Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

Gość MALA26
najgorzej to jest jakos to sobie ulozyc, przetlumaczyc dlaczego tak sie stalo.dlaczego ktos komu sie tyle poswiecilo, tyle sie dalo tak postapil. przeciez kochal i to bardzo a teraz traktuje jak obca osobe. raptem czas spedzony razem przestal miec dla niego jakiekolwiek znaczenie a my juz k...wa nie istniejemy. tak mu ufalam, wierzylam tylko jemu o on najnormalniej w swiecie to zlal. ale mimo tego wszystkiego, gdyby powiedzial choc slowo wrocilabym bez mrugnecia okiem, bez zadnego ale....Kocham Cie i nic wiecej sie nie liczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MALA26 Ja też wróciłabym bez żadnych pytań, bez wyjaśnień, bo bez Niego wszystko jest do d***y. Trzeba czekać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żaba1982 MALA26 Nie potrafimy tak naprawdę zapomnieć, bo cały czas nosimy nadzieje i każdy który ma problem na tym forum nosi ją w sercu, że może jednak coś się zmieni i to ona nam nie pozwala tak zapomnieć… jest jeszcze jedna sprawa do której może ciężko jest się przyznać… żal do partnerów mamy za to, że potrafią być „niby” szczęśliwi bez Nas i zastanawiamy się dlaczego skoro to „niby” my byliśmy ich jedynym szczęściem z którym chcieli spędzić całe życie… dlatego musimy pokazać że potrafimy być bez nich szczęśliwi i to może im troszkę podciąć skrzydła co się stało że jesteśmy szczęśliwi i to nie oni sprawili ten stan i sytuacja może się odwrócić… Teraz na pewno każdy rozumie, że nadzieja umiera ostatnia… boimy się ją wyrzucić z siebie bo to mogłoby oznaczać koniec… a czy my tego naprawdę chcemy??? Każdy nasz przypadek jest inny, bo ludzie są inni, ale mamy wiele wspólnego ze sobą!!! To co pomogło jednym może na pewno pomóc innym a na pewno nie zaszkodzić bo i tak jesteśmy bez swoich połówek a więc co mam do stracenia – chyba tak naprawdę NIC!!! Trzymajcie się!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość snoopy85
star_dust jest to bardzo ciekawe i przede wszystkim mądre co napisałeś ale nie wiem jak w innych przypadkach ja poprostu nie mógłbym tego zrobić. Poprostu nie potrafie pokazać jej, że jestem szczęśliwy. Samego siebie nie będe oszukiwał. Chciałbym, żeby ta kobieta wróciła do mnie na zawsze.....Człowiek zaczyna doceniać jak coś stracił. Ale jak to powedział ktoś mądry "Nie błądzić będąc człowiekiem, znaczy nie żyć". Kocham i będe kochał. Dzięki, że jest takie forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
snoopy85 Zastanów się czy nie mógłbyś czy nie chciałbyś!!?? Czasami żeby sobie z tym wszystkim poradzić trzeba jakoś oszukać siebie, żeby wszystko sobie poukładać i popatrzeć trzeźwo na sytuacje… Ja też bym chciał żeby moja Ex wróciła i żebyśmy już na zawsze utworzyli na nowo zaje..ta parę… ale naprawdę nic nie poradzimy jeżeli one tego nie zechcą… uczuć nie można kupić ani wymusić… w mojej sytuacji chce się spotkać z ex bo tak naprawdę cały czas jestem zawieszony i Ona dalej naprawdę nie wie co ma zrobić, a Ja żyję ogromną nadzieją… zawsze tak jest że człowiek jak coś straci to uświadamia sobie ile to dla niego znaczyło… nikt Ci nie zabroni jej kochać, ale spróbuj nauczyć się żyć z myślą że może jej już nigdy nie być i staraj się żyć normalnie w tym nienormalnym życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
STAR_DUST, ŻABA1982,SNOOPY85,MALA26 i inni...:) STAR,faktycznie mogłeś nic nie pisać:P Wiem, że najgorzej sjest się powstrzymać od telefonów i smsów, ale zobaczcie, co robimy... odmierzając kolejne minuty (które są dla nas wiecznością) bez głosu albo słów naszych Ex tak naprawdę zabijamy siebie. Wiem, że to teraz trudne do zrozumienia, bo boli, bo o niczym innym nie jestesmy w stanie świadomie pomyśleć. ALE ZABIJAMY SIEBI DO CHUJA WAFLA. Czy to logiczne? NIE!!! Sytuacja jest o tyle paranoidalna, że dzowniąc i pisząc podcinamy sobie kolejne żyły.nie wiem, czy dacie radę (ja spróbowałem i udało mi się w pewnym sensie), ale postawcie się w ich sytuacji. Potrzebujecie czasu, żeby odetchnąć (wiem, że to głupio brzmi na tym forum:P), potrzebujecie czasu na zastanowienie się, na spojrzenie na związek z innej perspektywy. Nie twierdzę, że to, co Oni nam zrobili jest dobre, ale najwyraźniej, coś było nie tak. Z ich strony, z naszej, ze wspólnej... A teraz pomyślcie, że Wy potrzebujecie takiego oddechu i spokojnie prosicie o to partnera. Że musicie się rozstać, że musicie się upewnić. Bo wiecie już, jak jest z Nim, ale nie wiecie jak jest BEZ NIEGO. To wredna ciekawość, ale jednak... a teraz finał - partner zamiast spełnić waszą prośbę, molestuje Was telefonami, błaganiem, łzami, smsami, gg i innymi pierdołami, tylko po to, żeby WYMUSIĆ na Was powrót. Wrócilibyście gdyby ktoś na Was to wymuszał? WRÓC BO PŁACZĘ, BO CIERPIĘ, BO JESTEM ZŁY (ZŁA), BO KOCHAM. Nawet jeśli to do nich trafia, to nie okaża nam tego, bo są tak samo święcie przekonani o swoich racjach, jak my o tym, że jednak powinniśmy być razem. Tak samo, jak nas nikt nie przekona co do tego, że związek sie rozpadł, tak samo nie przekonamy ich, że ten związek nalezy kontynuować. Co więc mamy zrobić? Jeśli kochamy, to spełnimy ich prośbę, bo nic innego nie możemy zrobić. Po jakimś czasie nie będzie my mieli siły na płacz, nasze rachunki za smsy i rozmowy osiągną katastrofalne ceny, a my będziemy zmęczeni bezsensowną walką. Dojdziemy do wniosku, że nadal kochamy, ale schowamy tą miłość do serca i nie będziemy przelewać jej na \"nasz ideał\". Zacznie się milczenie Z NASZEJ STRONY. Może w to nie wierzycie, ale to możliwe. Okres złości, nienawiści połączony z bólem, smutkiem, pustką i tęsknotą, ale okres ciszy. Złość sprawi, że nie będziecie chcieli pisać, myśleć, widzieć się na ulicy (dziwne, ale to dość przyjemny czas, bo przynajmniej serce odpoczywa:)). A kiedy nie będziecie się odzywać i dawać znaku życia, kiedy nie będziecie bywać w tych samych miejscach, a zajmiecie się sobą... w przeciągu kilku tygodni pojawią się wokół Was nowe osoby. Umówcie się, tylko po to, żeby pogadać o pierdołach, albo po prostu zjeść w Waszej ulubionej restauracji z kimś innym. Danie smakuje wtedy inaczej. Ja zamawiam ulubione danie mojej Ex (i swoje przy okazji też) i nawet nie mówię dziewczynie, z którą własnie jem, że nawet z tą cholerną sałatą, czy mięsem wiążę sentyment... po co? Ona tego nie zrozumie, a tylko zepsuję nam obojgu humor. Niech nasi Ex zobaczą nas z nowymi \"partnerami\", nawet jeśli to tyko koleżanka/kolega. Tym lepiej, bo zaczną myśleć, co ich z nami łączy, jak długo się znamy i ile razy juz się spotkaliśmy. A wtedy jest największa szansa na to, że jesli cokolwiek jeszcze do nas czują 0 zaczną szukać kontaktu i wypytywyać po cichu o osoby, z którymi nas widują. jesli zaczniemy umawiać się z innymi to znaqczy, że nasze serce jest już w lepszym stanie i zaczynamy racjonalnie mysleć. A wtedy sami tak naprawdę dojdziemy do wniosku, czy warto jest czekać i walczyć, czy skupić się na Tej (na Tym), z którym własnie wcinamy smaczny posiłek:) Liczę na Was, wiem, że każdemu z nas się uda. Ja tez nad tym pracuję i powiem Wam, że efekty są rewelacyjne. Najtrudniej jest się przełamać i pilnować się, aby pewnych tematów nie poruszać, ale po kilku niezobowiązujących spotkaniach to będzie łatwizna:) To kwestia około 10 tygodni... gwarantuję:) Wiecie co? NIE WIERZĘ, ŻE TO NAPISAŁEM :) Chyba naprawdę już czuję się trochę lepiej, a skoro mi się udało, to i Wam się uda. trzymam kciuki i pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LISTONOSZ Coś podejrzanie zawiało optymizmem :) ale pewnie w niektórych kwestiach masz rację. Jeżeli chodzi o męczenie swoja osobą to jestem pewna, że masz rację. Jeżeli ciągle się odzywamy to Oni nawet nie mają okazji zatęsknić, bo jak skoro ciągle jesteśmy. Tylko męczymy Ich swoją osobą i ich złość, gorycz i inne uczucia tylko się wzmagają, na naszą niekorzyść oczywiście. Jak mają poczuć, że bez nas wcale nie jest Im lepiej, jak nie dajemy Im na to szansy. Ale to trzeba sobie samemu powtarzać bardzo często, że jeżeli będziemy się narzucać swoją osobą to nic dobrego z tego nie wyjdzie. Oni sami muszą zmienić zdanie nasza prosząca zapłakana twarz nic nie zmieni. Kontakt telefoniczny to najgorszy z możliwych, dzwoniąc nie widzimy się, wtedy zazwyczaj słyszy się najgorsze słowa. Wtedy człowiek zazwyczaj ma mniejsze \"hamulce\". Wiem to z doświadczenia przez telefon nie usłyszałam najlepszych rzeczy ale gdy do Niego poszłam nie umiał już tego wszystkiego powiedzieć, było widać że też cierpi. Dlatego ja z dzwonienia już dawno zrezygnowałam. Teraz ogólnie staram się milczeć całkowicie. Co do zajęcia się sobą z tym jest największy problem może dlatego, że to dopiero albo aż 37 dzień gdy odszedł. Ja nie potrafię być na Niego zła. Wiem, że sama sobie na to zasłużyłam bo większą winę za to co jest teraz ponoszę ja. Dopiero teraz zaczęłam dostrzegać ile razy go raniłam, ile razy sama aż prosiłam się o to co jest teraz. Wcześniej nawet nie zwróciłam na to uwagi, teraz wiem ile złego zrobiłam nie do końca świadomie. Wiele krzywd wyrządziłam świadomie nawet za nie, nie przepraszając. Teraz wiem gdzie popełniałam błędy i co nigdy nie powinno mieć miejsca wiem, że jeżeli dostane szansę to jej nie zmarnuje. Wiem co zrobić żeby Nasz związek był lepszy, żeby On był szczęśliwy. Czy będę miała szansę? - tego nie wiem. Najbardziej się boję tego, że znajdzie sobie inną kobietę i wtedy moje szanse spadną prawie do 0 :( dopóki jest sam zawsze jest nadzieja. Przecież ja nie jestem kimś wyjątkowym, chociaż dla Niego zawsze byłam ale spiep***łam to koncertowo. Mam nadzieję, że jestem jeszcze w Jego sercu i to uczucie wróci, jak przejdzie Mu złość na mnie i dopuści do głosu serce a nie rozum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LISTONOSZ Wiem do czego zmierzasz, ale… (nasze ulubione słowo) Ja już nie muszę szukać kontaktu, nie płaczę, nie błagam, nie dzwonie non-stop i nie wysyłam setki smsów (chociaż ku...sko mi na tym zależy, że czasami lałem się po łapach żeby nie brać tel i nie pisać albo nie dzwonić – mimo iż bardzo ja kocham) czekam po prostu aż ona się odezwie… słuchaj LISTONOSZ ona chyba naprawdę myśli o powrocie, ale nie ma chyba odwagi… jak się spotykamy to sobie wspominamy te wszystkie wspaniałe chwile i to jakbyśmy chcieli wszystko odbudować zaplanować sobie to…. Minęło 4 miesiące od naszego rozstania i w niej rozpętała się burza… nie potrafi o mnie zapomnieć a dzisiaj mi powiedziała że zawsze jak się spotykamy to czuje takie dziwne uczucie – wiesz o co chodzi :p zresztą Ja czuję to samo :p jeżeli za tym wszystkim pójdą czyny to już będę się cieszył… ale macie racje musimy to zostawić czasowi żeby nasi byli sobie uświadomili że popełnili może błąd i że warto ratować to co było najpiękniejsze między nami!!!! Widzicie kochani my to wiemy a oni dopiero muszą do tego dojść, dorosnąć… setki smsów, tel i nachodzenia nic nie pomogą!!! Sam to przerabiałem… walczyłem jak lew i nic… kiedy się odsunąłem wtedy dopiero dałem jej do zrozumienia że może mnie stracić… bo dopóki cały czas jesteśmy obok to oni nie mają czasu zatęsknić bo maja nas na każdym kroku… czas albo wszystko naprawi albo wszystko zniszczy… TO WSZYSTKO ZALEŻY OD SIŁY UCZUCIA JAKIE NAS ŁĄCZYŁO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I JAKIE NADAL NAS ŁĄCZY!!! BO TO NA NIM POWINNIŚMY BAZOWAĆ PRZY PRÓBIE ODBUDOWANIA WSZYSTKIEGO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A kiedy nasz ukochany czlowiek obsypuje oskarzeniami, traktuje jak smiecia, przekreca fakty i robi z nas kogos niezrownowazonego psychicznie?udaje wobec innych ze jest super w porzadku a tylko my wiemy jak bylo? jak to zniesc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość archi
listonosz co tam slychowac? jak zyjesz daj znac:) moja sie powoli spowrotem wprowadza :) jest zaszokowana moimi zmianami i tym jak sie zachowuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asasassasasas
archi A jak się zachowujesz? Co to za zmiany? Chyba zgubiłem się w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ZABA1982 Wiesz, to nie optymizm, to raczej pewien stopień realizmu, desperacji \"zmęczenia materiału\". Nie mam siły myśleć o tym, jak mi źle i ciężko, więc staram się o tym nie mysleć:) Wiesz, najgorsze jest to, że oni musza sobie kogoś znaleźć. Tego życzę Twojemu Ex i mojej Ex i tym wszystkim ,którzy nas zranili. Zyczę, aby byli z kimś innym. i to nie raz, a kilak razy. niech będą szczęśliwi, albo niech im się wydaje, że są. Po 3-4 miesiącach, po pół roku opadna różowe okulary, zacznie się życie dniem codziennym i wtedy tak naprawdę wyjdzie, czy są tak bardzo szcżęsliwi, jak im się wydawało. niech wejdą w kilka takich związków, porównają, ale powiem Ci, że jeśli byliście dla siebie pierwszymi partnerami, to jesteś na wygranej pozycji - bo On będzie zawsze i każdą porównywał do Ciebie:) STAR_DUST Nie wiesz o czym Ona mysli, może bada sytuację... może patrzy, jak bardzo samodzielny się stałeś albo, jakie ma jeszcze szanse. A wiesz, że im mniejsze ma szanse, tym bardziej bedzie się o Ciebie starać? Tym bardziej będzie walczyć? Dziwne to, ale prawdziwe;) Zresztą na pewno masz książkę, którą niedawno rozprowadzał DARKO, a jesli nie masz to daj swojego maila - wyślę Ci i tam na końcu jest rozdział o tym, jak się zachować i jak odzyskać straconą miłość. Naprawdę dużo cennych wskazówek:) MILOMILO Jak to znieść? Odciąć się radykalnie, żeby ochłonął... nie zwracać uwagi na to, co mówi. Przemęczyć się przez miesiąc, aż mu trochę ulży. W pewnym momencie bedzie mu głupio za to, co robił i mówił. Jestem prawie pewny, że za jakiś czas będzie chciał się spotkać choćby tylko po to, aby przeprosić i porozmawiać:) ARCHI Witaj:) Życie jak życie... z dnia na dzień, tyle tylko, że już nie odliczam dni, zacząłem umawiać się z innymi Kobietami i co najlepsze - JEJ SIOSTRA ZACZYNA TRAKTOWAĆ MNIE JAK POTENCJALNEGO KANDYDATA NA FACETA mimo, że wczesniej traktowalismy się prawie jak rodzeństwo - byliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. To w wielkim skrócie - Moda na sukces:) Moja Ex nie odzywa się do mnie od kiedy zerwalismy, średnio 1 na 2-3 tygodnie miniemy się gdzieś w mieście z niezdarnym \"cześć i słodkim usmieszkiem\" i moim niedbałym wyciągnięciem ręki w Jej kierunku na znak, że Ją zauważyłem. Twoja się wprowadza gdzie? Do serca, czy do mieszkania?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przestałam nosić telefon wiem głupi pomysł ale sposób dobry jak każdy inny przynajmniej nie mam z czego dzwonić, pisać. Telefon jest wyłączony całkowicie. Przychodzę do domu włączyłam telefon a tu nieodebrane połączenia, dzwonił. Chwilę się zastanawiam ale oddzwaniam, zapytał o jakąś pierdołę dla kolegi udzieliłam informacji, chwilkę pogadaliśmy całkiem normalnie, wszyscy żyją nikt nie padł trupem. Zero o tym co się dzieje, rzeczowa rozmowa, zero płaczu, proszenia chociaż głos mi na początku drżał ale przeżyłam. Staram się nie myśleć po co dzwonił i że dzwonił, bo z tego myślenia nic dobrego nie wyjdzie, nie chce robić sobie nadziei, że to coś znaczyło bo pewnie nie znaczyło. Będę się trzymała dalej tego, że mnie nie ma :) pierwsza nie robię żadnego ruchu. LISTONOSZ On jest takim człowiekiem, że jeżeli z kimś już będzie to dlatego, że się zakochał a jeżeli się zakocha tak jak był zakochany we mnie, to wszelkie moje szanse się skończą, tyle na ten temat. Tak On był pierwszy dla mnie a ja dla Niego w każdym tego słowa znaczeniu :) Dziś miałam jakiś ciężki dzień, ciągle mi się chciało płakać. Teraz pójdę sobie na rower jest taka piękna pogoda :) Trzymaj się Pozdrawiam i nie myślmy tyle :) wiem to trudne sama nie mogę przestać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Listonosz To co sie stało już sie nie odstanie teraz jakoś potrafię normalnie funkcjonować ale brakuje mi jej. Spotykam sie z różnymi dziewczynami lecz wciąż mesle o ex sadze, że to tak szybko nie przejdzie i na długo pozostanie w pamięci bo każda następna będę do niej porównywał i tak sie właśnie dzieje, ciężko jest teraz byc z kimś innym - trochę mnie to przeraza, że nie potrafię o niej zapomnieć aby od nowa układać to życie. Widzisz tak bardzo je kochaliśmy, że to wciąż w nas tkwi i jeszcze bardzo długo będziemy sie z tym borykać. Latka uciekają i zaczynam myśleć o jakimś poważnym związku bo to pomaga w trudnych chwilach a nikt nie chce byc sam to nie w naszej naturze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olga86
star_dust Tylko,ze on twierdzi,że mnie nie kocha:-( Niech da mi już spokój skoro jest taki szczęśliwy bo mi już sił brakuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olga86
Czasami jednak łatwiej budować nowy związek niż wracać do tego co było, ale tak naprawde nigdy nie mamy pewności czy ta nowa osoba nas niezrani.Na miłość poprostu nie ma gwarancji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viki28
Cześć Przeczytałam wszystkie wasze posty zajęło mi to troszkę czasu ale ponieważ ja już chwilami wątpię to podzielę się z wami może doradzicie, podtrzymacie cokolwiek. Więc ja i on pracujemy razem. Bardzo się lubiliśmy zawsze. Wystarczyło że nie przyszłam do pracy jak dzwonił by dowiedzieć się czy wszystko w porządku. Jakieś 6 miesięcy temu zaczął starać się o mnie, dbać i takie tam. W czerwcu dostałam w końcu rozwód ( on na to czekał). Liczyłam się tylko ja, zmienił się nie do poznania, nie wiedziałam że on umie okazywać uczucia zawsze był miły ale teraz spacer za rękę, i wszystko czego dziewczyna może zapragnąć. Wyjeżdżałam na wakacje codziennie dzwonił, pisał że tęskni, czeka aż wrócę ze chcę być tylko mój itp. JA byłam troszkę zdystansowana i nawet że bardzo go lubię nie chciałam mówić. Jak wróciła od razu przyjechał, wziął urlop na następny tydzień by spędzić jak najwięcej czasu ze mną. Wtedy powiedział że chcę ze mną się spotykać na poważnie. Wspólne wycieczki i cudownie spędzony czas. Ale ja rozwiodłam się bo moje małżeństwo nie układało się od jakiś 3 lat więc bałam się z nim związać. PO jakimś czasie powiedziałam że możemy być kolegami. Dodam że cały czas mówiłam mu że nie jestem pewna tego. JAk zerwałam z nim to zrozumiałam że bardzo mi zależy na nim. Po paru dniach spotkaliśmy się i poprosiłam go by dał mi szansę, zgodził się tylko powiedział że pewnie i tak zaraz zmienię zdanie bo cały czas tak robie. Ale on się zmienił przestał mówić do mnie kotku, skończyły się smsy, miłe słowa, zrobił się zdystansowany do mnie. I tak trwa to od 2 miesięcy. Mnie to bardzo męczy ale ponieważ przez ten czas między nami wciąż są nie porozumienia ( raczej z mojej winy) ja czepiam się o wszystko o to że już nie trzyma mnie za rękę, o bzdety na których mi bardzo zależy. A on uważa cały czas że zmienię znowu zdanie - nie ufa mi w tym temacie. w zeszłym tygodniu znowu ostro naskoczyłam na niego, źle zrobiłam bo nie porozmawiałam z nim tylko wywnioskowałam własne teorie (zazwyczaj mylne) na temat co myśli. 2 tyg. temu umówiliśmy się że zapominamy o wszystkich nie porozumieniach i spedzamy miło czas. I udało się tylko 3 dni póżniej znowu powiedziałam że jestem nie pewna czy powinnam się spotykać z nim i walnęłam jakąś teorię że coś tam mi się wydaje. I znowu ja spieprzyłam. Tyle że tym razem po 3 dniach udało nam się porozmawiać szczerze. Powiedział że ma dość tego mojego zachowania ( i tu sie z nim zgodzę) moich teorii dziwnych, czepiania się i rozmyślania. Ale nie wiem czemu po raz kolejny dał mi szansę. Tylko tym razem usłyszałam znajomość bez zobowiązań, że nie chce mieć dziewczyny bo to problemy może kiedyś. Że zależy mu na mnie i tęskni i chce się spotykać i może znowu będzie jak kiedyś w wakacje ale to zależy czy ja znowu będę sobą. Jak mu powiedziałam ze nie traktuje mnie poważnie to on powiedział że ja nie traktuję go poważnie ponieważ chce spędzać czas i ze mną i moim synkiem a ja nigdy nie pozwalam na to. Więc od tych paru dni staram się i chcę mocno to naprawić i sama nie wiem czemu wciąż daje mi szansę. No to tak na początek między nami dzieje się bardzo dużo. Co myślicie? Powiedzcie, poradźcie co robić. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olga86
Viki28 Na moje to powinłaś dać mu czas bo mi się wydaje,że on się boi.Ja zobaczy,że Ci naprawde zależy to zmieni swoje podejście. A co myślisz o mojej sytuacji??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viki28
Olga86 - wiesz ja myślę że w takiej sytuacji płacz i prośby tylko pogarszają sytuacje i facet jeszcze bardziej nie będzie chciał mieć nic wspólnego z kobietą która się tak zachowuje. Wiem że to trudne jeśli się kogoś kocha. Jeśli on jest teraz szczęśliwy to powinnaś to zaakceptować. Mieć szacunek przede wszystkim do siebie. Napisz może jeszcze jak było między wami. Ja doskonale zdaję sobie sprawę że to moja wina i mam sytuację do które sama doprowadziłam i na jego miejscu nie dałabym sobie już szansy. Uważasz że jemu zależy na mnie tylko jest zły za moje humory i jeśli będę w porządku jak kiedyś (bez czepiania się) to znowu zacznie okazywać swoje uczucia? Miłego wieczoru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytajac wasze wszystkie wpowiedzi widze ze kazdy z was ma tam jakis kontakt z byla lub bylym ,ja niestest nie mam go wogole bo mieszkam za granica a on w polsce nie moge go przypadkiem spotkac na ulicy albo w sklepie ,nie moge sie od znajomych dowiedziec co porabia ..nic nic a nic zero ,nie mam jego numeru tel bo wykasowalam by mnie nie kusilo dzwonic chodz to ja z nim zerwalam bo mnie oklamywal i to porzadnie,,,wiem ze mnie kochal okazywal mi to na kazdym kroku ale KLAMAL w innych sprawach ...1000ce kilometrow do mnie jezdzil by mnie chodz 2 dni zobaczyc dziwne jest to ze ani razu nie probowal ze mna sie w jakis sposob skontaktowac ani razu nie walczyl o ta milosc ktora byla piekna .....czekalam na jakies \"przepraszam\"z pewnoscia bym mu wbaczyla ale czekam i sie pewnie nie doczekam .Jak on potrafi z dnia na dzien mnie tak olac?????? Jak to mozliwe???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zunie
LISTONOSZ, uwielbiam Cię czytać. Ile Ty masz lat? Potrafisz mądrze odpowiedzieć tym młodym i tym starszym. Nie wiem, czy jesteś psychologiem, a moze powinienieś poprostu niim być. Każda Twoja wypowiedź, nie dość,że daje dużo optymizmu, to pozwala spojrzeć na wiele spraw z tego niedostrzegalnego punktu widzenia cierpiącego - i oczywiście optymistycznie, a co najmniej kojąco. Tak to odbieram. I muszę przyznać, ze choć jestem zodiakalną Rybą korzystam z Twoich wypowiedzi, tzn staram sie wyciągać wnioski - czasem bolesne, ale prawdziwe, których, ja "stara baba" do tej pory nie dostrzegałam. Jest ciężko, ale napewno lepiej.Masz rację na temat tego "skomlenia"..... i nie odzywam się, choć serce boli jak szlag, ale przekonałeś mnie, że tak jest naprawdę lepiej. Czuję się lepiej. Rozumiesz? - Napewno. Wiem, że własne pobożne życzenia nie są zawsze do spełnienia, ale trzeba się do tego jakoś ułożyć, a może i układać się do końca życia-bo i tak może być. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest ulżyć sobie i mieć takiego psychoterapeutę jak Ty. Moje marzenia przerastają rzeczywistość. Dzisiaj mam Jego na co dzień - w moich myślach, o każdej porze dnia i nocy. To On patrzy na moje życie przez palce, karci ,przytula, uczy i robi wszystko czego nie zawsze robił. Od kiedy otworzę rano oczy jestem z nim, całą drogę do pracy, w pracy jednej i drugiej, na zajęciach, w sklepie pytam sie Jego czy dobrze wybrałam, w domu - czy dobrze , że skarciłam syna. Tulę się do Niego co noc. mówię mu dobranoć ...... i wogóle. Listonosz, jak można nie zwariować na stare lata ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba przezyc wszystko, co jest nam dane. Cala radosc i caly smutek. Nie wolno nam sie od tego uchylic. Nie przezyty smutek, przed ktorym ucieklismy, i tak kiedys nas dopadnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kazda historia ma swoj poczatek,bywa, ze i koniec...Wczoraj dla kogos byłes wszystkim,dzisiaj jestes nikim..Czekasz i prosisz, Odpowiedzi nie otrzymujesz,czemu tak trudno,czemu nagle wszystko sie wali?Piekne chwile sa ulotne,czesciej przemykaja te zle,nie wiesz co robisz zle?Nie wiesz czemu tak sie dzieje ludzi trudno zrozumiec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olga86 Daj sobie z nim spokój… szkoda żebyś jeszcze więcej cierpiała!!! Jeżeli Cię to pocieszy to pamiętaj że każde skur….ństwo które wyrządzimy zawsze wraca później do człowieka :) nie teraz to może kiedyś ta Pani idealna pojedzie po nim na maxa i chłopak wtedy sobie może pewne rzeczy uświadomi co Ty teraz czujesz…. No fakt może i lepiej budować na nowo niż remontować stary… to wszystko zależy od tego czy ludziom bardzo zależy kiedy podejmą decyzję na odbudowe swojego uczucia… (Ja bym chciał odbudować nasz związek bo teraz wiem co było nie tak, a w dodatku w Nas nadal jest ogień…) ale kochani pamiętajcie o jednym jeżeli chcemy zacząć coś nowego musimy radykalnie skończyć ze starym :( wiecie co mam na myśli… całkowite zerwanie z przeszłością i najlepiej wymazanie Ex z głowy!!! (prawie niemożliwe ale trzeba podjąć wyzwanie) Przecież nikt z NAS nie chciałby się obudzić za 10 czy 20 lat z dwójką dzieci i przy kobiecie lub facecie i stwierdzić że to nie to :( bo Ex nadal siedzi nam w głowie… a to może rozwalić wtedy nie tylko nasz świat… kochani co było to było, ale pamiętajmy przy budowie nowych związków żeby nigdy przeszłość nie zatruła nam przyszłości… Olga86 z miłością nigdy nic nie wiadomo :p i nikt nam nie da pewności że nowy związek nie zaboli jeszcze bardziej albo że będzie niezniszczalny :p trzymaj się cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zunie zgodzę się z Tobą że LISTONOSZ jest tu mocnym ogniwem na tym forum :) i napewno wielu osobą pomógł :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuję Wam wszystkim za ciepłe słowa pod moim adresem, ale jestem zupełnie zwyczajnym facetem, którego... NASTOLATKA kopnęła w dupę... tak tak, 18-letnia Lolitka... a najgorsze jest to, że wiedziałem, że tak będzie... że przeczuwałem to od samego początku, bo dziewczyna ma specyficzny charakterek, i co? Pieprzona miłość:P Jestem zwykłem gościem, mam 24 lata i studiuję muzykologię i kompozycję na jednym z polskich Uniwerków. Nigdy nie leciałem samolotem, ostatnio wogóle widziałem go pierwszy raz z bliska, nigdy nie jadłem chińskiego żarcia, nigdy nie robiłem milionów rzeczy, które dla mojej Ex są tak zwyczajne, jak kawa o poranku. Nie palę, piję mało i rzadko (uwielbiam prowadzić auto:P), studia 5 letnie skończyłem w 3 lata - chąc przeprowadzić się do mojej Ex, która mieszkała na 2 końcu Polski. W mieście, gdzie bezrobocie sięga 24% znalazłem bez problemu dobrze płatną pracę i duże 3-pokojowe mieszkanie, w którym spędzam czas sam. W ciągu roku kupiłem samochód (nie najnowszy, ale jednak:P ) i powoli zacząłem wchodzić w dorosłe zycie. I po co to wszystko? Teraz już tylko dla siebie... sami widzicie, zwyczajny facet, jakich miliony w Polsce, któremu teraz Wasze wypowiedzi też pomagają. A moje posty nie różnią się specjalnie od innych, bo każde słowo na tym forum jest ważne. SENGAX Wiesz, ja mieszkam 50 metrów od swojej Ex, pracuję 100 metrów od Jej szkoły. idziemy zawsze tą samą drogą i wracamy także. Od kiedy mam auto, jeżdżę inną trasą i o takiej godzinie, żeby specjalnie Jej nie widzieć - co skutkuje moim spóźnialstwem którego nienawidzę:P Zawsze na przerwie przychodziła do mnie, albo ja do Niej, zawsze jedno drugiemu kupiło jakieś sniadanie do szkoły albo do pracy, sielanka jak cholera:P A teraz? Nie mam z Nią kontaktu, nie widzimy się wogóle, trochę w tym mojej zasługi, bo chcę Jej unikać, ale jednak miasto jest dość małe... ZUNIE Moja pościel już nie pachnie \"nami\"... wyssałem z niej cały aromat Jej ciała, od kiedy ostatni raz się kochalismy. To było w połowie czerwca. Od tego czasu kazdy zapach nowej lokatorki mojego łóżka wywołuje u mnie odrazę... zasypiam z Nią, budzę się, jadąc do pracy rozmawiam, zyczę miłego dnia i umawiam się do naszej ulubionej restauracji na wieczór. uczę Jej angielskiego, chemii, matematyki, polskiego i fizyki, pomagam w referatach i prezentacjach multimedialnych na Jej zajęcia. Wieczorami wychodzę z Jej psem, siedzę do północy przy Jej łóżku czekając aż zaśnie, a rano biegnę przed 6 do Niej, żeby gdy się budzi, czuła moje ciepło... mozna zwariować:P A wiek nie ma tu nic do rzeczy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LISTONOSZ Wcale nie jesteś takim zwykłym facetem jakich wiele na tym świecie, niektórzy dużo starsi od Ciebie są mniej dojrzali. Dla miłości i Swojej jedynej zrobiłeś dużo rzeczy tak na pierwszy rzut oka niemożliwych ale miłość potrafi wiele, co widać na Twoim przykładzie. Wiec dlaczego ludziom takim jak Ty trafia się coś takiego? Przecież to nie jest sprawiedliwe ale gdzie je sprawiedliwości szukam przecież jej nie ma. Ja sobie przynajmniej zasłużyłam na to co teraz mam, pracowałam na to 8 lat a teraz się obudziłam z ręka w nocniku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LISTONOSZ Jesteś inteligentnym facetem więc może mi powiesz po co On dzwonił. Wiem miałam się nad tym nie zastanawiać ale dobrze wiesz jak to jest, to przychodzi samo. To bardzo pomocny facet chciał pomóc koledze więc zadzwonił do mnie żeby zapytać (jestem księgową) Tylko nie pomyślał, że odzywając się, dając jakiś znak, robi mi nadzieję? Nie mógł pomyśleć zanim zadzwonił najpierw pozbawia złudzeń a później jak gdyby nigdy nic dzwoni. Po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ŻABA1982 Moim skromnym zdaniem powody są 2. Jeden jest bardzo prozaiczny, aczkolwiek najgłupszy, na jaki tylko mógł wpaść. Naprawdę chciał tylko pomóc koledze i zadzwonił tylko w interesie kolegi. Ale nie sądzę, żeby był aż tak twardy, żeby dzownić jak do biura porad i prosić Cię o coś tak głupiego. Zwłaszcza, że po obu stronach rany po bitwie jeszcze świeże. Dlatego raczej obstaję przy 2 powodzie. Być może to prawda, że chciał pomóc koledze, ale równie dobrze mógł to sobie wymyślić. Prawda jest taka, że nie jesteś jedyną księgową w tym mieście i mógł zadzwonić do kogokolwiek. Wszelkie tego typu porady są przecież bezpłatne (przynajmniej jest tak w "moim" mieście). Powiem Ci, jak ja to odbieram - wszelkie próby kontaktu mojej Ex ze mną odbieram trochę przez płaszczyk ciekawości, chęci usłyszenia głosu - jego barwa, ton, szybkośc mówienia i sposób mówienia nawet o najzwyklejszych sprawach, dużo mówi o kondycji naszego serca. Poza tym Oni też tęsknią i na pewno czują to samo, tylko w pewnym momencie trudno im się przyznać do błędu i raczej będą żyli w bólu i niespełnieniu, niż przyjdą i przeproszą... Niedawno otworzyłem firmę i także potrzebuję kogoś, kto mógłby prowadzić księgowość. Niedużą i nietrudną, pewnie sam bym się tego nauczył, ale chcę skupić się na prowadzeniu firmy. Tak się składa, że jeszcze jak byłem ze swoją Ex, to Jej o tym mówiłem (Ona jest na profilu biurowo-księgowym, czy jakoś tak:P), to bardzo się ucieszyła. W końcu, która dziewczyna w Jej wielu zaczyna zarabiać kasę, pracować i wydawać ją tylko i wyłącznie na własne potrzeby. Poza tym może przychodzić do pracy kiedy chce, bo wiadomo, że nie wymagałbym od Niej tyle, ile od innej księgowej. Zawsze bym mógł Jej coś pomóc. Ale niestety to nie wypaliło. Za to wczoraj gadałem z Jej siostrą, która szuka teraz pracy i jest także po szkole ekonomicznej z takim samym profilem... czy to nie jest chore? Ma nadzieję, że Ją przyjmę do pracy...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×