Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość autograf

rak złośliwy - czy jest nadzieja?

Polecane posty

Gość córka mamy
Chciałabym napisać tu kilka słów w odpowiedzi na posty niektórych z Was. Piszecie o tym, że jak rak, to muszą leczyć i brać do szpitala.Że jak się dba, to rak się nie może rozwinąć do rozmiarów nieuleczalnych. Że jak nie, to to jakaś bujda. Moi drodzy ocenę pozostawię Wam, a to co spotkało najbliższą mi osobę wydaje się niemożliwym i nierealnym. Do dziś nie mogę zacząć żyć normalnie. Tęsknię i czuję się samotna. Tęsknię za moją mamą-ukochaną i jedyną na świecie. W roku 2011 koniec marca mamę zaczęło boleć ucho. Była wtedy u rodziny w innym mieście i tam poszła do lekarza. Młodą lekarkę zwaliło z nóg-wiedziała od razu. Rak języka. Pytała-dlaczego tak późno? Potem Onkolog w Warszawie w centrum onkologii- tragedia!!!Właściwie nas wyrzuciła.Chamstwo i brak słów. Nie zaproponowano mamie niczego poza trumną. Szpital-zapomnijcie, badania w szpitalu-zapomnijcie. Do wszystkiego dochodziłam sama - w ostatniej chwili uratowałam mamę od smierci głodowej, bo nikt z lekarzy nie powiedział, że przestanie pić, jeść,a w końcu mówić i że nalezy zaopatrzyć ją w sondę. Szkoda slów. Mama zmarła po trzech miesiącach. Jestem z niej dumna, w chorobie byłą wspaniała i dzielna. A pytanie Pani onkolog do dziś brzmi mi w uszach. Ale całą winą obarczam lekarzy. Dlaczego tak późno tę chorobę wykryli? Bo choć to wydaje się teraz niemożliwe, to mama uskarżała się na śluzówkę jamy ustnej i "pieczenie" języka od...2006 roku!!! Wizyt u dentysty naliczyłam ponad 80, u lekarza pierwszego kontaktu ilość nie do policzenia. Byli i dermatolodzy i periodontolog i laryngolog. Nikt nie wpadł na to, że to rak. W grudniu 2010 roku mama wymieniała u dentysty szczękę, bo tamta ja uwierałą w ranę na języku...i nic.Dentysta nic...Za pól roku już moja mama nie żyła. I wyobraźcie sobie, że kiedy w ostatnich dniach jej życia brałam od mamy lekarki receptę, ta spojrzała na mnie i powiedziała:Pierwszy raz w swojej 30-;etniej praktyce spotykam się z rakiem języka... Płaczę każdego dnia do dziś i nie mogę zrozumieć dlaczego nikt z lekarzy tego wcześniej nie wykrył. Moja mama chciała żyć. Czasem na pewne rzeczy nie mamy wpływu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pisać do tej spamerki A. Krawczyk! Wystarczy wrzucić ten mail w google, zeby zobaczyć, że ona szuka naiwnych. Podacie swój mail i będziecie dostawać tonę spamu. Za darmo. O, jak tu ktoś pisze:www.forumneurologiczne.pl/forum/rt ,33,102,27918,620,742426,polineuropatia-czuciowo-ruchowa " 02.07.2013 13:02 Mam wrażenie, że ktoś chce żerować i zarabiać na ludzkim cierpieniu. Mam tu na myśli rzekomą książkę o polineuropatii od XXXXXXX@annakrawczyk.pl Napisałam i dostałam tylko jakieś reklamy, czegoś co kosztuje prawie 100 zł. Uważajcie, przykre, ale prawdziwe"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamiętam jak moją mamę wypisali, wymiotowała, była słabiutka a oni kazali mi ją zabrać do domu, Ja młoda nastolata, spanikowana, myślałam że zejdę na zawał a wściekłośc i bezradsnośc mnie taka tam opanowała, że myślałam że ich pozabijam. Nic ich nie interesowało, w jakim ja bylam szoku, w wypisie - opieka paliatywna, dobrze ze znajomy lekarz dał nam duzy zapas morfiny, dzieki czemu mama nie cierpiala na bóle. Jest taki lekarz w Oświęcimiu i Krakowie- Wojciech Buła, znajomy leczy się u niego od lat, miał raka płuc z przerzutami do węzłów, to juz 7 lat i wciąż żyje. Sama sie wybieram, bo jestem w duzej grupie ryzyka a objawy mam fatalne i lekarze nic z tym nie robia, brak slow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam ksiazke Gersona i Antyrak, w kazdej co innego pisza, mozna sie pogubic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 88Jaga
Dwa lata temu wykryto u mnie raka żołądka - aktualnie czuję się dobrze, ale piszę o swoim przypadku bo bardzo się zdziwiłam, że choroba dotknęła mnie i nie dlatego, że to ja to mnie nie powinna dotknąć, ale dlatego, że miałam wtedy dopiero 24 lata i myślałam, że takich młodych osób to rak nie dosięga. Było jednak inaczej, i było to dla mnie straszne przeżycie, początkowo nie bałam się pomyślałam, że wcześnie wykryty - wyleczy się, przecież są chyba teraz jakieś skuteczne metody. Mój entuzjazm nikł jednak gdy pojawiła się chemia i nawet taka osoba jak ja - wydaje mi się, że jestem bardzo silna - opadłam wówczas z sił. Cały czas czytałam mnóstwo o raku i nadal czytam w Internecie, trochę mam się niestety już za specjalistkę. Szukałam nowych metod leczenia na świecie - po tym jak uświadomiłam sobie, że w Polsce to głównie chemioterapia i radioterapia. Pomyślałam, że musi być coś innego w krajach najbardziej rozwiniętych. Znalazłam w Niemczech terapię hipertermii ogólnoustrojowej na aparaturze medycznej heckel - przyjmowałam w Polsce chemię a na zabiegi hipertermii ogólnoustrojowej jeździłam do Berlina. Dzięki tej terapii mogłam zmniejszyć dawki chemii, a jej działanie wzrastało, co znacznie podnosiło moje siły i mój zapał do walki. Przeszłam całą serię zabiegów w połączeniu z chemioterapią. Nie wiem czy na wszystko to działa i czy rak do mnie nie wróci, cały czas się tego boje, ale na razie wierzę lekarzom, że wszystko jest dobrze, niemniej jednak badam się chyba już nałogowo, bo każdy jest kowalem swojego losu i wiem, że to ja muszę przede wszystkim dbać o siebie bo nikt nie zrobi tego lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
GERSON to dopiero WYROK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ile jest osób które się wyleczyły z nowotworu? czy są w ogole takie osoby ktore trwale sie wyleczyly? tzn >5 lat... i jeżeli tak to jaka jest ich historia? prosze moglby ktos sie wypowiedziec na ten temat kto sie wyleczyl?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pika dika
Problem to jest taki, że ludzie w ogóle nie robią sobie żadnych badań profilaktycznych. A można zrobić sobie jakieś badanie dna, np. wtedy jak ktoś w domu chorował. Zobaczcie, jak duża jest lista przypadkowych badań: http://www.euro-klinika.pl/artykul/testy-dna-na-raka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem Wolontariuszem działającym w Polskiej Fundacji Onkologii - pomagamy osobom chorym na raka i rodzinom takich osób - więcej informacji jak zostać Podopiecznym Fundacji na stronie Fundacji. Szukamy też Wolontariuszy - osoby, które chcą pomagać. www.pfo.pink

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zalety leczenia terapią hipertermii onkologicznej ogólnoustrojowej: 1. Zwiększa skuteczność chemioterapii i radioterapii. 2. Redukuje negatywne skutki chemioterapii i radioterapii. 3. Systematycznie uszkadza białka i nici DNA nowotworu. 4. Aktywuje układ immunologiczny do walki z rakiem. 5. Oddziałuje na guz pierwotny oraz ogniska przerzutów nowotworowych. 6. Działa przeciwbólowo. 7. Jest nietoksyczna, nieinwazyjna, bezbolesna. 8. Podnosi jakość życia chorego. 9. Obniża ryzyko powstawania przerzutów. www.instytuthipertermii.pl www.facebook.com/instytuthipertermii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadzieja jest zawsze. Samo pozytywne myślenie może w ogromnym stopniu pomóc podczas choroby nowotworowej. Myślę że przed zachorowaniem ważne jest również zadbanie o odpowiednią profilaktykę by do tego nowotworu nie dopuścić. Odpowiednie jest wykonywanie sobie badań genetycznych. Teraz każdy może je wykonać na zdrowegeny.pl. Na wyniki czeka się do 3 tygodni i wtedy ma się jasność czy jest się w podwyższonym ryzyku zachorowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znalazłam wspaniały film z historiami osób chorych na raka, którzy stosowali leczenie terapią hipertermii onkologicznej i którym hipertermia bardzo pomogła. Warto obejrzeć, naprawdę bardzo wzruszające: https://www.youtube.com/watch?v=aNtVjoE_O6k&a mp ;a mp ;t=156s

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nadzieja zawsze umiera ostatnia. Mimo wszystko należy trzymać rękę na pulsie , a najlepiej zrobić badania histopatologiczne. Po przeprowadzeniu tego typu badan w http://histamed.pl wiedzialam jak wyglada przebieg mojej choroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PIĘĆ PRAW NATURY - GERMAŃSKA NOWA MEDYCYNA. Poczytajcie, to ważne dla osoby zdrowej i chorej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sooonia89899
Słyszeliście o niekonwencjonalnych i naturalnych sposobach leczenie nowotworu? Wiem, że są osoby, które w to wierzą i że starają się w taki sposób leczyć dodatkowo. Ja znalazłam informacje na ten temat na stronie http://domyzdrowienia.org.pl/domy-zdrowienia/ Są stworzone w tym celu specjalne Domy Zdrowienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ZAWSZE JEST NADZIEJA I NIDGY ALE PRZE NIGDY NIE WOLNO SIE PODDAWAĆ TRZEBA WALCZYĆ JA WALCZĘ JUZ 2 ROK I NIE MAM ZAMIARU PRZESTAĆ WZMACNIAM SIĘ SUPLEMENTAMI ZNAJOMA MI POLECIŁA PELLADIN THERAPY Z CHYBA FIRMY MOLECULAR PROJECT I ŁYKAM JAK DLA MNIE SUPER

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestań spamować!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thoorin
Zawsze jest nadzieja, dlatego medycyna się rozwija, prowadzone są badania kliniczne i otwierają się różne możliwości. Za przykład może posłużyć Pratia, która teraz oferuj***adania raka płaskonabłonkowego dla seniorów, na przykład w Lublinie u dr hab n med. Krzystofa Kupisza. Jeśli macie starszą osobę (około 70) to warto się zainteresować bo rezultaty są dość obiecujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość janetjackson
Ja znam kilka osób, które miały raka, ale udało się im wyzdrowieć. Nadzieja jest zawsze, trzeba być silnym i szukać rozwiązań. W raku płaskonabłonkowym, jak thorin pisał - warto teraz sprawdzić badania kliniczne, które oferuje Clinmed. W mojej ocenie są bardzo obiecujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małgorzata

Jedyna nadzieja jest w pastach CBD 50% i w bezustannym ich stosowaniu, w zmianie diety, piciu soków. Trzymam się tego regorystycznie i żyje.. 

W naprawdę sprawdzone pasty CBD zaopatruje się tylko z jednego sklepu, bo wiem, że są certyfikowane. Gdybym komuś mogła pomóc to bardzo proszę https://produktynatury.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abc
Dnia 20.09.2012 o 00:11, Gość córka mamy napisał:

Chciałabym napisać tu kilka słów w odpowiedzi na posty niektórych z Was. Piszecie o tym, że jak rak, to muszą leczyć i brać do szpitala.Że jak się dba, to rak się nie może rozwinąć do rozmiarów nieuleczalnych. Że jak nie, to to jakaś bujda. Moi drodzy ocenę pozostawię Wam, a to co spotkało najbliższą mi osobę wydaje się niemożliwym i nierealnym. Do dziś nie mogę zacząć żyć normalnie. Tęsknię i czuję się samotna. Tęsknię za moją mamą-ukochaną i jedyną na świecie. W roku 2011 koniec marca mamę zaczęło boleć ucho. Była wtedy u rodziny w innym mieście i tam poszła do lekarza. Młodą lekarkę zwaliło z nóg-wiedziała od razu. Rak języka. Pytała-dlaczego tak późno? Potem Onkolog w Warszawie w centrum onkologii- tragedia!!!Właściwie nas wyrzuciła.Chamstwo i brak słów. Nie zaproponowano mamie niczego poza trumną. Szpital-zapomnijcie, badania w szpitalu-zapomnijcie. Do wszystkiego dochodziłam sama - w ostatniej chwili uratowałam mamę od smierci głodowej, bo nikt z lekarzy nie powiedział, że przestanie pić, jeść,a w końcu mówić i że nalezy zaopatrzyć ją w sondę. Szkoda slów. Mama zmarła po trzech miesiącach. Jestem z niej dumna, w chorobie byłą wspaniała i dzielna. A pytanie Pani onkolog do dziś brzmi mi w uszach. Ale całą winą obarczam lekarzy. Dlaczego tak późno tę chorobę wykryli? Bo choć to wydaje się teraz niemożliwe, to mama uskarżała się na śluzówkę jamy ustnej i "pieczenie" języka od...2006 roku!!! Wizyt u dentysty naliczyłam ponad 80, u lekarza pierwszego kontaktu ilość nie do policzenia. Byli i dermatolodzy i periodontolog i laryngolog. Nikt nie wpadł na to, że to rak. W grudniu 2010 roku mama wymieniała u dentysty szczękę, bo tamta ja uwierałą w ranę na języku...i nic.Dentysta nic...Za pól roku już moja mama nie żyła. I wyobraźcie sobie, że kiedy w ostatnich dniach jej życia brałam od mamy lekarki receptę, ta spojrzała na mnie i powiedziała:Pierwszy raz w swojej 30-;etniej praktyce spotykam się z rakiem języka... Płaczę każdego dnia do dziś i nie mogę zrozumieć dlaczego nikt z lekarzy tego wcześniej nie wykrył. Moja mama chciała żyć. Czasem na pewne rzeczy nie mamy wpływu.

Masakra 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×