Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość malusia s

Jak wyglądają nauki przedmałżeńskie i ile trwają, oraz jak to wszystko wygląda ?

Polecane posty

Gość czyli wniosek taki
ze nauki przedmaslzenskie sa niepotrzebne ? Bo nikt nie napisał,ze tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sussie__
Chociażby zasadę " Szanuj bliźniego swego jak siebie samego" Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nauki niepotrzebne nikomu !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! nikomu !!!!!!!!!!!!!! teraz każda 16 wie co to sex i jak sie to rbi na 60 sposobów - a poradnie ? nie wiem po co one są - chyba żeby sie pośmiać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spotkania z księdzem · teologia sakramentu małżeństwa · przeszkody małżeńskie · liturgia zawarcia sakramentu małżeństwa Spotkania z psychologiem · małżeństwo jako wspólnota dwojga ludzi Spotkania z prawnikiem · cywilne skutki zawarcia małżeństwa Spotkania małżeńskie · blaski i cienie wspólnoty małżeńskiej Spotkania w Poradni Życia Rodzinnego (poza parafią) · trzy spotkania ze specjalistą od naturalnych metod planowania rodziny Skupienie przedmałżeńskie · końcowe spotkanie modlitewne wszystkich uczestników. Powyżej wkleiłam \"plan\" nauk jaki znalazłam na stronie mojej parafii. W takim wydaniu kurs przedmałżeński mi pasuje. Mam nadzieję, że ten na który się wybieram właśnie tak będzie wyglądał :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem warunek ,że nie dostanę slubu kościelnego dlatego ,że nie mam zaliczonych nauk jest największym kretyństwem jaki wymyślono. Czy oznacza to ,że jeśli oni mnie nie przeszkolą to nie będę zdolna do należytego postępowania w małżenstwie i wobec tego należy mnie traktować jak dziecko i ślubu nie dać BO NIE??? A niech taki ksiądz sprobuje mi tak powiedzieć , nie ręcze wtedy za siebie.Dla mnie kler jest gorszy niż najgorsza polityczna szumowina.Ślub kościelny biorę tylko ze względu na szaunekdla tradycji w mojej rodzinie i wiarę w Boga , a także dla radości mojej babci. Apropos , mam to szczęscie że proboszcz w mojej parafii jest w miarę reformowalny i przymyka oko na tzw.\"nauki\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nic sie nie martw to nic trudnego wyobraz sobie ze bylam w 6 miesiacu ciazy i chodzilam na te nauki powiem ci ze czasami jest nudno ale czasami mozna sie posmiac i wiele nauczyc pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmmmmm....
kurs wyglada czesto tak, ze jest 10 katechez i 3 spotkania w poradni rodzinnej, jesli nie robi sie tego w trybie weekendowym to sie za to nie placi i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirosia
Normalnie ręce mi opadły, jak przeczytałam co się wypisuje na tym forum. Ślub kościelny biorą osoby, które po pierwsze wierzą w Boga (!!!!), chcą tworzyć rodzinę zgodnie z tą wiarą i zgodnie z nią wychować potomstwo. Ślub to nie tradycja!!!!! Wiara - to NIE TRADYCJA!!!! Czy wy wiecie co wy piszecie??????? A Kościół to my wszyscy!!!!!!! Wszyscy, którzy przyjęli chrzest, to ja i ty. Wszyscy, którzy wypisują te bzdury nie mają pojęcia o Bogu i wogóle Bóg nie jest dla nich niczym więcej niż po prostu tradycją. I właśnie takim osobom polecam pójście na nauki przedmałżeńskie. Tam nie tylko jest mowa o współżyciu, metodzie kalendarzykowej. Wogóle osoby, które niedojrzały do wiary w Boga, które jej nie rozumieją, nie wiem po co chcą ślub kościelny. Niech sobie wezmą cywilny i problem z głowy. Tam wystarczy tylko dowód osobisty i metryka urodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia ania
a ja nie wiem,co mam zrobic, bo moj narzeczony zrobil kurs beze mnie i co ja teraz mam rocic?? a na porzadnych kursach trzeba parami chodzic.masakra. narzeczony drugi raz nie pojdzie na sto procent

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dla mnie ślub to tradycja
a w małym stopniu wiara. i pewnie dla wielu innych jest tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirosia piszesz o tym
że ludzie niedojrzeli do wiary w Boga. a może to niektórzy nie dojrzeli do spojrzenia prawdzie w oczy - Bóg to mit.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxyyyzzz
"miesiaczka to lzy macicy po utraconym macierzynstwie", "sanktuarium", "ogrod rozany", "rosa ktora orzezwia rozany ogrod" - LUDZIE!!! Błagam, niechktoś weźmie dyktafon na te nauki i to nagra! Umrę ze śmiechu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje zdanie takie: Na \" +\" -wszystko zależy od prowadzącego. Chodzlismy na bardzo fajne nauki, kościół był pełny, ksiądz opowiadał o uczuciach, sakramencie, małżeństwie jako takim, pożartował trochę- na luzie, interesująco i jak najbardziej na temat. -aby coś wyciągnąć z tych nauk trzeba miec choć odrobine dobrej woli i starać się słuchać- nie przychodzić z nastawieniem \"trzeba to odbębnić\". Jesli mieszka się w miejscowości, w której jest tylko jeden ksiądz i jeden kościół to wyboru nie ma- jesli ksiądz przynudza, to nic się nie zaradzi, jesli to większe miasto to warto poszukać (choćby na necie) nauk, ktore mają dobrą opinię, a nie po prostu iść do najbliższego kościoła. -mieliśmy tzw. dialogi narzeczeńskie- 2 dniowy wyjazd (tylko on był płatny) na których poruszane byly różne tematy- prowadziły je pary małżeńskie o różnym stażu, było raczej sympatycznie i miło to wspominamy -naturalne metody (nie mylic z kalendarzykiem)przydają się, kiedy para będzie starała się o dziecko- czasem wystarczy \"minimum wysiłku\" i ciążą gotowa :) czasem- nie. Leczenie bezpłodności polega m.in. na poznaniu swojego ciała- tylko, że tam uczą za ciężkie pieniądze, a tu za darmochę (lub prawie). Zdarząją się ginekolodzy, którzy pytaja się kobiety o długość cyklu itp itd nie pytajcie mnie dokładnie do czego, bo nie pamiętam, ale się przydaje. -Facet powinien robić wykresy i pomagac w interpretacji- cała robota i myslenie nie może być tylko na głowie kobiety, bo potem facet pyta się tylko \"czy dziś można\" a jak coś pójdzie nie tak, to wina leży tylko na kobiecie. Na \" -\" -ta naturalna metoda wciskana na siłę to moim zdaniem super metoda \"koncepcyjna\" ale nie \"anty\"- w życiu bym się nie zdecydowała opierać tylko i wyłącznie na niej, nerwicy bym dostała, a ta interpretacja \"dziwnych\" skoków bądż dołów może nam nie wyjść i dziecko gotowe. Prowadzę bardzo nieregularny tryb życia (pracująca studentka- nieraz siędzę na nockach, nieraz uczę sie do póżna- nie ma sensu mierzyć temp rano, bo dla mnie rano to pojęcie bardzo względne). Osoba, ktora nam opowiadała o niej miała 7 (!!!!) dzieci - może nawet chcianych i zaplanowanych, ale coś mi mówi, że nie do końca..........ona o tym nawet nie napomknęła.....Za to baaardzooooo dużo mówila o pozbyciu sie \"strachu przed niechcianą ciążą\" (wcześniej stosowali zwykłe anty) - coż, chyba mam inne odczucia- ja to bym własnie nabrała. -osoby, ktore mówia o NMPR sa chyba trochę nawiedzone.......wciskają, straszą, tłumaczą jak gównarzom, że to jedyna słuszna metoda reszta jest \'be i fuj\" , argumenty na to \"be\" nie przemówiły do mnie ani trochę- suma sumarum byłoby super, gdyby nie ta nachalność z jaką wciskają jedyne słuszne poglądy. -dociera do mnie, choc z oporami, że KK ma coś do powiedzenia w sprawie sekse PRZEDmałżeńskiego, choc i to jest dyskusyjne. Ale do @$%&*#%$^###@$ czemu wściubiaja nos w sprawę MAŁŻEŃSKIEGO? To chyba tylko i wyłącznie nasza sprawa, jak i co robimy- jesli nie sprawia to partnerowi bólu, nie zmuszamy do czegoś czego się brzydzi itp itd- generalnie nie krzywdzimy w żaden sposób a czerpiemy oboje radość z zbliżenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ruda, a co konkretnie uslyszalas na temat seksu w malzenstwie? Jestem ciekawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mojej kupmeli na naukach ksiadz poweidzial, ze seks oralny to grzech i trzeba sie z niego spowiadac po slubie:D W ogole inne niz zwykly stosunek rodzaje zaspokojenia seksualnego to grzech i trzeba sie spowiadac:P Chyba juz calkiem ich pop....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
seks oralny to grzech analny tez ... a ksieża molestujący dzieci w zachrystiach i nietylko to co to ma być????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
POWIEM TYLKO JEDNO, NIE BYŁO BY TEGO CAŁEGO BURDELU W KOŚCIELE, GDYBY TAK JAK W STANACH "PASTORZY" MIELI ŻONY I DZIECI, I NAUKI BYŁYBY CIEKAWSZE-BO Z ŻYCIA WZIĘTE, I może NIE BYŁOBY GWAŁTÓW NA DZIECIACH... no chyba że wśród księży większość jest homosksualna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MADZIANETKA - oj, chyba nieprędko doczekamy się jakichś oficjalnych statystyk na temat homoseksulizmu wśród księży:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sevia na naukach powiedzieli tylko, że seks to powinien kończyć się wytryskiem w pochwie. Generalnie niewiele, ale dali do zrozumienia, że wszystko inne jest niedopuszczalne. Zaintrygowało mnie to, poszukałam w necie (m. in. na naszym forum w starym wątku) no i okazało sie, że oral, anal itp itd są ZŁE. Się wkurzyłam. Najbardziej mnie rozwaliło stwierdzenie, że z gumką to "masturbacja w ciele kobiety" , a masturbacja- to grzech. Jeszcze bardziej się wkurzyłam..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wygląda to różnie, jajowato i podłużnie :P zależy od tego, gdzie się trafi. Oczywiście można (i należy) wziąć sprawy w swoje ręce i nie czekać, \"gdzie się trafi\", ale samemu poszukać, gdzie warto takie nauki zrobić :) Ja miałam nauki weekendowe, wyjazdowe. Było b. fajnie, podstawy dialogu, negocjacji, \"dobrej\" kłótni :P i takie tam:) Generalnie - rozmowa, w grupkach, w parach, wspólna. Moim zdaniem - i z psychologicznego punktu widzenia - bardzo przydatna sprawa. Co do NPR pozwolę sobie zacytować, bo nie chce mi się drugi raz pisać (choć Ruda w zasadzie powtórzyła najważniejsze punkty;) ) 13:32 Dziewczyny - warto się nauczyć samoobserwacji! Nie jako metody antykoncepcji ale po to, aby nie mieć problemów, gdy będziecie CHCIAŁY ZAJŚĆ W CIĄŻĘ. Mój gin mi powiedział, że przeszło połowa par, która myśli, że ma \"problemy z płodnością\" po prostu nie umie rozpoznać dni płodnych u kobiety. A ludzie całe lata się stresują, zamiast siąść na tyłku i nauczyć się, jak się to rozpoznaje. Jeżeli nie myśli się o obserwacji jako o antykoncepcji, tylko jako o pro-koncepcji to nie jest ważne, aby umieć to ustalić dokładnie co do dnia, bo plemniki żyją w ciele kobiety długo. Ważne, żeby widzieć chociaż, \"kiedy celować\". Jak macie teraz okazję poznać babki (nawiedzone czy nie) które coś na ten temat wiedza, to skorzystajcie, i to za friko. W poradni leczenia niepłodności wybuliłybyście za to grubą kasę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A, jeszcze jedno - jak się człowiek nauczy, w którym momencie cyklu mniej więcej jakiej wydzieliny ( :P ) się spodziewać, można b. szybko wykryć początki stanów zapalnych. Można sobie zaoszczędzić prawdziwych problemów. Podsumowując - stosować NPR jako anty-koncepcję - MOŻNA, jak ktoś chce (ja tam nie reflektuję :P ) - ale nauczyć się samoobserwacji TRZEBA. Trzeba i już. Nie ma ani jednego merytorycznego argumentu przeciw, a jest mnóstwo za.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja dostalam w lutym
jak bylismy na naukach (a moze nawet i w styczniu to bylo) taki zeszyt do zapisywania wszystkiego, ale do tej pory nic nie zapisalam... jakos zapomnialam... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaraz pękne łahahahhahaaa
"miesiaczka to lzy macicy po utraconym macierzynstwie" :D :D :D dobre! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie śmiej sie
taka ładna metafora.:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki dziewczyny za wyczerpujace odpowiedzi. Wiele z tych rzeczy juz slyszalam, ale z ta masturbacja w ciele kobiety jest swietnie :D naprawde ludzie maja niemozliwe pomysly :P Jednak jak mysle ze kiedys mam siedziec na tych \"naukach\" i sluchac tych rewelacji to mnie slabi... Nie wyobrazam sobie tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Normalnie uwielbiam te tematy o naukach przedmałżeńskich. Ja poszłam na nauki właściwie do najbliższego kościoła, ale dobrze trafiłam i teraz wszystkim znajomym polecam iść tam gdzie ja. Ale jak posłucham czasem co mieli moi znajomi na naukach to aż mi ciarki po plecach przechodzą. Też słyszałam od znajomych że na macicę mówiono \"świątynia\" a na zapłodnioną komórkę jajową \"skarb\". Dla mnie to też będzie skarb ale na fachowych kursach powinno się nazywać rzeczy po imieniu no nie. Ja mogę powiedzieć że się czegoś nauczyłam, i mój facet też się czegoś nauczył. Po prostu inaczej patrzę na mojego narzeczonego. Pewne jego zachowani mi przeszkadzały, a pani od nauk powiedziała że taka jest natura faceta i jak kobieta się nie nauczy z tym żyć to po prostu, ciągle będą konflikty o rzeczy które są niezależne od nas. Ja dostrzegałam takie konflikty w moim związku ale po naukach muszę powiedzieć że to już jest za nami a to już duży plus. Co do NPR. Ktoś wcześniej napisał na tym topiku, coś że nie jest tak że dana osoba przejdzie nauki i odrazu odrzuci prezerwatywy, tabletki i zacznie stosować metody naturalne. Ze mną poniekąd tak właśnie było. Przeciwko tabletkom byłam zawsze ale używałam prezerwatyw. A wykresiki miałam robić w formie nauczenia się swojej płodności, z gumkami przecież się to nie gryzło, więc czemu nie. Pierwszy wykres miałam jeszcze zanim pani w poradni zadała pracę domową :D, a poszłam już z drugim. No ale skuteczność metody już sprawdziłam przy pierwszym wykresie :D. Przy następnych to już gumki poszły w odstawkę. Ale ja mam w niedalekich planach dzidziusia więc mogę posprawdzać bezstresowo, czy to działa. Ja nie rozumiem oburzenia niektórych, że w poradni jest prowadzony kurs NPR, przecież to są nauki przedmałżeńskie i dla większości logiczne jest że jest małżeństwo, małżeństwo stara się o dziecko, wię c powinni wiedzieć o tym jak najwięcej, kiedy największa szansa jest. Niektórzy uważają że wystarczy się codziennie kochać i kiedyś się trafi na ta owulację, ale ponoć codzienny seks to najlepsza antykoncepcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Merros
ej słuchajcie ja mam Studium przedmałżeńskie tylko zastanawiam się po jaką holere mam tam iść mi to jestem w 1 liceum i dalej nie wiem skoro i tak się nie żenię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Załamana_Efka
Dziewczyny ( i chłopaki też) Miałam tę "przyjemnosć" uczestniczyć w naukach. Wspominam okrutnie gdyz - nie zaliczyłam ich tylko dlatego ze byłam prawdomówna. Mam 28 lat i od 3 miesiecy postanowiłam zamieszkać z chłopakiem - na próbę jak to mówią. Od razu powiedziano nam ze się nie kochamy skoro sie sprawdzamy "na próbę" Ja nie jestem osobą wierzącą, traktuje ślub własnie jak tradycje. Mąż jest osobą wierzacą, ale nie jest fanatykiem religijnym. Pierwsze spotkanie było nawet ok, jakieś tam ogólne filozoficzne teorie nt małżeństwa.. Najgorsze zaczęło sie później - odbywały sie rozmowy z parami. Na pytanie - czy chcemy mieć dzieci, odpowiedziałam "jeszcze nie wiemy" po czym ksiadź uznał ze mamy zaplanowac ślub gdy bedziemy to wiedzieć.. no cóż.. dalej było już tylko gorzej. Dowiedziałam się że w małżeństwie nie moze byc tak ze mamy jedno dziecko - znaczy to ze coś byłoby z nami nie tak. Zaoponowałam ze to ewidentnie troche głupie, dziś posiadanie dziecka to bardzio duży wydatek a przecież nie zrobie dziecku do szkoły kanapki z bozią" - to była masakra, ksiadż jak i katechetka zjechali mnie po całosci. Wniosek - trzeba mieć jak najwięcej dzieci! Kolejna sprawa, antykoncepcja. tak samojak moja poprzedniczka usłyszałam ze sex z prezerwatywą to masturbacja w ciele kobiety - ogólnie wszystko co nie prowadzi do checi zapłodnienia jest grzechem. Dzienniczek sluzu był oczywiście obowiązkowy - robiłam go tylko i wyłącznie dla swietego spokoju. Odgrywanie glupiutkich scenek jak bysmy byli 15- latkami później byłojeszcze gorzej, ksiadź wprowadził coś w stylu sprawdzenia czy partner nadaje się na współmałżonka, jak sie domyślacie oblałam test, co więcej mój przyszły maż usłyszał od księdza ze nie jestem najlepszą kandydatką na zone i by sie zastanowił jeszcze póki czas by nie popełniać tego błędu. na ostatni zjazd nie miałam już siły isć. Tyle głupich i nieprawdziwych teorii jakie usłyszałam przez te 3 tygodnie nie nasłuchalam sie nigdy w życiu wcześniej. Najlepsze ze na poczatku nauk usłyszałam "pobieramy ofiarę w wysokosci 50 zl"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×