Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Olge

Slub z milosci czy rozsadku?

Polecane posty

Gość Olge

Jestem w zwiazku z mezczyzna starszym ode mnie o 13 lat. Poprosil mnie o reke, zgodzilam sie. Tylko teraz zastanawiam sie czy dobrze zrobilam. On mnie kocha, swiata poza mna nie widzi, jest ustawiony zyciowo, zaradny, umie o mnie zadbac. Ja natomiast... czuje ze jest mi bardzo bliski, zalezy mi na nim, troszcze sie o niego, ale nie jest to milosc jak z powiesci romantycznych. Targaja mna watpliwosci, czy dobrze robie planujac z nim przyszlosc. Czy nie powinno byc tak, ze mam motylki w brzuchu kiedy mnie dotyka itd? Czy nie lepiej budowac przyszlosc i rodzine na powaznych, solidnych podstawach a nie na chwilowej namietnosci? Jak to jest u was? Czy to moze zwyczajne watpliwosci w takim momencie?? Moze to po prostu strach,ze juz z zaddnym innym mezczyzna nie bede??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olge
Czyzby nikt nie mial takich rozterek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glupek
tak powinno byc, jako kobieta tym bardziej nie powinnas tego robic z rozsadku ani z litosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z miłością bywa różnie U mnie była wielka miłość, i wyszłam za niego, a teraz, ech... szkoda gadać. Nigdy nie byłam materialistką, ale chyba bym na Twoi miejscu się nie wahała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropelka aaa
Mogę powiedziec to co Acha. Tak samo - wielka miłość,a teraz rozstajemy się po latach. Co z tego że były motylki jak kompletnie się nie rozumieliśmy. Po latach motylki odfruneły a my nijak nie możemy się dogadać. Decyzja jednak należy do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja stawiam zdecydowanie na milosci....ale jeszcze meza nie mam wiec takich doswiadczen jak osoby wypowiadajace sie tez nie mam... jak narazie jestem optymistka i wierze w bajkowa milosci hehehehe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olge
Zeby bylla jasnosc-ja nie chce wyjsc za maz dla pieniedzy :) Ale rozsadku rozumianego jako wzajemny szacunek, zrozumienie, wspolne pasje i upodobania. Czy to ma sens?? Przekonuja mnie do tego takie wypowiedzi jak wasze wyzej, ze przeciez w koncu kiedys ta fascynacja i zauroczenie mijaja i trzeba prowadzic szare, zwykle zycie, a wiem, ze z tym partnerem bedzie ono latwiejsze. Widzicie-sama siebie nie potrafie do niczego przekonac :) Dziekuje wam bardzo za opinie i czekam na kolejne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trakakiki
Ja bylam kiedys bardzo zakochana szczeniacka namietna miloscia. Bardzo chcialam, zeby ten czlowiek zostal moim mezem, bo oprocz tego ze byl fascynujacy, mial w sobie to cos, to byl tez dobra partia ;-) Ale nie umielismy ze soba rozmawiac, ja bylam jakas spieta, zestresowana, czulam sie od niego gorsza.A motylkow w brzuchu bylo mnostwo.... Ale nasze drogi sie rozeszly, cierpialam dosc dluga ludzac sie, ze jednak bedziemy razem. Postanowilam w koncu wziac sie w garsc, zaczac zycie od nowa, nie myslac o nim. Dostalam sie na ukochane studia, wyjechalam na wakacje, podczas ktorych poznalam chlopaka, z ktorym od poczatku fantastycznie nam sie rozmawialo!!! Przy nim czulam sie bezpiecznie, traktowal mnie jak krolewne z troska i szacunkiem. Zaczelismy byc razem, chociaz nie moglam mowic na poczatku o wielkiej milosci. Nie mialam moze motylkow ale mimo wszystko cos mnie do niego ciagnelo... Pobralismy sie, jestesmy malzenstwem kilka lat. Jestem SZCZESLIWA!!!!! Bardzo Go kocham!!!!!! Motylki przylecialy, czuje do niego milosc, fascynacje, szacunek, czerpie ogromna radosc z bycia z nim, jest moja prawdziwą druga połówką. Milosc do męza przyszla do mnie po pewnym czasie, ale taka naprawde wspaniala. To tyle ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olge
:) Dziekuje Ci trakakiki za te wypowiedz :) Ja rowniez kiedys kochalam bardzo kogos, kto niestety zginal w tragicznym wypadku, ale to byla prawdziwa"ksiazkowa" milosc:) Teraz bije sie z myslami. Sa momenty kiedy czuje, ze moglabym zapasc sie w jego ramionach na zawsze, ale czasami mam takie wlasnie dziwne watpliosci. Jak to dobrze,ze jest takie forum i mozna sie wzajemnie uczyc od siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawdziwa miłośc to nie tylko te uniesienia czy książkowo-romansowe przygody, wzloty itp. prawdziwa milość to pragnienie dobra drugiego człowieka, to trwanie ze sobą w radości ale i we smutku, prawdziwa miłość ma definbicję nie w książce a w Hymnie o Miłości św. Pawła w liście do koryntian (nie pamiętam dokładnie, ale na pewno to 1Kor...) Owszem życie wedle tego Hymnu jest bardzo trudene ale warto temu się przyjżeć i spróbować żyć. jeśli odnajdziesz cechy takiej miłości w tym co do niego czujesz to dobrze, jeśli natomiast będziesz doszukiwać się książkowych czy romansowych cech miłości to pójdziesz prawdopodobnie złym tropem......wiem to z doswiadczenia.... Po za tym ślub musi być z miłości, musi być wspólnym preagnieniem obojga ludzi, a u ciebie te wątpliwości to może faktyczne tylko strach. Warto się nad tym teraz zastanawiać i dobrze, że to robisz bo łatwo jest zranić kogoś, trudniej się jednak żyje po tym jak zrani się kogoś kogo sie kocha, czasem może być za późno....... Sama musisz dojść do tego co jest Prawdą. Życzę Ci powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olge
Wiesz, wzniosle opisy milosci a zycie i doswiadczenie to co innego:) Ale dziekuje Ci za opinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no normalnie jakbym czytala o sobie...tez jestem z mezczyzna 14 lat starszym ode mnie...nie umiem opisac tego co do niego czuje...ale jeszcze nigdy czegos takiego nie bylo w mojej glowie... wczesniej byly te wielkie milosci,motylki,lzy,rozstania i powroty,wielkie tragedie,ziemia drzala... a on...stabilny,wiem,ze nie zafunduje mi takiej hustwaki emocjonalnej...przy nim czuje sie,jak w domu:) uwielbiam go z to uczucie,ale czy to milosc?czy na tym mozna oprzec cale zycie?boje sie sama siebie....boje sie,ze za pare lat zaurocze sie w kims,znowu ziemia drgnie...i ze ulegne...jednak czlowiek mlody,to lubi adrenaline...obym w przyszlosci sie nie zawahala..nie chce go nigdy skrzywdzic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olge
Zapomnialam dodac, ze on bardzo chce miec dziecko i to jak najszybciej. To kolejny argument, ze stworzymy szczesliwa rodzine. I tak wlasnie sama siebie przekonuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olge
Mroowa, no naprawde mozemy sobie reke podac :) Najgorsza jest swiadomosc tego,ze w przyszlosci moze sie pojawic ktos, kto zawroci w glowie :) I tego obawiam sie najbardziej,ze moge wtedy zburzyc nasza rodzine, nasz spokoj i zlamac mu serce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinQa
OLGE - ten ostatni post - jakbym czytała o mnie, może my ich tak naprawdę nie kochamy skoro marzymy o innej miłości :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie kurde bije z myslami prawie codziennie....chce z nim byc,wiem ze tworzymy idealna pare,o klotnie bedzie naprawde trudno,ale...co jak wyskoczy mi jakis amant? mam w sumie twarde zasady i pewnie jakos to w sobie stlamsze,tylko ze nie chce kiedykolwiek miec takich watpliwosci... a takie male pytanko?ty juz troche dalej co prawda w etapach,ale jak rodzina przyjela starszego kandydata?bo ja to na razie dopiero ich przyzwyczajam,jeszcze go nie widzieli....a ojciec to chyba w ogole jest nieswiadomy jego istnienia,chyba nawet tym razem mama nie puscila pary,choc z reguly ciezko jej utrzymac tajemnice...a tatus wysnil sobie dla mnie ksiecia-piekny,madry,w maire bogaty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna z problemem
..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem o czym mowisz...ale facet,ktorego kochalam az za bardzo,zafundowal mi taka jazde,ze przez dlugi czas nie moglam dojsc do siebie,po prostu nie potrafilam zaufac....nawet teraz,choc wiem,ze ten nowy by mnie nie skrzywdzil,to i tak mam go na oku....szalona milosc jest fajna,ale jak trafisz na toksycznego faceta,to skutki sa tragiczne i odczuwalne przez lata-minelo juz 4,5 od naszego rozstania... tu sie czuje bezpieczna-a moze tylko o to mi chodzi?moze szukalam bezpienczestwa po tamtym wariacie?moze to moj wystraszony egoizm sie odzywa?jak mysle w tym momencie tylko o sobie,to co za milosc?juz sie gubie w tym wszystkim...ale wiem jedno-nie chce go stracic...za wiele dla mnie znaczy:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie chyba nie powinno byc watpliwosci w Was i to jest najwazniejsze nawet jesli zdecydujecie sie na zwiazek taki bardziej z rozsadku jak to nazwalyscie to nie powinny w Was byc watpliwoscie bo one zniszcza wczesniej czy pozniej wszystko... Musicie byc pewne ze takiego zycia chcecie ze to jest dla Was dobre a nie ze jest moze jakas ucieczka czy wyjsciem awaryjnym... Jesli jesciecie pewne swoich decyzji to wszystko powinno sie ulozyc i tego zycze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyszłam z miłości
Szalone uczucie,ślub po pół roku i minęło 20lat:)Nadal jesteśmy zwariowani;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olge
Jesli chodzi o stosunki mojej rodziny z moim przyszlym mezem to jest ok :) Mam szalenie tolerancyjna mame(moj narzeczony juz ja kocha:) )Z ojcem nie utrzymuje kontaktow wiec najgorsze mnie ominie;) bo wiem jaki stosunek maja tatusiowie do starszych partnerow :) a co do reszty rodziny-lubia go, nawet gdyby nie lubili to i tak by nic nie zmienilo bo to nie oni beda z nim zyc tylko ja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i wlasnie przez takich jak wpis powyzej czlowiek ma te watpliwosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mroowa i Olge... nawet nie wiecie jak sie cieszę, że jest taki topik. A ja myślałam że to ja zawsze mam w życiu pod przysłowiową górkę. I tez mam podobny problem. Róznimy sie tylko tym, że po 1. na razie nie oświadczył mi sie a po 2. facet z którym jestem jest w moim wieku. Tylko ja musiałam wybierać między tzw. motylkami a facetem który jest odpowiedzialny, stateczny i przy którym sie czuje bezpiecznie. A te motylki to miał mój ex. Rozstalismy sie jakieś prawie 2 lata temu ale kontaktowaliśmy sie przez ten czas i on stwierdził że dojrzał, że zrobi wszystko żebyśmy do siebie wrócili. Ja sie wachałam strasznie, nawet nie macie pojęcia jak biłam sie z myślami. ten facet podoba mi sie fizycznie, seks jest z nim świetny ale wiecie co, nie czułam sie przy nim bezpiecznie, nie czułam że jestem dla niego ważna. I podjęłam decyzje. Mam nadzieje że słuszną. Babcia zawsze mi mówiła na męża wybiera sie faceta odpowiedzialnego, troskliwego i z głową na karku. Niestety tacy faceci nie zawsze powodują że my kobiety czujemy przy nich tą adrenalinę. Ale kochane życie nie polega na tym żeby cały czas sie bawić. Ja Cie rozumiem że masz wątpliwości jeśli masz to może to nie jest miłość a z drugiej strony bez miłości wyjść za mąż to chyba też nie dobrze. Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie co dla Ciebie w życiu jest ważne, poza tym z jakiegoś powodu jesteś z tym facetem. Poza tym mówie do Ciebie jako kobieta 30letnia, która spotkała wiele facetów zabawowych, nieodpowiedzialnych którym tylko seks i zabawa była w głowie. Mam tego dość. Czasami mysle o tym moim ex bo ja go bardzo kochałam i chyba nadal kocham ale na seksie i braku odpowiedzialności związku sie nie zbuduje. Chociaż moja koleżanka z kolei mówi że gdyby nie kochała swojego męża to nie byłaby wstanie mu niczego wybaczyć. Moja rada: odpowiedz sobie na pytanie co dla Ciebie jest ważne w życiu i dlaczego jesteś z tym facetem? I pytanie ode mnie: ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam rodzine wschodniakow...tam kurde stosunki rodzinne sa troche inne.kazdy wpycha nos w czyjejs garki...nawet jesli kiedykolwiek dojdzie do slubu,to przyleza i beda mnie obgadywac nawet podczas imprezy... babcia ponarzeka i zaakceptuje,mama tez..ale ojciec to nie mam pojecia jak zareaguje...on mnie ma za jakis niedoscigniony ideal...ale jest jednoczesnie bardzo surowy,wszystko musi byc pod jego dyktando,dlatego nie mam pojecia jak sie zachowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna z problemem
co prawda on nie jest starszy o 13 lat, tylko 3. Zaradny, czuły, ciepły, wyrozuiały, wrażliwy, przystojny... Wiele marzy, by mieć kogoś tak cennego obok. Jesteśmy razem 4 lata. W przyszlym roku śluib. A tak naprawde ja go nie chce... czuje, ze nie jestem gotowa... boje sie, ze to nie ten...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga.......
Jestem w b. podobnej sytuacji, tylko ona się różni u mnie tym że jestem prawdziwie zakochana. On jest starszy 14 lat, gdy mnie dotyka, mam motylki w brzuszku, świata poza nim nie widzę, mogłabym powiedzieć że to miłość jak z książek. Planujemy ślub i dzieci. Ale przechodząc do meritum - jest to facet zaradny, w świetnej sytuacji materialnej, dba o mnie, nieba mi przychyla. Poza tym mamy wspólne pasje, idealnie się dogadujemy, mamy podobne poglądy na życie. I gdyby ta druga część (sytuacja materialna, wspólne zainteresowania i poglądy) była nie taka jak bym chciała - raczej nie zdecydowałabym się na ślub. Nie oszukujmy się - samą miłością człowiek nie przeżyje. Mam swoje lata i wiem że same ładne oczka i motyle w brzuchu nie wystarczą. Tym bardziej jeśli kobieta powaznie mysli o przyszłości, o dzieciach - POWINNA patrzeć nie tylko sercem ale i rozumem. Taka prawda. Słowem - aby brać ślub KONIECZNY jest rozsądek. A sytuacja idealna jest wówczas gdy się jeszcze dodatkowo tę osobę kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olge
Mam 25 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tu wlasnie kolejny temat sie zarysowal...on bardzo kocha dzieci,pewnie bedzie chcial miec jakies...a ja?ja jestem jedna z tych kobiet,ktore sie najprosciej w swiecie na matki nie nadaja...lubie zycie zawodowe,kariere..pieluchy mnie nie pociagaja-gdy mysle o dzieciach nie czuje nic...to moze byc tez ogromnym problemem w moim zwiazku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olge
Aga-swieta prawda :) Bardzo dobrze ujete. Tylko ja chyba bede musiala dojrzec do tej milosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×