Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taki jeedeen

Dziewczyna z rozsądku

Polecane posty

Gość taki jeedeen

Brzmi jak żart ale naprawdę planuję mieć dziewczynę z rozsądku. A w praktyce wygląda to tak, że będzie to chyba dziewczyna nie tylko z rozsądku ale i z obowiązku. Już widzę jak piszecie, że to jakaś paranoja mieć dziewczynę z obowiązku, tzn. zmuszać się do posiadania dziewczyny. Zgodzę się, że to brzmi jak paranoja. Widzicie, przecież sam to dostrzegam. A jednak, to jest najlepsze wyjście. O jakież życie potrafi być paradoksalne. Dziewczyna powinna być z uczucia, z miłości a nie z obowiązku lub rozsądku pewnie powiecie. Przynajmniej ja tak uważam i uważałem długie lata. Niestety nie doczekałem się na strzałę Amora a to pewnie dlatego, że nie żyję życiem spontanicznym, pełnym luzu, harmonii. W takim razie skoro nie dosięgła mnie żadna strzała Amora, po co chcę mieć dziewczynę? Po co zamierzam mieć ją za wszelką cenę, z rozsądku, z obowiązku? Po co? Ja też sobie zadaje to pytanie, zwłaszcza kiedy zaczynam odczuwać, ten obowiązek. Kiedy czuję, że obowiązkiem dla mnie jest coś, co powinno być przyjemnością i co powinno wypływać samoistnie ze mnie. Nawet mam wtedy dość silną pokusę dać sobie spokój, zatopić się znów w spokoju, w samotności, nie zmuszać się, nic nie robić. Ale tu wkracza rozsądek, który karze mi przypomnieć sobie czemu postanowiłem jednak mieć dziewczynę, znaleźć dziewczynę. No więc właśnie czemu, czemu? Temu, że marzyłem o niej od wielu wielu lat, że zazdrościłem innym chłopakom tyle razy a było to bardzo bolesne. Temu, że perspektywa życia samemu wydaje mi się bezsensowna i beznadziejna, że w zasadzie bardzo często nastają momenty, kiedy nie chcę mi się tak dalej żyć a poza tymi momentami żyć mi się chce ale nie chce mi się prawie nic robić. Dziwne to wszystko no nie? Bardzo dziwne. Skoro tak chciałem i chcę mieć dziewczynę, to po pierwsze czemu jej nie miałem i nie mam a po drugie czemu muszę się do tego zmuszać. A więc to jest mniej więcej tak: Kiedy jest susza ziemia staje się coraz bardziej sucha, w pewnym sensie w przenośni można powiedzieć, że pragnie deszczu, wody. I jeśli ten deszcz następuje po nie bardzo długim czasie, spadająca woda wsiąka w ziemię i ją nawilża. Jeśli jednak ziemia wyschnie do granic możliwości, mimo, że w końcu spadnie deszcz, woda nie wsiąka w ziemię, tylko pozostaje na jej powierzchni. Niby ziemia jest wtedy przecież najbardziej spragniona wody a jednak woda nie może w nią wsiąknąć. Wsiąka w końcu po jakimś czasie powoli ale musi upłynąć trochę czasu, aż ziemia jakby wyzdrowieje, powróci do swojego dawnego normalnego zdrowego spontanicznego stanu. Podobnie jest z głodującym człowiekiem. Początkowo głód nasila się ale kiedy trwa miesiącami, przechodzi w formę utajoną, taki człowiek naprawdę nie czuje już głodu w każdej chwili. Dopiero kiedy ujrzy jedzenie, rzuca się na nie ale nie je normalnie, tylko pożera tak, że może mu ono zaszkodzić. Też potrzebuje czasu, żeby powrócić do normalnego stanu. Oczywiście nie tylko czasu ale i dostępu do jedzenia. Można by znaleźć jeszcze inne przykłady. A ja mam nadzieję, że będzie ze mną jak z tą ziemią, w którą w końcu wsiąknie woda. Przypomniał mi się jeszcze inny przykład. Kiedy dziecko jest chore, nie ma apetytu i nie chce jeść. Nie odczuwa takiej spontanicznej potrzeby i nie zacznie jej odczuwać mimo nie jedzenia, jego stan będzie się tylko pogarszał. Dlatego jego matka wmusza mu jedzenie na siłę. Dla jego dobra. Z rozsądku… I tak samo ja… z rozsądku. Nie wiem czemu wam to wszystko opowiadam. Czułem po prostu potrzebę z kimś się tym podzielić, bo odczuwam wewnętrzny konflikt. A to jest chyba dobre miejsce na takie zwierzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z cyklu \"Porady Nefrytowego_Draba\": Nigdy nie czytaj długich tekstów, których autor nie podzielił na akapity. Skoro nie zależało mu na tym, pewnie nie ma tam nic wartego uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość catherinee
hmm...ciekawe ile to potrwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wygrałeś
To jest najnudniejszt post jaki przeczytalem na tym forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiek zdzisiek
to tak samo jak babka jest z facetem z rozsądku, chociarz wcale go nie kocha....a takie związki potrafią ciągnąc się latami a nawet podtrzymywane są instytucją małżeństwa ja nie chcę mieć kogoś z rozsądku, wolę być sam tak jak do tej pory, nie chcę budzić w kims fałszywych uczuć ani oszukiwac siebie samego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nudny nudny....nie dosięgła Cię strzała Amora...może wymagasz zbyt wiele....od siebie, od innych...albo zwyczajnie nie spotkales mnie na swojej drodze;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość catherinee
związki z rozsądku to brzmi...jak nie ta epoka! kiedyś za mąż wydawano panny z obawy przed tym aby nie stały sie starymi bezdzietnymi pannami albo np "dobre partie"... moim zdaniem, jezeli nie kierowałes sie uczuciami...to mozesz jej po prostu zranić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiek zdzisiek
a mi się wydaje ,że związek z rozsądku ewoluował w nową formę gdzie ludzie przyparci presją środowiska sami w takie związki wchodzą....bo kolezanka, kolega już wzieli slub, bo rodzina zadaje głupie pytania, bo czuję się samotny itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie jest az takie pozbawione sensu, jakby sie moglo wydawac. Wielka namietnosc, zmyslowosc i inne uniesienia paruja po jakims czasie i pozostaje przyzwyczajenie i inne rzeczy, ktore lacza dwoje ludzi. Jesli tego bedzie duzo to bedzie to udany zwiazek - bardzij udany niz taki z milosci, gdzie nie ma nic poza tym. W takim zwiazku moze pojawic sie po pewnym czasie milosc... Niegdys wiekszosc malzenstw byla z rozsadku. Wlasciwie taki przemyslany zwiazek moze byc szczesliwszy i bardziej udany niz taki, ktory palaczy wielka milosc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byleby to nie byla presja spoleczenstwa!! ;) I zeby w zwiazku tym nie krolowalo takie uczucia jak litosc. To bedzie dobrze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość catherinee
tylko na ile to jest przemyslane, jak to ujęłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiek zdzisiek
tylko ,że związek z rozsądku może paść ofiarą wielkiej miłości i namiętności bo tego po prostu w nim brakuje i co c ztego ,że niby wszystkie klocki sa na swoim miejscu....chwila spędzona z innym człowiekiem i wszystko się wali...a wtedy już nie ma rozsądku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też nie chciałem ale dłużej już tak żyć nie mogę. Dlatego kiedy jestem akurat pomiędzy jednym dołkiem psychicznym a drugim. Przepraszam, nie dołkiem tylko dołem. To chcę wykrzesać z siebie energię i zrobić coś. Aby nie narzekać tylko ale dać sobie szansę na zmianę życia. Poza tym po pierwsze nie jest chyba wykluczone, że poczuję coś do dziewczyny. Wybrałem w końcu taką, która mi się podoba. Po drugie zaś trudno, trudno. Nie ja jeden budzę czyjeś uczucia nie w sposób nie do końca szczery i fair ale ja w nie zamierzam się śmieszyć ani z obietnicami słownymi ani z obietnicami w czynach. Mam na myśli to, że na pewno nie wykorzystam dziewczyny w powszechnym tego słowa znaczeniu a potem nie rzucę, Może rzucę ale wcześniej nie wykorzystam ani niczego nie obiecam. Chyba, że w międzyczasie coś się we mnie zmieni, na co nawet liczę, i będę już zachowywał się spontanicznie. A teraz proszę was pomyślcie. Czy tak zachowuje się potwór. Czy na naprawdę, moje zachowanie będzie równie złe jak tych wszystkich bezdusznych podrywaczy i wykorzystywaczy, którzy sypią obietnicami i wykorzystują dziewczyny jak się tylko da. Przecież może ja nawet nie będę z tą dziewczyną chodził, nie będziemy parą. Może to samoistnie pozostanie na etapie koleżeństwa albo samo rozejdzie się po kościach. Ludzie, mężczyźni, kobiety, chłopaki i dziewczyny randkują w ciągu swojego życia dziesiątki razy. Czy zawsze są w tym szczerzy? A już na pewno nie zawsze wynika z takiego randkowania coś więcej. A mi przecież ta dziewczyna się podoba. Więc w zasadzie wszystko jest OK. no nie? A, że nie czuję do niej uczucia, tylko mi się podoba. Podobno bardzo często tak jest. Więc może w ogóle cały mój post jest nieuzasadnioną obawą, nieuzasadnioną rozterką i nieuzasadnionym wyrzutem w stosunku do samego siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość catherinee
masz zadatki na grafomana :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiek zdzisiek
po prostu traktuj ludzi tak jak sam chciałbyś być traktowany... Chyba normalnym etapem wszystkiego jest to ,że ktoś nam się podoba,a potem........no własnie potem się okazuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i dobrze, niech padnie ofiarą wielkiej miłości. Jeśli inni przeżywają wielką miłość, to ja też mogę i chcę. Może padnie jej ofiara może nie. A poza tym podkreślam, że ja nie będę niczego obiecywał ani słowem ani czynem jeśli spontanicznie nie poczuję takiej potrzeby. Jeśli mimo trwających jakiś czas prób jednak nie poczuję nic do tej dziewczyny to po prostu przestanę. Tu powiecie, a co jak ona coś poczuje. No więc. Po pierwsze to myślę, że gdyby ona coś do mnie poczuła, to byłaby i większa szansa, żebym ja do niej coś poczuł, bo mam już tak, że zdecydowanie bardziej pociągają mnie dziewczyny, które lubią mnie, którym się podobam i które to okazują, niż takie, które są wobec mnie obojętne. Zwłaszcza, że to dziewczyna, która mi się podoba. Naprawdę chciałem być szczery jak tylko się da. Najpierw czekałem tyle lat jak kto głupi a teraz wybrałem przecież dziewczynę, która nie tylko mi się podoba ale naprawdę jest obiektywnie piękna. A jeśli, ja do niej nic nie poczuję, no to już mówiłem, przestanę. Ale raczej trudno mi sobie wyobrazić, żeby ona do mnie coś poczuła a ja do niej nie. Myślę, że raczej może być tak, że żadne z nas nic nie poczuje i wszystko rozejdzie się samo po kościach. Ale wtedy chyba nie będzie mi można nic a nic zarzucić:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A w ogóle to właśnie w takich próbach nie ma nic złego, tylko że powinienem te pierwsze próby z dziewczynami przeprowadzać jakieś prawie dziesięć lat temu. No ale ponoć lepiej późno niż wcale. I tak będzie mnie czekało jeszcze nie jedno odzienie, ze strony tej czy innej dziewczyny. Jak to, to ty jeszcze nigdy nie…? Dlaczego???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość catherinee
a ile masz lat? jesli mozesz to zradzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiek zdzisiek
jesli pytanie było do mnie to odpowiedzi na nie nie znam, mogę się domyslać. Mówiąc w skrócie jestem do lubienia a nie do kochania. Teraz nawet nie chcę się nad tym zastanawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×