Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

Gość alicja_84
Ja przeprowadziłam podobna rozmowę tydzień temu, prosiłam żebyśmy spróbowali odbudować związek, też stwierdził że nie ma już siły, chce być sam, że coś w nim pękło i poprosił żebym nie pisała, nie dzwoniła, że tak będzie łatwiej zapomnieć (chyba jemu jest tak łatwiej bo mnie absolutnie nie...) Uszanowałam jego prośbe, milcze, jestem ciekawa czy odezwie się pierwszy, bardzo bym chciała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzoloro90
To jest jakaś masakra. kiedy się rozstawaliśmy poprosilem a raczej powiedziałem jej żeby ni ekontaktowała sie ze mną w żaden sposób. Odezwała się. Powiedzcie mi po jakim czasie warto się spotkać z dziewczyną porozmawiać. u mnie mija prawie miesiąć o tego jak mnie kopnęła. Boję się żę jesli cały czas będędla niej zajęty, ni ebędę miał czasu na rozmowe głupią nawet to ona się zniechęci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jemand
ja po miesiacu wlasnie do niej pojechalem nie umawiajac sie z nia wczesniej.zrobilem jej niespodzianke ktora byla moim zdaniem klapą. wkurzylem sie na nia i jej troche dogadalem.pozniej na gg powiedziala mi ze pomyslala ze moze do siebie wrocimy, ze chciala tego ale pokazalem swoim zachowaniem ze dalej jestem taki sam jak bylem :P juz minely 3 tygodnie od tego spotkania.w poniedzialek mnie wkurzyla i odpisalem na jej ostatniego smsa oschle ze jestem zajety i pozniej nic nie pisalem, olalem ją.wczoraj napisalem w nocy do niej ale teraz to ona mnie olewa i nic nie odpisuje :D hehe.ale to pojebane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie, takie przepychanki odezwać się czy nie, milczeć na złośc, po co? szkoda tracić czasu na takie czekanie, krótka piłka...kochasz mnie? chcesz ze mną być? reszta się ułoży...ludzie nie traćcie czasu jest zbyt cenny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jemand
nom. ale kazda ze stron czeka zeby ta druga osoba tak powiedziala, zaproponowala, zapytala albo wyszla z inicjatywą... kazdy boi sie zaryzykowac i do tego jeszcez moze dochodzic duma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jemand
tylko ta druga osoba nie wie czy to duma czy poprostu ten ktos nie chce wrocic i znow byc razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicja_84
Otóż to, jemand masz całkowitą racje, niewiadomo do końca co ta druga osoba myśli. I co tu robić w takiej sytuacji...? Czemu miłość jest taka trudna? :( Dlaczego ludzie sobie tak komplikują życie...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jemand
pierwszy okazesz uczucia do osoby ktora jeszcze nie wie czego tak naprawde chce a przegrassz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzolero9zero
Szyszka, MI się wydaje że to nie jest tak jak mówisz. Zapytałem bylą wprost czy mnie kocha. Powiedziała że nie wie. Ja na siłę musiałęm wyciągnąc, wydusić z niej to że mnie już nie kocha.Czyli powinienem sobie teorytycznie dać spokoj. Gdyby to było takie proste to super, ,,,ale nie jest. Dlatego trzeba kombinować, dotrzec do drugiej osoby. Z tego co czytam te forum wynika że większość kobiet o których jest mowa, działa na tych samych mechanizmach. Kurde, to już męczy wszystko;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja Ex zadała mi kiedyś najgłupsze pytanie na świecie... \"Kochasz mnie?\" Nie, kurwa nie kocham... nic bardziej idiotycznego. Miłośc nie wyraża się słowem. To tylko układ strun głosowych. Mogę to samo mniej lub bardziej przekonujaco powiedzieć do każdej z Was dziewczyny. Kiedy mi uwierzycie? Kiedy Wam to UDOWODNIĘ. To, co czynimy daje świadectwo naszym uczuciom a nie wyłudzanie zwierzeń i dopytywanie się. Dlatego śmieszą mnie teksty, kiedy ZWŁĄSZCZA Ex partnerzy spotykają się i pytają - \"czy Ty coś jeszcze czujesz?\", albo padają stwierdzenia typu \"Ty mnie dalej kochasz, prawda?\" Kto z Was czytał troszke listy niedostarczone, ten doskonale wie, jak okazać miłość. Jestem przekonany, żę każdy z Was dołożyłby conajmniej 100 następnych dowodów miłości. Ja udowadniałem Jej przez 2,5 roku, że Ją kocham, a Ona wciąż pytała. A kiedy już tą pewność zdobyła, kiedy przeprowadziłem się 700 km od domu, zostawiłem szkołę, znajomych i rodzinę - dała sobie spokój. Dziwne... kobiety starają sie ułożyć sobie faceta, wychować go. Ale kiedy już to zrobią i facet staje się ich \"Ideałem\" - zaczynają się nudzić i zostawiają go. Pamiętajcie - nie odpowiadajcie na podchwytliwe pytania o uczucia, kiedy spotykacie sie ze swoimi Ex. To Was tylko pogrąży w Ich oczach. A co do odzywania się... moim skromnym zdaniem tez powinniśmy przystopować. Oni z nami zerwali, Oni najwyraźniej nie chcą do naszego świata. Odzywając się do nich - ciągle otwieramy im okno albo drzwi i mówimy \"Popatrz chociaż z daleka\"... to ONI muszą zatęsknić a nie my... to oni muszą pukać tak długo, aż rozpierdolą te cholerne drzwi i z powrotem pojawią się w naszym sercu. To tyle, amen:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzolero9zero
Amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jemand
listonosz ... z tym ze nie wszystkie dziewczyny beda takie zeby tyle sie starac.pokaza ze mysla o powrocie ale nie beda sie az tak staraly. moze zasugeruja albo powiedza i beda czekaly na nasz ruch, na to by powoli wspolnymi silami wszystko przywrocic. jesli bedziemy czekac az ona wszystko odbuduje sama i zeby walila w te Twoje przyslowiowe drzwi do serca az padną to mozemy sie nie doczekac.dziewczyna moze pomyslec ze juz jej nie chcemy i plakac w poduszke pozornie udajac twardą .znam bardzo wiele honorowych dziewczyn ktore beda sie wciekaly, plakaly ale sie nie odezwa a beda probowaly zapomniec co po pewnym czasie napewno im sie uda ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jemand
listonosz ... z tym ze nie wszystkie dziewczyny beda takie zeby tyle sie starac.pokaza ze mysla o powrocie ale nie beda sie az tak staraly. moze zasugeruja albo powiedza i beda czekaly na nasz ruch, na to by powoli wspolnymi silami wszystko przywrocic. jesli bedziemy czekac az ona wszystko odbuduje sama i zeby walila w te Twoje przyslowiowe drzwi do serca az padną to mozemy sie nie doczekac.dziewczyna moze pomyslec ze juz jej nie chcemy i plakac w poduszke pozornie udajac twardą .znam bardzo wiele honorowych dziewczyn ktore beda sie wciekaly, plakaly ale sie nie odezwa a beda probowaly zapomniec co po pewnym czasie napewno im sie uda ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jemand
listonosz ze wszystkim sie zgadzam... z tym ze nie wszystkie dziewczyny beda takie zeby tyle sie starac.pokaza ze mysla o powrocie ale nie beda sie az tak staraly. moze zasugeruja albo powiedza i beda czekaly na nasz ruch, na to by powoli wspolnymi silami wszystko przywrocic. jesli bedziemy czekac az ona wszystko odbuduje sama i zeby walila w te Twoje przyslowiowe drzwi do serca az padną to mozemy sie nie doczekac.dziewczyna moze pomyslec ze juz jej nie chcemy i plakac w poduszke pozornie udajac twardą .znam bardzo wiele honorowych dziewczyn ktore beda sie wciekaly, plakaly ale sie nie odezwa a beda probowaly zapomniec co po pewnym czasie napewno im sie uda ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość archi
siemanko listonosz u ciebie bez zmian? my wrucilismy do siebie ale dluga droga przed nami , ona nie moze sie przyzwyczaic do nowego mnie i sie wciaz zastanawia co sie ze mna stalo:) ja jade dalej swoi wuzeczkiem i sie na to nie patrze ale wiesz fajne ucucie znow tulic calowac kochac ta druga osobe ... staramy sie naprawic to co sie stalo a dzieki temu widze ja i ona ze dobrze nam to zrobilo ona zrozumiala ze swiat nie jest taki jak jej sie wydawalo a ja ja sie zmienilem i ona nie moze sie nadziwic :) napisz stary co tam u ciebie chetnie zapoznam sie z lekturka a i pamietaj teraz czekam na ciebie by w koncu we 4 wypic obiecane piwko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jemand
listonosz ze wszystkim sie zgadzam... z tym ze nie wszystkie dziewczyny beda takie zeby tyle sie starac.pokaza ze mysla o powrocie ale nie beda sie az tak staraly. moze zasugeruja albo powiedza i beda czekaly na nasz ruch, na to by powoli wspolnymi silami wszystko przywrocic. jesli bedziemy czekac az ona wszystko odbuduje sama i zeby walila w te Twoje przyslowiowe drzwi do serca az padną to mozemy sie nie doczekac.dziewczyna moze pomyslec ze juz jej nie chcemy i plakac w poduszke pozornie udajac twardą .znam bardzo wiele honorowych dziewczyn ktore beda sie wciekaly, plakaly ale sie nie odezwa a beda probowaly zapomniec co po pewnym czasie napewno im sie uda ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ARCHI Zazdrość to fatalne uczucie, ale tyko to teraz czuję czytając Twoje wpisy:) Ale też i szczęście, bo skoro Tobie się udalo, to być może z nas widzi już światełko w tunelu. U mnie po staremu. Moja Ex jest twarda i nieustępliwa i prawdę mówiąc zaczynam zastanawiać się, czy jest sens wierzyć w nas, bo skoro znów bedzie jak było ( a nie do końca było dobrze), to czy wart tracić czas? Nie wiem, ale czuje, że to się nie odrodzi. Najlepsze na koniec - Jej siostra chce się do mnie wprowadzic bo ma dość Jej i rodziców.Zarabia kasę i chce dokładać się do opłat za mieszkanie. A że mieszkam sam w 90 metrowym 3 pokojowym mieszkaniu, to miejesce zawsze się znajdzie:) Jak myślisz, zgodzić się? :) JEMAND Masz rację, czasem bedą płakać w poduszkę ale nie złamią się i nie zrobią tego, co kobieta powinna zrobić - przyjsć i bez słowa wtulić się mocno w nasze ramiona. Moja Ex śpi z miskiem, którego Jej kiedyś dałem... czy to już oznaka tego żę się łamie? Nie wiem, ale powiem jedno - jeśli bnędą na tyle silne, że nie zrobią pierwszego, drugiego i każdego następnego kroku teraz, to nie zrobiągo nigdy. Zwłąszcza, kiedy będą w związku a związek zacznie się psuć. Będą tak samo bierne jak teraz. Nic ich to nei nauczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zunie
Listonosz Jesteś bardzo mądrym mężczyzną. I mówi Ci to kobita z pewnością dużo, dużo starsza. Życie jednak pisze rózne scenariusze. Cholera, właśnie. Miałam ponad 20 lat męża. Wzięłam z nim rozwód. Byłam chora i nie wiedziałam o tym i moje decyzje były podejmowane nie do końca zgodnie z moim sumieniem. Byłam wtedy bardzo roztrzeopana emocjonalnie... ale stało się. Mój były mąż zawsze miał bardzo cięzki charakter. Do jego ulubionych zajęć należało nieodzywanie się, które zreszta stało sie powodem kryzysu i tego strasznego wydarzenia, którym był rozwód. Przez ponad dwa lata po, nie utrzymywaliśmy żadnego kontaktu. Ja zajęłam się pracą, aż do bólu, żeby nie myśleć... ale, no właśnie - człowiek sam siebie nie oszuka. Wszystko wróciło i to ze zdwojoną siłą. Ból, rozpacz, tęsknota. Oboje nie ułożyliśmy sobie życia. Może, jakieś drobne romanse. On dwa lata temu wyjechał na zachód do pracy. Przed wyjazdem zadzwoniłam do niego.... I tak sie jakoś kleciło .... sms-y, telefony, kłótnie, jego przyjazdy, spotkania..... a od trzech miesięcy cisza. Wiem, że wraca do Polski na wiosnę. Próbowałam wszystkiego. Prosiłam, tłumaczyłam, mówiłam jak bardzo tęsknię. Nigdy jednak tak do końca nie rozmawialiśmy o nas. Nigdy też nie powiedział mi definitywnie, że nie ma mowy o jakich lowiek powrotach, ale też niczego nie obiecał. A teraz poprostu milczy. A ja ciągle tęsknie, kocham i budzę sie i zasypiam z myślą o nim. I co z tym fantem zrobić ??? Jak mam rozwalić te drzwi ?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ZUNIE Nie chcę wyjść na tego, co wszystko o związkach wie - gdyby tak było, sam nie siedziałbym na tym forum tylko spał teraz przy swojej Dziewczynie. CO widzę u Ciebie? Faktycznie Twój mąż ma trudny charakter. Rozumiem, że masz lepsze i gorsze okresy, ale nie powinny one wpływać na częstotliwość odzywania się do Niego. Wiesz przecież, że jeśli w chwili słabości zadzwonisz, to wylejesz na niego całą tęsknotę, żal, smutek i zaczniesz drążyć temat powrotu. A to jest męczące do momentu, póki ta druga strona sama nie przekona się, że popełniła błąd. DO tego czasu takimi wyznaniami tylko go zniecheciesz i odstraszysz. Wiesz, czym może być spowodowana jego cisza? Właśnie obawą i niechęcią wysłuchiwania Ciebie i Twojego \"skomlenia\" o reaktywację związku. Dlatego milczy. Twoim celem jest przekonać go, że potrafisz z nim rozmawiać całkowicie na luzie nawet, jeśli w środku Twoje serce wyrywa się do Niego LUB nie odzywać się wcale. Masz rację - serca nie oszukasz, ale każdy dojrzewa w sowim czasie. Ja swojej Ex wysłałem ostatniego smsa o tresći: \"Oboje jestesmy pewni, że to TEN mężczyzna. Tylko nie TA Kobieta. Jeszcze...\" Rozumiesz, prawda? A drzwi do Twojego serca on musi robić, a nie Ty. I zrobi to tylko wtedy, kiedy przekona się, zę są one zamknięte. Kiedy się przekona? Kiedy nie będzie słyszał żadnego głosu zachęcającego go do powrotu do Ciebie. Liczę na Ciebie i mam nadzieję, że On się jeszcze zmieni. Faceci czasem są trudniejsi od Kobiet - bo mało mówią. Kobieta wypłacze się przyjaciółce albo będzie gadać jak najęta i prędzej czy później osiągnie jakiś kompromis, a facet... sama wiesz... pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ZUNIE Nie chcę wyjść na tego, co wszystko o związkach wie - gdyby tak było, sam nie siedziałbym na tym forum tylko spał teraz przy swojej Dziewczynie. CO widzę u Ciebie? Faktycznie Twój mąż ma trudny charakter. Rozumiem, że masz lepsze i gorsze okresy, ale nie powinny one wpływać na częstotliwość odzywania się do Niego. Wiesz przecież, że jeśli w chwili słabości zadzwonisz, to wylejesz na niego całą tęsknotę, żal, smutek i zaczniesz drążyć temat powrotu. A to jest męczące do momentu, póki ta druga strona sama nie przekona się, że popełniła błąd. DO tego czasu takimi wyznaniami tylko go zniecheciesz i odstraszysz. Wiesz, czym może być spowodowana jego cisza? Właśnie obawą i niechęcią wysłuchiwania Ciebie i Twojego \"skomlenia\" o reaktywację związku. Dlatego milczy. Twoim celem jest przekonać go, że potrafisz z nim rozmawiać całkowicie na luzie nawet, jeśli w środku Twoje serce wyrywa się do Niego LUB nie odzywać się wcale. Masz rację - serca nie oszukasz, ale każdy dojrzewa w sowim czasie. Ja swojej Ex wysłałem ostatniego smsa o tresći: \"Oboje jestesmy pewni, że to TEN mężczyzna. Tylko nie TA Kobieta. Jeszcze...\" Rozumiesz, prawda? A drzwi do Twojego serca on musi robić, a nie Ty. I zrobi to tylko wtedy, kiedy przekona się, zę są one zamknięte. Kiedy się przekona? Kiedy nie będzie słyszał żadnego głosu zachęcającego go do powrotu do Ciebie. Liczę na Ciebie i mam nadzieję, że On się jeszcze zmieni. Faceci czasem są trudniejsi od Kobiet - bo mało mówią. Kobieta wypłacze się przyjaciółce albo będzie gadać jak najęta i prędzej czy później osiągnie jakiś kompromis, a facet... sama wiesz... pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie, dziwi mnie czasem stwierdzenie, że nasi Partnerzy MUSZĄ się "wyszaleć", spróbować życia, posmakować go całego włącznie z tymi ciemnymi stronami. Dziwi mnie to, bo ani ja, ani większosć ludzi, których znam dokoła, wychodzą z założenia, że kiedy mają stałego partnera, to nic im więcej nie trzeba. Ci ludzie są w związkach po 10 lat (oczywiście są to już małżeństwa) ale często jest tak, że poznali się, kiedy byli bardzo młodzi. Przykład (jeden z wielu) - moja koleżanka z dzieciństwa w wieku 15 lat poznała chłopaka. On miał lat 21. Są ze sobą do teraz. Ona ma 24 lata, on już 30. Od roku są po ślubie, teraz starają się o dziecko. Zawsze powtarzali oboje - nieważne, ilu potencjalnych partnerów tracisz i jak bardzo hermetyzujesz się w swoim świecie będąc przez całe życie z jednym człowiekiem. Jeśli On daje Ci poczucie bezpieczeństwa, oparcie, zaufanie i miłość - jeśli codziennie widzisz, żę Ona na nowo się o Ciebie stara, podrywa Cię i szaleje na Twoim punkcie - trzymaj się go. Podobno Kobiety potrafią doskonale wyczuć, kiedy facetowi chodzi po prostu o sex a kiedy naprawdę kocha. Nie rozumiem więc związków które rozpadają się, bo "coś nie gra". Nie grać może po kilku miesiącach, ale nie po latach. Śmieszy mnie tłumaczenie, że potrzeba "przestrzeni" i tego typu bzdetów. Czy to naprawdę takie ważne? Czy to konieczność? Skoro w związku jest dobrze, to skąd ta cholerna potrzeba utrudniania sobie życia? Świat chyba dzieli się na tych, co to MUSZĄ spróbować i na tych, co nie muszą. Mam wielu znajomych o podobnych przekonaniach. Skoro jest dobrze, to po co komplikować i ryzykować? Niestety w naturze musi być równowaga i w nagrodę za ich "konserwatywne" i dziewicze poglądy trafia im się taka Pokahontas z plemienia MUSI. No więc Ona generalnie różni się od nich tym, że musi. I już. A Oni staja na głowie, żeby nie musiała. Co się dzieje dalej? Dobrze wiecie... Ludzka głupota i ryzyko nie znają granic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LISTONOSZ Z ostatnim akapitem zgadzam się w 100%. Na przykład w moim przypadku po 8 latach stwierdził, że nie będzie ze mną szczęśliwy. Rozumiesz coś z tego? To albo wcześniej nie był i przez cały czas się męczył lub teraz coś sobie wmówił i trzyma się tego. Wczoraj miał np opis na gg \"heart of darkness ... nvm\", pierwszy taki opis od czasu gdy odszedł. Nie wiem jak mam go rozumieć i do kogo jest skierowany ale od wczoraj zrobiło mi się jakoś lepiej. Chociaż chyba nie powinnam się cieszyć bo później zderzenie z rzeczywistością może być jeszcze boleśniejsze. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Razor_18
pisze do was bo mam problem. Jakiś czas temu rzuciła mnie dziewczyna... Byłem dupkiem, i to strasznym, dopiero kiedy zerwała ze mną zerwała walnąłem sie w łeb i powiedziałem sobie: "ty debilu, wiesz co straciłeś?" Od tego czasu wciąż o niej myśle codziennie, w każdym momencie dnia tylko o niej. próbowałem wiele razy dać sobie z nią spokój ale nie moge, nawet przestałem sie na jakiś czas odzywać do niej, myślałem że mi przejdzie, ale nie moge przestać jej kochać... Zanim zerwała byłem skończonym idiotą bo ciągle sie o coś kłóciliśmy, byłem nudziarzem, cały czas ją idealizowałem, kupowałem jej wszystko... Ale zmieniłem sie , jestem innym człowiekiem, nie jestem taki jak kiedyś... Gdyby wróciła to nie byłbym już taki głupi bo wiem jakim być dla kobiet. Ostatnio całymi dniami pisze z nią, super nam sie gada, sama pisała mi że gada sie za mną lepiej niż kiedyś, że jestem super przyjacielem, że cieszy sie że nadal utrzymujemy kontakt... Ale ja nadal chciałbym być z nią, nie wiem jak to zrobić...Spytałem ją o spotkanie ale ona odpisała że może przyjść ale z koleżanką i to w dodatku z tą której nie lubie i która nie lubi mnie. Nie wiem już jak mam sie starać, co robić.. Więc prosze cie, POMÓŻCIE MI...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jemand
w moim przypadku wszystko juz skonczone... game over... koniec pierdolenia glodnych kawalkow. za kazde takie slowa ja rozliczylem, moze nie powinienem ale juz mnie to kurwa nudzi, ta ciagla jebana gra... wczesniej taki mi rzeczy pierdolila, ze zrobila by wszystko by przywrocic to co bylo, ze strasznie teskni za mna itd (jakis tydzien temu)a wczoraj mowila mi ze kocha kolesia z ktorym byla przede mna, mowi ze kocha go chyba od zawsze i ze jej droga prowadzi tylko do niego ale sobie go juz darowala. mowi ze goscia kocha ale on sie zmienil i ona sie go boi i ze juz nie jest taki jak kiedys. wiec kurwa kochala go takiego jakim byl kiedys a teraz juz taki nie jest.... a ja przypomnialem jej jak mowila mi ze ma go w dupie, ze ja jestem jej najwiekszym szczesciem i ze mnie kocha itd i zapytalem kogo ona oszukuje.powiedziala ze sama siebie. ona sama nie ma pojecia co czuje, do kogo i czego chce. w piatek tydzien temu bylem u niej i bylo slodko i bardzo milo. wczoraj tez bylem u niej i nawet nie chciala zeby sie przytulac.co jest do kurwy nędzy?! jeszcze jej przypomne kilka sytuacji i powiem zeby szukala dalej szczescia, bo pociag (ze mna w srodku) juz odjechal... przykre kurwa bo nie moge bez niej, dziala na mnie tak jak kiedys. tylko przy niej czuje sie jakbym potrafil latac... zycie jest zajebiste :D kurwa jego w dupe pierdolona mać... (sorry za wulgaryzmy)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jemand
poza tym jej matka zabronila sie jej ze mna spotykac... wczoraj zabronila jej sie ze mna spotkac ale mnie to jebalo i tak przyjechalem. zajebiscie mnie nie lubi, dopiero sie tego doiwedzialem, a pokazywala mi i mowila ze bardzo mnie lubi itd... no śmiech na sali. wczorajszy dzien byl pełen zajebistych niespodzianek hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zunie
LISTONOSZ Może i o związkach wiesz niewiele, ale jesteś mezczyzną i myślisz takimiz kategoriami i nadto bardziej mężczyzn rozumiesz. I to jest ważne w takiej wymianie poglądów i niezrozumiałości. Jestem Ci wdzieczna za Twoją wypowiedź, bo patrzysz właśnie tak jak mężczyzna i o to mi chodzi. Może masz rację, że za bardzo przez ten czas próbowałam "skomleć" (i słusznie to określiłeś), ale z mojego punktu widzenia za wiele czasu straciliśmy, by w tej chwili prowadzić jakąś gre. Nie chce pisać o szczegółach, bo nie chce też być rozpoznawalna na tym forum. Wydaje mi się, ze żyjąc z kims ponad 20 lat, bez zdrad, i innych patologii nie można tak ot, poprostu odciąć sie od przeszłości, od syna, od wszystkiego. Nie sądzę, aby to nieodzywanie się przyniosło dobry skutek, bo przecież milcząc człowiek oddala się od siebie, bądź też cierpi ( w moim przypadku). Mam 50 lat i nie jestem od prawie 5 lat gotowa na żaden inny związek. Nie potrafię sobie nawet tego wyobrazić, pomimo,że to ja podałam o rozwód.Dużo czynników sie na to złożyło, ale stało sie i chce to naprawić!!!!! Listonosz, wiem, że po naszym rozwodzie z kimś się spotykał, ale nie zamieszkał razem. Teraz wiem, że od dłuższego czasu ten "związek" nie istnieje. Może (?) właśnie dlatego, ze się odezwałam. A może jest takim przeraźliwym egoistą? Zawsze omijał wszystkie problemy szerokim łukiem. Nawt kiedy 3 miesiące temu zdarzyła sie w rodzinie tragedia, nawet nie pryjechał, choc wiem, że dla chcącego nie ma nić trudnego. Ale właśnie od tego czasu jakby "piorun strzelił w rabarbar" - milczy. Listonosz, wiem, że go strasznie kocham i nie za coś, ale mimo wszystko. I co? mam wsiąść w samolot czy autobus i znaleźć się oko w oko z nim i powiedzieć - Wracaj do domu !!! Sił mi czasem brakuje, cierpliwości i najgorsze jest to, że ciągle szukam sobie przedziwnych zajęć, żeby nie siedzieć w domu i myśleć. Nawet zaczęłam się uczyć. Śmieszne, no nie ? Stara baba w ławce.....i jeszce mam dodatkową pracę. I przy tym wszystkim czas na myslenie. Cholera by to wzięła. Jest w każdej minucie mojego dnia i nocy... A może ja poprostu jestem nienormalna???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zunie
LISTONOSZ, napisz proszę, działasz jak balsam na zdruzgostaną duszę. Nie zostawiaj nas, tym bardziej, że( wydaje mi się) jesteś osobą dojrzałą i mądrą na swój sposób. Nie zostawiaj mnie.... Proszę odpisz mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak długo można walczyć? W którym momencie się poddać? Jeżeli jest się pewnym, że bez tej Osoby nie da się oddychać a Osoba ta nie daje żadnych nadziei, tylko otwarcie mówi, że to koniec? Jeżeli się wie, że ktoś kochał jeszcze całkiem niedawno do szaleństwa (jest się tego pewnym), czy jest możliwe żeby całkiem przestał? Jeżeli to zawsze ta druga Osoba się starała i teraz doszła do wniosku, że to nie ma sensu a ja zrozumiałam, że nie mogę bez Niego żyć. Czy powinnam walczyć nawet jeżeli szans prawie brak? Nawet jak uderza się głową w mur i ma się świadomość, że tego muru może się już nie dać przebić a jedynie można się jeszcze bardziej poturbować? Dużo pytań. Ja będę próbowała, bo warto, bo KOCHAM, bo mi zależy. Kiedy dam za wygraną? nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kbks
żaba 1982 Ja też staram się odpowiedzieć na te pytana, które tutaj zadałaś, myśle ze to sprawa indywidualna, ja też kocham tak bardzo, że stram się walczyć, co z tego, że zostawiła mnie już drugi raz??? jak ja mimo tego dalej kocham, i nie mogę sobię wyobrazić życia bez A.:( 6 lat to taki kawał czasu, że ciężko jest się pozbyć jej z głowy, kurcze to już trwa prawie 2 miesiące, A. mysli oinnych facetach, albo z jakimś już jest, a ja żyje nadzieją, jakie to ślepe jest...Jakie to ślepe jest kochać kogoś, mimo tego, że zostałem porzucony dla kogoś innego...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×