Dlaczego faceci nie tęsknią?

Mój facet pracuje 250 km ode mnie, jeszcze tak musimy pociągnąć poł roku, potem wraca do mnie... na razie widujemy się w weekendy. On odjeżdża - ja płaczę, przez resztę wieczoru mam chandrę, leżę w łózku, jestem smutna i wręcz żyć mi się nie chce. On jest wspaniały, dzwoni kilka razy dziennie, co piątek jak w zegarku jest u mnie o 19, zawsze z prezentem, kilkadziesiąt razy dziennie słyszę że mnie kocha, a gdy jest daleko mówi że tęskni. Tak więc - kocha mnie na pewno, co do tego nie mam wątpliwości. Ale dlaczego kobiety inaczej przeżywają tęsknotę? Dlaczego faceci nie płaczą gdy odjeżdżają, dlaczego nie wpadają w chandrę? Nie chodzi o to że się czepiam, ale dlaczego oni tak nie tęsknią?

tam ma wodke i dziwki ..Wiec suupper..Nie ma za czym tesknic

bo ktoś musi pracować, gdy ty sobie leżysz w tej chandrze...

mój tęskni i przeżywa, chyba bardziej niż ja...

on sobie tłumaczy, że musi jechac i koniec. Jak zaczne się rozklejac to bedzie mu trudniej to znieść, więc sobie nei pozwala.. poza tym nie przesadzajmy, rozstajecie się na kilka dni, co to by był za facet gdyby zaraz ryczał:O

ja też nie płaczę i nie przeżywam a jestem kobietą:)

mam wtedy wiecej czasu dla siebie, załatwiam zaległe sprawy, nadrabiam zaległe spotkania z prayjaciółmi itd.

Ale bzdury:O.Na tej podstawie możesz pisać tylko o tym egzemlarzu a nie o wszystkich:P.