Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

Hej ja mam taki dość nietypowy problem mianowicie podoba mi się kumpel a właściwie można to ująć nawet przyjaciel mojego chłopaka. Mój problem polega na tym że ja nie wiem jak sprawdzić lub po czym to poznać czy ja jemu też. Są symptomy które przemawiają za tym że tak jak np to że mama mojego chłopaka powiedziała że ten kolega przychodzi do mojego chłopaka praktycznie codziennie od tygodnia ( jakoś od 1.5 tygodnia go znam) a wcześniej to 2 miesiące się nie pokazywał. Ja osotatanio powiedziałam mojemu chłopakowi ( przy tym koledze) że jak chcą sobie pogadać np sam na sam to ja to rozumiem a ten kolega zapewniał że mu nie przeszkadza że jestem itp. A ten kolega jest taki że on zasze powie to co myśli szczerze. Nie mam takiej 3 osoby która mogłaby go sprawdzic czy mu sie podobam itp. bŁAGAM NAPISZCIE co o tym myslicie? I jak moge go dyskretnie wypytac ale tak by on nie wiedział o co mi chodzi a ja bym uzyskała odpowiedz na moje pytanie? Sama nie wiem co mam robic. Czekam na odpowiedź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też nadal zakochany w Jednej
>>pytasz na tym forum jak to sprawdzić czy "koledze Twojego chłopaka" zależy na Tobie?? żartujesz? pytasz JAK sprawdzić CZY CI SIĘ BĘDZIE OPŁACAĆ ZOSTAWIENIE TWOJEGO OBECNEGO?? skoro się zastanawiasz- NAJPIERW zostaw obecnego- rozstań się z nim NAJPIERW. To bardzo nieuczciwe traktowanie drugiej osoby- być z kimś ze strachu by nie być samej.... eh. bez komenta dalej. czytałem wpisy wcześniejsze- i przychodzi mi coś takiego do głowy: w każdym związku jest coś takiego jak równowaga, między nią a nim. kiedy ta równowaga się zatraca, i jedna strona za bardzo naciska, zależy jej coraz bardziej obsesyjnie na tej drugiej osobie - wtedy nawet jak związek potrwa dalej- to nie będzie on bardzo OK. bez pewnej równowagi, wzajemnej uczciwości, i 'chcenia' z obu stron = jeśli taak jest- wteddy związek jest na równi pochyłej... droga= tylko w dół wtedy... najpierw jest to chwila, drobna rzecz, potem następna- kiedy się zaczyna prosić, kiedy jedna strona mówi 'chcę' a druga - 'jak tam sobie chcesz'... a potem coraz gorzej, i gorzej jest.... nie z wny jej lub jego= ale dlatego że pewien mechanizm w danym związku się uruchomił, i działa powolutku coraz dalej i dalej... aż TRACH. jedno płacze, drugie nie rozumie czemu. smutne. TO NIE JEST CAŁA PRAWDA, to jakaś cząstka prawdy o związkach... piszę= bo może ktoś pomyśli w porę nad tym co się dzieje, i co to oznacza. dwoje zakochanych ludzi, a jakoś mi się zdaje, że niełatwo to utrzymać na dłużej... na długo. to sztuka pewna, jak każda inna. powodzenia wszystkim!:) aby każdy ZAWSZE BYŁ W ZGODZIE ZE SWOIM SERCEM I ZE SOBĄ !:) na ra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goralka
hej mam problem podobny do was wszystkich .. wiec jestem z chlopakiem 1,5 roku.. przez ostatnie tygodnie kontaktowal sie ze mna inny facet. nasza znajomosc odbywala sie tylko droga telefoniczna itp. nie odszło mniedzy nami do niczego co mozna nazwac zdrada jednak moj chlopak mysli inaczej .. chce mnie zostawic.. powiedzcie jak naprawic taka glupote.. co robic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bodek
To jest chyba nie możliwe.Ja ciągle mam nadzieje ale moja druga połowa jest od dwóch lat nieugięta .Nasz synek ma zakaz jakichkolwiek kontaktów z moja osobom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam po długiej przerwie. w 2008 roku rozstałem się z moją dziewczyną po 2 mies wróciliśmy do siebie. Ostatni rok mieszkaliśmy razem i 30.10 odeszła bo się nie układało. Od miesiąca mieszka z innym a ja nadal kocham ją do szaleństwa. Jeśli wasze ex wracają nie spie...lcie tego jak ja. dobrze wam radzę. 10 wspólnych lat i już tego nie ma :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
także i ja kiedyś zaglądałam na to forum. Kilka lat temu wybranek rzucił mnie ot tak, nagle, bez powodu czy uzasadnienia. Wróciliśmy do siebie po jakimś czasie. na pocieszenie powiem wam, że da się być razem po rozstaniu. ja i mój były-obecny i ma nadzieję, że przyszły, jesteśmy pół roku po ślubie. da się :) czasami warto zawalczyć. ale jedno chciałam wam napisać - nic za cenę własnej godności, tego jednego nie warto poświęcać, żeby odzyskać drugą połowę. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czy tu ktoś jeszcze zagląda ale mam nadzieje że zajrzy, od miesiąca nie jestem z chłopakiem z którym byłam ponad 3 lata, od 2 tygodni on spotyka się z inną dziewczyną, pokłóciliśmy się o głupotę, różnie między nami było, dużo razem przeszliśmy, ostatnio to ja nawalałam bo on się starał a ja nie bardzo, ja sobie wszystko poukładałam w głowie i w sercu, bardzo mi na nim zależy, dziś się spotkaliśmy rozmawialiśmy, powiedziałam co czuję, ale on powiedział że chce zacząć życie na nowo, nie powiedział że jakiś zakochany w tej dziewczynie jest czy coś, bo uważa że po 2 tygodniach nie można czegoś takiego stwierdzić. Z poprzednimi chłopakami tez byłam dlugo ale wtedy to było raczej przywiązanie, raczej szybko i mało boleśnie przechodziłam rozstania z nimi. Ale z tym jest inaczej, wiem że on coś jeszcze do mnie czuje bo mimo wszystko nie da się kogoś tak szybko wyrzucić z serca. Nie wiem co mam robić. Powiedział że nie chce się ze mną kłócić i chce utrzymywać kontakt ale nie chce też żebym naciskała na zejście się. Staram się podchodzić do tego spokojnie ale czasem jest ciężko. Nie wiem czy walczyć czy nie. Jak walczyć to w jaki sposób? Myślałam żeby utrzymywać z nim kontakt i pokazać jak się zmieniłam bez zbytniego naciskania. Może wtedy zatęskni. Boję się tylko że bardzo się zaangażuje w związek z tą drugą dziewczyną. Wiem że większośc powiedziałaby że powinnam pozwolić mu odejść, ale ja nie umiem puścić kogoś tak bez walki :/ zawsze byłam uparta i nie zawsze dobrze na tym wychodziłam. Jeżeli nie walczyć to jak sobie radzić z codziennością? Mój największy problem to taki że nie pracuję, studiuję zaocznie, prawie cały dzień siedzę w domu sama z psem którego dostałam wlaśnie od niego na urodziny a tym samym spełnił moje marzenie. Proszę, niech ktoś pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam jestem tu nowy na tym forum Straciłem swoja miłość po 0.5 roku bycia razem teraz opowiem wam mniej więcej o co chodzi i może mi pomożecie. Poznałem ja w szkole ona chodziła do 1 klasy technikum a ja do 3 klasy. Na początku tylko pisaliśmy nie było mowy o spotkaniach ponieważ rok wcześniej zdradził ja chłopak i nie chciała innego wtedy. Bardzo dobrze nam się pisało i rok później zaczeslismy się spotykać juz cos więcej niż kolega i koleżanka no i zaczęło sie tamtego roku roku w wrześniu, spotkanie było super miła osoba i wgl wydawała sie bardzo dojrzała. Po 4 spotkaniach nie byłem pewny czy chciał bym z nia chodzić ale to szybko przeszło i zaczynałem cos czuc do niej cos więcej niz kolega. Do stycznia tego roku spotykaliśmy sie i było super i nawet to ona zrobiła ten pierwszy krok z pocałunkiem byłem szczęśliwy ze coś zaczyna sie dziać. Od 1 stycznia zaczeslismy oficjalnie chodzić razem i było super nie kłucilicmy sie prawie wgl. W szkole za reke pocałunki tip jak to zakochani no prawie bo ona mi mowiła ze jeszcze mnie nie kocha tylko Uwielbia troche dziwne jesli chce ze mna byc ale nie kocha mnie. dawałem jej kwiatki czekałem po szkole na nia pomagałem wysłuchiwałem nawet dowiedziałem sie takich rzeczy których żadna inna osoba nie wie. Niestety w kwietniu cos w niej pekło i powiedziała ze możemy być przyjaciółmi bo narazie nie jest gotowa na związek z żadnym chłopakiem ze nie potrafi mnie pokochać zraniło mnie to bardzo :( powiedziała ze jak sie całujemy i jest przy mnie to jej ostatnio przypomniał sie jej były chłopak po 2 latach ? ;( . Zostalismy znajomymi bo trundo w szkole chodzic po korytarzu i mijac ja jak powietrze po tyg czasu pare razy z jej kolezanka poszliśmy na wagary i nie zachowywała sie wobec mnie jako kolega tylko cos wiecej , jak stalismy i rozmawiałem z koleznka to ona podchodziła i sie tuliła do mnie;( jak jej kolezanki przyszły to to samo ale przecież juz oficjalnie z nia nie byłem ;( mówiła ze nie potrafi sobie poradzić z uczuciami ze nie wie co czuje itp. Po jakims czasi dostałem wiadomosc od niej w szkole ze jednak musimy zakonczyc znajomosc wiec to zrobilismy tylko ze wieczorem zapłakana napisła ze nie potrafi bezemnie zyc i ze płacze i tęskni za mna a jak głupi zakochany wróciłem do niej obiecała ze zostaniemy na zawsze razem :(:( 10 Kwietnia kiedy bawilismy dziecko jej siostry powiedziała mi ze mnie kocha i zebym nigdy jej nie zdradził ucieszyłem sie bo wiedziałem ze nigdy tego nie zrobię ;( 24 kwietnia dalem jej prezent na jej 18 urodziny ucieszyła sie, i zaprosiła mnie 1 maja do niej do domu zebym poznał rodziców i na jej 18 rodzina pojechałem ucieszyła sie ze jestem poznałem rodziców polubili mnie itp miałem jechać do domu o 19 jednak pojechałem o 22 bo prosiła żebym został z nia dłuzej zrobiłem to . i właśnie 1 maja o 22.00 widziałem ja ostatni raz:( ponieważ 5 maja powiedziała ze nie potrafi byc ze mną na odległość a przecież mieszkamy tylko od siebie 35 km ;( busem 30 min. i ze nie jest gotowa na zwiazek na koniec powiedziała ze kocha mnie i ze jesli ja ja tez kocham o żebym odpuścił sobie że kiedyś będę szczęśliwy z inna ;( Ale taka prawda ze ja kocham :( od 5 maja 0 kontaktu i dalej ją kocham i tesknie;( nie wyobrażam sobie życia bez niej:( co chwile mi sie śni a rano patrze na telefon czy nie ma sms od niej;( Jeśli ma ktoś jeszcze ta słyna książkę to proszę wysłać mi na ten adres bardzo mi potrzebna jest ;( rcronaldo360@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monisia81
Zaglada tu ktos ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z NADZIEJĄ CZEKAJĄCY
bylem z dziewczyna 2 lata bardzo była dla mnie ważna osobą w życiu bez której nie potrafiłbym żyć mimo że były sprzeczki i kłótnie zawsze byliśmy razem zaniedbałem związek w 2 roku byłem taki jaki przyblokowany nie byłem taki zakochany jak wcześniej przyznam się bez bicia miałem kilka szans zawaliłem to trochce ale zawsze się starałem poznała jakiś miesiąc temu innego i chce z nim być dla mnie to byl szok i coś się we mnie złamało stałem sie taki jak chciałem dla niej być tak bardzo chciałbym z nią byc widziała moje uczucia moją rozpacz i chęć naprawy wszystkiego i zrobienia dla niej wszystkiego powiedziala ze chce z nim byc a ja my zostaniemy przyjaciółmi ze może kiedyś wrócimy do siebie ale nie obiecuje a mnie kocha a znim jest szczęśliwa codzienie widzi moj smutek i jak bardzo ja kocham i chce by była szczęśliwa co mam robić czy wróci do mnie tak bardzo czekam na nią nie umiem normalnie teraz życ myśle o niej nie moge spać wracam w te miejsca gdzie się poznaliśmy i często gorzko płacze i wołam wróć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poproszę "ta" książkę na maila student2707@wp.pl Dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moniś J
Witam wszystkich.. Mam smutny dylemat.. 2 miesiące temu zaczełam spotykać się z bardzo przystojnym mężczyzną. Blondyn, piękne niebieskie oczy, umięśniony.. zauroczył mnie bardzo tym bardziej że był bardzo tajemniczy i pociągało mnie to w nim. nie był taki jak chłopaki w moim wieku bo ma dziecko i wydał mi się dojrzalszy niż wszyscy. Był czuły, namiętny i obsypywał komplementami. Uwierzyłam w jego słowa.. Byliśmy razem lecz pewnego dnia zrobiłam coś niepoważnego. nie odzywał się do mnie i postanowiłam się nie przejmować, i kupiłam wino z siostrą.. upiłam się i jak głupia poszłam się przejsć. czułam się dobrze gdy nagle patrzę, idzie on.. Od razu zrobiło mi się gorąco. jednak po chwili stania z nim, zaczęłam sie chwiać i prawie się przewróciłam. zniesmaczyło Go to. wiem o tym i nie pochwalam swojego zachowania. ale przecież powinien zrozumieć ze każdy może mic gorszy dzien.. Tym bardziej że przez jego nagłą obojętność. wiem ze alkohol to nie wyjście w takich sytuacjach ale było mi tak przykro.. a jestem tylko człowiekiem. Co mam zrobić zeby spojrzał na mnie innym okiem? Zakochalam się w nim i pragnę Go jeszcze bardziej niż do tej pory.. Nie odzywam sie do niego i nie narzucam chociaz mnie korci zeby napisać.. Mam jeszcze szanse? proszę o szczerość:* Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szarik na102
byłs w sprawie reklam>świt>mały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roza pustyni
Nie wchodzcie w nowy związek jeżeli nadal kochacie swojego byłego czy byłą . Ja tego nigdy nie robiłam. zwiazałam się dopiero z kimś jak byłam już wolna od wspomień i uczuć do byłego. Niestety mój przykład został tutaj opisany ale nie w takim kontekscie jak tytuł tego forum ,tylko byłam kołem ratunkowym, odskocznią i dziewczyną na chwile, dla mojego byłego (juz) faceta ktory rozstał sie z partnerka . Radzicie innym żeby poznali nową osobę, związali się i w ten sposób zapomną o ex chlopaku/dziewczynie. Tak własnie postępował ze mną , teraz obecnie już były chłopak. Nie rańcie w ten sposob innych tylko dla wlasnej przyjemnosci i lepszego samopoczucia, bo ten ból jest taki sam jak teraz się czujecie. Wasz nowy partner bedzie czuł/a ze jest coś nie tak ,a wy w niej/nim i tak sie nigdy nie zakochacie i nie bedziecie widzieli w nim partnera/ partnerki. nie bedzie to nigdy prawdziwa miłość a tylko przyzwyczajenie bo poprostu z kims spedzacie czas w dla was trudnych chwilach. Wkoncu rozstajac sie zniszczycie ta osobe ktora oddala wam swoj czas i zaangazowanie i wyleczyła was z poprzedniej milosci. Zadne z Was nie chciałoby się dowiedzieć ze jest kołem ratunkowym. Mój były dobrze udawał i zachowywał się tak jakbym była całym jego światem ( zreszta tez tak tu swoje zachowanie opisał). Ja pomogłam wyleczyć się mu z byłej miłości( nieswiadomnie) ,szybko sie zakochałam a on nie był na tyle szczery by powiedzieć mi ,, sluchaj ja nadal kocham moją była ,, wystarczyloby tylko to zdanie , odeszłabym, nie tracac tylu lat. Teraz jestem madrzejsza o 5 lat doswiadczenia w związku. Wiem że straciłam szmat czasu na to by komuś to zycie ulatwić , a ja zabiegajac o miłość traciłam samą siebie. Na poczatku naszego związku gdy ON jeszcze był zakochany w bylej dziewczynie , zarzucał mi że jestem z nim bo boję sie samotności , co było nie prawdą bo kochałam go, teraz jak ponownie czytam jego posty to wlasnie on bał sie tej samotności ( bo musiał ciągle kogoś koło siebie mieć , nie dał sobie czasu na to by poprostu uwolnić sie od byłej, w ten sposob mnie raniąc) . Nie mam zamiaru rozpisywać sie tu o tym jak straciłam czesc swojego zycia z nim, co nas podzieliło i jak byłam z nim nieszczesliwa i smutna . A byłam nieszczesliwa bo on tego szczescia nie potrafił mi dać od samego poczatku. Ale jak to on mówił '' BO to tanga trzeba dwojga ''. A ja to tango za czesto zaczynałam , i tanczyłam sama ,majac rozowe okulary na nosie :) Nie martwcie się Karty zawsze sie odwracaja. Dajcie sobie czas a poznacie osobe w ktorej naprawde sie zakochacie. Pozdrawiam Was wszystkich. I zycze wam szybkiego powrotu do formy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roza pustyni
Jeszcze dodam tylko jedno sa rozni mezczyzni. Ale wiem z doswiadczenia ze ciche dni w zwiazku sa najgorszym czasem jaki moze byc. wiem ze mozna stworzyc zwiazek bez cichych dni bo sama taki kiedys mialam. Mozna sie wcale nie klocic a wyzwiska nie istnieja. Isnieja takie zwiazki , malzestwa. Jak widzicie ze facet was nie szanuje , olewa i poprostu sie nie stara to nie traccie czasu bo was nie kocha , albo kocha inna albo rozglada sie za inna obojetnie Wy dla niego nie jestescie atrakcyjne. A chyba nie chcialybyscie po latach uslyszec ze on nie chce zebyscie byly jego zona czy matka ich dzieci. Wiem ze my kobiety nie ktorych rzeczy nie chcemy widziec, zamazujemy te sytuacje magiczna gumka i sadzimy ze jest dobrze . Wmawiamy sobie ze sie nie odzywa bo jest obrazony, bo ma taki charakter, bo jest za bardzo dumny by sie odezwac i tak w kolko, NIEPRAWDA zakochany czlowiek nie wytrzyma dnia bez swej milosci i bedzie tesknil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej Różo:-) piszesz bardzo mądrze i rozsądnie, mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabellblack
to prawda też to przezyłam ale jakie szczęście ze nie aż tyle czasu,pięknie to napisałaś,bo człowieka można tak szybko zniszczyć.Jestem ciekawa jakie sposoby miałaś żeby powstać jak feniks z popiołów.Napisz proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roza pustyni
Witam Was. Zaczynam dostrzegać to szczęście , bycie samym wcale nie musi być przygnębiające, odnawiasz kontakty , czasami poznajesz kogoś nowego na stopie czysto kolezenskiej, nawet nie wiecie ile na imprezie można poznać nowych koleżanek z którymi pożniej możecie gdzieś wyjść w momencie załamania, etap płakania do poduszki mam już za sobą . Jest mi żal tych 5 lat ale z drugiej strony były tez miłe chwile . Czasami za nim tęsknie, ale tęskniłam też będąc z nim, nawet jak był obok mnie . Jego problemem było to że lubił skupiać uwagę na sobie, kiedy był zły to wszystkim dookoła też psuł się humor , kiedy miał problem w pracy wyżywał się na mnie, ja też mam stresującą prace ale nigdy nie wyrzucałam swoich frustracji na niego. Czasami były takie chwile że potrafiłam stać obok niego i poprostu mu się przyglądać, lubiłam na niego patrzeć, może dlatego tak dobrze znałam jego każdy grymas , niezadowolenie . Ja za to nie przypominam sobie żeby on choć raz zatrzymał się w tym pedzię życia i skupił swój wzrok na mnie , chociaż na 10 sek, nic nie mówiąc i poprostu wpatrując się we mnie . Zapewne mieliście taką sytuacje jak ktoś zakochany na was patrzy maślanymi oczami, to właśnie tego z jego strony nigdy nie było. Teraz jak sobie analizuje ten cały związek to on dawał mi znaki żę to nie to , ale ja ich chyba nie chciałam dostrzeć. Nie zycze nikomu takie traktowania , bo ja zrobiłam z siebie szmate do podłogi. W pewnym momencie traciłam nawet swoją pewność siebie,a on nie szczędził uszczypliwych tekstów . Nawet jak zrobił mi jakąs przykrość i płakałam a on stał obok mnie , to ani razu przez te 5 lat nawet mnie nie prztulił, to mnie zawsze dziwiło bo nawet jak ktoś obcy jest zapłakany to normalny człowiek podejdzie, zapyta, poklepie po ramieniu a on nic , nie bede tego komentować. Sadze ze do decyzji rozstania czlowiek chyba też dojrzewa w pewnym momencie kiedy mamy dosyc juz zachowan partnera albo czujemy że jest nam zle. Odpuśćmy. Mam nadzieje że załamani odpuszczą szybciej niż ja i nie stracą tyle czasu. Ja odpusciłam ten zwiazek i była to ciezka dla mnie decyzja , zaczynam powoli wychodzić z tej dziury która sobie sama wykopałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to przecie zaden problem mozna se pomachac 333 www.youtube.com/watch?v=hKlbr5Ip8nY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy ma swoje sposoby Ja pojechałem do mojej ex warto było Kocham Ja i dzieci. Bałem się ale czytałem tutaj wypowiedzi innych i powiem tylko to że jeśli się Kocha to można wszystko . Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekający na cud
Mam nadzieję, że temat jeszcze nie umarł, bo takich ludzi jak my jak widzę jest wielu. Jestem już dojrzałym mężczyzną. 8 lat temu będąc żonatym, wdałem się w romans. Tyle, że romans ten przekształcił się w miłość. Ponad rok temu postanowiłem odejść od żony, by móc wreszcie być z moją partnerką tak jak tego chcieliśmy zawsze. I tu zaczęły się moje problemy. Żona przekonała mnie, że byśmy jeszcze spróbowali dla dobra dzieci. Zostałem, choć wciąż z moją partnerką byliśmy. Wreszcie wyprowadziłem się od żony do niej, ale z żalu za dzieckiem ponownie wróciłem do żony. Popadałem w depresję, z której leczę się do dzisiaj. W maju zeszłego roku wyprowadziłem się od żony, a od lipca zamieszkałem z partnerką. Początkowo było wspaniale. Wspólne wakacje, prowadzenie domu itp. Niestety moja depresja i obsesja na punkcie młodszej córki, która nie chciała ze mną utrzymywać żadnych kontaktów, doprowadziła mnie do tragedii. Popadłem w totalny amok. Zamknąłem się w sobie i jedyne to co widziałem, to moją biedną córeczkę (16 lat), która tęskni za tatusiem. Zaniedbałem wszystko, a przede wszystkim moją największą miłość. Ostatecznie wyprowadziłem się od partnerki, a po jakimś czasie powiedziałem jej, że muszę ułożyć stosunki z żoną dla dobra dziecka i będzie lepiej, gdy ona znajdzie kogoś innego. No i mam co chciałem. Okazało się, że moja córka doskonale sobie radzi, a teraz utrzymujemy z sobą kontakt. Do żony nigdy nie wróciłem, mieszkam cały czas sam. Złożyłem pozew o rozwód. Chodzę na terapię psychologiczną, ale jej już nie ma. Od momentu, gdy rozstaliśmy się przez ponad miesiąc w zasadzie z sobą nie rozmawialiśmy (kontakt służbowy, bo pracujemy w jednej firmie). Terapia psychologiczna uzmysłowiła mi, co jest najważniejsze w moim życiu i jak wielki błąd popełniłem. Błąd ten w dużej mierze wiązał się z moim stanem psychicznym. działałem w amoku, nie zdając sobie dostatecznie sprawy z konsekwencji jakie to za sobą pociąga. Ale wracając do tematu. Wreszcie po ponad miesiącu od rozstania, chciałem się z nią spotkać, żeby jej to wszystko wyjaśnić i prosić ją o to, żebyśmy mogli być znowu razem. Nie odpowiadała na moje smsy, telefony. Wreszcie nie wytrzymałem i poszedłem do niej. A tu kolejny cios. Ona właśnie wychodziła z kimś innym. Załamałem się totalnie. Z żalu spałem na jej wycieraczce. Jeżdżąc za nią, wymusiłem kontakt. Poprosiła mnie, żebym tak się nie zachowywał i że ze mną się skontaktuje. Zrobiłem co chciała. Poszedłem do psychologa i trochę się ogarnąłem. Ona zaczęła się odzywać. Dzwoni do mnie prawie codziennie, mówiąc mi, że chce mi pomóc przez to przejść, ale to TYLKO to. Powtarza mi, że przez to, jak ją tak zawiodłem, straciła do mnie zaufanie i nie kocha mnie. Owszem kochała (wiem to na pewno), ale teraz już nie potrafi. Nie chce mi dawać, żadnej nadziei. Chce, żebym wszystko to co robię, robił dla siebie, a nie dla niej, bo jej już nie ma. Jest z innym, choć jak sama przyznała znalazł się on przy niej z żalu. Nie znała go wcześniej. Ich znajomość trwa najwyżej 2 miesiące, a 3 miesiące temu zapewniała mnie jeszcze, że bardzo mnie kocha. Ja ją wtedy odtrąciłem. Nie potrafię jej przestać kochać. Wszystko co robię i tak robię z myślą o niej, bo mam nadzieję, że kiedyś będziemy znów razem. Wiem, że moje nadzieje są płonne. Zbyt ją zraniłem, ona jest już z innym. Jednak wciąż się łudzę. Jej telefony, które trwają często po 3-4 godziny. Chciałbym znać odpowiedź, czy jest szansa na to, że do mnie wróci. Ale wiem, że nikt mi nie da żadnej gwarancji. Może jest tu jednak ktoś, kto chciałby podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Bardzo mi jej brakuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzena3654
Rozstalam sie 4 miesiące temu z miloscia moje zycia. po dwoch latach. on ze mna zerwal. bolało bardzo! latalam za nim w tych 4 miesiacach. pisalam mu duzo za duzo sms. w koncu stal sie agresywny, napisal mi, ze mam mu dac spokoj. ze nie chce i nie moze mi wiecej dac. w koncu w rozmowie powiedzial mi, ze po prostu cos sie w nim wypalilo, ze mial/ma inne rzeczy na glowie. problemy. ze chcial byc sam i jest sam! nie chce sie ze mna klocic, prosi tylko o spokoj. proponowal tez przyjazn. widzialam ze jestem bez szans. Zamowilam urok miłosny na stronie http://magicznerytualy.pl . I już po 3 tygodniach od wykonania go odzyskałam. Sam wrócił proszac o wybaczenie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze ciężko było mi być samej. Dlatego kiedy zostałam porzucona długo nie mogłam się pozbierać. Dzięki rytuałowi miłosnemu z urokmilosny24.pl odzyskałam ukochaną osobę. Wiem że wielu może to skrytykowac, ale gdyby nie to nie wiem czy bym przezyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Idjota
Witam man pytanie. Mieszka zemna moja konkubina mamy 3 wspanialych dzieci i niedawno uswiadimila mi ze milisc wygasla. Nie chcem stracic rodziny kocham dzieci i kocham ja. Wiem ze to z mojej winy ja spiepszylem pilem i krzyczalem. Przestalem robie wszystko co mozliwe ale nic nie daje to. Da rade to odbodowac a jak tak to w jaki sposob?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W dodatku jestes analfabetą. Nie chcEM ale muszEM to powiedziec że tego juz się nie da odbÓdować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magyfryt
Mam podobny problem. Straciłam swojego chłopaka dwa lata temu. (mlodszy o dwa lata). Od tego czasu miałam kilku facetów Ale żadnego nie na poważnie. Wciąż myślę o byłym. Myślałam wcześniej ze to minie, większość mi osób to uswiadamialo..... kwestia tylko czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
magyfryt dziś - taka strata nigdy nie mija i wciąż boli. To nieprawda, że czas leczy rany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam cholernie zakochana zostawił mnie bez słowa po 4latach ,prosiłam dzwoniłam olewal . Po prawie 3larach wyleczylam się z tej milosci. Zakochałam się tak samo mocno 2lata razem i kolejny odszedł bo nic dla niego nie znacze. Nie mam sily walczyć a co lepsze wcześniej szt były chce wrócić to teraz on biega za mną a ja kocham obecnego co odszedl. Rolę się odwracaja.co mam robić? Czy może zateskbic mimo że już nie kocha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, Do wszystkich nieszczęśliwych. Nie jesteście sami. Każde z Nas ma swoje problemy. Każde cierpi. Każde czuje. Moja sprawa jest taka jak Wasze, ale inna w szczegółach. Przez ostatnie 2 lata straciłem Ojca(którego w zasadzie nigdy nie miałem), Matkę(która chorowała) i zerwała ze mną dziewczyna dla innego. Pominę detale. Nieważne co się dzieje, nie walczcie sztucznie z tymi myślami, żyjcie, realizujcie plany i cele. Póki żyjecie, podejmujcie decyzje zgodnie z Waszymi przekonaniami. Nie czyńcie drugiemu co Wam nie miłe. Najważniejsza zasada. I pamiętajcie, że zawsze może być gorzej, zawsze, więc róbcie tak by żyć godnie i z honorem, bo najważniejsi jesteście Wy, bo bez Waszego szczęścia nigdy innych nie uszczęśliwicie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Magia pomaga ale trzeba znaleźć rzetelną osobę. Ja miałam szczęście bo trafiłam na http://magia-anielska.pl i udało się odzyskać chłopaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×