Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dana53

SAMOTNE I SAMOTNI -PO 50-TCE

Polecane posty

"Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie" ____________❤️___________ Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, uświadomiłem sobie, że emocjonalny ból i cierpienie są tylko ostrzeżeniem dla mnie, żebym nie żył wbrew własnej prawdzie. Dziś wiem, że to się nazywa AUTENTYCZNOŚCIĄ. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, zrozumiałem, jak żenujące jest dla innych, gdy narzucam im własne pragnienia, wiedząc, że ani nie nadszedł odpowiedni czas, ani tamta osoba nie jest na to gotowa, nawet jeśli byłem nią ja sam. Dziś wiem, że to się nazywa SZACUNKIEM DO SAMEGO SIEBIE. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, przestałem tęsknić za innym życiem i mogłem dostrzec, że wszystko wokół mnie stanowi zaproszenie do rozwoju. Dziś wiem, że to się nazywa DOJRZAŁOŚCIĄ. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, zrozumiałem, że zawsze i we wszystkich okolicznościach jestem we właściwym momencie i we właściwym miejscu i że wszystko, co się dzieje, jest właściwe. Od tamtej pory mogłem być spokojny. Dziś wiem, że to się nazywa WEWNĘTRZNĄ PEWNOŚCIĄ. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, przestałem ograbiać się z wolnego czasu i przestałem tworzyć kolejne wielkie plany na przyszłość. Dziś robię tylko to, co sprawia mi radość i przyjemność, co kocham i co sprawia, że moje serce się uśmiecha. I robię to na swój sposób i we własnym tempie. Dziś wiem, że to się nazywa RZETELNOŚCIĄ. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, uwolniłem się od tego wszystkiego, co nie było dla mnie zdrowe. od potraw, ludzi, przedmiotów, sytuacji i od wszystkiego, co wciąż odciągało mnie ode mnie samego. Na początku nazywałem to zdrowym egoizmem Ale dziś wiem, że to MIŁOŚĆ DO SAMEGO SIEBIE. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, przestałem chcieć zawsze mieć rację. Dzięki temu rzadziej się myliłem. Dziś wiem, że to się nazywa SKROMNOŚCIĄ. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, wzbraniałem się przed życiem w przeszłości i troską o własną przyszłość. Teraz żyję chwilą, w której dzieje się WSZYSTKO. Żyję więc teraz każdym dniem i nazywam to DOSKONAŁOŚCIĄ. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, uświadomiłem sobie, że moje myślenie może uczynić ze mnie chorego nędznika. Kiedy jednak zwróciłem się do sił mojego serca, mój rozum zyskał ważnego wspólnika. Ten związek nazywam dziś MĄDROŚCIĄ SERCA. Nie musimy już się obawiać sporów, konfliktów i problemów z samymi sobą i z innymi, ponieważ nawet gwiazdy wpadają na siebie, tworząc nowe światy. Dziś wiem, że TO JEST WŁAŚNIE ŻYCIE ____________❤️_____________ Charlie Chaplin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem samotny:( To nic, że z osobą bliską, serdeczna i kochaną. Mam 53 lata, a cały dramat zaczął się jeszcze w szkolnych czasach: miłość. Nie chciała mnie ale tak bardzo kochałem, że starczało na dwoje. Zrywała gdy miała mnie dość, wracała kiedy było nudno. Wiele razy. A ja nigdy nie powiedziałem basta. 2 klasy liceum tylko ona. Studia wybrałem dla niej: zakochana w tatusiu-prominentnym oficerze. Pomyślałem: zaimponuję. Studia w Akademii wojskowej tylko dla niej.Miała to gdzieś. Na szczęście skńczyłem.Jeszcze raz zadzwoniłem do rodzinnego domu,tylko po to, by dowiedzieć się, że wyszła za mąż.Koniec świata przeżyłem tego dnia:( cdn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stało się jasne, że muszę sie zająć własnym życiem. Kobieta znalazła się sama na jakiejś potańcuwie. Ani ładna ani zgrabna. Na pewno chętna, choć żaden tam ze mnie Adonis.Wystarczyło, że ona chciała.Za mundurem-wiadomo.Ona po zawodówce, ja ja inżynier ze stopniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakoś mnie nie przeganiacie? Nie kochałem. Porównywałem ze świadomością przegranej. Jakie to proste: ciąża. Byłbym chory gdybym się dziwił. Niby się zabezpieczała, ale wypadki chodzą po ludziach:( To nic.Zanim na świat przyszedł syn dostałem 4pokojowe mieszkanie.Ślub w biegu, wszystko takie siermiężne, ponure.Zawsze latem powrót do rodzinnego miasta, do rodzicow. I nagle szok: na mojej ulicy spotykam JĄ...Wynajmuje dwie kamienice wyżej. Wózek, maluch, ona jakaś przybita mimo to:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie oparłem się: ech...mogłem dostać 4 pokoje, ale nie brałem, nie mam przecież rodziny. Wynajmujesz?No piękne dziecię, gratuluje:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja przyjeżdżałem co roku. W końcu z rodziną:( cdn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może teraz miejsce na opis pożycia? Okazało się, że tworzy wulgarny dom, wyzwiska i obelgi na porządku dziennym. Wstydzę się wobec znajomych, wobec siebie. Matka nauczycielka wpajała mi nie takie obyczaje, nie tak się wychowałem:( W drodze drugie dziecko:(Żyję w chamskim domu przy zapuszczonej prostej babie po zawodówce.Zapach jej potu nie opuszcza mnie już na chwilę. Przegrałem życie. cdn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta historia jeszcze nie dobiegła półmetka. On ma 53 lata, a poprzestał na drugim dziecku w drodze. Ptaszek pisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jazdy odwolane wiec popracowalam zdziebko, potem zrobilam farbe na wlosy (do rzyci wyszla ale to nie koniec swiata) i oczywiscie obejrzalam obydwa filmy (Carpentera chyba z tysieczny raz), zaczelam sie czepiac ze skad ten facet w helikopterze (skoro to byl prequel to chyba facet powinien opuscic stacje norweska, mowil chyba po norwesku, na pewno nie po rosyjsku - babka kierowala sie na stacje radziecka, z prequela wyszlo ze ona ocalala i zadnego psa nie bylo, wiec skad helikopter i facet z psem, psa tam nie bylo... Chyba kuzwa bede musiala obejrzec ten prequel ponownie). Ale efekty robia wrazenie i nie sa jak krolik z kapelusza. Sprawdzilam loty do Krakowa/Katowic i sa tanie na luty wiec zgyba w weekend cos zarezerwuje. Mlodszy ma ferie, zostanie w domu a i sasiadow poprosze zeby zagladali. Wiem ze nie bedzie dziadostwa (picia, palenia, balangi - syn akurat nie jest imprezowy, typ gracza komputerowego) tylko co najwyzej syf. Sprawdze jeszcze na wielkanoc, chcialoby sie przyjechac... Potem na wakacje ale mam miec przyjaciol z Polski zamiennie na miesiac, to sie zreszta okaze. Az tak daleko jak na razie nie planuje. Teraz sobie czytam ksiazke KInga, jak na poczatek to calkiem niezle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam o poranku ;) Na mnie zadne horrory wrazenia nie robia, naczytalam sie tego (i naogladalam) sporo. Ksiazek tez mam duzo - i w jednym, i w drugim domu ale pamietam taki czas, kiedy dzieki nim przezylam bo jak bida przycisnela to sie sprzedalo i obrazy i ksiazki (w tym cala biala serie WL). Serce pekalo ale ksiazki do garnka nie wloze. Tutaj mam sporo ksiazek jeszcze u eksia, musze sie zebrac i je przywiezc. W Krakowie zas ksiazki sa wciaz po remoncie zlozone w piwnicy bo nie ma polek zeby je na nich postawic. Remont robilam jakies 3-4 lata temu ;) Zreszta - ja juz tam coraz rzadziej bede jezdzic wiec niech corka zrobi z nimi co chce. Zycie nauczylo mnie rozstawac sie z przedmiotami (kiedys byloby mi bardzo trudno) i robic miejsce na nowe. To tylko rzeczy a skoro nie ma ludzi niezastapionych to przedmioty tez to samo prawo obowiazuje. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Eutenio - fajnie ze zajrzalas i sie zadomawiasz powoli; tutaj jest fajnie, zreszta sama sie przekonasz. Dzieki za pozytywny PR odnosnie moich prac - jak widac zaczynam lans w necie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć:) Blondi, wczoraj nie miałam za bardzo dostępu do kompa. Sąsiadka go okupywała. Jej padł, a miała coś pilnego do zrobienia. Dobrego dnia wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację Blondi, Kraków to piękne miasto. Przejrzę teraz oferty pracy. Może ktoś w końcu nade mną się ulituje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, ja tez bym chetnie poszla do roboty ale moge przepracowac tylko 15 godzin w tygodniu, nie ma zbyt wielu ofert niestety. Dojezdzac za daleko tez nie chce bo mi sie za paliwo nie oplaci. Zaraz lece do Kanturk, dzis i tak mam mlodszego odebrac, z kolega ma przyjsc. Chce sie wiec wyrobic na czas. Wieczorem tez nie nawale bo przychodzi moja dawna sasiadka. A rano chce wstac bo moze gdzies pojade, zalezy od pogody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja całe życie w jednym miejscu. Była wprawdzie okazja, teściowa mieszkała w Niemczech, ale jakoś zawsze mnie tu ciągnęlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Blondi - wyjechalam do pracy (legalnej), po 3 latach wrocilam, zalozylam maly biznes, rok preznie dzialal a po roku zaczelo sie kiepscic... Zeby wiecd nie mnozyc strat - sprzedalam know-how i podjelam decyzje o wyjezdzie na stale. Oczywiscie opisuje to w telegraficznym skrocie. Myslalam o emigracji w koncu tat 70 i na poczatku 80 ale jako ostatecznosc gdybym nie dostala mieszkania osobnego tylko musiala mieszkac z rodzicami (bo tego sobie za Chiny nie wyobrazalam jako osoba dorosla), tez swoje sie zaliczylo pod Arka w Hucie ale nie to byloby moim motorem. W Krakowie czulam sie u siebie ale mysle, ze do emigracji tez trzeba dorosnac. Widac doroslam w latach 90.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech, bo sie zaraz zrobi: lepsza emigracja i gorsza emigracja ;) A ci co zostali to wyznawcy komuny :P :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, Blondi - tylko to teraz jak udowadnianie wyzszosci swiat Bozego Narodzenia nad swietami Wielkiej Nocy. Obiektywnie. Bo kazda nasza decyzja to kwestia wyboru. Ty wybralas w 85, ja w dekade pozniej. I nie czuje sie przez to gorsza czy lepsza. Nie mam potrzeby udowadniania tego czy owego ani szastania kartkami z kombatanckiego zyciorysu. Jestem tu i teraz. Tu i teraz mam przetrwac jak potrafie. Wiem, ze w Polsce w mojej sytuacji byloby mi o wiele trudniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@fatalka - jak Ty skonana to ja z Gwiezdnych Wojen ;) Tez cos dzisiaj taka snieta laze, ale co nieco w domu porobilam. Jeszcze tylko na jutro spaghetti przygotowac bo syn ma kolege na weekend - a ja sie jutro pewnie gdzies wybiore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natomiast znaczek
pisze swoją historie gdzie indziej.spadnie nam ogladalnosc pociagnal za soba kilka osob.czytame

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Blondi - no widzisz wiec, jeden mysli szybciej, inny wolniej. Taka nasza uroda ale to i dobrze, bo roznorodnosc w przyrodzie jest. I o to chodzi. A z udowadniania ze jestem lub nie jestem wielbladem zdazylam wyrosnac. I, pewnie tym razem gwoli kompensacji, mam 20 lat do przodu ;) Nic w przyrodzie nie ginie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@fatalka - znajac Twoja rzeczywistosc moge sie jeno domyslac co i ile zrobilas. Moze ja lepiej sprawdze te c.i.p.o.n.gi jutro rano, dwojke drobna mam to bedzie na parking.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Blondi - po co te nerwy? Kazdy ma prawo sie wypowiadac, nikogo nie obrazam. Cos Cie dzisiaj ugryzlo widocznie ale to nie powod by sie rzucac na wspolforumowiczow. "Zamknij sie" to atak. Niemilo sie robi... A bylo tak fajnie... Coz. To moze o samochodach pogadamy? O perfumach? O komputerach? Tematow bez liku, do wyboru. PS. A za interpretacje moich slow (kon jaki jest kazdy widzi) nie jestem odpowiedzialna. Dixi. Punctum. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×