Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

Gość ina30
michuraptor....istor chcac przedstawic swoj problem moglabym doslownie przepisac slowo w slowo to co napisales i to by byla moja historia:) wiem co czujesz,,,kiedys ci napisze jak u mnie sie ona dalej toczy,pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
widze ze panowie zdominowali forum:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do INA30 Ina michuraptor i kisielawa to moje 2 nicki. Alez mnie zaciekawilas, tym co napisalas. Padam normalnie zciekawosci bo sam nie wiem co mam zrobic. Jak zamilcze, bede zalowac, jak sie odezwe, prawdopodobnie tez bede. Nie wiadomo co robic, i co tej babie w glowie siedziii. prosze o kontakt. Tam jest moj mail jak nie chcesz na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do INA30 Ina michuraptor i kisielawa to moje 2 nicki. Alez mnie zaciekawilas, tym co napisalas. Padam normalnie zciekawosci bo sam nie wiem co mam zrobic. Jak zamilcze, bede zalowac, jak sie odezwe, prawdopodobnie tez bede. Nie wiadomo co robic, i co tej babie w glowie siedziii. prosze o kontakt. Tam jest moj mail jak nie chcesz na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
odezwe sie ale po weekendzie, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WiatrakBytom
kisielawa Wczoraj spotkałem jej koleżankę, dostałem radę, bym ją odwiedził. Poszedłem wieczorem, była zaskoczona. To co robiła, to nie była zabawa, nie wiedziała po prostu, co ma zrobić. Nie wiedziała, co ma mi napisać czy powiedzieć. Rozmawialiśmy 3h, niekoniecznie o pierdołach. Powiedziała, że chciałaby mi powiedzieć, żebym poczekał na nią, ale wie, że nie może tego zrobić, bo to niedobre dla mnie. Powiedziała, że chyba nie kocha mnie tak, jakbym tego chciał. Generalnie wygląda na strasznie wymęczoną psychicznie. Bardzo schudła, mało je, dużo śpi, olewa szkołę (co mnie martwi). Powiedziała, że zawsze możemy zostać przyjaciółmi, na co ja, że nie możemy. Nie ma nikogo innego, nie wyrzuciła moich zdjęć. Opowiedziałem jej, że dużo rzeczy się u mnie zmieniło (co widać zresztą), że robię rzeczy, których zawsze chciałem spróbować. Rozpłakała się i zapytała, czy może się przytulić. Zapytała, czy będziemy utrzymywać kontakt. Odpowiedziałem, że jak chce może odezwać się na gg. Powiedziała też, że cały czas sprawdzała moją aktywność na gg, by zobaczyć, czy wszystko ze mna ok i czy gdzieś wieczorem wyszedłem. Trochę mnie to zaszokowało, bo myślałem, że po rozstaniu chce się jak najszybciej zapomnieć o drugiej osobie. Krótko: jest rozwalona i kompletnie nie wie, czego chce. Dlatego odsuwam się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KAika3
Kisielawa JA myslę ( chociaż w ogóle nie jestem ekspertem ) ze powinieneś jej powiedziec ze chcesz się zmienić dla niej i po prostu odejść dać jej wolną ręke. Wiem że łatwo to napisać lecz trudniej zrobić… Ona musi poczuć że Cie straciła ( wiem coś o tym ). Jak po jakimś czasie się odezwie to jest Twoja jak nie to znaczy ze Cie w ogóle nie Kochała i już nigdy nie wróci…:( Musisz jej dać do zrozumienia że ją bardzo kochasz i zrobiłbyś dla mniej wszystko dlatego się wycofujesz i dajesz jej wolność i nie zamęczaj jej sms ani tel bo to jeszcze bardziej ją wkurzy ( piszę to co wiem jak ja się zachowywałam jak mój EX latał za mną, a jak przestał to się role odwróciły )… Jak Ona poczuje ze cię traci to wróci jak potulny baranek… Powodzenia życzę i głowa do góry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że każdy kto się tutaj wypowiada ma rację. Ogólnie rzecz biorąc opowiadamy się za dwoma wyjściami: albo robić wszystko, by druga połówka dała nam szansę, albo w ogóle się z tą drugą połówką nie kontaktować - niech zatęskni sama itp. Ja myślę, i chyba zgodzicie się ze mną, że nie ma złotego środka. Prawda jest taka, że to zależy od naszych EX - jeśli naprawdę kochają, to czy tak czy tak wrócą. Ciężko jest się pogodzić z ich odejściem, ale trzeba żyć dalej. Ja niestety jeszcze nie potrafię sobie z tym poradzić. Chociaż się staram. Właśnie dzisiaj mój EX odezwał się do mnie w stylu \"co byś powiedziała na spacer\"... Nie wiem co zrobić, przez długi okres to ja zabiegałam o spotkania. Ale dałam sobie spokój, głównie za namową mojego przyjaciela - nie dzwoniłam, nie pisałam. Teraz to on chce mnie gdzieś wyciągnąć a ja pewnie, jak pokorne ciele, pójdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kaika no wlasnie o to chodzi... ze ja uwazam ze powinienem do niej zadzwonic. Powiedziec cos ale no wlasnie co? zeby nie wyszlo ze sie mecze i jestem maslakiem ale zeby poczula jednoczesnie ze od tego telefonu wszystko zalezy... Wiem, ze jak kocha to nie pozwoli odejsc. A jesli nie wroci to nigdy nie kochala. Na tym forum panuje przekonanie zeby nie robic z siebie idioty, odpuscic i nie zebrac o milosc. ja chcialbym na luzie zadzwonic. powiedzic cos madrego. Dac jej jednoczesnie do zrozumienia ze te slowa i obietnice wypowiadane podczas walki o nia to nie puste zapewnienia wywolane szokiem.... Ja powiedzialem jej ze odejde jak mi powie ze mnie nie kocha. Bylem nachalny(nahalny???) az w koncu powiedziala, po czym ze sory za te slowa ale nie dlabys mi spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina30
WITRAK BYTOM nie mozesz jej zostawic skoro jest w tak zlym stanie. Ja przezywam tak samo rozstanie, nic nie jem nie spie rycze i wymiotuje, tylko ze mnie zostawil facet i to on nie wie czego chce, nie chce bym czekala, bo uwaza ze bede cierpiala jeszcze bardziej...eh a tak bym chciala zeby mi pomogl chociaz to przetrwac skoro nie wie czy chce byc ze mna... KISIELAWA DO CIEBIE KLIKNE PO WEEKENDZIE TO POGADAMY, POZDRO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiniaaaaaaaaaaaa
Kisielawa Ja myślę, że powinieneś do niej zadzwonić i poprosić o spotkanie i jak sie zgodzi na to spotkanie to może powinieneś się jej zapytać czy możecie zacząć wszystko od początku i może niech Ci powie co robiłeś źle i co powinieneś w sobie zmienić aby do Ciebie wróciła powinieneś dalej walczyć o tą dziewczynę ale jeżeli ona będzie Cię olewać i w ogóle zachowywać się obojętnie wobec Ciebie to może ona nie jest warta takiego uczucia jakim Ty ją możesz obdarzyć. Mnie koleś rzucił po trzech tygodniach bycia z nim bo jego babcia mnie nie zaakceptowała taką jaka jestem tylko jej przeszkadzał mój wygląd zewnętrzny i ja teraz wiem że muszę ja dalej walczyć i to ja go muszę poprosić o spotkanie a jeżeli się nie zgodzi to jego siostra mi pomoże abym się z nim spotkała ponieważ ona strasznie by chciała abym weszła do niej do rodziny bo jesteśmy tak zżyte ze sobą że jak się dzień nie widzimy to szalejemy bo zawsze jesteśmy wszędzie razem i jak ona teraz akurat jest chora to nie dość że ja już nie mogę bez niej wytrzymać po prostu taka jest nasza przyjaźń i ona mi powiedziała że strasznie chce abym ja była z jej bratem i żeby dalej się tak między nami układało jak dotychczas powiedziała jeszcze że jeżeli ja nie będę z jej bratem to chce mnie jako siostrę ale ja wiem że to jest nie możliwe i szczerze ja niekiedy już nie mam sił aby walczyć o niego ale wiem że jak na jakiś czas sobie odpuszczę to on pomyśli że ja go tak naprawdę nie kocham a ja go strasznie ale to strasznie kocham i nawet jego brat powiedział do mnie coś takiego \"ale on jest debil aby zostawić tak fajną dziewczynę\". A więc ja myślę że każdy powinien walczyć o tą drugą osobę jeżeli ją tak naprawdę kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olga86
Ten_zły Jeżeli kiedyś tu wejdziesz byłabym Ci wdzięczna za odpowiedz.Moja historia jest troche pokręcona byłam z chłopakiem rok pech chciał,że byłam po roztaniu i miałam dystans a on się starał a ja tego aż tak nie doceniałam ale im dłużej byliśmy to się zmieniało ale on chciał mnie na siłe zmienić co chwile robiłam coś nie tak a to mnie bołało bo ile można słuchać,że jest się do niczego:-( Długo o tym myślałam prosiłam żeby więcej nie robił mi kłutni o byle co wiem gdzie niegdzie zasługiwałam na to rozmowy nic nie dawały on uważał,że nie ma problemu.Postanowiłam go zostawić jak to robiłam płakał jak dzsiecko zresztą ja też myślałam,że z czasem coś się zmieni,że zrozumie,że nie tylko ja robie błedy mówił,że mnie kocha ale poszłam na impreze i zobaczyłam go z inną poczułam,że go trace i chciałam jakoś to naprawić ale powiedział,że już nie ma czego:-( Przyjechał potem powiedział,że mnie kocha ale potrzebuje czasu a tamta to kumpela co lata za nim tylko,że on niby nic do niej nie miał potem na moje nieszczęście sie kochaliśmy a na następny dzień nawet nic nie napisał i tak przez miesiąc a ja pisałam płakałam nigdzie nie chciałam chodzić a on nic aż wkońcu napisał,że jago uczucie wygasło.Tak się zastanawiam czy to możliwe bo niby się starał ale jednak mnie oszukał fakt miał prawo poszukać kogoś ale dlaczego mnie oszukał i potraktował jak jedną z wielu a wiedział,że był tym pierwszym i wiem,że mnie kochał a teraz nawet cześć sobie niemówimy i wszsystko zwalił na mnie kumpeli powiedział,że taraz wiem co on czuł i że teraz jest szczęśliwy bo ona jest zupełnie inna.Wiem popełniłam sporo błedów ale kto tego nie robił tylko wieedział,że mi zależy,że sie staram to miała być zemsta czy jak??? prosze o szczere wypowiedzi bo nie umim tego pojąc czemu nie dzliśmy sobie nawet szansy bo jednak nie wydzarzyło się nic co mogło to przekreślić. niech ktoś mi to pozwoli zrozumieć!!! On jest dumny ja chyba też wiec,że już nigdy nie będziemy razem to pewne choć bym chciała się mylić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olga86
Ten_zły Jeżeli kiedyś tu wejdziesz byłabym Ci wdzięczna za odpowiedz.Moja historia jest troche pokręcona byłam z chłopakiem rok pech chciał,że byłam po roztaniu i miałam dystans a on się starał a ja tego aż tak nie doceniałam ale im dłużej byliśmy to się zmieniało ale on chciał mnie na siłe zmienić co chwile robiłam coś nie tak a to mnie bołało bo ile można słuchać,że jest się do niczego:-( Długo o tym myślałam prosiłam żeby więcej nie robił mi kłutni o byle co wiem gdzie niegdzie zasługiwałam na to rozmowy nic nie dawały on uważał,że nie ma problemu.Postanowiłam go zostawić jak to robiłam płakał jak dzsiecko zresztą ja też myślałam,że z czasem coś się zmieni,że zrozumie,że nie tylko ja robie błedy mówił,że mnie kocha ale poszłam na impreze i zobaczyłam go z inną poczułam,że go trace i chciałam jakoś to naprawić ale powiedział,że już nie ma czego:-( Przyjechał potem powiedział,że mnie kocha ale potrzebuje czasu a tamta to kumpela co lata za nim tylko,że on niby nic do niej nie miał potem na moje nieszczęście sie kochaliśmy a na następny dzień nawet nic nie napisał i tak przez miesiąc a ja pisałam płakałam nigdzie nie chciałam chodzić a on nic aż wkońcu napisał,że jago uczucie wygasło.Tak się zastanawiam czy to możliwe bo niby się starał ale jednak mnie oszukał fakt miał prawo poszukać kogoś ale dlaczego mnie oszukał i potraktował jak jedną z wielu a wiedział,że był tym pierwszym i wiem,że mnie kochał a teraz nawet cześć sobie niemówimy i wszsystko zwalił na mnie kumpeli powiedział,że taraz wiem co on czuł i że teraz jest szczęśliwy bo ona jest zupełnie inna.Wiem popełniłam sporo błedów ale kto tego nie robił tylko wieedział,że mi zależy,że sie staram to miała być zemsta czy jak??? prosze o szczere wypowiedzi bo nie umim tego pojąc czemu nie dzliśmy sobie nawet szansy bo jednak nie wydzarzyło się nic co mogło to przekreślić. niech ktoś mi to pozwoli zrozumieć!!! On jest dumny ja chyba też wiec,że już nigdy nie będziemy razem to pewne choć bym chciała się mylić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie ;) Dawno mnie na forum nie było,gdyż nie miałam dostępu do internetu. Widzę,że pojawiło się tu sporo nowych osób,które potrzebują wsparcia.Każda sytuacja na forum niby jest podobna a jednak całkiem inna. Do nowych osób na forum :) Powinniście dać sobie czas i podejść z całkowitym dystansem do tego wszystkiego.W uczuciach ludzie zazwyczaj kierują się emocjami,a tutaj potrzebny jest zdrowy rozsądek.Czas jest naszym sprzymierzeńcem.Powiem wam jeszcze jedną rzecz nie warto kochać za dwóch,jeśli nasi ex nie wykazują żądnej chęci naprawienia wszystkiego,co było między Wami.Potrzeba wiele czasu,żeby zatęsknili i odnaleźli siebie w tym wszystkim. Każdy z Nas zasługuje na szczęście,ale nie można się o nie prosić.Zachowjcie troszke honoru-na siłę nic nie zdziałamy,a to doprowadzi do odwrotnego skutku. Tam gdzieś jest osoba,która będzie nas kochać równie mocno jak my naszych ex :) Pozdrawiam ;) i życzę wszystkim dużo siły i wytrawłości ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WiatrakBytom
INA30 Nie rozumiem jak i dlaczego mam jej pomóc. Podjęła decyzję, także bardzo dla mnie bolesną. Nie chce, aby cierpiała, ale ja także nie mam zamiaru. To tak, jakby ktoś mi przywalił w twarz, a ja się uśmiechnął, przeprosił i poprosił o więcej. Nie mam zamiaru być kolegą-pocieszycielem i przeżywać wszystko na nowo za każdym razem, gdy ją zobaczę. Miły i dobry byłem przez ponad 4lata, jak widać z mizernym skutkiem. Jak wszystko przemyśli, może się odezwać i pogadać, nikt jej nie broni. Do tego czasu nie będę jej wchodził w drogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rose90
W grudniu by były 2 lata... A on wczoraj ze mną zerwał... W sumie juz wczesniej zerwał miesiąc temu, ale wrocilismy do siebie... Jednak tylko na poczatku bylo fajnie przez tydzien.. a pozniej jakas taka dziwna atmosfera byla.. ani ja sie nie staralam ani on.. Ale bylo wszystko dobrze... A on mi powiedział wczoraj, że to juz nie ejst to co kiedys... Powiedzial ze kocha ale mniej niz wczesniej... i ze mniej mu zalezy, ale zalezy... Powiedział, że jest zmeczony zwiazkiem... I nawet mi nie powiedzial o swoich uczuciach tylko dusił to w sobie... Nie dal mi szansy ponownego rozkochania... zeby byl ogien miedzy nami... powiedzial ze nie chodzi o inne dziewczyny... Jestem załamana... Wiem ze wiele z was przechodzilo przez to... Jak żyć?? Jak mam sie pozbierac skoro go kocham?? Jak sprawic by łzy nie leciały.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rose90
W grudniu by były 2 lata... A on wczoraj ze mną zerwał... W sumie juz wczesniej zerwał miesiąc temu, ale wrocilismy do siebie... Jednak tylko na poczatku bylo fajnie przez tydzien.. a pozniej jakas taka dziwna atmosfera byla.. ani ja sie nie staralam ani on.. Ale bylo wszystko dobrze... A on mi powiedział wczoraj, że to juz nie ejst to co kiedys... Powiedzial ze kocha ale mniej niz wczesniej... i ze mniej mu zalezy, ale zalezy... Powiedział, że jest zmeczony zwiazkiem... I nawet mi nie powiedzial o swoich uczuciach tylko dusił to w sobie... Nie dal mi szansy ponownego rozkochania... zeby byl ogien miedzy nami... powiedzial ze nie chodzi o inne dziewczyny... Jestem załamana... Wiem ze wiele z was przechodzilo przez to... Jak żyć?? Jak mam sie pozbierac skoro go kocham?? Jak sprawic by łzy nie leciały.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rose90
W grudniu by były 2 lata... A on wczoraj ze mną zerwał... W sumie juz wczesniej zerwał miesiąc temu, ale wrocilismy do siebie... Jednak tylko na poczatku bylo fajnie przez tydzien.. a pozniej jakas taka dziwna atmosfera byla.. ani ja sie nie staralam ani on.. Ale bylo wszystko dobrze... A on mi powiedział wczoraj, że to juz nie ejst to co kiedys... Powiedzial ze kocha ale mniej niz wczesniej... i ze mniej mu zalezy, ale zalezy... Powiedział, że jest zmeczony zwiazkiem... I nawet mi nie powiedzial o swoich uczuciach tylko dusił to w sobie... Nie dal mi szansy ponownego rozkochania... zeby byl ogien miedzy nami... powiedzial ze nie chodzi o inne dziewczyny... Jestem załamana... Wiem ze wiele z was przechodzilo przez to... Jak żyć?? Jak mam sie pozbierac skoro go kocham?? Jak sprawic by łzy nie leciały.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rose90
W grudniu by były 2 lata... A on wczoraj ze mną zerwał... W sumie juz wczesniej zerwał miesiąc temu, ale wrocilismy do siebie... Jednak tylko na poczatku bylo fajnie przez tydzien.. a pozniej jakas taka dziwna atmosfera byla.. ani ja sie nie staralam ani on.. Ale bylo wszystko dobrze... A on mi powiedział wczoraj, że to juz nie ejst to co kiedys... Powiedzial ze kocha ale mniej niz wczesniej... i ze mniej mu zalezy, ale zalezy... Powiedział, że jest zmeczony zwiazkiem... I nawet mi nie powiedzial o swoich uczuciach tylko dusił to w sobie... Nie dal mi szansy ponownego rozkochania... zeby byl ogien miedzy nami... powiedzial ze nie chodzi o inne dziewczyny... Jestem załamana... Wiem ze wiele z was przechodzilo przez to... Jak żyć?? Jak mam sie pozbierac skoro go kocham?? Jak sprawic by łzy nie leciały.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okropne zycie
Jak zyć, czy próbowac odzyskać, czy zapomniec.Kazdy musi sam wiedzieć.Próbowac zawsze niby warto, ale potem chyba bardziej boli.Moja historia jest podobna do wszystkich kochajacy cudowny jedyny przez 7, 5 roku zareczyny,plany i nagle cos pęka.roztanie.potem walka na o niego o serce.szybko poszło szybko chcila spotkań i byly cudowne, ale bywało raz lepij raz gorzej.przez pół roku miotał sie w koncu powiedził sam kocham Cie magiczne słowa, czekałm na nie.ale.... niedługo bysmy obchodzili to 8 lat ale zdecydował ze nie mozemy byc razem, twierdzil ze kocha alee....sam nie wie jakie ale.i po dwóch dzniach sms o tym ze jego decyzja jest przemyslana i ostateczna, ze jej nie zmieni, i ze nie kocha mnie.nie umie mi tego w twarz powiedziec,jest niedojrzały.zrobiłam wszystko teraz zostje jedno odsunac sie od niego.czy wierzyc ze wróci ?? nie wiem raz wyposcilm z rak i wrócił moze zrobi to jeszcze raz ale czy ja mam na to siły??narazie sie boje.biore leki uspokajajace, troszke pomagają.i jeszcze kocham ale chyba tez go nienawidze, za tego sms.jest tchórzem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okropne zycie
Jak zyć, czy próbowac odzyskać, czy zapomniec.Kazdy musi sam wiedzieć.Próbowac zawsze niby warto, ale potem chyba bardziej boli.Moja historia jest podobna do wszystkich kochajacy cudowny jedyny przez 7, 5 roku zareczyny,plany i nagle cos pęka.roztanie.potem walka na o niego o serce.szybko poszło szybko chcila spotkań i byly cudowne, ale bywało raz lepij raz gorzej.przez pół roku miotał sie w koncu powiedził sam kocham Cie magiczne słowa, czekałm na nie.ale.... niedługo bysmy obchodzili to 8 lat ale zdecydował ze nie mozemy byc razem, twierdzil ze kocha alee....sam nie wie jakie ale.i po dwóch dzniach sms o tym ze jego decyzja jest przemyslana i ostateczna, ze jej nie zmieni, i ze nie kocha mnie.nie umie mi tego w twarz powiedziec,jest niedojrzały.zrobiłam wszystko teraz zostje jedno odsunac sie od niego.czy wierzyc ze wróci ?? nie wiem raz wyposcilm z rak i wrócił moze zrobi to jeszcze raz ale czy ja mam na to siły??narazie sie boje.biore leki uspokajajace, troszke pomagają.i jeszcze kocham ale chyba tez go nienawidze, za tego sms.jest tchórzem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okropne smutne
Jak zyć, czy próbowac odzyskać, czy zapomniec.Kazdy musi sam wiedzieć.Próbowac zawsze niby warto, ale potem chyba bardziej boli.Moja historia jest podobna do wszystkich kochajacy cudowny jedyny przez 7, 5 roku zareczyny,plany i nagle cos pęka.roztanie.potem walka na o niego o serce.szybko poszło szybko chcila spotkań i byly cudowne, ale bywało raz lepij raz gorzej.przez pół roku miotał sie w koncu powiedził sam kocham Cie magiczne słowa, czekałm na nie.ale.... niedługo bysmy obchodzili to 8 lat ale zdecydował ze nie mozemy byc razem, twierdzil ze kocha alee....sam nie wie jakie ale.i po dwóch dzniach sms o tym ze jego decyzja jest przemyslana i ostateczna, ze jej nie zmieni, i ze nie kocha mnie.nie umie mi tego w twarz powiedziec,jest niedojrzały.zrobiłam wszystko teraz zostje jedno odsunac sie od niego.czy wierzyc ze wróci ?? nie wiem raz wyposcilm z rak i wrócił moze zrobi to jeszcze raz ale czy ja mam na to siły??narazie sie boje.biore leki uspokajajace, troszke pomagają.i jeszcze kocham ale chyba tez go nienawidze, za tego sms.jest tchórzem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdaaaaa
ZOSTAWIŁ MNIE:( bo powiedział,że juz nie jest tak jak kiedyś... że mnie kocha ale nie tak jak kiedyś... Ciągle tylko placze. Nie wiem co mam myśleć.. Czy bedzie chciał wrocic... czy to definitywnie koniec:( Nie potrafie bez niego zyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
Idź zrób kupę to ci przejdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest wlasnie to. Pisze do wszystkich samotnych i bezczelnie porzuconych, zeszmaconych i zrownanych z Ziemia w momencie rozstania. Nie wazne czy byliscie ze soba 3 miesiace, 3 lata czy 9 lat, bo dla osoby, ktorej kocha rozstanie boli tak samo. Nie umiem wytlumaczyc dlaczego na poczatku pasuje wszystko, jak sie poznajemy. Wiem ze to sprawa hormonów ale jednak... sa sprzeczki, sa problemy jak w kazdym zwiazku. Apeluje teraz do wszystkich... aby rozmawiali ze swoja druga polowa o oczekiwaniach, problemach nurtujacych, nawet o wadach,, ale tak delikatnie z wyczuciem, zeby potem wlasnie w momencie rozstania nie miec nic sobie do zarzucenia. Zeby moc powiedziec sobie.. noc coz nie pasujemy do siebie. probowalem rozmawiac ale sie nie dalo. Wtedy, gdy opuszcza nas osoba ból na pewno bedzie mniejszy. Kobieta, ktora mnie opuscila nawet nie wie ile rzeczy zrozumialem, jak duzo zmian we mnie spowodowalo zagrozenie utraty bliskiej osoby. ile bylbym w stanie poswiecic aby 2 polowka byla szczesliwa i abym nie popelnial tych samych bledow. No ale niestety jest tak ze jak ktos cos postanowi.... to koniec. Wazne tez ,aby dostrzegac sygnaly , ktore wysyla nam 2 osoba. Sa ona widoczne. Tylko my zaslepieni ich nie widzimy. Po rozstaniu pozostaje placz, tesknota nadzieja.. ktore niszcza czlowieka od srodka. jka njgorszy nowotwór:( wazne jest aby moc sie pozbierac, uswiadomic sobie ze zycie nas jeszcze zaskoczy, ze jeszcze kiedys bedziemy szczesliwi, ze czas, ktory stracimy na rozpacz jest nic nie wart. Nasz polowka ma nas gdzies, bawi , hula a my sie zamrtwiamy w nadziei ze moze sie opamieta, ze moze to chwilowe. A gó..no prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karaluszek ...111
Życie nigdy nie było fer.. ;/ piszecie jak cierpicie po rostaniu itp. ale czy warto walczyc o kogos kto nas zranil i zostawil. zastanowcie sie. wtedy cierpicie tylko bardziej. zycie jest pelne wartosciowych facetow ;)) jest wiele rozstan w naszym zyciu i kazde niepowodzenie ma swoj sens. po co walczyc o osobe ktora nas niedocenia. kazdy pisze podobna sytuacje ktos kogos zostawil ktos zranil powiedzial ze nie kocha. nigdy nie bedziemy odporni na bol. zamiast walczyc o kogos kto nas zranil lepiej dac sobie czas na otarcie lez i szanse na nowa lepsza milosc. nie trzymajcie sie kurczowo czegos lub kogos kto was zranil. nikogo nie da sie zmusic do kochania to po prostu trzeba czuc. czlowieka nie da sie zmienic z dnia na dzien. na to potrzeba wiele czasu. zanim sie zdecydujecie na jakie kolwiek kroki zastanowcie sie czy warto jest sie ponizac czy isc z kim nawet do lozka byle by tylko byc z ta osoba. sex jest ok wtedy jesli robia to 2 osoby ktore daza sie miloscia. czy warto byc z kims i oddac mu sie jesli trzeba kochac za te druga ososbe. wmawiacie sobie ze to jest wielka milosc itp zastanowcie sie tak szczerze czy szukacie milosci czy chcecie cale zycie walczyc o milosc sie nie walczy jesli jest to sie ja pielegnuje i docenia. jesli zostawil was partner czy partnerka to po co sie starac jesli was zostawia tzn ze nie ma w niej uczuc a do milosci nie da sie nikogo zmusic. powodzenia przyjmujecie z glowa podniesiana ku gorze. nie powodzenia bola ale da sie je przezyc nie robcie niczego czego mozecie pozniej zalowac. nie ponizajcie sie tylko badzcie soba. jesli to nie wystarczy to nie warto wychodzic z siebie zeby cos komus udowodnic. milosc rzadzi sie wlasnymi prawami ;)) naprawde wokol jest tylu ludzi ktorzy docenia kazda z osob ktora jest na tym forum i zostala zraniona. ja nie chce odzyskac niczyjej milosci. stracilam chlopaka nie raz i nie raz zerwalam. popelnialam wiele bledow i zdazylo mi sie starac odzyskac milosc swojego eks. ale teraz z czasem widze ze nie bylo warto sie starac. jesli ktos ma z kims byc to bedzie i bedzie akceptowal wady i zalety doceni wszystko co jets wartosciowe w czlowieku. milosc potrafi zaskoczyc tylk0o nie mozna sie upierac przy jednym. bywa tak ze milosc w kims wygasa i nie warto probowac robic nic na sile zeby odsyskac kogos. trzeba bylo docenic milosc kiedy byliscie ze swoimi partnerami.po rostaniu z kims trzeba zrozumiec co sie zrobilo nie tak i starac sie nie popelniac tych samych bledow. po prosstu cieszcie sie zyciem i kazda chwila. smutek nie pasuje do nikogo ;) powodzenia wszystkim na forum ;)) uwierzcie w siebie i zamiast patzrec wstecz pomyslcie co przyniesie wam jutrzejszy dzien ;)) milosc naprawde potrafi zaskoczyc i nawet sie niespodziewacie kiedy ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chlopaczek21
Karaluszek ...111 tak masz racje milosc potrafi zaskoczyc zarowno pozytywnie jak i przyniesc bol. A kazdy walczy o stracona milosc poniewaz tego chce poniewaz kocha i nie potrafi zyc bez drugiej osoby. ludzie nie wyobrazaja sobie zycia bez ich ukochanych nie umieja bez nich zyc. dopiero z czasem rozumieja ze jednak nie warto ze nie da sie nikogo zmusic i im bardziej sie staramy tym jest gorzej, tym bardziej nie wychodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BRAT NIEDZIWEDZ napisz jak Ty sie teraz czujesz? Czy Ci przeszlo definitywnie bo widzialem ze tez Cie baba zostawila? Ile to juz czasu minelo i czy mniej boli, a moze jz w ogole?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Kisielawa Wiesz powiem Ci, ze w pelni sie z Toba zgadzam, ja chodziolem roztrzesiony i zdolowany(bylo/jest tyle rzeczy o ktorych chcialbym jej powiedziec), przez 5 miesiecy, czulem/czuje nadal to o czym Ty piszesz, ale z kazdym dniem jest lepiej, kazdego dnia jest mi latwiej i to w sumie od niedawna, bo z tydzien czasu :). Wiesz, naprawde wierze, tak samo jak kazdy z nas, zebys sie dla niej zmienil, ale zrozum. Mi sie tak przynajmniej wydaje, pisze patrzac na swoja sytuacje i to przez co ja przeszedlem. Zrozum teraz Twoja zmiana jest nie istotna, watpie aby ja to dzis obchodzilo, tak samo jak moja EX. Wiesz sprawa jest, taka, ze jesli one teraz imprezuja to, niech sie bawia, ,,luuuuzzzz\", poza tym wydaje mi sie, ze z czasem zrozumia kogo stracily, ze wspamna nas czasem, on byl taki, dlamnie zrobil by wszystko a ja dzis po kilku niepowodzeniach spotykam sie z kims z ,,braku laku\". Moja rada, staraj sie nie myslec, usun wszystko co z nia zwiazane z Twojego zycia, usun ja z gg, ze skaypa, z tel.(chodz nadal pewnie bedziesz pamietaj jej nr, chocby i przez jakis czas), usun zdjecia, lub schowaj je gdzies gleboko w komputerze:). Ja tak zrobilem, powaznie bardzo sie balem to wsztystko w przeszlosc wyrzucic, powaznie mowie Ci ona wydaje mi sie tak zrobila tak samo jak moja EX(moze nie pusuwaly nas z gg itp. ale stalismy sie juz przeszlascia), wiec skoro one sa wstanie nazwac ns przeszlascia to co my mamy robic? Ja tak zrobilem i to tydzien temu i dzis jest mi latwiej duzo latwiej, choc nadal... mnie czasem neka jej postac. A zobaczysz, ze napewno kiedys o nas sobie przypomna i pozaluja, chocby przez chwile ale to juz bedzie nasze zwyciestwo:). Z innej strony, zycze Ci abys ja odzyskal, moze u Ciebie nie ma, az tak beznadziejnej sytuacji, jak u mnie, iz ja i moja Milosc do niej sa, sam nie wiem jakims przezytkiem a i ona napewno tez chce zapomniec, watpie aby o mnie myslala, napewno tez stara sie nie myslec... Karaluszek ...111 Masz racje heheh ,,Robaczku\", z tym, ze ile ten czas na otarcie lez ma trwac? To nie jest takie latwe, sa przypadki, ze spotykamy sie juz z kims innym, moze nawet bardziej wartosciowym niz nasi EX a zostaje w nas to co bylo,... to jest dopiero straszna i chora sytuacja a uwierz mi, ze wlasnie przez takie przeszedlem. Wiesz, piszesz tez, ze trzeba bylo docenic Milosc kiedy sie ja mialo a moze to tak wygladalo, ze sie ja docenialo i to Bardzo, ale z tym, az tak sie nie obnisiles, bo nie potrafiles, nie chciales, moze jest tak, ze dajemy szanse bo ta osoba naprawde sie zmienila i gdzies podswiadomie wiemy o tym. Ja tez w swoim zwiazku, mialem rozterki, tez dawalem szanse, moze nie szanse, bo jestem na tyle dorosly, ze wiem iz nigdzie nie jest kolorowo i sa rzeczy z ktorymi w zyciu trzeba sie borykac. A co do walki o Milosc, wlaczyc, nie walczyc? Wydaje mi sie, ze walczyc, z tym, ze nie zyjemy w Hollywood-kich produkcjach filmowych, w ktorych to wszystko moze sie zdarzyc, jak i nie wezmiemy ,,miecza\" w dlon, nie pojdziemy walczyc o ukochana jak to mialo miescje kilkaset lat temu aby jej udowodnic, ze ja Kochamy(choc tak mnie korci aby temu innemu ...). Moim zdaniem trzeba wlaczyc, trzeba byc wojownikiem, moze trzeba tracic tez, aby potem wiedziec, kogo za co i jak Kochamy. Trzeba walczyc kazdego tez dnia gdy sie jest z ta osoba aby pamietac jak Bardzo Kochamy, z tym, ze nie jest to tak romantyczne jakby sie moglo wydawac, w zwiazkach, sa sprzeczki, klótnie, roznego rodzaju kryzysy, dluzsze czy krotsze... wazne jest to jak sie Kocha i ile jest sie w stanie poswiec dla drugiej osoby. Wierze w to! Sedno w tym ze ludzie którzy się dobrze dobrali musza brnac przez takie samo dziadostwo jak wszyscy inni. cyt. ,,Roznica polega na tym, ze nie pozwalaja się zgnoic, nigdy się nie poddaja, tacy maja szczescie, jeden z partnerow zawsze uratuje sytuacje\". A wiec trzeba wlaczyc... ja walczylem do konca, jak tylko potrafilem... przegralem, ale coz to byla za przegrana, wydeje mi sie, ze jednak gdzies jej utkwie w pamieci, choc czuje sie opuszczony, bez pomocy jak hehe Spartanie w Termopilach... A u mnie: Jest ok, choc, bylem z przyaciolmi, teraz w sobote na imprezie(w sumie to caly tydzen balet nieustanny) i kolezanka, mi ja popsula choc swietnie sie bawilem, jednym zdaniem: ,,Zazdroszcze dziewczynie ktora z Toba bedzie, masz takich swietnych przyjaciol tak swietnie sie z Toba z Wami bawie\'\'... Jakby wemnie piorun strzelil, gdyz to juz slyszalem kilka razy a moja byla, zostawila mnie, wlasnie po czesci przez przyjaciol... hehe Wiecie co mi tez do glowy przyszlo ostatnio, ze ten drugi, trzeci, czwarty..., ilu ich tam w przyszlosci bedzie miala to nigdy nie stanie przed takimi wyzwaniami jak ja. Ona teraz ma wlasne auto, nie beda jezdzic jej odbierac z pracy, odwozic kazdego no przynajmniej 80%, powrotow do domu(a mieszka kawalek za miastem), nie beda musieli, isc po nia do pracy kiedy to ja prawie za kazdy razem szedlem, ich przyjaciele tez nie stana przed takim czyms jak moi. Wogole beda mieli, rozowo i kolorowo... Zdecydowanie tyc innych czeka mniej poswiecenia i walki. Dalem te dwa przyklady o pracy a bylo ich mnostwo... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×