nie moge juz i dlatego

to starałam się mu wytłumaczyć dzisiaj.

To nie rejterada. Mój odwrót został wymuszony.

NIe zaśmiecaj szufladu. Dalszego ciągu już nie będzie.

A szkoda, bo się sama znowu zaczynam nad sobą użalać. Ale mimo wszystko powodzenia w dotarciu do porozumienia z samym sobą :)

Ono jest we mnie od dawna. Myślałem jednak, że może jest szansa na zmianę okoliczności. Teraz już wiem, że tej szansy nie ma, tym bardziej, że mój czas się skończył.

Zawsze jest szansa na zmianę okoliczności

I nie ma w Tobie porozumienia inaczej byś tu nie pisał. Inaczej nie pisałbyś, że chcesz spokoju, lasu. Nie pisałbyś, że poznałeś i zgubiłeś niespotykalną miłość i chcesz ze sobą skończyć... To wszystko się wyklucza

:-) Skonczyć w specyficzny sposób. Chcę do lasu. A koniec przyjdzie sam. Znajdzie mnie nawet w najgęstszym lesie.

Las jest piękny i wpływa kojąco. Może naprawdę warto :)

Las jest moją jedyną perspektywą. Wcale nie najgorszą.

:-) I tu się mylisz, Kurwa. Wcale nie depresją. Mam to na piśmie z domu wariatów. Mój rozum cierpi na wręcz odwrotną przypadłość.

Z prostej przyczyny nie odpowadałem. Kiedy Ty stawiałaś pytania, ja jednocześnie pisałem na kilku "topikach". Trudno było połapać wątki. Jeśli Cię interesuje moje zdanie, zadaj pytania jeszcze raz.

??? Nickiem "Klatka Faradaya"? A co w nim śmiesznego? On został wymyślony pod presją pewnej okoliczności. Siedzę w takim miejscu, że sygnał telefonii komórkowej z dużą trudnością się przedziera na moje biurko. Stąd Klatka Faradaya. NIe sądziłem, że znajdzie się ktoś, kto będzie wiedział, co ten termin oznacza.

A czy Ty masz jakieś problemy z rozpoznawaniem mnie, pomimo ciągłego zmieniania czapki?

Upraszam się pięknie o wyjaśnienia, o jakie moje działanie Ci chodzi?

Ale Ty ją kochasz, tę Twoją mamę? Co?

Trzeba Ci wiedzieć, że moje krwiożercze pasje odnoszą się wyłącznie do mojej własnej, skromnej osobistości i spraw wokół niej związanych... Gdzieżbym się miał mierzyć z Mamusią...

Morderco tak sobie pomyślałam, że jeżeli potrafisz wymordować wszystko to może wiesz jak zabić w sobie uczucie?

Owszem, doskonale wiem. Należy dokonać szeregu morderstw wobec rzeczy i spraw, które podtrzymują emocje. Włączywszy w nie nawet najmniejsze dorbiazgi. Zaleca się takżę dokonanie kilku morderstw prewencyjnych. A potem zaszyć się w lesie.

Morderstwa odnośnie rzeczy już dawno zrobiłam, zranienie jego i spalenie siebie jako ideału w jego oczach też. To nie pomaga.

To pozostało Ci jedynie zamordowanie uczuć. Wierz mi, jest to także możliwe.

przeczytajcie \"Potęgę podświadomości\", powinna pomóc:)

To próbuję zrobić od ponad roku a zdecydowane "trucie" uczuć 2 tyg temu. Na razie odrzywają, mimo, że staram się to robić skutecznie.

Kiedy nie można zrobić nic innego, kiedy człowiek staje pod ścianą, nadchodzi czas desperacji, kiedy się dusi uczucia własnymi łapami. :-) Najczystsza forma masochizmu.

:-) Nie zawsze się udaje za pierwszym razem. Kiedy postanowiłem schuść, pierwsze podejście zakończyło się fiaskiem. Za to dwa następne wygrałem. Schudłem łąccznie 20 kilogramów, w tym 8 kg dwukrotnie.

Ja coraz częściej zaczynam wątpić, że mam na to wpływ... W 99% czasu nie myślę, narzucam maskę szczęścia i radości, ale dobrze wiem, że jak zajrzę głębiej to nic się nie zmieniło. Staram się nie patrzeć w siebie więc, ale czasami bez mojej woli wybucha

:-) Jeszcze nie stanęłaś przed ścianą.

Stanęłam zabiłam wszystkie rzeczy, sprawy, jego tylko uczucia nie mogę się pozbyć, ale i na to przyjdzie czas

Toż przecież mówię.