Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zrozpaczona strasznie

Wczoraj pękło moje serce, pomóżcie proszę

Polecane posty

ludzie co wy piszecie oczywiscie ze mozna wziasc slub koscielny tylko tak jak napisala autorka topiku nie jest on honorowany przez panstwo.w majestacie prawa zwiazek taki traktowany jest jak konkubinat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
martna 159 co ty piszesz jej jest bardziej wporzadku/?a z czym?jak sie wyprowadzalam z domu to mowilismy sobie ze to na probe.jak minal miesiac to nie wiedzialam jak sie nazywam.przez 14 lat malzenstwa wedlog mnie byl idealnym mezem a miloscia jego zycia byla naszxa corka.nie brakowalo mi niczego ,niczego .bylam najszczesliwsza kobieta na swiecie i mezatka.zdrada mojego meza spadla na mnie jak grom z jasnego nieba.moj maz byl dla mnie bogiem.nawet jak sie rozstawalismy to dalabym sobie rece poobcinac ze mnie nigdy nie skrzywdzi ani naszej corki mimo tego ze juz mnmie nie kocha.i bardzo bardzo sie zdiwilam i przyplacilam to 4 latami depresji ,niechce pisac juz o tym bo jest mi smutno nawet teraz.w glowie sie nie miesci jak jeden czlowiek dla drugiego potrafi byc bewzgledny jak nie ma juz w nim uczuc.dlatego pisze schodz mu z drogi i obserwuj i nie ufaj.jak mu bedzie zalezalo to stanie nA GLOWIE ZEBYSCIE BYLI RAZEM.JA ABSOLUTNIE NIE ZACHECAM DO TEGO ZEBY NIE BYLI RAZEM.ja zycze im z calego serca zeby im sie udalo ,ale to on ma walczyc a nie ona,ona nic nie zrobila,a jak mu nawet nie pasowala to trzeba bylo rozmawiac i dawac sygnaly ze jemu cos nie pasuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
acha i jeszcze jedno.corka byla miloscia jego zycia ,tylko wiecie co?on znalazl sobie dupe(niech bedzie szczesliwy)ktora jest 1,5 roku starsza od jego corki i niestety w tej kobiecie ma kochanke ,kolezanke i corke .miedzy nimi jest 26 lat roznicy.wiec cale uczucie zainwestowal w nia i nia sie opiekuje ,a nasza corka no coz dla jego zycia stanowi dzisiaj tlo.wiec wiem co pisze lepiej dmuchac na zimni,a potem sie milo rozczarowac ze tak dobrze moglo sie ulozyc i szczesliwie.nie wyprowadzaj sie bo nie weiesz czy tym wlasnie nie dasz mu wolnej reki,a potem juz nie bedziesz miala gdzie wracac.tak jak napisalam jak bedzie mu zalezalo na tobie i rodzinie to nie da ci nawet walizki spakowac. jesli macie inne zdanie niz moje to je szanuje . sorry za stylistyke spiesze sie jak pisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ślub kościelny bez cywilnego NIE był możliwy , jest dopiero od 98 roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oczywiście że TAK
Jak wszedł konkordat to i tak ma się ślub cywilny i kościelny, tylko nie trzeba iść do urzedu stanu cywilnego, tylko zawiera się związek w kościele, ale ksiądz MUSI zgłosić ten fakt w urzędzie, bo inaczej odpowiada karnie. Nie ma mowy zeby ksiądz nie zgłosił i KONIEC TEGO TEMATU

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martyna159
Patrycja ok uwazam ze masz racje ze wyprowadzka moze nie jest najlepszym pomyslem. chociaz moja kolezanka sie wyprowadzila i dobrze na tym wyszla bo maz ja wtedy zaczal blagac o wybaczenie, dopiero wtedy do niego dotarlo co narobil. takze nie ma reguly, zalezy od faceta. chodzilo mi o to zeby Aga nie byla nastawiona do meza tylko i wylacznie negatywnie, bo to nie bedzie prowadzilo do niczego dobrego. A ty dzielna jestes, swoja dorga. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona strasznie
Ok, dobijcie mnie! Bo rzeczywiście w tym temacie najważniejsze jest jaki mamy ślub! To raczej chyba mało istotne! Nie musicie mi wierzyć, nie zależy mi na tym. Szukałam wsparcia w kwestii zdrady i to, czy mamy ślub czy nie jest mało ważne. Jesteśmy razem od 14 lat, mamy dziecko, rodzinę...zresztą ślub także...ale w to nie każdy musi uwierzyć i koniec. Nie mam zamiaru się tłumaczyć z tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona strasznie
babka68-----> mam dziś problemy z zalogowaniem się do poczty i nie byłam pewna czy otrzymasz wiadomość. Widzę, że jednak doszła, więc dziekuję za odpowiedź, zaraz sprawdzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiadomo że ...
kazde małżeństwo/związek przechodzi kryzys i twoje rownież ... Ochota na zdradę jest sygnałem, że w związku czegoś brakuje ... Warto rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać ... , jezeli mąż bedzie robił wszystko żebyś była z nim, starał się odzyskać twoje zaufanie ... a ty mimo wszystko wiesz, że go jednak kochasz, potrafisz wybaczyć, zaufać ... i chcesz spróbować jeszcze raz dać mu szansę, dać wam szansę, to radzę zrób to ... Życzę szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brak zaufania w stosunku do męża po jego zdradzie to rzecz normalna moim zdaniem ... przecież on ciebie oszukał i boisz się ponownie zostać oszukaną, twoja rana krwawi i potrzebujesz dużo, duzo czasu, bardzo duzo czasu na to żebyś znowu mu zaufała, chociaż tak na prawdę juz nigdy nie potrafimy zaufać w 100 % i to jest najgorsze moim zdaniem. Bo związek 2-ch osób to zaufanie, to podstawa każdego związku. No coż, ale stalo się, niestety. Moim zdaniem, tak- powinnaś mu uwierzyć, w każdym razie starać się uwierzyć, jezeli WAM zależy na sobie na rodzinie to trzeba spróbować, to wymaga od was wysiłku, ale moim zdaniem on się opłaci. Ktos kiedyś powiedział, że ... kochać to rownież znaczy wytrwać i zostać nawet wtedy kiedy każda komórka woła UCIEKAJ. Kochac znaczy wziąć w objecia i jednoczesnie, przetrwać wiele końców i wiele początków - wszystkie w jednym związku dwojga ludzi. Duzo w tym jest moim zdaniem tzw. mądrości życiowej. Myslę, że mąż kocha ciebie, że to co było to chwilowe zauroczenie, kryzys, chęć przeżycia czegoś innego, zwykla ciekawość, może sam sobie wydaje się szary, nijaki, a tu ktoś się nim zainteresował (nie mysl, że go usprawiedliwiam, NIE TAK NIE JEST, po prostu tak \"gdybam\")... przecież gdyby było inaczej to poszedłby do tamtej, to dla mnie oczywiste. Może to był ten jeden skok w bok, przeciez wszyscy popełniamy błędy. Nie popieram rozwodów uwazam, że to ostateczność ... jeżeli juz wszystkie starania zawiodą ... Życzę wam szczęścia, pozdrawiam :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiem wiem ...
Masz bardzo trudny okres w zyciu, ale radzę zacisnąc zęby, przetrwać i pomyslec o sobie. Moja Babcia mowiła, że łzy są lekarzem duszy, a czas leczy rany... i to prawda Bardzo trudno jest odbudować zaufanie, wiem jak trudno, wiem jak trudno zaufać ponownie, bo mialam podobną sytuację, wiem że gdybym nie znalazła się w danym czasie i w miejscu to raczej na pewno mąż by mnie zdradził, i chociaż minęło kilkanaście lat od tego czasu to nigdy już nie zaufalam w 100 % ... Wiem, że mąż mnie kocha, to widać na każdym kroku, ale ta rana , a raczej ta blizna pozostała ... Jestesmy malżeństwem ponad 30 lat czyli mam doswiadczenie i gdybyś mnie zapytała o to czy dobrze zrobiłam, że mimo wszystko ... zdecydowalam, że jestesmy razem, powiedziala bym tobie, że w zyciu wszystko ma sen - niedole, bieda, rany i blizny, wesołość i ból - może być przekształcone w życiowa energię. Wspolna siła może być balsamem na każdą ranę pozwoli przeżyc każdy ból. Wszystko zależy od tych dwóch osób, od siły ich uczucia, bo kochać to znaczy wziąć w objęcia i jednocześnie przetrwać wiele początków i wiele końców - wszystkie w jednym zwiazku dwojga ludzi. Wiesz tak jak ja, że na poziomie instynktu czyli biologii, każdy jest poligamiczny, kobieta także. Na poziomie kulturowym jesteśmy monogamiczni, również mężczyźni, bo każdy człowiek potrzebuje pewnej intymności, zaufania, wyłączności. Mężczyźni zdradzali, zdadzają i będą zdradzać. Tak jest urządzony świat, a my kobiety bedziemy im ufać, bo dla nas milość bez zaufania nie ma sensu (no i odwrotnie :-D) Uważam mimo wszystko dobrze zrobiłam , że znowu zaufałam, przeżyłam cudowne chwile, które na pewno z nikim innym bym nie przeżyła, że przeżyłam sytuacje niepowtarzalne, szczęśliwe ..., ze warto żyć, kochać i być kochaną ... czego tobie życzę... Mam nadzieje, ze bol twój minie, że będziesz szczęśliwa, bo na to zasługujesz, pozdrawiam PS I jeszcze jedno, pamietaj, że jak zdecydujesz się na wspólne zycie mimo wszystko ... to nigdy nie możesz wypominac meżowi zdrady, nie wracaj do tego, bo to na pewno nie buduje związku ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona strasznie
babka68-----> dużo się wydarzyło, bo wszystko "biegnie" w zawrotnym tempie. Napiszę do Ciebie maila, bo tu się raczej nie bedę już wypowiadała z uwagi na komentarze o moim stanie cywilnym. Nie mam ochoty tłumaczyć tego "niedowiarkom", bo nie o tym jest temat. Poprostu każda uwaga pt. "nie wierzę ci" tylko mnie pogrąża. Ważne, ze są osoby takie jak Ty, bądź "wiem wiem..." , "wl", "wiadomo że", czy wiele innych, które to pomagają sie podnieść i zobaczyć świat w innych barwach. Dziekuję wam za to! Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martyna159
Aga, trzymam za Was mocno kciuki. Mam nadzieje ze sytuacja sie poprawia. Skoro nie chcesz tu pisac zeby nie narazac sie na komentarze. to rozumiem i szanuje to. Zycze Ci, wam obojgu wlasciwie, powodzenia :-) Bedzie dobrze zobaczysz. Nie moge tu tak czesto teraz zaglada niestety, ale jakby cos to daj znac - odezw sie. Pozdrawiam! Daj prosze malenki znak - jak sie czujesz? czy cos sie polepszylo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona strasznie
Martyna159-----> witam, cieszę się, że napisałaś. W sumie do tematu już nic nie wnoszę, ale zaglądam tu systematycznie z uwagi na Ciebie i "babkę". Wiesz, sytuacja troszkę uległa zmianie i dałam mężowi ostatnią szansę, bo przysięgał, ze to koniec i więcej się nie powtórzy. Jednak zanim to nastąpiło przeszłam przez okropną burzę, wręcz niewyobrażalną! Doszło do takiego starcia, że aż się sama sobie dziwiłam, że to przetrwałam. No, ale szczegółów nie będę opisywała, bo znajdzie się dowcipniś, co powie "nie wierzę" i będzie szukał dziury w całym. Zobaczymy więc jak będzie, narazie jest "tak sobie". Może z każdym dniem sytuacja będzie się poprawiała? Nie wiem...nadal mu bowiem nie ufam. A ona okazała się taką przebiegłą i podłą suką, ze szkoda słów! To mnie zrobiła winną całej sytuacji! Ale cóż, podniosłam się...muszę żyć i w coś wierzyć... Pozdrawiam Ciebie i całą resztę. Będę tu jeszcze zaglądała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martyna159
ciesze sie ze sie nie daliscie tej zalosnej panience. co za bezczelnosc zeby zone obwiniac o to ze ona wdala sie w romans z cudzym mezem. nie martw sie nia nie jest tego warta. widac z maz cie kocha a Ty jestes stanowcza, takze ona juz nie zagrozi Twojemu malzenstwu, wyjdziecie z tego calo. A swoja droga, to co zrobimy innym zawsze do nas w koncu wraca, wiec wielce prawdopodobne ze ona bedzie kiedys musiala przejsc przez o co zgotowala Tobie. Serdeczne pozdorwienia, jestes bardzo madra kobieta. Gratuluje odwagi i stanowczosci i tego ze potrafisz odnalezc sie w tak trudnej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona strasznie
Martyna159-----> witam, dzięki, dzięki, dzięki, po stokroć dzięki! Twoje opinie utwierdzają mnie w przekonaniu, ze da się wszystko naprawić. Tak, ona okazała się "płytkim" człowiekiem, a ja stanowczością doprowadziłam ją do strasznej rozpaczy. I wiesz co? Na koniec naszej ostatniej rozmowy powiedziałam, że życzę jej, aby kiedyś cierpiała tak jak ja! Aby ktoś bliski wyrządził jej i jej dziecku (o ile będzie je miała) równie wielką krzywdę! Powiedziałam to, bo doprowadziła mnie do ostateczności! Oczerniała mnie, źle się o mnie wyrażała i na dodatek w rozmowie krzyczała na mnie! Powiedziałam, żeby tak nie postępowała, bo ja nic złego jej nie zrobiłam, a wiesz co ona na to? "Ja tobie też nie!"-to jej słowa! Co za tupet! Później jeszcze ze sto razy usłyszałam jak to ona strasznie go kocha! Wręcz szaleńczo! Dół jak nic! Narazie chyba się odczepiła, ale pewności mieć nie mogę, bo po takiej, jak ona wszystkiego się można spodziewać!!! Już teraz to wiem! Kolejny ruch z jej strony i kolejna jej ingerencja w nasze życie zabije mnie chyba! Ja poprostu nie mam juz siły!Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona strasznie
AMANT----> OK, wyślę, zobaczę co ciekawego masz do powiedzenia. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zrozpaczona, nie do końca przeczytałam temat, ale mam jedną radę, jeśli mogę. Też jestem z lubuskiego, więc wiem doskonale, jak tu ciężko o pracę :) Wpadłam na pomysł, żeby zrobić kurs na przedłużanie paznokci i robić tipsy w domu, opłaca się, po dwóch miesiącach inwestycja wraz z kosztami materiału zwróciła się i zaczęłam zarabiać dodatkowe pieniążki. Nawet biorąć po 50-60zł od klientki i mając ich 10 w miesiącu na początku wychodzisz troszkę na prostą, a do robienia nie potrzebujesz wielkiego warsztatu pracy, klientki szybko się znajdą, pocztą pantoflową. Co do istoty problemu, widzę, że to świeża sprawa, więc radzę przemyśleć wszystko jeszcze ze 30 razy (wiem, że łatwo mi mówić) ale skoro jesteście od 12 lat małżeństwem, to taka kochanka, która nawet pojawiła się jakiś czas temu, nie jest w stanie zniszczyć czegoś, co budowało się przez tyle lat. Może w wolnej chwili doczytam do końca temat(jestem w pracy), żeby nie powielać wypowiedzi, jakbyś potrzebowała jakiejkolwiek pomocy mogę spróbować ci jej udzielić ( piszę spróbować, bo napewno nie wszystkiemu podołam ) pozdrawiam i życzę dużo siły i wytrwałości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona strasznie
el.ch------> śliczne dzięki, zawsze to raźniej, kiedy ma się oparcie w życzliwych ludziach. Dziękuję Ci za zainteresowanie i chęć pomocy. Wiesz, ja od dawna szukam czegoś dodatkowego, bo chciałabym mieć jakieś zabezpieczenie finansowe(w razie podobnych kłopotów). Tak, ciężko jest u nas z pracą, a w miejscowości, w której mieszkam nie ma szczególnych perspektyw. Narazie sytuacja wraca do normy (o ile tak to można określić), ale nie wiem, czy w przyszłości nie wydarzy sie nic podobnego. Staram się podnieść i żyć jak dotychczas, ale jest mi strasznie ciężko i pewnie jeszcze długo tak pozostanie. Cieszę się, że na swojej drodze napotykam kolejną życzliwą osobę, która pomaga mi uwierzyć w siebie i w to, że jutro będzie lepiej! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem na 6 stronie i zaczynam rozumieć. Podziwiam za wytrwałość. Nie chciałam nie czytając tematu niczego sugerować, ale wybaczenie po pierwszym błędzie to naprawdę dobre, bo człowiek jest słaby i popełnia błędy, tylko trzeba postawić ostre reguły i jak widzę dokładnie wiesz o co chodzi czytam dalej,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona strasznie
el.ch-------> tylko w pewnym momencie ta historia się urywa, jak pewnie zauważysz. Czytając zrozumiesz dlaczego...Byłam ( i jestem nadal) zbyt "słaba", by przebrnąć przez "niedowiarków". Potrzebowałam rady, wsparcia, pewnego rodzaju pomocy, a nie...dobijania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doczytałam. Drogie niedowiarki, ślub kościelny bez konkordatu jest możliwy, wystarczy zaświadczenie z USC o tym, iż nie jest się z prawnym związku. Dla prawa nadal pozostaje się w stanie wolnym. To jest możliwe i zawsze było. Obwarowania prawne mają tylko tyle wspólnego z kościołem, że trzeba przynieść taki papierek, że jest się wolnym, ponieważ kościół ne jest w stanie tego sprawdzić i można. Właśnie w listopadzie chodziłam na kurs przedmałżeński, więc może nie piszę klarownie, ale doskonale pamiętam, co mówił ksiądz, że jeśli chcemy, możemy wziąć tylko ślub kościelny, bez cywilnego, cywilny osobno, wcześniej lub później bez różnicy, albo konkordat (może kąkordat - przepraszam nie znam pisowni) więc wierzcie lub nie, a najlepiej zamiast oskarżać kogoś przejdźcie się do kościółka i zapytajcie !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agnieszka :) jeśli masz chęć pogadać, lub potrzebujesz jakiejś pomocy, jak wspominałam wcześniej dawaj znać eleonorka5@gazeta.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie chce się wierzyć
el.ch-----> najbardziej "niedoinformowani" najwięcej krzyczą. Zresztą zauważ, chodziło w temacie o zdradę, a tu nagle ktoś wyskakuje z tym stanem cywilnym! Jak to się miało do całości tematu? Nie wiem, nie rozumiem tego. "Wtajemniczone" osoby, które czytały "od A do Z" starały się mnie zrozumieć i pomóc a ci, którzy wpadali "z doskoku", szukali szczególu, którego mozna by się czepić. Dzieki za pomoc, moze Twoja wypowiedź rozwieje wątpliwości co niektórych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie chce się wierzyć
el.ch------> dzieki za adres, napiszę w wolnej chwili maila do Ciebie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona strasznie
powyżej wprowadziłam Cię w błąd swoim nickiem, poprostu pisałam w innym temacie i zapomniałam zmienić. Przepraszam za pomyłkę. Powinno być oczywiście "zrozpaczona strasznie" zamiast "nie chce się wierzyć".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem wiem :) domyśliłam się. A powiem Ci tylko jeszcze, że mimo wszystko rozprawiłabym się z tą lalunią ostrzej. Honor honorem, ale skoro ona jest tak prymitywna, że nie rozumie, może trzeba jej z grubej rury :) ale to taka drobna dygresja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×