale gie bo 800 zl ale przeciez ekspedientki zapieprzaja do 18 za tyle samo. ja mam wolne ferie, wakacje plus dodatki turystyczne plus bony na swieta. Nie chce mi sie sluchac zaklamancyh nauczycieli chcoiaz sama nia jestem. jedyne co nas rozmi od innych zawodow to moze jedynie duzza odpowiedzialnosc za bezpieczenstwo licznych klas. Z nauczycieli jedynie polonisci w liceum maja kupe roboty a reszta to bimba, przyznaje uczuciwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja się nie opieprzam
I oczywiście albo jesteś polonistką, albo "Bimbą", zgadza się? Nie sądź wszystkich według siebie! Pracuję w podstawówce i z twojej krótkiej wypowiedzi wynika dla mnie jasno że nigdy nie robiłaś i nie będziesz robiła tak dużo na rzecz szkoły i uczniów (oczywiście POZA zakichanymi obowiązkami wynikającymi z zakresu czynnosci i KN) jak np. ja, czy inni anuczyciele z mojej szkoły. To że Wasz dyrektor nie dba o poziom nauczania i nie egzekwuje od was podejmowania wszechstronnych działań na rzecz rozwoju szkoły i psychofizycznego rozwoju ucznia oraz należytego realizowania np. zadań wynikających z podjętego awansu świadczy tylko źle o twojej szkole. Wynika z tego jasno że : bimbacie i kłamiecie opisując swój awans (bo prawie każdy go teraz robi, a zadania do realizacji określa jasno rozporządzenie i są czasochłonne), i że nie przykładasz się do swojej pracy. Może Ty jesteś rozliczna tylko za bezpieczeństwo. u nas w szkole każdy nauczyciel jest rozliczany za wynik na testach kompetencji a jeśli jego przedmiot nie jest ujęty w testach -szkolny zespół opracowuje narzędzia do badania kompetencji z tychże przedmiotów. Pozdrawiam i gratuluję laitowej pracy .... w szkole:-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taa z ciebie taka nauczycielka
jak z koziej dupy torba podrózna :P to do założycielki tematu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzoli
witajcie w klubie rzeczywiście tam gdzie dyr nie przykłada sie do poziomu nauczania to n-le mają luz u mnie dyr jest zwariowany na punkcie konkursów i innych działań mających na celu promocję szkoły i uczniów. Jak n-le w tygodniu nie wezmą udziału w dwóch i wiecej konkursach to jest ściganie nas po kątach . Drugą rzeczą jest pozyskiwanie środków metodą projektów a nie wspomnę że ściga nas o awans zawodowy dąży aby każdy był dyplomowany ,ja padam już z nóg nie nadążam za tym expresem pozdrawiam was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też nauczycielka
Aż trudni mi sobie wyobrazić, że są jeszcze takie szkoły i tacy nauczyciele!!!!!!!!!!! Pracowałam w 3 szkołach i w każdej miałam pełne ręce roboty, zawsze są jakies akcje, projekty, zajęcia pozalekcyjne, konkursy, które pochłaniają ogromna ilośc czasu poza lekcjami oczywiście oprócz tego testy, spr, zeszyty przedm, zeszyty ćwiczeń, wycieczki. Czasami mam luźniejszy okres ale często padam wieczorami ze zmęczenia. Dbaj o tę pracę w tej szkole, bo lepszej nie znajdziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam nauczycielem krótko
uczyłam zawodu w technikum nie miałam wykształcenia pedagogicznego, moi uczniowie byli ode mnie młodsi o 8 lat. na pierwszej radzie nauczycielskiej się załamałam, dyskutowano jak wyciągnąc z "pierdla" ucznia który napadł na listonosza i czy szkoła wystawi mu "dobra opinię" wszyscy byli oczywiście żeby wystawić dobrą opinię uczennica z klasy II technikum (przed reforma to było) w ciązy, nie mam nic przeciwko nastolatkom w ciązy ale traktowanie jej jako wyjątkowej osoby, ułatwianie nauki, zwalnianie z zajęc, traktowanie Jej jak "naszej mamusi i naszego dzidziusia" mnie troche przerażało, owa uczennica chodziła dumna i blada że jest w ciązy, wszyscy to akceptowali. trzeci przypadek, zajęcia praktyczne z klasa III wszyscy głąby takie że szok, mają do wyliczenia proste zadanie matematyczne, jeden siedzi nie psize nic, nie robi nic, podchodze i pytam czy nie rozumie? nie odpowiada, pytam czy mu pomóc, nie odpowiada, tłumacze mimo mwszystko co ma zrobić pisze ołówkiem, podpowiadam w zasadzie wszystko mu napisałam co ma zrobic, siedzi dalej i nie zrobił nic, postawiłam mu jedynke na koniec zajęc. nie zrobił kompletnie nic. na naste[pnych zajeciach dowiaduje sie od uczniów że ten chłopak płakał bardzo potem po zajęciach i wogóle przestał na moje zajęcia chodzić. nie miałam przygotowania pedagogicznego uczyłam zaowdu choć kazdy twierdził "że mam ten pedagogiczny dryg" sama zrezygnowałam z tej pracy bo nie czułam sie dobrze w tej roli. nie wspomne o tym jak sie do mnie odzywali chłopcy z III klasy, przeklinanie w obecności nauczyciela to standard źle się dzieje w oświacie, samobójstwo tej dziewczynki uświadomiło mi jak bardzo jesteśmy odpowiedzialni za innych, ja sama spac nie mogłam jak sie dowiedziałam że ten chłopak płakał po moich zajęciach choć starałam się mu pomóc, postawiłam mu jedynę bo nie mogłam pozwolić żeby "wyrózniać" go, oceniałam wykonane zadanie a nie poziom odporności na stres. do dziś o tym myslę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gagugi
Jestem nauczycielem dyplomowanym, uczę dwóch przedmiotów, mam doktorat. O koleżeństwie mam jak najgorsze zdanie. Przykład pierwszy z brzegu: "To że Wasz dyrektor nie dba o poziom nauczania i nie egzekwuje od was podejmowania wszechstronnych działań na rzecz rozwoju szkoły i psychofizycznego rozwoju ucznia oraz należytego realizowania np. zadań wynikających z podjętego awansu...." Kobieto, a ty potrafisz po polsku i własnymi słowami? Czy tylko jak małpka powtarzać ten żałosny pseudo-pedagogiczny bełkot, tą oświatową nowo-mowę? Ograniczoność, to pierwsze. Pustota umysłowa, dwa. Trzy frustracja i zawiść. Słowem, jak może uczyć ktoś kto sam jest mało mądry, z wykonywanego zawodu niezadowolony i pełny pretensji do świata. Trzymać się jednej ciepłej posadki, niczego się więcej nie nauczyć, kręcić się wkółko za własnym ogonem w zabawie zwanej ścieżką awansu zawodowego. Zrobiłam drugie studia, pracuję dla kilku szkół, także prywatnych i wyższych, mam działalność gosp, na dochody nie narzekam. A uczyć lubię. Naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja też uczę
i te wszystkie pierdoły o tym, jak to my nauczyciele mamy dobrze, do szewskiej pasji mnie doprowadzają. Nie wiem, jak pracują inni - ja z całą pewnością nie kończę dnia pracy o 11.00. Ucze w gimnazjum i nie znam nikogo (kadra około 50 osób) kto miałby tak krótki tydzień pracy. Owszem, w planie mam 18 godzin pracy tygodniowo (goły etacik niestety :) ) ale tylko raz w tygodniu kończę 13.30. Reszta - do 15.30. Trzy okienka. Dwa w tygodniu dyżury wychowawcze. A tak dla przykładu, moge opisac swój wczorajszy dzień: zaczęłam o 8.55, skończyłam o 14.35. W środku jedno okienko - zapełnione robota wychowawczą. Po lekcjach razem z trzema koleżankami - pędem do oddalonego o 22km miasta na kurs o ortografii. Miał być dwugodzinny, potrwał do 17.30. Jak wróciłam do domu, zdążyłam jedynie wpaść do łazienki i znów biegiem do skoły, na dyskotekę z okazji ślubowania klas pierwszych Dyżur do 20.00. Potem sprzątania z dzieciakami sal i korytarzy. W domu byłam koło 21.00. A na biurku malutki stosik zeszytów (uczę polskiego) i kartkówki z dwóch klas - gramatyka, imiesłowy. Oczywiście, mój dzień nie zawsze jest tak przeładowany. Ale nie pamiętam, żebym wróciła do domu i nie miała co robić w związku ze szkołą. Może jszcze dodam coś istotnego - 5 lat studiów w Wawie, na UW, obrona na %. Zarabiam 1050 zł na rękę. I tez lubię uczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja też uczę
obrona na 5 miało być :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja też uczę
i jeszcze coś o wakacjach - nie wiem jak to będzie w tym roku - w minione, szkoła wysłała mnie na kurs (żeby nie byłe, że pożyteczny... ) na który jeździłam przez trzy tygodnie lipca. W ten upał. w Korkach (dojeżdżałam około 70km w jedną stronę codziennie.) Do dziś nie oddali mi za te dojazdy (delegacje) bo gmina nie ma kasy. a jak mi oddadzą, to i tak nie pokryje to nawet połowy rzeczywistych kosztów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×