Pozwólcie mi opowiedzieć o moim problemie... dobrze? Potrzebuję ekspiacji.

To zaczęło się 2 tygodnie temu w Tesco. Tego dnia mnóstwo wieśniaków robiło zakupy a ja pomiędzy tą mierzwą. Kupiłem zgrzewe wody, czteropaka Żubra i coś do żarcia... Idę do kasy.... lookam jakiejś gdzie jest mała kolejka... I w tym momencie dostrzegam ją... KASJERKĘ!!! Siedziała na kasie nr 12 (do 10 produktów :o) Ideał kobiecości, śliczna, te włoski, ten uśmieszek... Pzzede mną z 10 bydlaków stoi więc się wpycham ... Dochodze do kasy, jacyś stulejarze coś chrząkają, że sie wpycham \"MORDA CHAMY\" Już stoje przed nią, nabija na kase moje zakupy, a ja odpływam... I nagle EUREKA spojrzała na mnie 21,75 zł! Daje 50 zł, ciągle oszołomiony jej pięknem... Zastanawiam się jak do niej zagadać i nagle ona sie odzywa: CZY MA PAN 25 gr i uśmiechneła się. Reszty nie trzeba odrzekłem i dalej się gapie, ona się zaczerwieniła... I nagle jakiś stary s.k.ur.w.y.s.y.n z tyłu coś burknął czy juz skończyłem... I musiałem odejść.. Napisałem na rachunku swój numer telefonu, podałem adres zamieszkania oraz maila. Dodatkowo narysowałem i i przekazałem ten milosny rachunek ochroniarzowi, który stał w pobliżu drzwi i ponuro palcem dłubał w nosie przypominającym kartofel. S.k.u.r.w.i.e.l wziął z wielką łaską i nie ruszał się chyba z godzinę (stałem na zewnątrz i łuskając słonecznik przypatrywałem się w napięciu) aż w końcu ruszył swoją tłustą dupę i wręczył mój liścik Mojej Kasjerce!! Ona przeczytała, uśmiechnęła się i tak pięknie zaczerwieniła, że poczułem dreszcz od pięt po czubek głowy. Dłużej nie wytrzymałem i umknąłem w popłochu przeskakując samochody na parkingu. Natomiast następnego dnia... ale ten post i tak już jest za dlugi.

hej co tak milczysz nawijaj

sorry ale żarcie je twoj kot ludzie to raczej jedzenie:O no ale opowiadaj,opowidaj:P

Zaczyna się ciekawie

zasadniczy blad zawsze zaklatwiaj takie sprawy osobiscie

:D sorry...no pisz, opowiadaj,....

chyba niemowisz powaznie prowokacja jak nic

powaznie mowi,przeskoczyl samochody

Batman!!!

wciąż przerywa i podkrada kotu parówkę

.....następnego dnia udałem się na powrót do marketu. Przyprawiłem sztuczne wąsy z pakuł, na głowę nacisnąłem kapelusz z szerokim rondem oraz wielkie przeciwsłoneczne okulary (takie jakie noszą drugoplanowe czarne charaktery wspierające się na bilardowym kiju). Tak zamaskowany stanąłem w pobliżu Jej kasy i ślizgałem spojrzeniem po jej dłoniach, twarzy, szyi, włosach.... cały sklep zniknął, byłem tylko Ja i Ona.... nagle... podniosła wzrok.. zdjąłem okulary... nasze oczy spotkały się...

i znow przerwa na gryza

Okazało się, że ma na imię Edmund...

Ciekawe czy kot był święcić koszyczek ??

O zesz ty :P

MIAŁA ZACZERWIENIONE SPOJÓWKI... widać że PŁAKAŁA.. KTO!! kto ją skrzywdził... JAKI S.K.U.R.W.I.E.L jej dokuczył? Musiała odebrać te moje emocje, bo zastygła na chwilę z jedną ręką na ścierce przemywania kasy a drugą na lizaku chupa chups

betlejkę stawia:P a karp juz truchleje w wannie

dajcie spokój, facet przezywa, ręce mu się trzęsą, kot miauczy, żeby mu kupy z kuwety wyciagnąl.... Dajcie Mu dokończyć. Może spadły mu doklejone wąsy i okazało się, że ma młodzieńczy trądzik , i Ona się nie chce z nim umówić dopóki on nie kupi w Tesco zestawu dla młodzieńców anty-trądzik????

Gratuluje wyobrażni czemu ja takich facetó nie spotykam

bo jakims swinstwem tasmę zmywała:(:( i do oczu jej nalazło

A pracujesz na kasie w TESCO ??

stic: mówi się \"Egmunt\"

jeszcze kasjerki z lizakiem w mordzie. No chyba ze ta trenowała przed wieczornym obciąganiem z połykiem

:D:D

Podaruj jej na gwiazdke kota, napewno sie ucieszy

stic: A Ty masz na imię Egmunt? To się zatrudnię :-) do "Ni ewidziałem" : RĘKĘ miała na lizakach, buraku ty! czytaj uważnie!

Dziekuje - zakoduje to sobie w mojej szarej komórce z węglem... No i co dalej - seks na palecie po serkach homo ??

rękę na lizaku ale lizak miała w ustach!:P

....nie wytrzymałem napięcia i uciekłem w popłochu przeskakując samochody. Następnego dnia (to była środa) wieczorem zaszedłem na magazyn działu warzyw, od tyłu, aby przeprowadzić mały wywiad. Dawno zapadł już zmrok, na wymarłym parkingu stały TIRy wyładowane sałatą. Jedna latarnia rozświetlała kąt dziedzińca a w nim rozbite butelki, zgaszone pety i odwieczny brud. Cienie pełgały po ścianach jak węże. Wielkie wrota magazynu były lekko uchylone, leniwie sączyła się przez nie mgła w której w oddali poruszały się nie przyopminające ludzkich kształty.