Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Krzewinka

Jestem z muzykiem i...

Polecane posty

Gość Krzewinka

Mój chłopak jest muzykiem. Nie pracuje jak większość ludzi, a jedynie zarabia od czasu do czasu za jakiś chałturniczy występ. Miłość do niego jest trudna, bo i trudno o nim myśleć przyszłościowo. Ciągle brak pieniedzy i nic nie zapowiada, ze to sie zmieni. Jest jeszcze jeden ważny aspekt... Otoż moj muzyk czesto chodzi na jam-y. Kręci tam się zawsze dużo lasek. Z moich obserwacji wynika, że większość jego kolegów korzysta z tego, oszukując swoje partnerki. Niestety, nie mogę i nie chcę bez przerwy towarzyszyć swojemu muzykowi w jego nocnych eskapadach... Dlatego często mam wątpliwości czy oby na pewno nie jestem zdradzana... Czy któraś jest z muzykiem? jakie macie doświadczenia w tej kwestii? A może jakis muzyk sie wypowie jak to wygląda z drugiej strony? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gcv
trzeba korzystac z zycia i zaliczyć kilka lasek przed smiercią..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem muzykiem
Witaj! Chociaż jestem muzykiem nie wiem co to są "jam-y". Wiem co to znaczy grać job-a, lub jechać na street-a. Nie wiem, czy Twój chłopak jest muzykiem pasjonatem, czy muzykiem zawodowym po Akademii Muzycznej. Ja jestem tym drugim. Ja akurat uczę w szkole, piszę artykuły, nie grywam po knajpach, ale wiele osób, które znam w ten sposób dorabia. Przyznaję, że bardzo rzadko zdarza się, by to było głowne źródło utrzymania. Dla muzyka po akademii znajdzie się praca jak nie w tej orkiestrze to w innej, albo w szkole, na kontrakcie do orkiestry itp. jest sporo możliwości, choć mocno średnio dochodowych i generalnie muzyk ma zajęte popoludnia i wieczory, często do późna. Jeśli Twój muzyk nie szuka stałej pracy,to faktycznie być może nie chce się ustatkować. Większość z nas dorabia koncertami różnie- jakiś zamawiany koncert klasyczny, jakaś lekka muzyka w knajpce, część kolegów gra w restauracjach hotelowych, ale większość z nas normalnie pracuje jeszcze na etacie, lub dwu. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bylam z muzykiem
studiujacym na Akademii Muzycznej plus dorabial sobie na weselach, studniowkach itp, jesli chodzi o pieniadze to nie narzekal, bo naprawde niezle na tym zarabial, ale bardzo duzo pracowal no i prawie wszystkie weekendy mial zajete, na dodatek zaplanowane z gory na rok :O Tak wiec na wszystkich weselach w mojej rodzinie musialam byc sama, bo on gdzies tam gral, nawet na moja studniowke poszlam z jego kolega, bo on wtedy gral... Sylwester - on gra. To bylo strasznie wkurzajace, na dodatek ciagle dostawal smsy od jakichs panienek poznanych na tych wszystkich imprezach, a po studiach postanowil jechac grac na jakis statek na kilka m-cy. Na szczescie juz przestal byc moim chlopakiem, to jego muzykowanie strasznie rozwalalo nam zwiazek, choc w sumie nie dlatego ostatecznie zerwalismy, ale ciesze sie, ze teraz mam normalnego chlopa, spedzajacego ze mna weekendy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzewinka
Jam-y to jam session inaczej, gdzie spotyka sie kilku lub kilkunastu muzyków i sobie improwizują. Niestety, moj muzyk nie jest wykształcowny w swoim fachu. Kaske zarabia na koncertach, na chałturach czy czasami na jamach. To wszystko... I tak jak rzekłeś, jego styl życia czasami mnie przygniata. Wraca czesto nad ranem, spi do 14, czasami nie ma czasu uczestniczyc w moim zyciu... No i te laseczki ciagle uganiające sie za muzykami... Ech!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzewinka
byłam z muzykiem... cóż, czasami i ja obawiam się, ze może to tak się skończyć dla mnie... Też nie mamy weekendów, swieta, sylwester oddzielnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliska
krzewinka bardziej związkowi szkodzą brak rozmów, szczerości i dawne zanjome, anie te nowo poznane. wiem co mówię. jak coś to on do byłej wróci niż pojdzie na nowo poznaną. Ponadto jak nie spotyka się człowiek wogóle to potem właśnie czeka n dni takiej jak święta, sylwek, które są wolne a zatem skoro wczęsniej nie miał czasu to tym bardziej teraz winien mieć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ach jak mu zazdroszczę !!!!! Nie ma chyba nic piekniejszego niz uprawiac wolny zawód - byc wlasnie muzykiem (byle nie weselnym) .Nie musiec wstawac rano do jakiejs beznadziejnej pracy z glupim szefem czy debilnimi ludźmi w biurze czy co gorsza w fabryce.Całkowita beztroska , wieczorne koncerty, nocne życie , , dyskusje do rana przy alkoholu.Rozwidnia sie a Ty patrzysz jak lud zasuwa do roboty a Ty masz ten psychiczny komfort ze wlasnie kladziesz sie spac :) I że kilka godzin wczesniej dostales np 1000 pln za dwie godziny koncertu W Tym roku w Sopocie poznalem tak zyjacych ludzi (zupełnie nieznanych szerzej muzyków). Trzydziesci pare lat ,luz , calkowita beztroska. Cóż po prostu Bajka ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliska
to samo z aktorkami. 2 dni i 900 na rękę a potem hulanki po lokalach. Dlkatego one tak łatwo i czesto wiążą się z ludzmi, którzy maja znajomosci w branzy filmowej. Nie musza siedziec w biurze a tylko tyłkiem machną byle jak i kasa spływa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Freedommmmoi
U mnie sytuacja jest odwrotna. To wlasnie ja jestem artysta a on musi to znosic skoro jest ze mna, ale rozumie mnie, wolny zawod jest ciezarem dla drugiej oosoby ktora nie ma wolnego zawodu. Albo obaj jestesmy muzykiami, artystami, albo nie jestesmy ze soba. My sie zgadzamy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co z ciebie za artysta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzewinka
Ależ! Myslisz, ze takie zycie sie nie nudzi? Bajka... zalezy dla kogo, ale pewnie dla wiekszosci jednak tak, skoro tak zyja i nie mysla o zmianach w zyciu zawodowym... Trudno naprawde jest pogodzić życie muzyka z zyciem zwyklej zjadaczki chleba. Szukam jednak nutki optymistycznej w waszych wypowiedziach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Freedommmmoi
muzyk of course (no rubbish) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam muzyka i mi ciągle gra
na nerwach :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cóz wielu muzyków ma dzieci i zony aby miec dokad wrazac po trasach koncertowych ( Muniek , Kazik Gawliński) .Ale tacy ludzie zazwyczaj zakladaja rodziny jak juz sie wyszaleją czyli ok 40 stki:) Psychologowie twierdza ze to psychicznie dla mężczyzny najlepszy wiek do załozenia rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bylam z muzykiem
ta bajka... tylko ze potem zwykly lud wraca z pracy i dopoczywa, a muzyk idzie do pracy... pieniedzy za nic nie ma i muzycy wcale w nie nie obrastaja... (no, chyba ze sa slawni, ale to sa przeciez ci nieliczni). Moj chlopak mial pieniadze poprzez ciezka prace, kazdy wekend - a on impreza, tzn granie od nocy do rana. To jest tak samo zmudna praca jak kazda inna, a jesli grasz np w filharmonii to tez musisz codziennie wstawac do pracy. Za siedzenie przy butelce i filozoficzne rozmowy o zyciu nikt ci niestety nie placi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliska
przestań ja znam muzyków co sie hajtli jak mieli 25 i tez grali koncerty. Jest w trasie to tak jakby był w delegacji jako manager;0 nic sie nie rozni A tu chodzi oto, ze na 1 miejscu nie moga byc koledzy i panieny:) tylko ukochana. A jak muzyk to lubi muzyke, a nie ze robi to tylko dla kasy. I moze byc z ukochana i to jej cos zagrac jak umie:P na pianinie, moga razem pospiewac itp jest wiele mozliwosci spedzania czasu ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cóz zgodze sie że jak jest sie na etacie w filharmonii czy gra do kotleta w knajpie to moze to byc męczące.Choc i tak uwazam ze lepsze to niz siedzenie w biurze po 10 godzin czy zasuwanie w fabryce. Kocham muzykę !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość la guitarra
Moj muzyk rowniez jezdzi na jam-y, ale zabiera mnie wtedy z soba. Duzo jego kumpli tak robi, niektorzy maja juz dzieciaczki i jezdza z rodzinka na takie spotkania. Widze, jak laski sie na niego patrza ale tylko tyle moga, bo jest przeciez moj :) a na czym gra Twoj facet Krzewinka?? Moj gra na basie, uwielbiam, jak czasem cos dla mnie komponuje, to wielki plus bycia z muzykiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość la guitarra
aaa co do kwestii finansowej to zalezy od typu muzyka. moj gra w zespole, gdzie spiewa jego kumpel, ktory w dosc szybkim tempie zaczyna robic kariere, wiec nie jest zle. muzycy gora!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak pięknie być Wodną muzą:) to nie da się przeliczyć na pieniądze i dobrze Bo są takie krainy w sercu człowieka, gdzie mieszka duch, nie materia. Poezja, muzyka, przyroda, uwrażliwia, ubogaca:) tacy ludzie patrza naświat Innymi Oczyma:) oczyma Duszy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość la guitarra
pozatym dla mnie to najpiekniejszy prezent, kiedy skomponuje cos dla mnie, warty wiecej niz najpiekniejszy czy najdrozszy prezent swiata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właśnie play this guitar:) zawsze marzyłam o mężu co będzie miał dla mnie klejnoty dusyz takie jak Jego Poezja, Jego muzyka:) to piękne mieć takie podarunki:) znałam kiedyś pewną dziewczynę co miała męża alpinistę, kochał góry, studiował budownictwo i z każdej wędrówki przywoził jej kwiatki, jakieś kłaczą. Ona to zawsze zasuszała. Miała pełno tego na ścianie. Pięknie to wyglądało:) Oni byli tacy inni od tych związkow co w takim trudzie lecieli gdzies po cos na cos i nie widzielic nic, nie znali siebie, umieli tylko byc obok siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj jest
muzykiem w domu a na imprezach...muzykantem.Odkąd jesteśmy razem(9 lat) zabiera mnie ze sobą. ma tez normalną prace ale to raczej z zailowania niźli dla kasy. Na brak nie narzekamy-raczej odwrotnie.za tę kase mamy 475 metrowy dom ,dość drogie auta i konto w banku(raczej niemalej objętości). Praca może nie stala ale kontrakty mamy nawet na 2 lata w przód. Mamy jako taką markę.gra w klubach, na weselach(kosztw zależn. od odległości naszego m-ca zamieszkania ok. 6 tys. złotych. Z tegorocznego sylwestra będzie jakieś 13 tys. ztego dla niego na rekę 12. To wszystko zależy od czlowieka a nie od sposobu zarabiania kasy. Odkąd zaczęliśmy być razem, to on nie wyobrażał sobie abym siedziala w weekend w domu.l I tak sobie żyjemy. Jak mamy jakieś okazje to poprostu bierzemy wolne-chyba że jest to wesele-ich nie odwołujemy oczywiście. Poza tym mamy wolny post i adwent-z własnej woli, bo imprezy się w tym czasie też odbywają ale my chcemy odpocząć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość la guitarra
moj wprawdzie nie gra na weselach, ale czasem musi wyjechac w trase np na tydzien lub dwa i to jest wtedy najgorsze, ta tesknota...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj jest
Bliska nigdy bym nie pomyślala że aktor za dwa dni pracy dostaje marne 900 złotych.Jakie to hulanki w lokalach?z czym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myzykantka_inaczej
a ja pracuje z muzykami, sztuk 5 + obługa techniczna sztuk 6 :) hmm gwiazdki z jednej z bardziej znanych w Polsce :) lubie ich, mimo wszystko, sa znakomitymi muzykami, ale łajdakami także :) po takich kilku latach spedzonych w zespole mozna miec uraz psychiczny do facetow i nigdy nie myslec o facecie muzyku :) ale to nie jest taki łatwy chleb jak piszecie, ze wychodzi na scene i dostaje 1000zł za nic ... to nie tylko wyjscie na scene, to cały rok pracy. pracujemy w trasie od maja do października nonstop, kazdy weekend, w tym roku przejechalismy ok 25.000 km. Jemy w podrzednych barach, czasami nie mamy na to takze czasu.. spedzamy czasami po 12-14h w busie zeby przyjechac na koncert i usmiechac sie od ucha do ucha ... spac ?? prawie w ogole sie nie spi w takie weekendy, chyba ze ktos umie w samochodzie ... imprezy ?? oczywiscie ze sa ... odreagowanie ?? nie wiem moze tak. to nie tak ze ktos nam daje za darmo pieniadze i ze jestesmy szczesciarzami - zapracowalismy sobie na to przez dobrych kilka lat!! a pokusy dla mężczyzn sa zawsze... zaden z muzyków nie robi takiego wrazenia na kobietach jak gitarzysta ! mam ich dwoch wiec wiem co mowie :)! pilnuj pilnuj swojego faceta !!!! :) pozdrawiam muzyków i nie tylko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość la guitarra
to tez chyba duzo zalezy od faceta...moj jest raczej spokojny. moze jacys szaloni rockmani sa postrzegani jako macho :) moj ma dusze romantyka, uwielbia jazz, soul, r'n'b, w pelni mu ufam nawet, jesli czasem wyjezdza w trase sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myzykantka_inaczej
pewnie ze zalezy od faceta !! zdradzac moze takze kierowca tira w trasie itd wsrod 'moich' łajdaczków jest poł na poł .. jedna polowka tylko patrzy i nic nie robi a druga coz ... korzysta z uroków młodosci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzewinka
:) Oj tak, kiedy moj gra, to tez mi motylki w srodku hulaja... Uwielbiam wtedy na niego patrzec, bo wiem jakie to wazne dla niego. Duzo opowiada mi tez o swojej pasji. Wspieram go jak potrafie w tym, zeby sie realizowal jako muzyk... Tylko, ze na razie z tego jedynie marne pieniadze sa. I ta moja zadra, ze te laski najarane na grajkow, zawsze chetne i gotowe, zeby pojsc po koncercie z jakim do wyrka... Ostatnio bylam na jam-ie, gdzie w zasadzie kazdy z grajacych probowal poderwac jakas panne. Maja niektorzy z nich zony, dzieci, dziewczyny. Knajpa, browarek, muzyczne loty i jakos hamulce im puscily... Dlatego uwazam, ze jednak ciezko kochac muzyka, ktory obraca sie w takim towarzystwie... la guitarra... zawsze jak Twoj muzyk Cie ze soba zabiera to czujesz, ze to jest szczere? Ja czasami odnosze wrazenie, ze nie jestem mu potrzebna... Takie to dziwne..., niby zapewnia mnie, ze lubi moja obecnosc jak gra, ale z drugiej strony... czy ja wiem.., chyba moglby bardziej to okazywac, bardziej mnie zachecac... Takie sprawy sie czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×