Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

tom1410

Zakochałem się w swojej studentce

Polecane posty

Gość pytająca punia
''Może nowy rok akademicki coś przyniesie.'' ale liczysz na ciąg dalszy z ''Twoją'' studentką czy na nowe studentki? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wykładowca 30
Pewnie, liczę na kolejne dziesiątki naiwnych i uległych studentek. I dlatego rozczulam się i otwieram przed obcymi osobami w wątku na kobiecym forum...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lady marmelade
Z niecierpliwoscia czekam co przyniesie nowy rok akademicki ;D tak by the way, tez podkochuje sie w moim wykladowcy... sa niby jakies ukradkowe spojrzenia, dluzszy kontakt wzrokowy, ciagle mijanie sie na korytarzu itp ale to moze dlatego ze jestem kumata z tej biostatystyki ;D z egzaminu mialam of course 5 ;D od pazdziernika bede miala z nim inny przedmiot ;D nie chce wyjsc na naiwna, rechoczaca studentke ktora zarywa do doktorka... jakies porady? szczegolnie wykladowcy 30 ;D ubostwiam Cie ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Doktór Potwór
Ja rucham studentki na potęgę, bo są młode i głupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wykładowca30
Droga Lady. Nie jestem specjalistą od kobiecej psychologii. Wykładowca też człowiek wbrew pozorom. Skoro jesteś wybitną studentką, na pewno już Cię zauważył. Różni wykładowcy chodzą po Ziemi, ale niewielu ogląda się tylko za tyłkami bez mózgu, zwłaszcza, jeśli poznało na zajęciach uroczą, inteligentną i zdolną studentkę. Kolejny przedmiot? Czyli więcej czasu. Ucz się pilnie, zwracaj na siebie uwagę, przyjdź na konsultacje, poproś o dodatkowe materiały, wskazówki, zapytaj czy nie zostałby opiekunem koła naukowego. Może spróbuj pojechać na studencką konferencję, a jego poproś o pomoc przy referacie? Wyczujesz, czy trzeba bardziej subtelnie, czy z grubej rury ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich! Ja również mam problem... Ściśle przylega on do omawianego tutaj tematu. I mam prośbę, ponieważ ja sama nie potrafię po prostu objąć tego rozumiem choć doprawdy staram się już od prawie roku. Mój wykładowca, który jest ode mnie starszy... Miałam z nim zajęcia w trakcie pierwszego semestru, podczas drugiego prowadził wykład, na który w miarę regularnie uczęszczałam. Zarówno podczas tych zajęć, jak i wykładu, nigdy nie spuścił ze mnie wzroku. Ciągle i ciągle, aż nieraz było mi głupio. Czasem zagadywał, jednak zawsze trzymając się bardzo oficjalnego tonu. Najgorsze było to, że nie zwracał uwagi na to, iż podczas wykładu na auli było poza mną ponad dwustu studentów. Nie, on patrzył i mówił jakby do mnie, co zwróciło uwagę paru osób. Raz chyba się zapomniał, zadał mi pytanie, co było nowością - podczas tego konkretnego wykładu pytań się nie zadawało, prawie każdy nawet tego wykładowcy nie słuchało. Wiecie zapewne - chodzi się ot tak, po prostu. Z nudów, by pogadać czy zrobić coś na kolejne zajęcia. W pierwszym semestrze patrzył, patrzył, rozśmieszał, dawał się zbić z tropu, kilka razy udawało mi się z nim podyskutować na jakiś całkiem luźny temat - oczywiście wszystko to podczas zajęć. Wymyślał różne rzeczy, byleby tylko zwrócić uwagę mojej grupy na zajęcia, które prowadził. W końcu te masy liczb, jakieśmy omawiali były tak monotonne... Są to oczywiście tylko znaki, niczego nie śmiem sugerować, bo to według mojego racjonalnego umysłu jest głupota, jednak... Co Wy o tym myślicie...? Proszę o pomoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wykładowca30
Czasami przy takim tłumie dobrze znaleźć jedną osobę, do której można mówić, z którą można pożartować i nawiązać łączność. Nawet jeśli ta osoba jest w pewnym sensie tym sterroryzowana. Chyba że się faktycznie zauroczył...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mimozami Jesień SięZzaczyna...
ja też podkochooję się w moim byłym ćwiczeniowcu - zamierzam wykorzystać magię, aby Go zdobyć :) mam zamiar zrobic sobie laleczkę voodoo :) myslicie,że to pomoże?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elczupakabra
Studiuję na tzw. "kobiecym" kierunku (tzn. same studentki - dziewczyny i prawie sami wykładowcy - mężczyźni). Moja przyjaciółka ma romans z profesorem. Tworzą na tyle "wolny związek" (tzn. że ona nie ma absolutnie żadnych ciągot do bycia jedyną, akceptuje fakt, że on jest żonaty i ma inne kochanki), że on jej opowiada bez oporów o swoich wcześniejszych romansach oraz o życiu uczuciowo-erotycznym swoich kolegów - nader rozbuchanym. To strasznie łatwe uwieść studentkę i strasznie przez to wciągające. W sumie obie strony wychodzą na tym dobrze - ona ma ciekawe doświadczenie, świadomość na całe życie, że zrobiła coś szalonego i że była wyjątkowa (no bo ją wybrał, haha :)), ba, może nawet wzbogacić się intelektualnie! On - może się pospotykać z zapatrzoną w niego, młodą dziewczyną. A potem z następną. I następną. I następną. Ale zawsze to będzie brudne - oczywiście tylko moim zdaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elczupakabra
Swoją drogą zaczynam się zastanawiać, czy aby jeden z moich wykładowców nie myśli, że się w nim zakochałam. Uwielbiam go, to fakt, ale tylko jako nauczyciela (no, mógłby mnie adoptować :D). Jestem tzw. "wybitną studentką" (ale tylko na wybranych przedmiotach :) - na tym jego też, bo akurat jestem zainteresowana tematyką). Dużo łażę, poza uczelnią, na różne spotkania i konferencje z tym związane. Raz nawet, będąc w innym mieście, poszłam na jego wykład (widział mnie, ale nie rozmawialiśmy). Jej, a jak sobie pomyślał, że dla niego specjalnie tam pojechałam...? Nie dążę do pozauczelnianego kontaktu, spotykając go poza uczelnią raczej się czaję, żeby sobie nie pomyślał, że się narzucam albo łażę za nim dla studenckiego interesu. Ale mailowo np. załatwiam z nim różne rzeczy w imieniu grupy... Kurde, ile potrzeba, żeby facet sobie pomyślał, że jest obiektem adoracji??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, wiem. Dzięki za odpowiedzi. Oczywiście, że nie zamierzam nad interpretować czy rozpływać nad całkowicie zbędnymi fantazjami, przez które traci się tylko czas. Mój poprzedni post był jednak nieco emocjonalny i pozbawiony większej ilości informacji. Ten wykładowca jest wrogi studentom. Tak, potrafi być wyrozumiały - gdy go najdzie, a to naprawdę rzadkie... Miażdżąca większość studentów jest mu niechętna, część naprawdę go nie lubi, ponieważ nad wyraz chętnie upieprza na egzaminach i przy zaliczeniu - jest przy tym strasznie agresywny. Stąd ogólne zdziwienie, że nie spuszcza ze mnie wzroku. Poza tym, nieustannie, gdy tylko nadarzy się okazja, wciąga mnie w rozmowę polegającą na wyciąganiu ode mnie informacji, nieraz dosyć osobistych, o których wiedzę umiejętnie chce posiąść. Poza tym bardzo, bardzo mi pomógł przy egzaminie, można powiedzieć, że uratował mi tyłek. Komplementował mnie. Z tego, co się wywiadywałam - delikatnie, by nie wzbudzać podejrzeń - nigdy nie miał wśród starszych roczników faworytów, wszystkich, że zacytuję: "olewał", traktując z góry i z wyraźną pogardą. Wszyscy uważają go za sceptycznego gbura, a ja sama nie wiem. Fakt, sporo się udzielałam - ale na początku semestru! Sterczałam pod tablicą nad obliczeniami, ale to się szybko skończyło! Gdy zaczął tak na mnie patrzeć, tak intensywnie, z kamiennym wyrazem twarzy zamilkłam i schowałam się w ławce z tyłu sali. Więc ciągle chodził na tył, przechadzał się między ławkami, podpatrywałam czy na pewno zajmuję się tematem zajęć. Tak mi się zdaje. Idiotyczne, czyż nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autosugestia0000
jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autosugestia0000
zamknięta_w_sobie_91 nie, tylko obserwuję podobną sytuację w swoim środowisku. a i wątek wykładowcy też mnie nieco zaciekawił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nade wszystko zastanawia mnie to, dlaczego On nic nie robi poza ciągłym obserwowaniem mnie i zadawaniem często niewygodnych pytań. Chodzi o to, że jakby boi się cokolwiek zrobić... Och już nie wiem, mam mętlik w głowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tęsknię za moim złośliwym doktorkiem :D //żaden romans, nic z tych rzeczy, po prostu zwykła obustronna złosliwość :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autosugestia0000
zamknięta_w_sobie_91 w jakim on jest wieku? zajęty, żonaty? rozmawialiście kiedyś sam na sam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wybacz, że dopiero teraz odpisuję, problemy z Internetem czasem się zdarzają... Około dwudziestu lat różnicy, jest rozwiedziony. Mówię Ci, naprawdę nie wiem co się dzieje, to strasznie frustrujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fiku mikuuu - nie spłycaj wszystkiego o czym czytasz i nie podchodź do wszystkiego nazbyt protekcjonalnie. Tak powierzchowne i po części bezmyślne podejście sprawia jedynie, że kierujesz się stereotypami i wyświechtanymi modelami myślowymi, które uniemożliwiają Ci podjęcie chłodno racjonalnej dyskusji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autosugestia0000
zamknięta, musisz sprowokować sytuację, w której znajdziecie się z dala od ludzi, w cztery oczy. wydaje mi się, że wtedy facet albo odrazu powinien zaprosić Cię na kawę (bo zakładam, że skoro tak nagminnie wyciąga od Ciebie prywatne informacje i komplementuje, to do nieśmiałych nie należy i nie przyjdzie mu to z trudem...) lub jeśli nie wyskoczy z tym z grubej rury, to przynajmniej będzie się zachowywał w taki sposób, że Ty bez problemu się zorientujesz, o co mu chodzi... postaw na babską intuicję, takie rzeczy się czuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zamknięta_w_sobie_19
Autosugestia, dzięki wielkie, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo czuję to jego zainteresowanie intuicją! Tak, jest odważny i wyraźnie chce (co mu się zresztą udaje) dominować w dyskusji... Naprawdę mnie intryguje to, że traktuje mnie inaczej, ostrożniej niż wszystkich studentów. A jaką sytuację Ty obserwujesz (pisałaś o tym...)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×