dobre cechy męża

Hejka! Tak sobie wpadłam na topik, przeczytałam cię też Ryba, szczególnie ostatnie kilka zdań, po których śmiem twierdzić, że może jesteś w ciąży ;-) PS.Brak faceta tego nie wyklucza PS.2.A ciąża czasem nie wyklucza pięknienia.

PS.3. Dla kobiety w ciąży nigdy nie jest za późno na ogórki. PS.4. I na maliny w środku zimy też nie. ;-)

Ups..i zapadła taka niezręczna cisza...

A czy ja napisałam, że będę te ogórki kisić? Będę marynować. Marynata z octu i cukru. Ogórki posiekane w plasterki. Kilka główek posiekanego czosnku i chilli. Doskonała przekąska. Dorotka Zet - po raz pierwszy ktoś mnie dziś rozbawił, bardzo dziękuję! :D Ciąża jednakowoż wykluczona. Musiałabym być wiatropylna. Poza tym ciąża powoduje pięknienie, a u mnie zachodzi proces odwrotny (choć faktem jest, że ciąża mogłaby ten proces przystopować na jakieś ... 9 miesięcy... ;-) )

wiesz, czesem nie zwracasz uwagi, jak staniesz w przeciągu... ;-) cieszę się, że się uśmiechnęłaś powodzenia w zmaganiach z Człowiekiem z Księżyca :-) czasem tu będę wpadać

No właśnie, Ryba. Dorotka Zet poddała pod rozum sugestię, że może spodziewasz się dzidziusia. Proszę o szczere zeznanie: ma Dorotka Z słuszność, czy jej nie posiada?

No to mam jasność, Ryba.

Tak, Dorotka, przeciąg to poważne zagrożenie - zwłaszcza, gdy zawieje od koszar... ;-) :D :D :D Nie, nie spodziewam się potomstwa i nie mam biologicznych podstaw do snucia takich przypuszczeń. :-)

Co do odmowy ujawnienia fizjonomii, Ryba, nie będę nalegał. Nie mniej, żeby wyobraźnia miała co robić, potrzebuje choć śladu pożywki. Bez niej wyobraźnia, choćby najbujniejsza, jest po prostu ślepa - zatem nieużyteczna.

(A w koszarach - różnych, to ja spędziłem, kochana Ryba, czternaście długich miesięcy.)

Wróciłam do tego pseudonimu artystycznego. ;-) Pożywka, mówisz... 165cm, 51kg żywej wagi, 80A, oczy brąz, włosy także, zdrowe zęby, okulary. Niezłe nogi i jędrny tyłek. :-P

A co to jest parametr 80A? Bo ja się nie we wszytskim babskim nie rozeznaję?

I czy włosy są naturalnego koloru, czy może nasączone jakąś chemią? Choć pewnie to drugie, bo zdaje się, brązowe włosy w naturze nie występują. Tak mniemam.

Zapytaj innych koleżanek, ja ten parametr na ogół wstydliwie ukrywam. ;-)

Rybka, łykaj gościa:D Jak nie ma jeszcze pojęcia o stanikach to wiele mu możesz wmówić :D

Wszystko mam naturalne! Włosy koloru mysiego-polskiego. Czyli pi razy oko średnio-spłowiały szatyn. ;-)

Jasne, Ryba, włosy mają kolor naturalny, tyle że mysispłowiały, znaczy brązowy. Teraz mam już jasność.

A co do parametru, za bardzo nie mam kogo zapytać. Zresztą troszkę się wstydzę. Zamiast nic mi nie mówiących cyferek napisz lepiej, czy wielość parametru odpowiada z grubsza: a) wielkości orzecha włoskiego, b) wielkości mandarynki, c) wielkości sporej pomarańczy, d) wielkości dużego grejpfruta? e) wielkości małej dyni, f) wielkości dużej dyni, g) wielkości dyni giganta?

No, sama widziałam brązową mysz! Nawet goniłam ją z miotłą. Kolor bardzo podobny. ;-)

Eeee... cóż, dyskutowany parametr dobrze \"leży w dłoni\"... {się spłoniłam}

Być może stolcowa mysz ma kolor brązowy, ale u nas, w Ostprojsach, myszy mają zwykły kolor sierści.

Skoro dobrze leży w dłoni (w domniemaniu - męskiej, która niekiedy jest wielkości solidnej łopaty), to chyba niepotrzebnie cierpisz na kompleksy.

Będąc właścicielką takiegoż rozmiaru mogę Cię oświecić: coś pośredniego między mandarynką a jajkiem sadzonym....strusim :D

To była mysz podstołeczna, gwoli ścisłości. :-P http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Mus_Musculus-huismuis.jpg Kolor podobny

Nie, ten parametr akurat nie powoduje u mnie kompleksów. :-P

Tak się składa, mały biust, że ja kilka lat temu dostałem w prezencie "strusie jaje" - jak mawiał p. Kmicic. Z Janowiczem zrobilśmy w jego czubku otówr przy pomocy widji, wypompowaliśmy zawartość do półmiska, nasamżyli pół kilograma boczku z cebulką a potem na patelnie wleli jajco. Jadłem ja, jadł Janowicz, jadła U, jadł wreszcie Kaźiński a Kaziński mało jeść nie potrafi. I, wyorbaź sobie, nie udało się nam tej jajecznicy skończyć. Pomogły nam w tym wilczury Janowicza. Także określanie z jednej strony wielkości parametru mandarynką a z drugiej strony strusim jajem daje nazbyt szerokie pole do wyobrażenia. No, chyba że określona parametrem rzecz zmienia w drastyczny sposób swoją wielkość, ale jest to jedynie moje przypuszczenie, bo ja się tam nie znam na tych babskich sprawach.

Wiesz co? Ryba? Obrazki z internetu sobie daruj. Mój kolega kiedyś wziął komputer i swojej koleżance na czole (na fotografii) doszlusował nagi parametr, a potem ją niewinnie zapytał, w ilu egzemplarzach ma tę produkcję rozpowszechnić wśród znajomych.

Nie widzę związku. Zdjęcie przedstawia mysz domową. A parametr faktycznie może nieco zmieniać...parametry, ale nie aż tak drastycznie. ;-) A jedną z podstawowych dobrych cech męża jest ów parametr wielbić na przekór i wbrew wszystkiemu! Dozgonnie!

Związek jest oczywisty, Ryba. Mając nawet podrzędna maszynkę i jakiś skrawek stosownego programu można wyprodukować wszystko - co tam brązową mysz.

Co wylistowanego obowiązku męża, całkowita zgoda. Dodam od siebie, że to bardzo miły, bardzo przyjemny i bardzo satysfakcjonujący obowiązek.