Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość żona tylko do prac domowych

czy są tu osoby które jak ja nie potrafią zakończyć związku

Polecane posty

Gość żona tylko do prac domowych

Moje małżeństwo jest do kitu.Jest mi smutno,czuje ze zmarnowałam 7 lat życia na kogoś z kim nie czuje sie dobrze.Mój mąż- facet o typie choleryka,wiecznie nerwowy, rozdrażniony,wybuchowy poza kilkoma chwilami dobrego chumoru w których zmienia się w fajnego faceta albo tylko w jego namiastke.Seks od początku związku byl sporadycznie,najczęściej 2-3 razy w miesiącu albo w cale i to tylko wtedy gdy on mial ochote bo moja się nie liczyła.A już o przytulaniu się nie wspomnę. Typowy dialog: kochanie przytul mnie- daj mi spokój nerwowy jestem.Oczywiście gdy próbowałam z nim porozmawiać to była ta sama odpowiedż. W czasie kłótni to zawsze sypanie łaciną bo inaczej nie umie a po kłótni to oczywiście ciche dni- tydzień czasem dwa.Wiem że powiecie zostaw go,ale to nie takie łatwe zwłaszcza że mamy dziecko,a pozatym jestem od niego uzależniona finansowo, moja pensja nie starczyła by nawet na opłacenie czynszu.Nie umiem od niego odejść,może sie po prostu boje że sobie nie poradze. Czy jest ktoś w podobnej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w podobnej sytuacji.Tylko mój mąż chciał sexu nawet częściej niż to było możliwe.Oczywiście znalazł ukojenie w objęciach innej.Też jest strasznie nerwowy.Jakakolwiek rozmowa kończyła się awanturą.Teraz mamy ciche dni z mojej strony.Też nie mogę odejść od niego lecz z jeszcze innych powodów.Muszę się z nim męczyć choć nie wiem jak dlugo to wytrzymam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość colombina
ja mam podobnie, albo cudna, albo dziwka - skoki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PrawieJakBanderas
Wybaczcie, ale muszę to napisać - widziały gały co brały. I tyle w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzialy gały co braly - u nas wcześniej było cudownie, nie byl taki nerwowy przynajmniej w mojej obecności. Jak wiadomo każdy dąży do jakiegoś celu , do polepszenia standardu życia , spełniania marzeń i to było u nas przyczyną braku czasu dla siebie.Ja się nie użalam bo teraz to nie ja się staram tylko mój mąż, zaczęłam żyć swoim życiem a on widzi co stracił.Teraz jemu zalezy na nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marmolada7
i własnie z takich powodów rodzą się życiowe dramaty... :( z jednej strony Cię rozumiem,Twoje obawy nie są bezpodstawne.Macie dziecko i niemożesz mysleć wyłącznie o sobie. Ale skoro nie czujesz się szczęśliwa,to po co?Po co trwać i powoli umierać??? Może nie wszystko stracone.Masz napewno bliskich.Oni Ci pomoga i będą wspierać.Dziecko też może być szczęsliwsze i zapewne będzie,jesli zobaczy,że jego mama też jest.Czasem warto postawić wszystko na jedną kartę... Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skad TO sie bierze... ludzie potrafia przezyc ze soba nawet 35 lat i udaje im sie ....moze czas najwyzszy poszukac winy w samym sobie ...:-0...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas bylo super dopóki nie wprowadziliśmy się do jego domu.tam wyszło szydło z worka.mamusia zatruła nasze szczęście:( a synek nie potrafi zyc bez mamusi jak się okazało.teraz zdecydowałam sie na odejscie.i wiem ,ze dobrze zrobie.wreszcie uwolnie sie z toksycznego zwiazku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem Cie:( Moja sytuacja jest identyczna...Cos sie wypalilo:( Zawsze staralam sie byc lojalna, kochajaca, ale jak dlugo mozna sie starac bez zadnego oddzwieku z drugiej strony:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapomnialam dodac, ze moj maz tez jest strasznie nerwowy i boje sie, ze kiedy Mu powiem, ze chce odejsc to zrobi cos okropnego:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
np. co? co takiego okropnego może zrobić Twój mąż, czego jeszcze nie zrobił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a poza tym, nie mów, tylko zrób w ogóle - po co baby tak dużo gadają, a tak mało robią? wkurza mnei to na maksa powiem mu to, powiedziałam tamto zrób coś w końcu z soba kobieto, a nie gadaj, co to Ty masz w planach zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ósemka
Ewa 33 jak jesteś szczęśliwa w swoim związku to dziękuj bogu a nie pierdzielisz trzy po trzy. Użalanie się nad sobą? Mają problem to o tym mówią. :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ma takie stany depresyjne i czasem nawet mowi, ze skonczy z soba:( Najczesciej po alkoholu...W ogole zazwyczaj wszystkie swoje problemy rozwiazuje przy pomocy alkoholu mimo, iz staram sie z Nim rozmawiac i pomagac:( Wiem, ze jestem slaba, ale skad wziac sile???:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gadaniem jeszcze nikt problemu nie rozwiązał chyba, że one nie chcą rozwiązać problemu, tylko sobie o nim popaplać to prosze bardzo, gadajcie sobie w kółko o tym samym, aż się mdło od czytania robi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ósemka, nie dziękuję bogu, tylko sobie bo to ja wybrałam sobie faceta i to ja dbam o to, żeby związek był udany i żebym była w nim szczęśliwa prosze żadnego boga w to nie mieszać a już temat mężów-alkoholików to był wałkowany chyba ze 100 razy na dzień i ich obiecanek oporawy pomieszanych z groźmai \"zrobienia sobie czegoś złego\" w ogóle - kto z pijanym gada i kto go słucha i jeszcze mu wierzy - chyba tylko skrajne naiwniaczki skąd wziąć siłe? z wizji przyszłości - macie przed sobą jeszcze jakies 30-40 lat życia i tak chcecie te lata spędzić, jak teraz albo jeszcze gorzej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo, a moze wlasnie to \"gadanie\" doda mi sil? Moze swiadomosc, ze nie tylko ja mam takie problemy pomoze w podjeciu decyzji? Nie oceniaj pochopnie i ciesz sie, ze Ty jestes silna. Nie kazdy ma to szczescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 lata niedługo nam stuknie nie sadzę, żeby wspólne utyskiwanie coś pomogło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozwodówka
Ja dopiero po 8 latach małżeństwa zdecydowałam się na koniec! A wcześniej nie wstydziłam się rozmów. Bo czego się tu wstydzić? Nie zawsze p[pochopne działanie jest dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To gartuluje, ale zoabczymy co powiesz po 16 latach zwiazku...W moim przypadku po 3 latach bylo cudownie, a zaczelo sie psuc dopiero po nastepnych 3 wiec nie wymadrzaj sie bo nie wiesz jeszcze co Ciebie czeka. Mimo wszystko zycze szczescia i powodzenia i mam nadzieje, ze za kilkanascie lat nie znajde Twego wpisu na zadnym tego typu topiku. Pozdarwiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nikt nie wie, co go czeka po 15 latach, nawet co go jutro czeka ale nie uważam, żeby staż związkowy zmienił coś w moim podejściu do życia jak jest dobrze, to staram się, żeby tak było jak jest źle, to naprawiam, jak się nie da, to kończę i zaczynam od nowa dla mnie to logiczne za bardzo kocham zycie, żeby je schrzanić ale kazdy ma swoje życie (jedno tylko) podejmuje swoje decyzje pozdrawiam i życzę ciut odwagi i wiary w siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moniś która już nie śni
:(( mój zwiazek ciągnie sie trzeci rok... nie wiem co z tym wszystkim zrobić nie czuje sie szczesliwa ale poczucie winy nie daje mi odejsc... On przestał sie starac a ja nie potrafie wpłynac na jego zachowanie mieszkalismy razem ale poniewaz jestesmy oboje jeszcze w trakcie studiów jemu cos wpadło do głowy i wrócił na akademik ... mielismy we wakacje mały kryzys wtedy On pisał innej z eja kocha ja chcac byc szczesliwa próbowałam pokochać od nowa kogoś z kim byłam dawno temu... wszystko obróciło sie przeciw nam... nier wiem co z tym zrobic wrócilismy do siebie po wakacjach ale było juz inaczej... Kiedy mówi ze mnie kocha i ze chce miec ze mna rodzine... jakos nie potrafie juz temu ufać a jednozesnie sama bardzo bym chciała by tak było... czy to mozliwe ze usprawedliwiam nas przed nami i wmawiam sobie wielkie uczucie?? nie wiem jak odejsc gdy on codziennie jest obok mnie... w skzole po szkole... tlyko noce takie smutne :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×