Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Może będzie lepiej

rodzina bez meżczyzny - jak cieszyć się życiem mimo wszystko

Polecane posty

Gość Może będzie lepiej

Tak się utarło, że mężczyzna w domu jest niezbędny. Mnie się tak wydawało do niedawna. Świadomość, że jest, że w razie czego pomoże, wesprze, zrozumie, pocieszy, doceni, że jest się z kim podzielić radościami i smutkami, do kogo przytulić, uśmiechnąć, mieć z kim budować wspolne plany na przyszłość. Z czasem ten katalog oczekiwań zaczął sie dramatycznie kurczyć, bo też niewiele z niego udalo się realizować, ostatnio właściwie już nic. Nie ma ani zrozumienia, ani porozumienia, nie ma planów na przyszłość. Nie uśmiechamy się do siebie, nawet się nie lubimy, nie dzielimy się ani radościami, ani smutkami, brakuje szacunku, jest lekcewazenie, dzielenie się co najwyżej złością i pretensjami. To po co tak żyć ? Z moich wielkich namiętności została garteczka popiołu. Dzisiaj cieszę się jak mojego męża nie ma w domu, jak sobie gdzieś jedzie. Doszliśmy już do wniosku, że razem żyć się nie da. Trzeba problem mieszkaniowy rozwiązać jak najszybciej, trochę to będzie kosztowne ale wykonalne. Ja muszę odnaleźć się na nowo. Dla siebie i dzieci. Znowu znaleźć radość zycia, bo ona gdzieś we mnie wciąż jest. Dopiero z decyzją o rozstaniu poczułam wewnętrzny spokój: mam tyle planów na przyszłość, których w ciągłym konflikcie nie udalo mi się zrealizować, ciepła i serdeczności, którą chciałabym sie podzielić z innymi ludźmi. Walczyłam o uratowanie mojego małżeństwa 10 lat. Poległam w tej w walce, ale świat wciąz istnieje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 lat naiwności czy krótkowzroczności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wqeewew
pewnie głupio jest po latach walki zorientować się że nie było o co :))) ale lepiej późno niż wcale, wolność i nowe drogi przed nami to cenna... wygrana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ona
ech...takie zycie tylko czemu tak dlugo żylas w takim zwiazku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Może będzie lepiej
Ani naiwności ani krótkowroczności. Małżeństwo trwalo 18 lat. Nie rozstajemy si ę z powodu zdrady. Zamęczyliśmy się sobą. Mój mąż nie miał dobrych wzorców do budowania rodziny: ojciec nadużywał alkoholu, bił, lekcewazył i poniżał swoją żonę, był despotyczny w stosunkach rodzinnych. Mój m część tych zachowań przeniósł na nasz związek, ale choć się nie biliśmy to o szacunku do drugiego człowieka m umiał TYLKO mówić. Oczekiwał podziwu, zachwytu, ale trudno było znaleźć faktycznie szczere powody do tego zachwytu. Jednocześnie był mściwy, pamiętliwy, małostkowy. Ja wniosłam w to małżeństwo wielkie oczekiwania, ze m zaspokoi moje potrzeby emocjonalne, będzie mnie kochał szaleńczo, adorował, wspierał, wysłuchiwał, pocieszał. No i się oboje rozczarowaliśmy. Dzisiaj, właściwie obcy sobie ludzie, bo oddzieleni murem wzajemnej niechęci, nie widzimy powodu by wciąz siebie zadręczać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×