Gość mała mini Napisano Lipiec 31, 2008 Moni nie wiem czemu piszesz ze wyrok zapadl jak remisj bardzo duza. z wikipedii: W medycynie remisja (łac. remissio) to okres schorzenia, który charakteryzuje się brakiem objawów chorobowych. Określenie to jest stosowane w odniesieniu do chorób przewlekłych o przebiegu nawracającym wiec chyba dobrze wrozy remisja...nie wiem juz sama... trzymam mocno kciuki!! oby wszystkim udalo sie to chorobsko jakoś pokonać... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
moni481 0 Napisano Sierpień 1, 2008 Witam Wiem, że remisja choroby dobrze wróży. Natomiast \"wyrok\" to fakt, że lekarze dalej nic nie robią. Każą czekać. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pretorianin30 Napisano Sierpień 3, 2008 witajcie moja mama przeszła 1 chemie w srode ma miec druga poza nudnosciami nic jej specjalnie nie dolega ale martwie sie czy to normalne wszyscy tak ciezko to przechodza lekarz powiedzial ze ma miec jeszcze lampy moze oni tylko tak gadaja zeby sie pozbyc ucizliwych pytan Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość atina25 Napisano Sierpień 5, 2008 u mojej mamy wykryto potężny guz w płuchach... strasznie sie boję Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość bywam mila Napisano Sierpień 5, 2008 mÓJ DZIADEK UMARŁ NA RAKA PŁUC MYŚLE ŻE TO WINA PALENIA I STRES. OD WYKRYCIA U NIEGO CHOROBY W CIĄGU MIESIĄCA OPADŁ Z SIŁ I ZMARŁ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pretorianin30 Napisano Sierpień 8, 2008 witajcie moja mam ma płaskonabłonkowego guza płuca lewego przewlekła niewydolnosc oddechowa płyn w lewej jamie opłucnowej stan w trakcie chemioterapi pn iwlasnie niewiem co oznacza ten skrot pn moze ktoa z was moze mi cos powiedziec o tym typie raka b b prosze powoli juz odchodze od zmyslow pozdrawiam was Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Sierpień 10, 2008 Witajcie Kochani.....nie wiem co napisac....nawet nie mam sily....dzis wygladam jak lump....zaplaknana,z podkrazonymi oczyma...12 sa taty imieniny a mamy je dzisiaj...jak mam isc dodac mu sil kiedy sama jestem wrakiem buuuuuuuuuuuuuuuuu,mamy przezuty......sam sobie je znajduje....dotykam go i mowie,ze nic tam nie ma...oklamuje sama siebie i jego by dodac mu sil!!!ON TAK BARDO CHCE ZYC buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu..kurwa mac.....nie umniem mu pomoc..nie moge......... nie potrafie..patrze jak gasnie w oczach...Pani doktor z hospicjum co przychodzi poki co raz w tyg powiedziala ze jest bardzo zle......bardzo go boli....z tabletek ma przejsc na plastry....ZWATPILAM Z PANA BOGA przestalam chodzic do kosciola......bOZE JAK BARDZO GO KOCHAM..BUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość eli_2 Napisano Sierpień 11, 2008 Witaj, współczuję Ci bardzo, że Twój tata choruje. Mój zmarł 6 miesięcy temu, miał raka płuc, od jesieni ubiegłego roku lekarze mu diagnozowali przewlekłą białaczkę limfatyczną, z którą można było podobno żyć jeszcze długo. Jednak cały okres choroby taty to były badania i czekanie na wyniki. Z każdym powrotem ze szpitala z badań wracał coraz słabszy, były też momenty, że lepiej się czuł i wyglądał, to dawało nadzieję. Jednak woda nachodząca do płuc go zabiła. Co do lekarzy.... jak w łapę nie dostaną to palcem nie kiwną i mają gdzieś pacjęta.:-((( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość moja ciocia miala raka pluc 15 Napisano Sierpień 11, 2008 lat temu, wycieto jej jeden plat pluca, nie miala przerzutow ani nic, po prostu chyba miala wyjatkowo mocny organizm. nigdy nie rzucila palenia, obecnie pali ok 2 paczek dziennie malboro czerwonych. dodam tylko ze lubi sobie lyknac, nigdy nie chorowala (oprocz tego raka...) i jest zdrowa jak ryba, ma 60 lat Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
jagusia30 0 Napisano Sierpień 12, 2008 Mój tata też miał raka płuc ,dużo palił.Dowiedział się przez przypadek robił wyniki bo miał jechać do synatorium.Szpital operacja i długa walka chemioterapia radioterapia i była poprawa duża poprawa i nagle pogorszyło się jego zdrowie .Rak jest bardzo podstępny nachwile da nadzieje a potem atakuje jeszcze mocniej.Tata umarł w kwietniu tego roku .....Walczyliśmy półtora roku Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
moni481 0 Napisano Sierpień 12, 2008 Witam wszystkich W piątek byłam u lekarza onkologa z pełną dokumentacją mojej mamy. Nie pozostawił żadnych złudzeń. Pozostało jej 2-3 miesiące życia. Do drugiej linii chemioterapii może nie dotrwać. Jakie to straszne. Ale nie poddaję się.Raka drobnokomórkowego na prawym płucu z naciekiem na śródpiersie wykryto w lutym. Wtedy Pani doktor powiedziała, że zostały mamie 2 może 3 m-ce życia. Wtedy się nie poddałam. Poszukałam wśród znajomych chorych, którzy przeżyli. Włączyłam trochę natury i to dało efekt i w to wierzę. W tej chwili mama czuje się dobrze. Funkcjonuje bez zarzutu. Trochę szybciej się męczy, ale robi przerwy. I później jest ok. Wierzę w to, że będzie z nami dłużej niż mówią lekarze. Że Bóg pozwoli. Cuda się zdarzają. Nie mogę już pisać... Trzymajcie się wszyscy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
altesz 0 Napisano Sierpień 13, 2008 Cóż mam Wam powiedzieć? Co mam powiedzieć Tobie Kaju? Bądź silna,bądź dzielna? To są tylko słowa,bo nic innego nie mogę doradzić.Wiem jak wygląa choroba,wiem jak wygląda jej przebiega,walka z nią i beznadzieja.Od czterech miesięcy jestem sama i wciąż nie mogę się pozbierać. Stanełam w miejscu. Ani naprzód ani w tył w lepsze czasy. Wciąż jestem w tych siedmiu miesiącach choroby męża. I wciąż myślę czy zrobiłam wszystko co mogłam. I nie znajduję odpowiedzi.Czekałam na sny o nim. Pojawiał się.Ubiegłej nocy śnił mi się,że idzie obk mnie szczęśliwy choć wiedział,że nie żyje. Ale cieszył się że jest obok mnie i może być przy mnie. Zapytałam jak jest tam do góry. Nie zdążył odpowiedzieć,obudziłam się. Wierzę,że nadal będzie przychodził do mnie we śnie. Kaju,mój mąż miał tabletki,później plastry a jeszcze później dodatkowo morfinę.Na końcu już myliły mu się fakty,i muszę Tobie powiedzieć,że ja już sama modliłam się o to by odszedł,by nie cierpiał.I tak się stało.Zmarł w szpitalu cicho i spokojnie. Ale to boli do dzisiaj.Nie było mnie przy nim. Dotarłam parę minut po śmierci.Lekarz mówił że nie cierpiał. Kaju ,módl się za ojca i nie pytaj dlaczego właśnie on.Nie znajdziesz odpowiedzi.Myślę o Tobie i na odległość dodaję Tobie siły. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość alexia35 Napisano Sierpień 14, 2008 Kaja,Pretorianin. Trzymajcie się mocno,mój tata miała właśnie raka płaskonabłonkowego lewego płuca.Niestety zbyt późno rozpoznany.Z tego co lekarze mówili jest to ten rodzaj raka który dosc szybko daje o sobie znac ale za to późno daje przezuty a to bardzo wazne żeby ich nie było.Kaja przykro mi przeszłam przez to będąc w ósmym miesiącu ciązy,liczyłąm że tata zobaczy wnuka,niestety odszedł.Ciężko......brak słów,serce boli,nie pociesze Cię bo niepotrafię.Pretorianin-powodzenia i dużo siły.pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
wera234 0 Napisano Sierpień 14, 2008 moja mama dokladnie rok temu zmarla na raka pluc jej siostra a moja chrzestna 3miesiace po niej to bylo straszne obydwie wiedzialy,ze umieraja i patrzyly na swoje cierpienie nawzajem Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mała mini Napisano Sierpień 18, 2008 Moni masz rację trzeba wierzyć bo to nie lekarze są wyrocznią a Pan Bóg!! lekarz nie może wyliczać kto kiedy umrze i ile pozyje!!! Mojej babci tez lekarka tak kilka razy powiedziala ze dziadzio odejdzie za pare misiecy ale przeciez to nie lekarz o tym decyduje... i to taka bez serca wreda baba ktora będzie komuś wyliczac... :/ ah... moj dziadzio jutro ma tomografie...czekamy... na CUD... generalnie czuje sie dobrze, nie meczy sie nie kaszle... wierzę że zdarzy się CUD!! i WAM wszystkim tego życze!!! i nie sluchajcie wrednych lekarzy co wyliczaja kto ile ma zyc bo przeciez ich dni tez sa policzone i nie wiadomo kto odejdzie pierwszy...tego nikt nie wie!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
moni481 0 Napisano Sierpień 18, 2008 Mała mini Dziekuję za słowa otuchy. Cieszę się, że dziadzio czuje się dobrze. Trzeba się modlić i wierzyć, że Bóg pomoże. Jestem z Tobą. Trzymaj się. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mała mini Napisano Sierpień 21, 2008 Witajcie wszyscy!!:) Dziewczyny trzeba wierzyć w CUDA bo sie zdarzają !!! wierzyć i się modlić!! mój dziadzio jest całkowicie zdrowy!! to jest cud na tomografii nic nie wyszło żadnych komórek rakowych ( a był góz pod sercem chyba z 7 cm i przerzut na opłucną) Życzę WAM takich samych dobrych wieści!!! JEstem z WAMI!!! Wierzcie w cuda i módlcie się bo to pomaga!! nam pomogło!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pretotorianin Napisano Sierpień 21, 2008 mała mimi ciesze sie razem z toba nawet nie wiesz jak bardzo :):)tez przechodze horror ale modle sie i wierze ze moja mamusia wyjdzie z tego z tego bagna pozdrawiam i zycze samego szczescia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pretotorianin Napisano Sierpień 21, 2008 mała mini a jezeli mozna wiedziec to ile dziadzi miał lat i naco dokładnie chorował oprucz tej wody w płucach??pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość hhtp Napisano Sierpień 21, 2008 a jak wierzyć w cuda, gdy co średnio 3-6 miesięcy okazuje się, że są kolejne przerzuty? jak znika dzieki chemi największy guz na plucu, malutki zostaje usunięty a po 3 miesiacach od operacji kolejne 3 na płucu a do tego ponad 10 w miejscu gdzie jest rana????? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mała mini Napisano Sierpień 21, 2008 moj dziadzio miał raka złośliwego (drobnokomorkowy gruczołowy) na lewym plucu pod sercem ok 7 cm wykryty 4 miesiące temu + przerzut na opłucna i płyn z wysiękiem nowotworowym w opłucnej. nie kwalifikowal si do operacji bo ten plyn podnosi raka do III st klinicznego czy jakos tak nie wiem jak to sie nazywa dokładnie. mial 3 serie chemii, po 1 chemii zniknąl plyn = 1 cud, po 3 miesiacach na rtg nie bylo widac guza (ale to nie dokladne badanie wiec nie wiadoo bylo jak jest na prawde) no i wczoraj na tmografii - ZEEEEEEEEROOOOOOOO nic!!! zadnych komorek rakowych ...lekarze powiedzieli ze to wiecej niz medycyna:) aha dziadzio ma 72 lata od 11 lat nie palil nie wiem jak mam was pocieszyc i dodac wiary!! my wierzylismy i modlilismy sie caly czas!! Bog nas wysłuchał!! wierzyliśy że stanie sie cud!! i stał sie... nie wiem jak to opisac... nawet ksiadz byl w szoku...!!! przeczytajcie caly ten topic... ja w kwietniu przeczytalam i zachowalam te optymistyczna (bylo o uzdrowieniu czyjejs babci itd...) trzeba myslec pozytywnie!!! trzymam mocno kciuki za was i za wszystkich!!! MUSI BYC DOBRZE:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
moni481 0 Napisano Sierpień 22, 2008 Witajcie Mała mini cieszę się bardzo Twoim szczęściem. Trzeba myśleć pozytywnie. Medycyna często nas zawodzi, ale cuda się zdarzają. I trzeba w to wierzyć. I trochę sobie pomóc. Trzymajcie się wszyscy. Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
moni481 0 Napisano Sierpień 22, 2008 Witam Kaju co u Ciebie? Jak trzyma się tato? Mam nadzieję,że jest jeszcze z Wami. Moja mam czuje się dobrze. Nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo jest chora. Gdyby wiedziała to już nie byłoby jej z nami. Pozdrawiam wszystkich. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Sofka60 Napisano Sierpień 27, 2008 Witam wszystkich, i ja naleze do osob, ktore sa bardzo smutne, dwa tygodnie temu po po wrocie do domu maz przywital mnie wiadomoscia mam raka pluc. W pierwszej chwili uznalam to za zart, maz ma 49 lat. Niestety nie byl to zart. Nie chcial isc natychmiast do szpitala, bo to byl piatek. Pojechal w poniedzialek, byl taki smutny, patrzyl za mna jak odjezdzal, plakalam caly dzien.Potem cztery dni czekania na diagnoze. Rak pluc, guz po srodku wielkosci 4 na 3 cm, nie da sie operowac, wczoraj poradnia onkologiczna, lekarz bez ogrodek powiedzial stan bardzo zaawansowyny, w piatek do szpitala, powtorzyc badania. A strach jest coraz wiekszy, co bedzie, jak zyc? Najbardziej boje sie tego smutnego wzroku, jak mowic ze bedzie dobrze? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość czarna23m Napisano Sierpień 27, 2008 Do Sofki!!! Przykro mi z powodu Twojego męża wiem,że to okropne gdy bliska Ci osoba tak bardzo cierpi,ale Ty musisz być silna trzymać go na duchu i wspierać dobrymi słowami poprostu być z nim w tej chorobie,a niestety nie będzie łatwo mój dziadek ma taką samą diagnozę rak bezoperacyjny tez na płucu a teraz jest juz wszędzie ale ja nadal mam nadzieję,że Bóg da mu siłę i wytrwanie modlę się o niego i to mi i jemu pomaga teraz jest w hospicjum ale wypisują go poniewaz jego stan jest stabilny nie wiem jak to zrozumiec stabilny skoro on nie kwalifikuje siie ani na chemię ani na radioterapię tylko tabletki! A do tego jest leżacy czyli robi pod siebie!!Mimo to ja nadal mam nadzieje na lepsze jutro i ciesze sie chocby z tego ze ma szanse jeszcze wrócić do domu każda iskierka i pomoc jest dla niego wazna!A u ciebie to jeszcze nie koniec to dopiero początek i można Twojego męza jeszcze uratować.Uwierz mi bo wiara czyni cuda!! Pozdrawiam!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Znam osobę która wyszła z raka Napisano Sierpień 27, 2008 płuc. Leczyła się tylko wg wskazuwek dr Budwig. http://www.igya.pl/rak/leczenie_raka_metoda_dr_budwig.html Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
altesz 0 Napisano Sierpień 27, 2008 Sofka ty musisz byc silna i dzielna. Mój mąż zmarł na raka płuc.Dzisiaj mija cztery miesiące.Duzo by opowiadac.Tez mial nieoperacyjnego raka. Ale uwierz trzeba walczyc. Cuda sie zdarzaja. Pisz co u was,będe tu zaglądac,może pomoge. W jakim szpitalu jest Twój mąz?Ty musisz dawac siły mężowi i pamiętaj on nie może sie poddac.Musi walczyc na równi z Tobą.Nieraz lekarze sie mylą.Nieraz trzeba przejść cięzką drogę by później cieszyć sie zyciem. Odwiedzaj go często,dzwoń do niego bądź zawsze usmiechnięta.Niech wie że ma wsparcie u Ciebie. To jest bardzo ważne.Nigdy nie pokazuj że jestes załamana. On potrzebuje teraz duzo optymizmu i wiary. I ty musisz mu to dac. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość alexia35 Napisano Sierpień 30, 2008 do sofki.mój tata mial ogromnego guza 8 na 10 cm,i dopiero guz o tych rozmiarach powodowal u niego dusznosci,przy tych rozmiarach bylo juz za pozno na cokolwiek,ale przy tak malych rozmiarach jest szansa ze sie uda,znam czlowieka ktory mial guza wielkosci kurzego jajka wygral,cholera nawet nie rzucil palenia,mojemu tacie sie nie udalo ale Ty musisz walczyc.Jesli dobrze sie zorientowalam mieszkasz w Niemczech-Twój emeil na to wskazuje,chyba wiec macie wieksze szanse na szybkie i skuteczniejsze leczenie nizeli w Polsce.powodzenia daj znac . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pretorianin Napisano Sierpień 30, 2008 sofka moja mma tez ma zmaga sie z choroba od czerwca tez nieopracyjny i duzzy guz do 7 cm miała 2 cykle chemi i przeszła to b dobrze ja mam cały czas nadzieje ze to zniknie z jej organizmu modle sie bo jak juz słyszałam nie raz to nie lekarze sa wyrocznia ale pan bog trzymam kciuki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Sofka60 Napisano Sierpień 31, 2008 Dobry wieczor, wlasnie wrocilam ze szpitala. Jutro beda powtorzone jeszcze raz badania. Na stan dzisiejszy jest tak, guz zajduje sie posrodku, obok wszystkich arteri, nie mozna w tym stanie operowac. Jutro najwazniejsze badanie przez chirurgow, ktorzy ew. beda operowac(powtorne) a we wtorek decyzja co dalej. Propozycje sa takie, wyciac czesc laserem ( maz ma ciagly kaszel), a potem 3 miesiace chemia, a potem naswietlanie. Gby guz sie zmniejszy wtedy operacja. Dziekuje wszystkim, za dobre slowa! Razem z synem wierzymy, ze sie uda. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach