Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

taka_sama

Największe kulinarne wpadki ....

Polecane posty

Kiedyś piekłam miodownik,i ciasto było bardzo kruche,z trudem rozciągnęłam je na blaszce,wstawiłam do piekarnika-i wtedy zauważyłam,że na stole zostały przygotowane wcześniej jajka. Innym razem robiłam kluski z ciasta jak na kopytki,miałam za mało ziemniaków więc dodałam więcej maki pszennej-przyjechał akurat mój teść i czekał na obiad,a ja gotowałam i gotowałam,i gotowałam-a one wciąż były twarde-teść zjadł szybko ugotowane parówki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość królowaśnieżku
Pierogi nadziane surowym mięsem, nie wiem co mi się stało w głowę, wyszły ohydne śmierdzące kluchy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja zrobiłam kopytka
i dałam za mało mąki,wrzuciłam je do wrzącej wody ,jak chciałam je wyjąć to ze zdziwieniem stwierdziłam ze w garnku kopytka zniknęły! rozgotowały się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje początki z kuchnią były zabawne.Do dzis się śmieje z moim wpadek.Chodź mineło już troszke latek ja gotuje ale teraz też zdarza się gafa :) 1.pierwsze co ugotowałam to była zupa pomidorowa tylko że wyglądam przypominała czarnine. 2.za każdym razem jak piekam biszkopt ,może za długo był w piekarniku to możnabyło nim cżłowieka zabić. 3.kiedyś na urodziny męza upiekłam sernik-tort. ładnie sie prezentował,byłam taka dumna heehehhe.A jak dosżło do krojenia to ledwo co ruszyłam jego nożem i sie rozwalił niczym krowi placek (sorry za porównanie ale tak to wyglądało)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość violets
Ja nie jestem lepsza w tamtym roku na święta smażyłam karpia gdy wyjęłam go z patelni stwierdziłam że skórka jest bardzo twarda w wyglądzie był on bardzo ładnie usmażony niestety zamiast bułki tartej wypanierowałam go w kaszy mannie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hihihihi, fajny topik.... dwa razy w życiu zdarzyło mi sie nie posolić ziemniaków... zawsze wtedy był u facet montujący okna.... coś chyba w sobie mial ze zapomninałam o tej nieszczesnej soli... a nawet przystojny nie był ;)))) nie wspominam nawet o zakalcach w moim wykonaniu, porażka ;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala mi 27
mojej mamy- chciala zrobic troszke inne nalesniki i zamiast mleka dala maslanke, nalesniki wogole nie chcialy sie usmazyc i to cos wygladaja jak krowi placek:P tylko ze innego koloru. ale mielismy wtedy smiechu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dawno dawno temu. w zamierzchłych czasach, gdy jeszcze częsyo nie gotowałam, chciałam zrobić znajomym przyjemnośc i ugotować coś pysznego. I co zrobiłam. Wzięłam przepis i zaczęłam gotować. Nawet nie pomyślałam co tam jest napisane i posoliłam sobie wołowinę. Danie by było pycha gdyby nie te kawałki mięsa o konsystencji i twardości opon samochodowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja też napiszę.....wkrótce po zamieszknaiu z moim facetem chciałam zrobić mu kotlety z piersi kurczaka. Oczywiście w ostatniej chwili zorientowałam sie że nie mam tartej bułki, nie miałam czasu już by biec do sklepu więc zamiast tartej bułki użyłam gotowej panierki Kamis do ryb. Efekt opłakany, panierka miała jakiś taki imbirowo cytrynowy posmak. Może i by przeszło dla miłośników kuchni orientalnej. Mój luby do dziś płacze ze śmiechu na wspomnienie \"kurczaka w panierce rybnej\" w moim wydaniu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bamaro
wódka zamiast ocet do kapusty czerwonej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a taki fajny temat
znalazłam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30-stka na karku
też początki mojej kariery kulinarnej - ryż pomidorowy zamiast zupy pomidorowej z ryżem :) wydawało mi się, że 2 garście ryżu to na pewno za mało i dodałam pół kilo :) i od tej pory ufam doświadczonym kucharkom ;) a z pomidorowego ryżu wyszła niezła zapiekanka z mięsem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdemu sie zdarzyło
kiedyś cos dziwnego biszkopt o wysokości 1 cm doszłam do wniosku, że można z niego zrobić ciasteczka przełożone kremem... goście pytali co to za przepis - nie umiałam powiedzieć, bo nie wiedziałam dlaczego wyszedł taki niski...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hihi ja kiedyś robiłam na zimę sałatkę kapuściano-różnoraką do słoików i po wymieszaniu wszystkich składników stwierdziłam, że to strasznie bez smaku jest wszystko więc niewiele myśląc chlup szklankę więcej octu... Hmm obecnie sałatkę na upartego da się jeść, jeśli się ją najpierw porządnie przepłucze pod kranem i zaleje delikatnym sosem... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy byłam dzieckiem, mój ojciec postanowił zrobić na obiad racuchy (drożdżowe placuszki); do ciasta dodał zimne drożdże- nie rosło; niewiele myśląc dodał kolejną porcję drożdży- nie rosło; mocno juz wkurzony dowalił kolejną porcję drożdży...I ciasto zaczęło rosnąć...Gdy poczęło wylewać się z miski, ojciec przelał ciasto do dwóch misek i smażył racuchy dalej. Zaczęło się wylewac z obu misek...Ojciec, zaciekle \"kurwując\" (sorki...), ratował sytuację kolejną miską... Ciasto uciekające z trzech mich to już było dla ojca za dużo- dodał mąki, przygotował dwie brytfanki...Efekt? Kilka pełnych talerzy racuchów i dwa piękne drożdżowce :D. Z ojca nabijamy się wszyscy do dziś :). Ale placki były pycha ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30-stka na karku
i jeszcze coś mi się przypomniało!!! dostałam przepis na super pikle, z zapałem zabrałam się do pracy, niestety pomyliły mi się proporcje składników i dodałam (jak dobrze pamiętam) zamiast 2 szklanek octu i 4 cukru do zalewy odwrotnie, czyli 4 octu i 2 cukru. Od biedy można je było jeść jako zagrychę do mocnego alkoholu, ale moim zdaniem były ohydne. Zrobiłam tego około 20 słoików pół litrowych :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehehihi
dobre z ty drożdżowym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nagminnie przypalam wodę na herbatę - po prostu jestem przebrzydłym mkolem książkowym i zawsze zapominam, że coś w kuchni nastawiłam... Ostatnio dostałam czajnik elektryczny :D Równie nagminnie nie solę ziemniaków - az nauczyłam się w ogóle nie jeść soli - ale to mam w spadku genetycznym po Mamie, która zawsze zapominała a potem dosypywała soli przy tłuczeniu ziemniaków :P \"Czarne kluchy\" z surowych ziemniaków, które za pierwszym razem wypłynęły przez durszlak.... Jak smażyłam racuchy i strasznie olej pryskał, to ja niewiele myśląc posoliłam patelnię - nie pryskało :O Podsmażałam boczek i dolałam oleju :D Więcej na razie nie pamiętam :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja robiłam 1 raz sernik , w sumie nawet 2 jeden na swieta 2 miał słuzyc jako tort urodzinowy dla chłopaka bo ma urodziny dzien przed wigilia, był zjadliwy , mama mi mowiła co mam robic, zapomniałysmy o budyniu:D z lekka nie stęzał:) ale był smaczny:D do szybkiego zjedzenia hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chomiczku wybacz...
... ale uśmiałam się do łez! Moje początki to: - naleśniki o wyglądzie łazanek- rozwalały się juz w trakcie smażenia, - oka z oleju na zupie, - zakalce!!!!!!! - ostatnio sos z torebki ,,Barszcz biały", - barszcz czerwony z jajkiem- z książki kucharskiej!!!- ale został skrytykowany przez tatę i mamę ? A więcej to nie pamiętam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość clara80
A ja zrobiłam taką zasmażkę do zupy że wyszedł mi "budyń". A gdy ta "zupa" była już zimna mogłam kroić ją nożem.Dolewanie wody nie pomagało bo zamiast smaku zupy, czuć było mąkę.Tylko zapach był ładny bo tej mojej zasmażce. Coż początki zawsze są nienajlepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gotując barszcz czerwony na Wigilię jednocześnie oglądałam TV, nie patrząc na to, co robię chwyciłam za butelkę i wlałam do barszczu ćwierć litra skoncentrowanego syropu wiśniowego, zamiast koncentratu barszczu kiszonego. Nie chcę nawet wspominać tego smaku...:( OHYDA! Cały 3 litrowy gar do wylania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie dodałam soli do rosołu..na szczęście było do uratowania..ale ten obrzydliwy smak do dziś pamiętam... inne-nie moje i nie kulinarne tak dokładnie,ale dotyczy jedzenia..niedawno znajomy wrócił po dłuższej nieobecności do domu. popijał sobie kefir,który wstawił później do lodówki. Niestety nie zauważył,że obok stał już jeden otwarty,dość wiekowy.. I w pewnym momencie zdrowo sobie popił...w życiu nie widziałam,żeby ktoś tak szybko biegł do łazienki i miał przy tym tak nietypowy kolor twarzy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja pierwsza zupa ugotowana po ślubie....Trochę włoszczyzny w wodzie, kilka pokrojonych ziemniaków, sól i pieprz do smaku i żadnego zagęstnika....Zupa podana na talerzach z modnego wtedy, przezroczystego duralexu....Przez dno w talerzu widać było ceratę na stole. Mąż do dziś śmieje się z tej zupy...Dostała nazwę CZECZENKA, bo to czasy wojny w Czeczenii, a zupa taka uboga :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Parówki po szatańsku(przepis z \"kuchni\")Co mi do łba przyszło,żeby przeczytać nie 1-2 łyżeczki chilli(co i tak za dużo) odczytałam 12 łyżeczek chilli.Musiałam zjeść coby mężowi,świeżo poślubionemu udowodnić,że tak było w przepisie i powinno być smaczne:))) Od 11 lat mnie pali na wspomnienie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmaaarrrtttaaaaa
;) ja zrobiłam kiedyś w słoikach ogórki kiszone na zimę... Zapomniałam tylko dodać soli:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
A moja Babcia miała ochotę na jajka na twardo, postawiła trzy na gaz. Poszła po coś do pokoju, na Discovery leciał akurat jakiś ciekawy program o kosmosie. Tak ją wciągnęło, że nie kompletnie zapomniała o jajkach i nie zareagowala ani na wysiłki kota, który ją już kiedyś alarmował, gdy przypalało się mleko lub ziemniaki ("pewnie burza idzie, a on się boi"), ani na podejrzany zapach spalenizny ("sąsiedzi robią porządki, to pewnie palą jakieś graty"). Zamknęła okno w pokoju i już. Dopiero donośny huk zwrócił jej uwagę, ale nie zaabsorbował na tyle, żeby oderwać od programu na ulubiony temat. Następnie przyszedł sąsiad (ten od porządków) z zapytaniem, czy u nas coś sie nie stało, bo był na podwórku i huknęło tak jakby u nas. Babcia ze świętym przekonaniem odpowiedziała, że nie, wszystko w porządku, podziekowała za troskę, sąsiad pożegnał się i poszedł. Program sie skończył, Babcia obejrzała coś jeszcze, w końcu poczuła się głodna i weszła do kucchni. I zobaczyła strzępy jajek i skorupek na ścianach, meblach, suficie... I wtedy przypomniała sobie o nieszczęsnych jajkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arlene
Może nie do końca wpadka kulinarna a jednak... Kiedyś wybraliśmy się z moim lubym na piknik. Było jakieś święto narodowe, piekna pogoda... Luby wybrał jakies ustronne miejsce z dala od ludzi (piękna polanka w środku lasku z cichutko szumiacym strumyczkiem... ja się zaoferowałam zaopatrzyć na koszyk piknikowy)... Popiekłam w domu mięsa, bysmy mogli zjeść na zimno. Upiekłam udka kurczacze. Śliwki zapiekae w plastrach boczku wędzonego, pieczarki faszerowane... Sałatki porobiłam przeróżne. Świeże pomidorki, ogórki... A do tego przygotowała świeżutkie, chrupiące, pachnace i jeszcze ciepłe bagietetki... Na deser szarlotka z bitą śmietaną i racuszki z jabłkami... Luby zaopatrzył nas w butelkę schłodonego winka... Bosko.. No więc dojechalismy na polankę, pieknie... cisza, spokój... naokoło zywej duzy w promieniu kilku kilometrów. Rozłozyliśmy się na kocyku i zaczynamy wypakowywać jedzonko... zapachy takie, że slina po brodzie cieknie... Wypakowaliśmy wszytko... nakładam Miśkowi, plstry szynki, karkowiny, piecznego schabu na talerz... z miłścią w oczach nakładam sałatkę... wtem słysze pytanie od, którego zjezyl mi się włos: "Kochanie, a gdzie chlebek?" :O :O :O Był i został w domu na stole. Moje piekne pachnące bagietki. :O Najgorsze, że jak pisałam było święta a że zawiało nas na zadupie nigdzie nie dostalismy chleba bądz bułek... bo wszytko pozamykane. Jedliśmy te rzeczy i aż się prosiło o pajde jakiegoś pieczywa!!! Ale skleroza nie boli. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HANICA
majac 9 lat postanowilam zrobic piękną pyszną niespodziankę rodzince i przygotowałam budyń w małych babeczkowych foremkach, które posmarowalam masłem (aby budyń nie przykleił się do foremki....) efekt - budyń pływający w maśle :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×