Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość łodzianin21

Mała porada by się przydała

Polecane posty

Gość łodzianin21

Byłem z dziewczyną prawie 2 lata. Potem nastąpił dramatycznie szybki koniec, który był poprzedzony jedynie krótkotrwały (ale jednak po raz pierwszy tak poważnymi) konfliktami (zawsze szybko je rozwiązywaliśmy). Znałem się z nią baaardzo długo. Parenaście lat o ile się nie mylę. Przez pare lat byliśmy znajomymi, potem pare lat przyjaciółmi, a potem coś zaiskrzyło. Świata poza sobą nie widzieliśmy. Ja zmieniłem się dla niej, ona dla mnie - było nam bardzo dobrze - bajka. Byliśmy gotowi nawet stawicz czoła wpadce ;) hehe No ale się skończyło na tym że ona nie może ze mną być. Na początku niby powodem było "już tego nie czuje", "żar się wypalił" itp. Nie mogłem pojąć w czym rzecz (ale jakoś to łączyłem z kłótniami jakie wniknęły). Ona tłumaczyła to niedopasowaniem i tym że jednak czegoś innego oczekuje... Dziwiło mnie bardzo zważając na słowa o wiecznej miłości i gotowość do poświęceń tak z jednej jak i drugiej strony. Krótko po rozstaniu okazało się że na miesiąc przed zostaniem poznała kogoś - wiedziałem o nim, byłem o niego zazdrosny i się z nią o niego kłóciłem. Wtedy twierdziła że to ze mną chce być, a po krótkiej chwili od rozstania była z nim... Próbowałem walczyć, robiłem to co wielu. Kwiatki, wspomnienia, rozmowy, przekonywania. W momencie gdy wydawało się że jestem bliski sukcesu, powiedziała że jest zagubiona i że chyba tylko sentyment spowodował to do czego doszedłem... Więc nic nie osiągnąłem w finale. Stwierdziłem że to chore postępowanie taka zabawa z ludźmi i stwierdziłem że nie możemy się kontaktować. I teraz pojawia się mój problem. Za jednym zamachem straciłem kobietę mojego życia i najlepszego przyjaciela... Strasznie mi na niej zależy, bardzo chce jej szczęścia i strasznie do niej tęsknie i już sam nie wiem co robić. Nie kontaktuje się z nią już dłuższy czas... Myślałem że do da jej do myślenia, opamiętania się trochę, że może chociaż spróbuje zatrzymać mnie jako przyjaciela ale na razie cisza. Ona doskonale wie że oczekuje od niej jakiś postanowień nim się ze mną znowu skontakuje, a ja zaczynam od nowa przeżywać to rozstanie... Za dużo myśle... Pomocy! Czy mam kontynuować tą "ciszę" ( licząc ze może jednak wróci - tego bym chciał), czy może jendak darować sobie znienawidzić ją, pójść do niej powiedzieć co czuje, wyrzucić z siebie wszystko i zobaczyć czy jeszcze kiedys się do siebie odezwiemy czy może jednak schować swoje fantazje o byciu razem a spróbować ją odzyskać jedynie jako przyjaciela?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łodzianin21
dokładnie tak czuje że jest tą jedyną, a jej aktualny facet to jakiś głąb. Nie znam osobiście ale się dosyć nasłuchałem. Tylko widzisz ja już raz walczyłem i poległem. Nie moge od nowa zacząć tej samej drogi, jedyne wyjścia to albo nie odzywać się albo stracić nadzieje na bycie razem... Chyba że ktoś widzi to inaczej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym przeczytała historie
bliskiej mi osoby... daruj sobie facet. taka moja rada. ona zajdzie w ciaze z tym drugim i sie ozeni. a ciebie po prostu zrobila w konia, w balona... czy zwij to jak chcesz. nie warto walczyc o kogos kto tak szybko znajduje sobie "zastepstwo". to znaczy ze cie nie szanuje, nie interesuja jej twe uczucia. wiec zacznij sie leczyc z milosci do niej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile masz lat chłopczyku
?moja zasada jest taka: nigdy nie pal za sobą mostów bez względu na wszystko, co się przytrafia w życiu. trzymam się tej zasady i w/g niej postępuję. na Twoim miejscu zadzwoniłbym do niej i zaprosił gdzieś w neutralne miejsce, najlepiej do kawiarni. tam porozmawiał o tym co Was łączy i czy możecie jeszcze być razem. "zapadanie się pod ziemię" i głucha cisza z obu stron, to nie wyjście lecz zadręczanie się. ktoś musi wykonać ten pierwszy krok, nie patrząc na drugą osobę. w tym wypadku, Ty o niej myślisz, więc do dzieła bo nikt za Ciebie nie przerwie tej ciszy. jeśli nawet coś nie wyjdzie po Twojej myśli, będziesz przynajmniej wiedział, czy nie traciłeś niepotrzebnie czasu na mrzonki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łodzianin21
Lat prawie 21 ;). Wiem że wyda wam się teraz to śmieszne co napisałem. Ale fakt jest faktem, szczerze ją kocham. I otóż widzisz już raz mieliśmy chwile ciszy (zapomniałem o tym wspomnieć) nie trwała tak długo jak ta aktualna, bo nam obojgu było z tym źle. Ostatnio to ja się odezwałem pierwszy i właśnie po tym fakcie nastąpiła ta moja walka... Teraz wybrałem "ciszę" za radą bliskich jej osób. Ona sama musi pojąć czego chce. Tylko nie wiem czy nie przepuściłem szansy gdy starała się skotaktować na święta - dosyć ostro pojechałem po niej wtedy (ale tylko po to by zrozumiała, że jak ma się do mnie odzywać to tylko w jakimś konkretnym celu, a nie ku wymianie kurtuazji bo na to się nie zgadzam). Tylko cholera źle mi z tym wszystkim jak jest. Przychodzą chwile zwątpienia w słuszność tego utrzymywania jej na dystans. Ale to chyba jedyna opcja jeżeli na coś chce liczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łodzianin21
nadal czekam na porady ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ganaaaaafa
Facet, ona odeszła, ma innego, układa sobie życie BEZ CIEBIE. Taka jej wola. A Tobie się wydaje, że dalej masz na coś wpływ, może jakaś na nią wpływać i pociągać za sznurki. Zapomnij. Pewne rzeczy w życiu kończą się nieuchronnie (zwłaszcza jak się ma 21 lat). A być facetem to znaczy umieć się z tym pogodzić. Porzuć też mrzonki o jakiejś przyjazni z nią. Owszem, możecie być znajomymi na grzeczne dzień dobry na ulicy, albo gadkę o pogodzie co jakiś czas. Z byłymi przyjaźń to fikcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Este
Sorki, że dopiero teraz tu zaglądam. Przeczytałam bardzo uwaznie to co napisałeś. Sprawa nie jest prosta. I nie ma jednoznacznego rozwiązania. Wytłumacze Ci najpierw z kobiecego punktu widzenia: jeśli twoja kobieta odeszła do innego to się zakochała w nim. Nie sądzę, żeby odeszła od Ciebie, tylko z powodu sprzeczek, czy tego, że się troszkę gorzej układało między wami. Wydaje mi się, że ona go kocha, a do ciebie czuje sympatię przez wzgląd na to co było między nami. Tak mniej więcej zachowują się kobiety w podobnych przypadkach i takie są motywy ich zachowań. Jest jeszcze taka możliwość, że twoja ex stwierdziła, że nie jesteś tym jedynym i że nie chce dłużej tkwic w tym związku. Oczywiście są to tylko moje domniemania. A teraz z drugiej strony: jesli jest tak jak napisałam wyżej , a jest to bardzo prawdopodobne, to na twoim miejscu nie liczyłabym na odzyskanie jej. Jeśli ona kocha innego, to już koniec. Kobiety są kochliwe, szybko zakochują się, a jeszcze szybciej zauraczają w męzczyznach. Twoja ex mogła zobaczyć w nowym mężczyźnie to czego brakowało jej u Ciebie i szybko mogła się zakochać. Równie dobrze szybko może sie odkochać, jeśli okaze sie że ten obecny mężczyzna nie jest taki jak sie spodziewała.Nie wierzą tez żeby udało się wam zostać na stopie przyjacielskiej. To jest praktycznie nierealne. Rada- spróbuj doprowadzić do ostatniego! spotkania, na jakims neutralnym gruncie. Tylko takiego, na którym nie będziecie robic sobie żadnych wyrzutów czyja to wina że się rozstaliście.Jeśli ona powie ci że kocha tego nowego, to trudno, będziesz musiał z tym żyć . Jeśli zauważysz że jest nie pewna to masz jakieś szanse. Tylko nie ponaglaj jej wtedy do niczego. Powodzenia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dZAp
ten topik spadl mi z nieba nawet niewiecie jak sie lepiej po nim poczulem mam bardzo podobna historie z tym ze dopiero dzisiaj powiedzial mi kobieta ze to juz koniec i tez mowila mi ze chce ze mna byc juz do konca i ze mnie tak bardzo kocha najgorsze jest to ze ja ja tez kocham aha powodem dla ktorego mnie zostawila bylo moje zachowanie tylko najgorsze jest to ze nie mam pojecia o co dokladnie chodzi pytalem to nie mogla jakas konkretnie odpowiedziec kurde ogolenie jestem zalamany jeszcze napisalem ze to koniec i jzu sie nie odezwe nigdy ale ja tak nie moge nieiwem co robic jak mam o niej zapomniec :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dZAp
ten topik spadl mi z nieba nawet niewiecie jak sie lepiej po nim poczulem mam bardzo podobna historie z tym ze dopiero dzisiaj powiedzial mi kobieta ze to juz koniec i tez mowila mi ze chce ze mna byc juz do konca i ze mnie tak bardzo kocha najgorsze jest to ze ja ja tez kocham aha powodem dla ktorego mnie zostawila bylo moje zachowanie tylko najgorsze jest to ze nie mam pojecia o co dokladnie chodzi pytalem to nie mogla jakas konkretnie odpowiedziec kurde ogolenie jestem zalamany jeszcze napisalem ze to koniec i jzu sie nie odezwe nigdy ale ja tak nie moge nieiwem co robic jak mam o niej zapomniec :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Este
Tak mi smutno jak to czytam ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Este
dZAp---zastanów się co mogłeś robić złego, czego nie znosiła twoim zachowaniu, może miałeś jakąś cechę charakteru której ona nie była w stanie zaakceptować. Lub jakiejś nie miałeś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech mężczyźni, Wy nie rozumiecie kobiet. jeśli kobieta odchodzi ma na pewno powody, by odejść. to już musi być ostateczność bo my kochamy całym sercem. na pewno nie jesteście tacy niewinni, jak to przedstawiacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Este
Dokładnie tak jest. Kobieta kocha całym sercem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lodzianin21
Widzisz na ostatnim spotkaniu ze 2 miesiące temu postawiłem wszystko na ostrzu noża. Powiedziałem że ja w tej sytuacji dużej nie mogę (to było jeszcze gdy się zastanawiała co z nami będzie - gdy walczyłem jeszcze) i że musze wiedzieć na czym stoję. Wtedy mi powiedziała że do tamtego coś czuje, że go chyba kocha, ale czy to miłość to nie wie. (wiecie ona jest jeszcze dziecina w rozumowaniu takich rzeczy, więc nie zdziwie się gdy to będzie jedynie zauroczenie tym że ona jest inny ode mnie, a jednak w pewnych cechach podobny). Wtedy też na tym spotkaniu i ona i ja stwierdziliśmy że lepiej dla nas będzie przez "jakiś" czas nie rozmawiać. Pare dni później gdy jeszcze musieliśmy się zobaczyć, powiedziałem że nie zgadzam się z jej postępowaniem, że nie toleruje tego jak mnie potraktowała, że to mi zależy na tym wszystkim, że to ja starałem się w sobie coś ulepszać żeby udalo się nam być razem i że w końcu pojąłem że to nie ja się zmienić muszę. Chciałem jej dać stabilizację, wierność i uczucie i jeżeli tego nie rozumie, to nie chce z nią rozmawiać do momentu aż zrozumie. No i teraz jest jak jest. Potem była ta sprawa ze świątecznym kontaktem a potem juz cisza... Ja wiem że jeżeli ona coś poczuje jeszcze, to nie teraz, nie za 2 miesiące i przede wszystkim nie może być z tym drugim kolesiem. Dlatego nie odzywam się, niech się bawi, niech go sprawdzi, niech ona/on zawali coś w tym nowym związku i licze że wtedy zatęskni. Bo widziałem jej ogromny żal w oczach za każdym razem gdy rozmawialiśmy. I choć starała się być silna wiem że pozwalała sobie ulżyć dopiero po naszych spotkaniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _kobra
wytrwaj w tym milczeniu...to jest jak najbardziej dobra droga..już zycie ci pokazało, ze inna jest nieskuteczna...nic nie zyskasz na kontakcie czy przypadkowym, czy w neutralnym miejscu czy w zaplanowanym... jesli ona coś poczuje, poczuje zmianę, to dowiesz sie o tym...sama ci powie...kazda inicjowana przez ciebie rozmowa w tej sytuacji, to jak ponaglanie i dawanie jej pewności, ze jestes w pozycji stand by, czyli, niestety mało cenionej przez partnerów w innym związku, bo ta pozycja rodzi (w niej) poczucie winy, czyli wywołuje niemiłe uczucia, dyskomfort, no i pewnośc, że jesteś w kazdej chwili osiagalny, a więc mozna później...lub nigdy nie jest walką nagabywanie kogoś zajętego..walką o kogos jest takie postepowanie, by była jakas szansa powodzenia "operacji", a wydaje mi sie, że twoje milczenie i czas jest jedyna na to szansą... mozliwe też, ze w czasie milczenia spotkasz kogoś innego i dojdziesz do wniosku, ze czekanie nie ma sensu, ale to juz inna sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łodzianin21
_kobra Słońce Ty moje :* Dokładnie tego potrzebowałem. Dokładnie tego by mi ktoś powiedział, że to jedyna droga. Sam przyznam się poczytałem już o podobnych przypadkach do mojego. I co ogóle da się zauważyć... Gdy facet próbuje walczyć, ona go spławia. Gdy nie walczy tylko żyje dalej, jej zaczyna się zastanawianie "ale dlaczego nie walczy? mówił że będzie..." i ciekawość bierze górę zazwyczaj. A gdy to w ogóle facet odprawia dziewczynę z kwitkiem, to ona płacze po nim po nocach i dniach. I nawet w chwili gdy niby już się upora z problemem i taki koleś stwierdza że on jednak już się pobawił i że może jednak by wrócił to zazwyczaj ona mimo wszystko coś czuje... Nawet jeżeli to ukrywa... Porąbany ten świat. Jedyne co można stwierdzić to że miłość i wszystkie jej niuanse przypomina grę. I albo umiesz w nią grać, albo jesteś pionkiem... (ja chyba do tej pory byłem pionkiem)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez bym Ci radzila przeczekac,pomilczec,nie narzucac sie. A wiem to z wlasnego doswiadczenia,tylko ,ze ja bylam ta \"zla \" strona. Tyle,ze ja nie mialam innego,lecz rozsadek do mnie przemawial. Moj obecny maz jest mlodszy az o 4 lata i dlatego balam sie tego zwiazku. Raz z nim chcialam byc,innym razem nie i sie tak \"bawilam\" Ale teraz watek mojego meza: On czekal,nie narzucal sie,nie dzwonil,nie nagabywal. A co dzialo sie ze mna? Tesknilam,,serce mowilo\"tak\" ,a rozsadek \"nie\"( bo roznica wieku,bo ja chce juz rodzine,a on pewnie w glowie tylko zabawy) Wygralo serce,to ja sama do niego zadzwonilam,i poprosilam o spotkanie,,i od tamtej pory juz jestesmy razem,:) Wiec moja rada,,poczekaj,jesli zalezy jej na Tobie,napewno sama to kiedys zrozumie (tak jak ja to zrozumialam) i sama do Ciebie zadzwoni. Nic na sile,wierz mi,ze to najgorsze co moze byc budowac szczescie na pospiechu. A daje reke odciac,ze jesli Ty nie dzwonisz,napewno sie zastanawia co sie stalo,i sama za Toba zateskni,szybciej niz ona sama moze przypuszczac ;) :) Powodzenia,trzymaj sie cieplutko!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×