Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

joleczka2

Co mam zrobić??????

Polecane posty

Nie mieszkam z Rodzicami już od 7 lat. Gdy dostałam się na studia dzienne w innym mieście na renomowanej uczelni wszyscy byli dumni i wniebowzięci. Mieszkałam sobie w tym dużym mieście przez całe studia ciągle właściwie uzależniona od Rodziców (bo nie byłam w stanie sama zarabiać, z resztą nie czułam takiej potrzeby). Już na pierwszym roku poznałam Mężczyznę mojego życia. Postanowiliśmy, że zaraz po studiach pobierzemy się. W międzyczasie zaręczyliśmy się i wszystko do tego momentu było ok. Po ślubie zamieszkaliśmy w małym pokoiku w naszym wielkim mieście. Dla nas to był szczyt możliwości i ogromne szczęście. Z czasem okazało się, że Rodzice Męża zaoferowali nam część domu, który od jakiegoś czasu budują (na razie to stan surowy i trzeba jeszcze trochę w niego zainwestować). I tu pojawił się problem. Moja Mama wpadła w panikę, ponieważ Teściowie mieszkają 300 kilometrów od moich Rodziców i tam też budują dom. No i się zaczęło granie na uczuciach: tak daleko chcesz się wyprowadzić? Przecież ty nie wytrzymasz bez Rodziców... Wybudujcie się gdzieś bliżej... My mamy tylko dwie córki a tam jest trzech synów... Dla moich Rodziców to cios, ponieważ mają takie możliwości finansowe, że mogliby sami postawić nam dom, gdybyśmy tylko chcieli. Nie mogą zrozumieć, że nas nie stać na budowanie od podstaw. Ciągle namawiają nas na kupienie działki, mimo że znają nasze plany nie mogą się z nimi pogodzić. Jednym z argumentów jakiego nadużywają (czasem nawet niewerbalnie, ale każdy wie o co chodzi) jest choroba mojej Mamy. To jest powód dla którego może i powinnam rozważyć mieszkanie gdzieś bliżej, ale przecież nie jestem jedynaczką mam jeszcze Siostrę, która z Rodzicami mieszka i z nimi zostanie... Bardzo kocham moich Rodziców i nie chcę ich ranić. Moja Mama jest naprawdę bardzo chora, ale przecież dotychczas dawali sobie radę beze mnie. Teraz mieszkam od nich 70 kilometrów, oboje z Mężem pracujemy i rzadko mamy czas żeby pojechać do Rodziców. Wiem, że ten dom to nasza jedyna szansa na własny kąt. Naprawdę nie wiem co mam zrobić. Pomóżcie proszę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thaa
ja niestety też nie wiem...:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pumeksol
ja bym została tam gdzie jestem, i nie przekreślała od razu wszystkich innych chociażby tych najmniejszych szans na własne mieszkanie na neutralnym gruncie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pumeksol
a czemu Twoi rodzice Wam nie pomogą? tzn. nie zasponsorują chociaż części budowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My nie chcemy pomocy finansowej Rodziców, bo to nas od nich uzależni. Jeśli mają pomóc to swoją aprobatą, radą, zrozumieniem. Bardziej chodzi o duchową pomoc, nie materialną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanie....
Z czego wynika fakt, że Twoja siostra zostanie z Twoimi rodzicami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po prostu już tam mieszka i nie ma zamiaru nigdzie się przeprowadzać. To jest Jej decyzja, a jak Ona coś postanowi to już tak będzie.taki ma charakterek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanie....
Aha, w takim razie ok ;) Uderzyło mnie to, bo znam podobną sytuację, ale taka "siostra" została wytypowana w trybie losowania i teraz musi sobie sama radzić - stąd moje przeczulenie - wybacz. Teraz kolejne pytanie: co Ty chcesz zrobić w tej sytuacji? Tzn czego Ty chcesz? Myślę, że po prostu sama musisz się zastanowić, a później już tylko tego trzymać. Wiem, Ameryki nie odkryłam, ale najprostsze rozwiązania są najczęściej najlepsze ;) Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo dziękuję za wsparcie. Masz rację powinnam sama podjąć tą decyzję... Trochę się boję... Trzymajcie za mnie kciuki. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×