i tak powiem - bo mnie boli 0 Napisano Grudzień 22, 2006 Mam 23 lata. Zdałam maturę, studiuję dziennie w Wwie i pracuję. Mam kochającego chłopaka, jak tylko skończymy studia pobieramy się. Ojciec zginął w wypadku gdy matka była w ciąży, więc mam tylko ją... Niby jestem szczęśliwa, dobrze mi się w życiu wiedzie, ale jest jedno co nie daje mi spokoju- to kwestia mojej matki. Uwierzcie, że ze wszystkich matek, jakie miałam okazję w życiu poznać, żadna nie była tak okropna z charakteru, podła w stosunku do dziecka. Po prostu mam jej dość... Póki co mieszkam z nią i chcąc nie chcąc mamy z sobą kontakt, ale wiem, że w przyszłości niechętnie będę ją odwiedzać - o ile nie zmieni swojego zachowania. Zastanawiam się czasem, czy nie jest chora psychicznie, bo niektóre jej zachowania na to wskazują. Więc od początku: - nigdy w całym moim życiu nie powiedziała mi, że mnie kocha ani mnie nie przytuliła; gdy byłam dzieckiem pytała mnie tylko przed zaśnięciem (spałyśmy w jednym łóżku): \"Kochasz mnie?\" - w podstawówce uczyłam się bardzo dobrze, ale za każdą słabszą ocenę, czwórkę czy trójkę w domu była awantura, obrażanie się na całe dnie i bicie. - w zasadzie bicie było za różne rzeczy, drobiazgi. Kiedyś, w wigilię, jak miałam jakieś 10 lat i szykowałyśmy się na wyjście do rodziny. Wymalowała się itp., i spytała: \"Kto jest ładniejszy, [imię ciotki] czy ja?\" Odpowiedziałam, że on jest ładniejsza z figury, a z twarzy... ciotka: dostałam w twarz, nie odzywała się do mnie przez resztę wieczoru. - gdy jako dziecko przeziębiałam się nie wykazywała troski, tylko darła się na mnie że cośtam zrobiłam przez co zachorowałam; dziś np.: JA\"Kurczę, znów mnie ta ręka zaczyna boleć\" (po złamaniu) ONA: \"dlatego, że jesteś podłym człowiekiem\" - wyzwiska i bluzgi które rzuca nawet w codziennych sytuacjach, a nie kłótniach to normalka, ale już nie chce mi się o tym pisać... Przykład: JA, schodząc ze schodów: \"Zapal światło\" ONA: \"W dupie se zapal\" JA \"??\" - nie ma zupełnie żadnych znajomych, z nikim nie utrzymuje kontaktu, wyzywa i kłóci się ze swoimi rodzicami, dalsza rodzina dla niej nie istnieje: na własne życzenie, sama się odwróciła od ludzi - wpada w skrajne humory, jednego dnia rano potrafi być uśmiechnięta i miła, a wieczorem już chodzi nabzdyczona ze skrzywioną do granic możliwości gębą- obrzydliwie wtedy wygląda, tą jej minę znam na pamięć od dziecka: żeby ją \"rozwścieczyć\" wystarczy np. jakieś niedopatrzenie (co mi się rzadko zdarza) typu niespłukanie wanny z piany po kąpieli - zawsze WSZYSTKIE jej niepowodzenia to moja wina: jak np. coś przypali to jest MOJA wina (\"małpa w dupę kopana\"- to częste jej określenie) bo nie zauważyłam itp. (a siedzę w swoim pokoju i nie mam pojęcia o tym, że ona coś gotuje), jak się uderzy w głowę np. o kant szafki to też JA słyszę wyzwiska - jest strasznym brudasem, wcale o siebie nie dba i żadko się myje; jeśli ja nie posprzątam domu to jest syf że się przylepić można; jej pokój którego nie sprzątam wygląda obrzydliwie- pełno rzeczy na regale, nieposłane nigdy łóżko, ubrania walające się po fotelach kuchnia to istny horror- stół i szafki pozastawiane niemytymi od tygodnia naczyniami, pełen zlew z rozkładającymi się resztkami, kuchnia czarna i lepiąca się od brudu. Na domiar złego ona ma tendencję do gromadzenia różnych śmieci typu torebki, pudełka, kartony, butelki plastikowe: \"bo się przydadzą\", zagraca to szafki itp., czasem część tego wyrzucam ale ona mi na to nie pozwala Dodam, że nie żyjemy jak jakaś biedota, ja mam rentę po tacie, ona też jakieś zarobki, i nie jesteśmy rodziną patologiczną- żadnych używek u nas nie ma. Ja nie wiem, co robić. Z nią nie da się normalnie, i szczerze porozmawiać. Gdy kiedyś wspomniałam, że moje dzieciństwo wcale nie było takie szczęśliwe, bo mnie biła (najczęściej dostawałam w głowę, tak z boku, albo szarpała mnie za włosy- kiedyś wyszarpała mi tyle, że nie mieściło się w garści; często też obrywałam smyczą: ja wiem, że większość dzieci dostaje, że nie robiła mi wielkiej fizycznej krzywdy ale ja dostawałam po prostu za nic! za głupstwa... byłam zastraszona i sterroryzowana) Najbardziej boję się tego, że mogę mimowolnie stać się taka jak ona. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość psycholog internetowy Napisano Grudzień 22, 2006 Wyprowadź się od niej i zerwij wszelkie kontakty. Normalna już nigdy nie będziesz, ale pozwoli ci to nie zwariować do reszty. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość misiowa pluszowa Napisano Grudzień 22, 2006 po pierwsze - nie zaszkodzi ci a wrecz pomoze wizyta u psychologa, wiem po sobie po drugie -poczytaj tutaj http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3353179 i tutaj http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3353827 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Usako 0 Napisano Grudzień 22, 2006 Matki nie zmienisz, pewnie załamała ją smierć twojego ojca, potem nikogo nie miała, ty cierpiałaś za wszystko. Ja wiem, że kary fizyczne, szarpnięcie czy klaps tak bardzo nie bolą, boli bardziej swiadomość, ze bije cię osoba, którą kochasz i świadomość, że dostajesz te kary za błahostki, za nic. Jedyne co możesz zrobić to wytrzymać, a potem odejść, zacząć w końcu swoje szczęsliwe i spokojne zycie, przy obku osoby, która cie kocha i nie skrzywdzi. Nie bedziesz taka jak swoja matka, wiesz co ona robiła źle, dlatego jestem pewna, że swoje życie pokierujesz na dobre tory;) Trzymam kicuki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość brak mi słów... Napisano Grudzień 22, 2006 jesli Twoja sytuacja tak wyglada, to serdecznie wspolczuje!!! Jak sama wspomnialas masz rente po ojcu i jeszcze pracujesz, wiec moze wynajmij jakis pokoj, bo z tego co piszesz, to naprawde pewne jej zachowania moga sie z czasem zaczac ujawniac u Ciebie. Bede trzymala za Ciebie kciuki. Powodzenia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kakaowe oczko 0 Napisano Grudzień 22, 2006 Cóż, nie będę oryginalny... Gdybyś mnie pytała \"co zrobić\", odpowiedziałbym: 1. wyprowadź się 2. znajdź psychologa i przepracuj z nim ten temat Pozdrawiam serdecznie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
i tak powiem - bo mnie boli 0 Napisano Grudzień 22, 2006 chyba nie miałabym sumienia tak całkiem zerwać kontaktu... ona poza mną nikogo nie ma, jak umrą dziadkowie to już w ogóle. Nie chcę, żeby niszczyła moje życie, nie chcę żeby np. mój przyszły mąż był świadkiem jej zachowania. Nie przyznaję się przed partnerem do tego, jaka ona jest, wstyd mi... Pierwszy raz w ogóle komuś o tym opowiedziałam. Niedawno przeglądałam plany domów, nad którymi zastanawiałam się razem z moim chłopakiem, i wyniknęła z tego rozmowa. Ja z oczywistych względów nie wyobrażam sobie mieszkania z nia pod jednym dachem (ja zniosę jej zachowanie, ale wątpię by on znosił), a ona stwierdziła: \"co matkę na stare lata samą zostawisz\" i wymyśliła, że będzie miała pokoik w naszym domu z oddzielnym wyjściem i będzie git. (dodam, że ma własny dom więc ma gdzie mieszkać) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
i tak powiem - bo mnie boli 0 Napisano Grudzień 22, 2006 a ona moje \"szczęśliwe dzieciństwo\" argumentuje tak, że miałam wszystko co chciałam- w pewnym sensie ma rację, bo rzeczywiście wtedy dobrze nam się powodziło i byłam obsypywana prezentami, zabawkami. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kakaowe oczko 0 Napisano Grudzień 22, 2006 Pytanie 1: Dlaczego Twój chłopak uważa, że to niewłaściwe? Pytanie 2: Czy zamierzacie się wyprowadzić 3000 km od Twojego rodzinnego miasta? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Martisha** Napisano Grudzień 22, 2006 a ja wczoraj narzekalam na swoja i teraz mi wstyd:( moja w porownaniu z Twoja to aniol... zycze powodzenia i szczesliwego zycia:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jestem w szoku tyle Napisano Grudzień 22, 2006 powiem wspolczuje ja bym zerwala kontakt, sama nie mam wspanialego ojca, ale twojej matce do piet nie dorasta mimo to mam z nim sporadyczny kontakt, nic o mnie nie wie jestem zdiowsza jak go nei widze nie slysze itd ja na twoim mijscu calkowicie bym sie wyprowadzila i zerwala kontakt matka nie matka, ale nie zachowuje sie normalnie a przede wszytskim cie krzywdzi pozbawai poczucia wlsnej wsrtosci powodzenia ! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
i tak powiem - bo mnie boli 0 Napisano Grudzień 22, 2006 niewłaściwe? nie, on zupełnie o niczym nie wie, nie wie jaka jest i jak mnie traktuje. a co do domu, to wymarzyliśmy sobie wspólny domek, tylko my dwoje... bez nikogo z zewnątrz no nie zamierzamy... tłumaczyłam jej, że pewnie będziemy mieszkać klkanaście km od siebie i będziemy ją odwiedzać, ale jej argument to: po co budować dwa domy (bo ten w którym teraz mieszka jej się nie podoba, bo jest stary i duży) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kakaowe oczko 0 Napisano Grudzień 22, 2006 Zreszą - walić to w czapkę. Kafe nie jest miejscem na znajdowanie pomocy psychologicznej. Proszę Cię - znajdź psychologa i z nim pogadaj na ten temat. Jeśli to Cię przekona - mówię z perspektywy osoby, której dorosłe życie było/jest naznaczone historiami z przeszłości. \"Historie\" dotyczą relacji rodzinnych, poczucia winy, itd. To jest piekło. Wybór należy do Ciebie - czy Twoje życie będzie Twoje, czy też aż do ostatniego Twojego dnia będzie to realizacja schematów pt. \"moja matka w moim życiu\". Pokrętnie to napisałem. 1. Wyprowadź się. 2. Idź do psychologa. Natychmiast. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wierzę Napisano Grudzień 22, 2006 bo mąż ma podobną matkę niestety.Zerwał z nią kontakt jak się pobraliśmy.niestety ,to było jednyne wyjście ,bo powiedziala że żyje tylko po to żeby doprowadzić do rozwodu.Życie z tą kobietą miał podobne do Twojego i nawet nie chce wspominać dzieciństwa.Ta matczyna milość doprowadzila do tego że się jąkał.Długo trwało ,aż wyszedł z tego....Mamy w domu dwoje udanych dzieci, cisze,miłość i bardzo tego strzeżemy . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Olimpia_ 0 Napisano Grudzień 22, 2006 Ja uważam ze powinnaś z nią spokojnie porozmawiąc. Ale najlepiej idź do psychologa może ci powie co jak, bo ciężko tak radzić. Mieszkania z rodzicami odradzam, nie tylko Tobie ale wogóle. Co do mamy może rzeczywiście ona do tej pory ni emoże pogodzić się ze śmiercia Twojego taty. Może powinnaś z nią o tym porozmawiać. Może jej też jest potrzebna jakaś specjalistyczna pomoc, ale pewnie zacznie krzyczeć ze nie jest czubkiem, więc może Ty idź do specjalisty i niech cie poinstruuje jak rozmawiac. Nie mów jej że miałaś złe dzieciństwo, bo ona uważa, że starała ci się prezentami jakoś załagodzić stratę ojca. Może ona nie rozumie że wyrządziła ci krzywdę tymi utyskiwaniami. Może powiedz jej że przykro Ci było kiedy na Ciebie krzyczyła i ciągła za włosy, mów do niej konkretnie a nie ogólnie, bo ona nie wei o co Ci chodzi. Jeśli mówisz do niej miałam nieszczęśliwe dzieciństwo to ona może mysleć że kupowała ci co chciałaś, miałaś co jeść itd. a ty jeszcze narzekasz. A jeśli powiesz o tym że pamietasz i bardzo cię boli że na ciebie krzyczyła itd. to może inaczej zareaguje W tym całym Twoim poście miałam taki jeden promoczyk słońca kiedy napisałaś że ona nie chce mieszkać bez Ciebie, nie chce być sama. Ona cię kocha tylko nie wie jak to okazać. Porozmawiaj z nią. Możesz przed tą rozmową iść do psychologa może poradzi Ci w jakim tonie poprowadzić tą rozmowę. Spróbij się wyzbić nienawiści bo ona zniszczy Ciebie. 3mam kciuki za Was. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Poniewaz masz ... Napisano Grudzień 22, 2006 matke toksyczna dlatego nie radze tobie planowac mieszkac z nia razem, to byłby najwiekszy błąd twojego zycia, chyba chcesz miez normalner zycie , a to że ona jest sama, no coż ty nic jej nie jestes winna, pamiętaj o tym ... 1 osoba w duzym domu, pewnie że to bzdura, ale jak bedzie mniej sprawna może przeciez sprzedac dom i kupić sobie mieszkanie ... Powiem tobie, że ona się nie zmieni dlatego nie namawiam ciebie na zupelne zerwanie z nia kontaktu, ale na ograniczenie do minimum, dobrze by było jakbyś może kiedys przy okazji powiedziala jej o co masz zal do niej ... A jak zachowuje się wobec twojego chłopaka ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość PS Jeszcze ... Napisano Grudzień 22, 2006 dodam , zetwoja matka pewnie teraz ma albo lada chwila bedzie miala lata przejściowe Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobniea nawet gorzej Napisano Grudzień 22, 2006 :-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
i tak powiem - bo mnie boli 0 Napisano Grudzień 22, 2006 wobec mojego chłopaka nie najgorzej, generalnie jest odludkiem więc trzyma się z daleka, ale ona potrafi zgrywać przed innymi \"normalną\" i kulturalną to głupie, mam 23 lata a ona często ma pretensje że się nie uczę tylko spotykam z nim - tak jakbym miała 15 lat, raz nawet wyparowała do niego z pretensjami że mi zabiera czas i że spotykanie się raz w tygodniu wystarczy. kiedyś mi powiedziała że przecież wie, że z chłopakiem to wiąże tylko seks, potem w małżeństwie dochodzą inne wspolne sprawy- dzieci, dom itp., ale w takich związkach jak mój to tylko seks trzyma ludzi przy sobie. jest po prostu wyprana ze wszelkich uczuć! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Więc moze powiedz jej ... Napisano Grudzień 22, 2006 że seks dla ciebie to rownież uczucie ... Kochasz twojego chłopaka i daje tobie to czego brakowalo tobie w domu ... moze to będzie wstęp do rozmowy z twoją matką, ale niech to będzie rozmowa, normalna spokona rozmowa, a nie agresja ... Nie zazdroszcvze tobie takiej matki ... Ja mialam normalny dom i powiem tobie, że mam dobre relacje z moimi rodzicami, wiem, ze moge na ich zawsze liczyć, jestem mężatką :-D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
i tak powiem - bo mnie boli 0 Napisano Grudzień 23, 2006 on jest jedynym moim szczęściem... mamy we trójkę spędzić wigilię (chyba, bo teraz ona się obraziła o coś i nie odzywa się do mnie, chodzi skrzywiona po domu) Mam nadzieję że nie zrobi niczego głupiego... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Szymcia 0 Napisano Grudzień 23, 2006 Nie jestes pierwsza z takim problemem, co nie zmienia postaci, ze wspolczuje ci serdecznie.. Bezdyskusyjnie, jezeli sama nie jestes na tyle silna, by sobie z tym poradzic (a z tego co piszesz, nasuwa sie wniosek, ze nie jestes) - koniecznie psycholog. Koniecznie - osobne mieszkanie! i nie poddawaj tego dyskusji, jezeli nie czujesz sie na silach ja, czy kogokolwiek przekonac. Zdarta plyta: -Wyprowadzam sie. -Dlaczego? -Bo jestem dorosla i to normalne. I nic ponadto. Gdy okrzepniesz w tym, bedziesz w stanie dyskutowac. Duzo pracy - ciezkiej - przed toba. Ale uwierz - mozna zyc po czyms takim szczesliwie. I mozna nie unieszczesliwiac innych. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość minoduespp Napisano Grudzień 23, 2006 autorko myślę, ze masz jednak powód do radości - masz faceta, ktory jak wynika z Twoich słów jest nornlany i Cie nie krzywdzi a uwierz, ze po takich relacjach domowych dziewczyny ciągnie do drani. Miejmy nadzieję, ze Twoj taki ne będzie. Pwodzonka i nie pękaj - szkoda zycia pókiś piękna i młoda dziewczyna korzystaj z tego. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Aja mysle że Napisano Grudzień 23, 2006 psycholog to przede wszystkim byłby konieczny dla twojej matki, ale czy ona zgodzi się iść do psychologa po pomoc ? Watpię, bo pewnie uwaza, że ona robi i robila dla ciebie wszystko etc ..., a przeciez to jest tylko takie jej ble ble ble, bo to jej zasprany (przepraszam) obowiazek jako matki i nic nadzwyczajnego, a kazdy w zyciu ma raz z gorki raz pod gorkę ... Moze dobrze by było gdybys poszla razem z nią do psychologa? Ale nie zrozum mnie tutaj źle, bo ja tylko podaję tobie taki pomysł, bo tak na prawdę przeciez nie znam twojej matki i nie wiem jak ona reaguje na kogos prośby czy rady ... :-D W kazdym razie pamiętaj nie masz zadnych zobowiazań w stosunku do niej, jest jaka jest i pewnie się nie zmieni , dlatego nie niszcz swojego życia i nie skuś się na wspólne zamieszkanie z nią, pod żadnym pozorem ... radzę tobie z serca. Swój dom to azyl, zawsze masz chwile spokoju, masz czas zeby odetchnąć, przemysleć i spokoj, spokój, spokój ... to wazne, pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość świetnie Cie rozumiem Napisano Grudzień 23, 2006 tylko, ze u mnie doszlo dot ego, ze przez te sytuację mam klopoty w pracy. Mam pracę dorywczą, bo na lepszą nie było mnie stać mając w domu psychicznie chora mamę:ciagle awantury, próby samobójcze. Mam wrazenie, ze to wszytsko po mnie widać, to ze jestem zahukana i ciagle w domu wymusza sie na mnie pewne sprawy. Nie mówię o tym nikomu oprocz psychologa, ale tak sytuacja rzutuje na moje relacje z otoczeniem. W dodatku okazało się nie dawno, ze większosc jej zachowań to byly zachowania histeryczne i tak naprawdę to ona świetnie sobie sama poradzi, ale zeby sie tego dowiedziec musialam pojsc na terapię. No a tam psycholog powiedzial mi, zebym sie zastanowila nad swoim zyciem, bo moja matka to tak naprawdę dosc mloda kobieta, ktora wymusza na mniepewne zachowania a ja niedlugo zmarnuję swoje zycie litując się nad matką manipulatorką. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Do ... świetnie ... Napisano Grudzień 23, 2006 Więc dziewczyno na co czekasz, wyprowadź się od matki to najwazniejsze, pracuj i zyj swoim zyciem ... Matkę możesz raz po raz odwiedzać, a ona sobie na pewno poradzi ... Poza tym nie jestes matka swojej matki tylko jej dzieckiem i to ona powinna tobie pomagać :-D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
i tak powiem - bo mnie boli 0 Napisano Grudzień 23, 2006 mimo wszystko dziecko kocha matkę- nawet, gdy jest potworem... ale nie wahałabym się porzucić ją całkiem, gdyby weszła między mnie a mojego ukochanego... bo on znaczy dla mnie dużo więcej, niż ona powiedz coś więcej o tym psychologu, proszę Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość świetnie Cie rozumiem Napisano Grudzień 23, 2006 tak więc autorko nie jesteś sama. Ja na Twoim i swoim miejscu ) przygotowałabym się powoli do desantu z domu rodzinnego. Tego, do czego doprowadzily fochy mamusi nie będę juz opisywać, zresztą ja bylam przekonana, ze to ze mnie taki nieudacznik(co przy kazdym nie powodzeniu bylo mi wypominane - "beze mnie to ty....itd"). Każde moje nie powodzenie potrafila wyolbrzymić, a przystopowala dopiero w chwili gdy przestalam wstawać z łóżka i bylam jedynie w stanie pojsc do poradni psychologicznej i psychiatrycznej, bo musialam cos zrobic ze swoim zyciem. Na szczęście mam od niesawna przyjaciela, który pomógł mi nie zwariowac do reszty. Zresztą on wiele zrozumiał jak podczas telefonicznej rozowy z nim najpierw wylaczyla mi telefon a potem zaczęła tluc mopem, gdy rozmawialam z komórki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość świetnie Cie rozumiem Napisano Grudzień 23, 2006 bo nie wykonalam ktoregos z jej poleceń. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
i tak powiem - bo mnie boli 0 Napisano Grudzień 23, 2006 ech... pewnie wiesz, jak mi jest przykro i z jakim \"zdziwieniem\" patrzę na normalne matki, które chwalą, przytulają, po prostu kochają swoje dorosłe czy dorastające córki. Tak bym chciała poczuć kiedyś coś takiego... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach