Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zastanawiam się nad tym

Msza dla przedszkolaków - czy to aby juz nie przegięcie?.

Polecane posty

Gość Zastanawiam się nad tym

Dlaczego szaty księdza odprawiającego minimszę (bo i czas powinien być skrócony) nie mogą być bajecznie kolorowe, z poprzypinanymi kwiatami, pluszakami? Dlaczego by nie tłumaczyć za ich pomocą dzieciom, że świat jest szatą Boga, przez Niego stworzoną dla naszej radości, razem z kotkami, pieskami i liśćmi? Dzieci mogą też dopiąć własnoręcznie zrobione dary i maskotki. Nie należy bać się śmieszności, dzieci tego tak nie odczuwają. Zresztą, by przekonać dzikie plemiona do katolicyzmu, zapożycza się wiele z ich egzotycznych obrządków. Dzieci są takim plemieniem niewinności. Wprowadzając je przed mszą zbiorowo do kościoła, można razem z nimi „wspinać” się po stopniach, tłumaczyć, że idziemy wyżej do Boga, zostawiamy niepotrzebne w kościele rzeczy — garnki, samochody — bo tu będziemy się bawić i cieszyć, a nie pracować. Otwierając drzwi, stukać do nich, by uzmysłowić przejście ze zwykłej przestrzeni do sacrum cudowności. Obmywać buzie i rączki wodą święconą przy wejściu, tak jak myjemy ręce po przyjściu do domu. Uprościć czytanie, przełożyć je na prosty język (jest nawet Biblia dla dzieci polecana przez prymasa) i przedstawić je w formie teatrzyku kukiełkowego. Dzięki temu kilkulatek lepiej zapamięta, kim był np. Goliat i na czym polegała pomysłowość Dawida. Ewangelię można odgrywać z rodzicami, w prostym przebraniu. Nie należy bać się cudów, w rodzaju chleb z nieba (na przezroczystej lince), dzieci nie wpadną przez to w bałwochwalstwo. Będą przychodzić z ciekawością na mszę i zapamiętają z niej dużo więcej niż: „Siedź cicho, teraz klękamy”. Oczywiście tyle pokoleń chrześcijan wychowało się bez zamieniania mszy w eksperymentalny dom kultury, ale, po pierwsze, nie było tylu konkurencyjnych zajęć przyciągających uwagę dziecka, a po drugie, współczesna pedagogika wie trochę więcej o skutecznym nauczaniu i jego granicach. Msza niedzielna nie może być nudnym obowiązkiem. Powinna dzieci olśnić, zaciekawić, docierać do nich wszystkimi zmysłami: obrazem, historyjką do słuchania, dotykiem, smakiem. Nie będzie chyba profanacją rozdanie dzieciom chleba i kielichów z sokiem winogronowym, gdy ich rodzice przyjmują komunię. Ta część „spożywcza” budzi u kilkulatków największe emocje. Wyrywają się wtedy, by też dostać przy ołtarzu „opłatek”. Odegranie dla nich ostatniej wieczerzy wytłumaczyłoby na ich poziomie, o co w tym chodzi. Na poziomie dorosłych też jest to mało zrozumiałe — zostaje tajemnicą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Barnaba
Po co zawracać głowę takim maluchom wiarą. Podrosną, pójdą na religię i same zdecydują czy są tym zaintresowane czy nie. Każde z nich ma rozum i jak podrośnie uzna czy tego potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co robić szopkę
Wiara to jest coś, czemu należy się szacunek i nie powinno się z tego robić jakiejś szopki z misiami i pluszakami. Eucharystia to coś więcej niż opłatek i sok winogronowy, żeby się dzieciom podobało. Są przecież piosenki dostosowane do poziomu dzieci ("Kto stworzył ciebie i mnie" na przykład), są Biblie w obrazkach dla dzieci, jasełka też się przecież robi. Trzeba tylko chcieć. Od tego są lekcje religii dla najmłodszych i tam odgrywanie teatrzyku kukiełkowego czy scenek może być jak najbardziej na miejscu. Msza to msza! Odarcie z sacrum to nie jest wyjście. Woda święcona powinna być taka jaka jest, mnie osobiście cieszyło bardziej, że taką wodę dotykałam tylko końcem palców. Umycie rąk to już by było prawie jak zwykła woda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co robić szopkę
dwie minuty szukania w sieci i znalazłam kilkanaście tekstów piosenek religijnych dla dzieci. Za moich czasów spiewało się je na mszy, w niedzielę msza o 11.30 w mojej parafii była mszą dla dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co robić szopkę
Aha i jeszcze jedno. Problem to nie robienie szopy w kościele, tylko odpowiedni ksiądz. Był w mojej parafii taki, kiedy byłam w podstawówce. Miał doskonałe podejście do dzieci a w niedzielę o 11.30 kościół pękał w szwach. Bez szopek z miśkami i lalkami przy ornacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po temacie sadzilam, ze autorowi o cos innego jednak chodzilo.. :O owszem, msza dla przedszkolakow to jest przegiecie, podobnie, jak religia w przedszkolu. to sie nazywa INDOKTRYNACJA bezbronnych, bezkrytycznie jeszcze podchodzacych istot. wiara powinna byc swiadomym wyborem ludzi, nie powinna byc wpajana malym dzieciom prosto w ich podswiadomosc, jak jakies podprogowe przekazy rodem z SF. jestem przeciwna religijnej indoktrynacji dzieci. oczywiscie zdaje sobie sprawe z tego, ze zaden katolik nie podzieli tych pogladow :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co robić szopkę
teraz ty z kolei przesadzasz, anyżówka... przy takim podejściu choinka, wigilia przy wspólnym stole czy śniadanie wielkanocne to też indoktrynacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Każdy normalny rodzic
indoktrynuje swoje dzieci tak czy inaczej. Jak ktoś jest komunistą opowiada im, że tylko debile czytają Biblię albo inny Koran, chodzą do kościoła i modlą się :P a jak ktoś jest protestantem to opowiada małym dzieciom, jakim to ohydnym zboczeńcem i Antychrystem jest papież :D . Jak ktoś jest muzułmaninem to tłumaczy dzieciom, ze tylko szmaty i poganki łażą z odsłoniętymi ryjami po ulicach, a prawdziwy mężczyźni muszą nosić brodę i turban :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też jestem przeciwniczką robienia takich szopek. Bawić się w ten sposób mozna na religii. Jak potem \"przestawić\" te dzieci na myślenie, że msza jest podniosłym wydarzeniem a nie tylko teatrzykiem kukiełkowym? To tragiczne, gdy dorośli zatrzymują się na myśleniu o Matce Bozej jako o Bozi... Ale takich dorosłych po takiej edukacji byłoby więcej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
akurat choinka i wspolne spozywanie posilkow z rodzina ma tyle wspolnego z chrzescijanstwem, ile udekorowane iglaste drzewko strefy umiarkowanej i swietowanie najkrotszego dnia roku z czasem i miejscem narodzin guru duzej sekty okolo 2000 lat temu w strefie raczej subtropikalnej. gdyby nie niejaki Konstantyn, byc moze do dzis ludzie by wiedzieli, ze choinka to zwyczaj poganski, a nie chrzescijanski. zreszta nie mam nic przeciwko temu zwyczajowi, jest bardzo mily.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co robić szopkę
tak, ale dziś choinka i wigilia są związane z religią, z celebracją Bożego Narodzenia. Dziecko patrzy na rodziców i uczy się, więc wytłumaczenie mu co to jest msza i po co się na nią chodzi, co to są sakramenty i kto to jest Bóg, to w myśl twojego postu też jest indoktrynacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×