Cos za cos?!

Jak myslicie, jak to powinno byc? Jesli o cos prosicie swojego mezczyzne, chodzi o pomoc, a on twierdzi ze musi pomoc siostrze zw przygotowaniach do swiat (ona organizuje dla calej rodziny). Bynajmniej nie jest sama, ma meza... Czy w takim wypadku zastosowac metode cos za cos i nagle byc bardziej zajeta swoimi sprawami? Ostatnio kiedy byl chory spedzalam caly czas z nim gotujac i glaszczac po glowie. Mysle ze powinnam byc wazna dla niego w takim stopniu jak rodzina!

j,.w

ja w takich wypadkach olewam go z gory na dol i zajmuje sie soba, przychodzi czas, ze on mnie o cos prosi, a ja wtedy wymyslam najbardziej glupi powod, jaki moze byc :) ostatnio musial pilnowac swojej siostry- tak twierdzil, chociaz w domu bylo pelno rodziny, ale on za nia przepada, w przeciwienstwie do mnie (ona ma 4 lata). na drugi dzien zafundowalam mu caly dzien z moim psem, ktory wciaz sie slini i lize kazdego, kto tylko sie poruszy, wlazi na kolana (wazy 60 kg:P ) i wciaz przynosi gumowa kaczuszke...:P mial dosyc. zrozumial. :D

mysleze ta twa metoda ma swoj sens:P

bydle wazace 60 kg

bedzie wazyl wiecej, bo jest jeszcze mlody, to mastiff :P do pilnowania domu :>

Znamy sie 3 miesiace. Mysle ze na takim etapie zauroczenie powinno powodowac wieksza chec pomocy... chyba nie jest zakochany.

FeLuIw1AgQai2xMUZ46A4YDj