Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ENVY29

Kocham dwoch-

Polecane posty

Smutek!!! Bardzo dobrze,ze mnie ostrzegasz, ciesze sie z tego powodu... wiesz o takich sprawach nie rozmawiam z nikim poza moja siostra, ktora mi juz setki razy to samo powtarzala, ale jakos to do tej pory do mnie nie docieralo.... przysiegam, zabiore sie do \"roboty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aresowa 3 lata, jeju.... ja bym nie dała rady:( Choć u mnie tez krotko to nie trwało ale miało dość dziwny przebieg - bardziej mentalny, niz fizyczny. Skoro budujesz cos z mezem, to nie ma co sie zastanawiac. Przed Toba lata małzenstwa, warto pocierpiec troche niz tracić to wszystko. I wiem, tez piernicze jak babunka:) Tylko fizycznie dosc \'prosto\' sie rozstac... ale psychika to inna jazda, własnie to przechodze i nie moge sie skupic na tym co wazne:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musisz to poczuć, żadne obietnice przed kimś, czy nawet przed samą sobą nie pomogą. Tak naprawdę nie mamy żadnej mocy nad uczuciami. Te, których chcemy się pozbyć jeszcze bardziej nękają nas. Wiem, wiem mało pocieszające, ale nie chę zniszczyć Twojego zapału, przygotuj sie tylko na rwacą rzekę uczuć, w której będziesz płynąć sama pod prąd, i wierz mi nikt Ci nie poda ręki. Ale walcz!!!! Pokaż mi, że jednak można!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Utra nieźle się dobrałyśmy! No, Aresowa z taką parą psychologów nie masz szans!! dasz radę!! musisz wrócić na prostą!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Utra, sama nie wiem jak to wytrzymalam.. zaznaczam, nigdy nie mialam z nim kontaktu fizycznego...na szczescie potrafilam opanowac swoje emocje i on zreszta rowniez, a wiesz co to znaczy dla faceta....., no ale za to psychika wysiada totalnie.... zreszta co tu duzo mowic, widze, ze on tez jest wykonczony...nie mowi co prawda nic, ale znamy sie juz kilka lat i widze to... jestem pewna,ze gdybym ktoregos dnia oznajmila mu, ze odchodze od meza... spadlby mu wielki kamlot z serca....ale tej radosci niestety mu nie zrobie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie laski, rozbrajacie mnie normalnie!!!!! Ale zobaczycie wyjde na prosta....Ludzie, spod znaku Byka sa uparci....i osiagna to co chca:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze, ale dalyscie mi do myslenia... dosc,ze przez niego nie moge spac, to teraz na dokladke przez Was... nie, nie to tylko zart... fajnie, ze mozna sobie z Wami pogadac, az sie robi lzej na sercu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikt nie odpowiada..czyzby panie juz zasnely???? Ja tez juz powoli spadam, do \"zobaczenia\" jutro.... pa, pa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrej nocy, Aresowa spij dobrze, dobrze ze masz jeszcze w sobie siły by cos działac, trzymaj sie tego:) Smutek - para psycholi z nas;) No ale... czasami dobrze jest pokazac komus skutki tego co moze byc rowniez u niego:( Dobrej nocy Wam zycze! Papa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to trzymaj się ! A na weekend przygotuj coś fajnego dla męża i zajmij Nim swoje myśli!! A jak zdarzy Ci się jakiś zakręt, pomyśl ,że my tu czuwamy i zasypiemy Cię swoimi smutkami, więc lepiej nie próbuj ;) Cześć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! Zaczęłyście weekend? Z moja samotnością nie jest mi wcale lekko, myśli i uczucia szaleją mi w głowie, wcale nie chcą się wyciszyć ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej:) Ja własciwie nie mam weekendu bo mam duzo na głowie, ale i tak teraz troche odsapnełam i dołka łapie:( Muszę sie skupić na czymś, bo oszaleje, a mi juz nie wypada:o i czas ochłonąc po tym wszystkim:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryszka
Ja to dopiero mam na glowie!. W sylwka poznałam faceta , który normalnie zawładnoł moim umysłem . Mam juz męża , a on chce sie ze mna spotykac . Co mam robić? Jestem w szoku . On bardzo mi sie podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, też sie zajmuję wynajdowaniem sobie zajęć, ale na ile to wystarczy ?? Znowu dziś widziałam łzy faceta. Pytam sama siebie czy jestem aż taka podła, dałam nadzieję Drugiemu, a teraz sama Go odpycham. Ile jeszcze będę sama siebie karać za to się wydarzyło? Kiedy przestanę tęsknić? Czuć? Mam już dość użalania się (dotychczas byłam zdecydowanie optymistką) to mnie jeszcze bardziej przytłacza, ale rany są jeszcze takie świeże ....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Własnie ja popełniłam ten bład i zastosowałam stara zasade klin klinem, ale nie wiem jak to ludziom wychodzi, ja sie wykonczyłam a jak teraz pomysle ze ten drugi stosuje to, to... 😭 Musze jednak trzymac sie!! Poczekaj Smutek, nie jest warto przyspieszac kroku w takich waznych sytuacjach.... Nabierz sił, najlepiej jakbys mogła gdzies sama poprzebywac, bez nacisków, wspomnien zwiazanych z miejscem.... maryska --- poczytaj troche to Ci sie na pewno odechce!! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maryszka, przeczytaj ten topik, pomyśl o mnie, że siedze teraz sama w wynajętym mieszkaniu, tęsknie za tym co straciłam, boję się tego co może przynieść mi życie z tym Drugim, ranię siebie, ranię Ich, uciekam przed światem....... no nie teraz jestem zła DLACZEGO nikt mi tego wcześniej młotem (i to olbrzymim) nie wbił do głowy, a teraz uprawiam kiepskie poradnictwo!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dziewczyny!!! Dzisiejsza noc byla dla mnie straczna... nie wiem czy w sumie przespalam godzine, ale nadal walcze, wynajduje sobie tak samo jak Wy jakies zajecia, zeby tylko o nim nie myslec... Smutek:wiem, ze Twoje rany sa jeszcze swieze, ale walcz, daj sobie jeszcze troche czasu Utra: nie wiem czy przelecialas te posty, ale warto, bo po ich przeczytaniu byc moze podobnie jak mi otworza Cie sie oczy.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daję sobie czas, tylko tak naprawdę zastanawiam sie na co? Tak naprawdę zachowałam się małe dziecko, popsułam zabawki i schowałam sie za firankę. W głębi duszy chciałabym je naprawić, niech ktoś weżmie mnie za rękę i zaprowadzi do mojego domu, da mi herbatę w moim kubku i przykryje mnie moją pościelą.....niby wiem, że nie ma powrotu, że mam już nowe życie, ale....jest tyle ale....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej aresowa;) Nic sie nie stało;) Smutek ja tego nie odbieram jak chowanie sie za firanke. Dla mnie to bardziej odpowiedzialne, oczywiscie nie mozna pogrywać na 2 fronty:o I tu jest problem - bo ciezko jest zamykac rozdziały w naszym zyciu, jak są jakies ale... Jednak samotnosc w tym wypadku, przynajmniej dla mnie, było to jakies wyjscie, by wiecej nie oszukiwac sie i nie zastanawiac sie nad tym czy dobrze robie. I teraz jak znowu jestem w zwiazku, tesknie za tym, bo przezywalam to samo i kiedys z moim facetem i tym drugim przez krotki okres i teraz znowu... pytania, pytania, watpliwosci... I wiesz ze masz kogos obok siebie co jakby zezwala Ci troche na marudzenie, na depreche... A jak sie jest samemu, to jednak czujesz to ze los masz tylko w swoich rekach. Tylko bol jest bo musisz sobie poradzic z pustymi scianami:( Aresowa co zamierzasz zrobic? Troche rozumiem Twoja sytuacje i jej trudnosc jak widzicie sie codziennie w pracy:( Zastanawialam sie gdzie popełniłam najwiekszy bład. Wiele bylo takich sytuacji, ale ja zawsze byłam wierna, przylepa mojego faceta, nigdzie nie wychodziłam, skupiona na swoich sprawach, od facetow z daleka... I nagle taki ból, porazka:( I stwierdziłam ze bład moj byl wtedy jak sie dowiedzialam ze podobam sie temu drugiemu i chcialam z tym sama walczyc, odtracic go - dam rade, a poza tym wstyd, ze dopusciłam do tego co moje serce czuło. I to był moj blad, ze nie powiedzialam mojemu facetowi wtedy, jak jeszcze nic sie nie działo. Na samym poczatku... Wlasnie to mi najbardziej zarzucal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mam zbyt wielu mozliwosci: pierwsza to zwolnic sie z pracy, a druga to po prostu go ignorowac. Ta pierwsza wydaje mi sie malo prawdopodobna, bo nie wiem, jak mialabym wyjasnic mojemu mezowi co jest tego przyczyna... powiedziec mu prawde??? boje sie tego.... a z kolei ta druga opcja kosztuje mnie juz teraz kupe nerwow, staram sie juz powoli to wdrazac, nie reaguje na jego glebokie spojrzenia, nie nawiazuje rozmow, staram sie go traktowac jak \"zwyklego kolege\" , ale nie wiem czy wytrzymam to na dluzsza mete, no jak na razie mi sie to udaje.... widze, ze go to juz teraz doprowadza do pasji... zobacze, poczekam na jego reakcje, a moze przez to zniecheci sie do mnie?????? nie mam pojecia, co prawda taki sposob zachowania nie jest w moim stylu... wiem,ze nie zasluzyl na takie traktowanie, ale nie mam innego wyjscia.... brzmi byc moze troche \"ostro\", ale bedac na spacerze z moim wiernym towarzyszem uswiadomilam sobie, ze z ta dwojeczka nie moglabym wytrzymac na dluzsza mete: to czlowiek, ktorego zycie kreci sie wokol sportu..i praktycznie tylko to sie liczy...a ja bede moze musiala go przez cale zycie ciagle podziwiac za jego osiagniecia.... nie wiem czy mam na to ochote....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wytrzymaj, znajdź jakiś jedo słaby punkt i wyolbrzym go sobie monstrualnie!! ;) Co do mnie i moich samotnych myśli, to stwierdzam, że być może jest we mnie coś ze zdobywcy, teraz Ten Drugi rozpacza i strasznie się boi, że teraz odejdę, wiem że mnie bardzo kocha, ale ja coraz cześciej myślę o moim mężu, z którym praktycznie nie mam teraz kontaktu - jest bardzo zraniony i trzymamy się od siebie z daleka. Przerażają mnie te uczucia, czy zaczynam niszczyć nowego człowieka? Przecież też mówię , że kocham, ale w myslach te same słowa powtarzam mężowi. Zabierzcie ode mnie te myśli, bo zwariuję i stracę resztki szacunku do samej siebie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trudne to mało powiedziane:O Ja nie mowiłam ze kocham temu drugiemu jak z nim byłam, bo nadal cierpiałam po rozstaniu... A wady Smutek to ja tez sobie wymyslam... On ma mnostwo wad, ale jakos nic do glowy nie wchodzi, teraz jednak sie tego musze jakos trzymac... Aresowa... wierze ze dasz rade!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Atepe
witajcie dziewczyny.czytam tak sobie czytam to co piszecie i jest mi bardzo smuto, ale cieszę się ze trafiłam na was.bo ja ciągle odsuwam od siebie tego drugiego, walczę.mam swojego mężczyznę, którego kocham i nagle znienacka pojawił się on, ten drugi.....ale nie wiem kiedy jest jeszcze czas zeby walczyc??? i z czym? bo kiedy go poznałam ja zaczynam mysli a on je konczy, to jest jak jakaś magia..jestem coraz bliżej stanu totalnej porażki, ze nie wiem kim jestem co czuję, dlaczego do cholery to mi się przytrafia....rozumiecie to prawda? on jest żonaty, postanowiłam ze to jest jego podstawową wadą:( /tzn.on kogoś krzywdzi/ cięzko jest nie reagowac na smsy, jego też to przygnębia wszystko, nie chcę nikogo ranić...staram się skupić na tym pierwszym, udaje sie nieźle, ale czy zawsze będę miała tę zadrę, ten znak zapytania w duszy? czy dam radę nie zabrnąc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak powoli juz mi sie oczki zamykaja.... bede spadac... zycze Wam spokojnej nocy i do \"zobaczenia\" jutro.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam pojęcia jaki jest tego mechanizm i kto jest podatny na takie uczucia a kto nie. Jeszcze rok temu, gdyby ktoś mi opowiedział co sie teraz ze mna będzie działo - nie uwierzyłabym. Zbieraj złe doświadczenia innych, dam lepiej tego nie doświadczaj!! A\'propos \"zadry\" boję się, że nigdy nie zniknie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×